Od kilku lat możemy obserwować toczący się spór o nazewnictwo wegetariańskich i wegańskich zamienników produktów mięsnych. Branża wędliniarska protestuje przeciwko posługiwaniu się przez producentów produktów roślinnych nazwami, które tradycyjnie kojarzą się z wyrobami mięsnymi. Mowa m.in. o „roślinnym burgerze”, „wege kiełbasce” czy „warzywnych klopsikach”. Kwestia ta dostrzeżona została przez francuskiego prawodawcę, który postanowił zakończyć spór, wprowadzając regulacje zakazujące używania podobnych określeń dla wyrobów wegetariańskich i wegańskich. Ustanowienie przepisów w tym przedmiocie miało postawić sprawę jasno i zakończyć dyskusje na ten temat. Cóż…Sprawa miała swój finał w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-438/23 Protéines France. Co nowego wnosi zatem wyrok TSUE?
Spis treści
Od początku…, czyli słowo o „mleku owsianym” czy „jogurcie sojowym”
Zanim pochylimy się nad wyrokiem TSUE w sprawie C-438/23 Protéines France, warto zaznaczyć, że w przypadku branży mięsnej nie ma unijnego zakazu stosowania określeń takich jak np. „parówki”, „kotlet” czy „klopsiki” dla ich roślinnych odpowiedników. Co ciekawe, sprawa inaczej przedstawia się w przypadku nabiału, gdzie rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1308/2013 z 17.12.2013 r. ustanawiające wspólną organizację rynków produktów rolnych oraz uchylające rozporządzenia Rady (EWG) nr 922/72, (EWG) nr 234/79, (WE) nr 1037/2001 i (WE) nr 1234/2007 (dalej jako „Rozporządzenie o organizacji rynków produktów rolnych”) stanowi, że nazwy takie jak m.in[1].:
- „mleko”,
- „jogurt”,
- „ser”,
- „śmietanka”,
- „masło”
- „maślanka”
zarezerwowane są wyłącznie dla wyrobów mlecznych. Wskazuje na to art. 78 Rozporządzenia o organizacji rynków produktów rolnych oraz załącznik VII część III do niniejszego aktu[2].
W Rozporządzeniu o organizacji rynków produktów rolnych, termin „mleko” w podstawowym znaczeniu oznacza: „(…)zwykłą wydzielinę z wymion – bez żadnych dodatków ani niepoddaną ekstrakcji – otrzymywaną z co najmniej jednego doju”. Rozporządzenie przewiduje jednak możliwość określania mianem mleka m.in. produktu, którego zawartość tłuszczu została zmieniona, a także dodania do członku „mleko” wyrazu (lub wyrazów) oznaczających typ, klasę jakość, pochodzenie lub przeznaczenie mleka lub opisującego technologiczny proces jego przetworzenia (np. poprze zmianę składu), któremu zostało ono poddane, pod warunkiem że zmiana ta jest ograniczona do dodania lub usunięcia jego naturalnych składników. Z kolei przez produkty mleczne rozumie się wyroby powstałe z mleka.
Z regulacji Rozporządzenia o organizacji rynków produktów rolnych płynie ważny wniosek – niezgodne z prawem jest handlowe oznaczanie produktów mianem np. „mleka owsianego” czy „jogurtu sojowego”, ponieważ są to produkty, które nie mają nic wspólnego z definicją mleka zawartą w unijnym rozporządzeniu. Warto zwrócić uwagę, że producenci stosują się do przepisów, ponieważ na opakowaniach znajdziemy raczej oznaczenia takie jak: „napój owsiany”, z jęz. ang. „oat drink”, bądź z jęz. hiszp. „la bebida de avena” a określenia w stylu: „mleko migdałowe”, jako pewien skrót myślowy, spotkamy raczej w menu restauracji czy kawiarni.

Photo by Madalyn Cox on Unsplash
Przykład z niemieckiego podwórka, czyli wyrok TSUE w sprawie C-422/16 Tofu Town
Powyższe rozważania potwierdza także wyrok TSUE z dnia 14 czerwca 2017 r. w sprawie C-422/16 Tofu Town, w której Verband Sozialer Wettbewerb (niemieckie stowarzyszenie działające przeciwko nieuczciwej konkurencji) zarzuciło spółce Tofu Town (będącej dystrybutorem żywności wegetariańskiej i wegańskiej) naruszenie przepisów w tym przedmiocie z uwagi na posługiwanie się nazwami jak np.: „veggie cheese” czy „serek roślinny”. Spółka odparła zarzuty argumentując, że: «(…)z jednej strony sposób, w jaki konsumenci rozumieją te pojęcia, zmienił się w istotny sposób w ostatnich latach, a z drugiej strony nie posługuje się ona nazwami takimi jak „masło” lub „cream” w sposób wyizolowany, ale zawsze w połączeniu z innymi pojęciami odsyłającymi do roślinnego pochodzenia danego produktu, jak w przypadku „masła z tofu” lub „rice spray cream[3]”». Co na to TSUE? Trybunał stwierdził, że co do zasady nazwa „mleko” nie może być stosowana do wyrobów wyłącznie roślinnych, ponieważ zgodnie z przepisami unijnymi, mleko to produkt pochodzenia zwierzęcego. Ponadto wyjaśnienie lub opis mające wskazywać roślinne pochodzenie produktu (takie jak np. „z soi” lub „z tofu”) nie wchodzą w zakres pojęć, które mogą być stosowane razem z nazwą „mleko”, ponieważ zmiana składu mleka, jak była mowa powyżej, dopuszcza możliwość dodania lub usunięcia naturalnych jego składników. Takie stanowisko implikuje zarezerwowanie nazw produktów mlecznych wyłącznie dla tych, które są pochodzenia zwierzęcego, co TSUE uzasadniał ochroną konsumentów przed wprowadzeniem ich w błąd. Zdaniem Trybunału takie nazewnictwo jak to stosowane przez Tofu Town może sugerować konsumentowi, że produkty roślinne mają takie same właściwości jak te pochodzenia zwierzęcego[4].
Teraz czas na mięso? Czyli wyrok TSUE w sprawie C-438/23 Protéines France
Podobna sprawa toczyła się we Francji z uwagi na wprowadzenie francuskiego dekretu z dnia 29 czerwca 2022 r. ustanawiającego zakaz posługiwania się określeniami typowymi dla branży wędliniarskiej (np. kiełbaski, parówki, kotlet i inne) dla oznaczania produktów roślinnych. Powodowie, tj. European Vegetarian Union (pozarządowa organizacja non-profit zrzeszająca grupy wegan i wegetarian w Europie[5]), Association Végétarienne de France (francuskie stowarzyszenie wegetariańskie), Protéines France (konsorcjum firm zajmujących się rozwojem i rozpowszechnianiem białka niezwierzęcego) oraz Beyond Meat (producent roślinnych substytutów mięsa) zakwestionowali zgodność owego dekretu z prawem unijnym.
Pierwszym krokiem, jeszcze przed wprowadzeniem dekretu z dnia 29 czerwca 2022 r., mającym ograniczyć używanie określeń tradycyjnie kojarzonych z wyrobami mięsnymi, była nowelizacja francuskiego kodeksu konsumenckiego z 2020 r. Zgodnie z jej brzmieniem: “Nazwy stosowane do oznaczania środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego nie mogą być używane do opisu, sprzedaży lub promocji środków spożywczych zawierających białka roślinne”. Była to jednak ogólna reguła, która miała zostać doprecyzowana przez wydany w przyszłości akt wykonawczy. Aktem tym był sporny décret n o 2022-947 du 29 juin 2022, relatif à l’utilisation de certaines dénominations employées pour désigner des denrées comportant des protéines végétales (dekret nr 2022-947 z dnia 29 czerwca 2022 r. w sprawie stosowania niektórych nazw wykorzystywanych do oznaczania środków spożywczych zawierających białko roślinne). Przewidywał on zakaz używania, w odniesieniu do produktów przetworzonych i zawierających biała roślinne, następujących określeń:
- nazw prawnych produktów, dla których nie przewiduje się dodatku białek roślinnych w przepisach określających skład danego środka spożywczego (np. wspomniane wcześniej „mleko”, którego białko nie może być zastąpione białkiem roślinnym zgodnie z przepisami Rozporządzenia o organizacji rynków produktów rolnych)
- określeń odnoszących się do nazw gatunków zwierząt i grup gatunków, do morfologii lub anatomii zwierząt (np. „filet z kurczaka”)
- nazw opartych na terminologii właściwej dla branży mięsnej, wędliniarskiej lub rybnej (np. „kiełbasa”)
- nazw środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego występujących w użytku handlowym (np. „masło jako produkt wytwarzany wyłącznie z mleka).
W drodze wyjątku dekret dopuszczał używanie powyższych określeń wyłącznie do produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego zawierających białka roślinne w określonej (maksymalnie) ilości, jeżeli ich obecność jest przewidziana przepisami lub została wymieniona w załączniku do dekretu (np. boczek – maksymalnie 0,5% zawartości białka roślinnego, salami – 1%) oraz do oznaczania środków i składników o właściwościach aromatyzujących lub składników żywności o właściwościach aromatyzujących stosowanych w żywności (np. „aromat szynki wieprzowej”)[6].
Stosowanie dekretu stanęło pod znakiem zapytania w związku z wątpliwościami co do jego zgodności z prawem unijnym. Jak wspominaliśmy powyżej, Rozporządzenie o organizacji rynków produktów rolnych, przewiduje przepisy sztywno określające czym jest mleko i produkty powstałe na jego bazie, ale podobnych regulacji nie ma w przypadku roślinnych zamienników produktów mięsnych. A zatem, czy te przepisy można stosować przez analogię? Czy Francja, jako członek Unii Europejskiej, miała prawo ustanowić owe regulacje?
Wątpliwości w oparciu o Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z dnia 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności (…)[7] (dalej jako: „Rozporządzenie 1169/2011”) rozwiał TSUE, stanowiąc, że: “w braku przyjęcia nazwy przewidzianej w przepisach i w myśl art. 38 ust. 1 rozporządzenia nr 1169/2011 państwo członkowskie nie może poprzez ogólny i abstrakcyjny zakaz uniemożliwić producentom środków spożywczych na bazie białka roślinnego wywiązywania się z ich obowiązków w zakresie wskazywania nazw tych środków spożywczych z zastosowaniem nazw zwyczajowych lub nazw opisowych[8]“. (pkt 83 wyroku).
Podobne problemy nie tylko we Francji…
Problem nazewnictwa wegańskich i wegetariańskich produktów będących zamiennikami mięsa pojawił się również we Włoszech. 1 grudnia 2023 roku Włosi wprowadzili przepisy (Law Nr. 172/2023) zabraniające posługiwania się określeniami mięsnymi dla tzw. „mięsa wyhodowanego w laboratorium” oraz jego roślinnych zamienników nie tylko dla produktów pochodzących z Półwyspu Apenińskiego, ale też importowanego z całej Unii Europejskiej. Zgodnie z Dyrektywą (UE) 2015/1535 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 9 września 2015 r. ustanawiającą procedurę udzielania informacji w dziedzinie przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego, wprowadzenie w życie przez rząd włoski powyższych przepisów, wymaga ich zatwierdzenia przez Komisję w procedurze tzw. Technical Regulations Information System (TRIS). Co ciekawe, procedura TRIS zbiegła się w czasie z orzeczeniem prejudycjalnym w sprawie C-438/23 Protéines France[9]. Celem TRIS jest zapobieganie barierom technicznym w handlu pomiędzy państwami członkowskimi[10]. Włochy przystąpiły do TRIS i zawiesiły wszelkie działania legislacyjne do lutego 2024 r. Niespodziewanie w lutym 2024 r. wycofały się z procedury i przyjęły ustawę bez jej wcześniejszego zatwierdzenia przez Komisję, co może oznaczać, że regulacje te nie będą egzekwowalne[11]. Pomimo wątpliwości co do legalności owych przepisów, wciąż są one w mocy[12].
Ten sam schemat, co do nazewnictwa roślinnych produktów będących zamiennikami tych pochodzenia zwierzęcego, pojawiający się w państwach takich jak Niemcy, Francja czy Włochy tylko potwierdza fakt, że jest to istotna kwestia, którą warto byłoby uregulować na szczeblu unijnym, tak aby, jak w przypadku mleka i jego wyrobów, uniknąć wątpliwości i nieporozumień.
A co z regulacjami polskimi?
Zanim przejdziemy do krótkiego podsumowania warto wspomnieć jeszcze o naszym rodzimym podwórku. Mianowicie, w Polsce nie uchwalono podobnych przepisów jak te, o których była mowa w kontekście Francji i Włoch. Obowiązuje jednak Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 23 grudnia 2014 r. w sprawie znakowania poszczególnych rodzajów środków spożywczych (“rozporządzenie z 23.12.2014“).
W § 19 rozporządzenia z 23.12.2014, uregulowano m.in. sposób oznakowania mięsa oferowanego do sprzedaży konsumentowi finalnemu lub zakładom żywienia zbiorowego bez opakowania lub w przypadku pakowania środków spożywczych w pomieszczeniu sprzedaży na życzenie konsumenta finalnego lub ich pakowania do bezzwłocznej sprzedaży. Przepisy te będą miały zatem zastosowanie do np. popularnych w sklepach stoisk mięsnych, w których można kupić produkty „na wagę”.
Obowiązkowe informacje, których podawania na wywieszce lub w widocznym miejscu wymaga rozporządzenie z 23.12.2014 to:
- nazwa środka spożywczego – zgodnie z art. 17 rozporządzenia nr 1169/2011 nazwa środka spożywczego jest jego nazwą przewidzianą w przepisach; w przypadku braku takiej nazwy nazwą środka spożywczego jest jego nazwa zwyczajowa, a jeśli nazwa zwyczajowa nie istnieje lub nie jest stosowana, przedstawia się nazwę opisową
- producent, czyli nazwa firmy lub imię i nazwisko, z wyjątkiem mięsa świeżego, schłodzonego i zamrożonego mięsa ze świń, owiec, kóz i drobiu, o którym mowa w załączniku XI do rozporządzenia nr 1169/2011;
- wykaz składników zgodny z art. 18-20 rozporządzenia nr 1169/2011 (nie dotyczy napojów o zawartości alkoholu powyżej 1,2% obj.);
- zawartość alkoholu (dla napojów o zawartości powyżej 1,2%) – zgodnie z art. 28 rozporządzenia nr 1169/2011 (nie dotyczy napojów sporządzanych na miejscu) oraz
- klasa jakości handlowej lub wyróżnik jakości, jeśli zostały określone w przepisach.
Dodatkowo, w odniesieniu do mięsa świeżego, schłodzonego, zamrożonego) ze świń, owiec, kóz i drobiu należy wskazać kraj lub miejsce pochodzenia oraz flagę państwa pochodzenia (chyba, że użyto znaku “Produkt polski“).
Ponadto ciekawe orzeczenie zapadło w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach[13]. Przedsiębiorca, będący w postępowaniu stroną powodową, skarżył się na zalecenia pokontrolne Wojewódzkiego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w przedmiocie oznakowania produktu. Produkt przedsiębiorcy – napój owsiany, był sygnowany oznaczeniem „NIEMLEKO”, gdzie literę „O” graficznie przedstawiono jako kroplę mleka. Organ uznał, że takie oznaczenie jest mylące, ponieważ można je odczytać wyłącznie jako „mleko”. Jako, że zachodzi ryzyko wprowadzenia konsumenta w błąd, Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych nakazał usunięcie owej grafiki. Przedsiębiorca wniósł skargę od decyzji, a Sąd uznał, że…w niniejszej sprawie nie można mówić o złamaniu przepisów unijnego Rozporządzenia o organizacji rynków produktów rolnych chociażby, z uwagi na obecność na opakowaniu licznych informacji, o tym, że jest to produkt pochodzenia roślinnego. Tym samym Sąd uchylił zalecenie pokontrolne[14].
Aktualny stan prawny – krótkie podsumowanie najważniejszych regulacji
Dla uporządkowania informacji, poniżej przedstawiamy najważniejsze konkluzje co do nazewnictwa roślinnych zamienników produktów mięsnych[15]:
- obecnie obowiązujące przepisy rozporządzenia nr 1169/2011 zostały uznane przez TSUE za wystarczające dla znakowania roślinnych zamienników produktów mięsnych, a zatem producenci roślinnych odpowiedników wyrobów mięsnych mogą posługiwać się nazwami kojarzonymi z branżą mięsną takimi jak np. „burger” czy „kotlet”
- art. 17 ust. 1 rozporządzenia 1169/2011 „hierarchia” nazw, czyli pierwszeństwo ma zawsze nazwa stosowana w przepisach (np. „mleko), jeśli takiej nie ma, to stosuje się nazwę zwyczajową; jeżeli nazwy zwyczajowej nie ma lub nie stosuje się jej, to przedstawia się nazwę opisową środka spożywczego
- kluczowe jest odpowiednie oznakowanie produktu plant-based (poprzez m.in. użycie odpowiedniego rozmiaru czcionki, rzetelnego podania składu produktu), co pozwala konsumentom na podjęcie świadomej decyzji w czasie zakupów, a tym samym nie wprowadza błąd.
Wnioski? Cóż, wyrok w sprawie C-438/23 Protéines France „rozwiewa wątpliwości” co do aktualnie obowiązujących przepisów w przedmiocie nazewnictwa „mięsnych” produktów plant-based, jednak nie kończy batalii producentów. Jest to spowodowane tym, że unijna harmonizacja dotyczy tylko nazw zwyczajowych i opisowych (których z natury rzeczy nie można uregulować, bo zwyczaje i świadomość konsumencka zmieniają się w czasie, a opis zależy od każdego pojedynczego produktu). Harmonizacja nie dotyczy nazw legalnych, czyli tych ustanawianych w przepisach. Wielu osobom stanowisko TSUE, mając na uwadze przepisy Rozporządzenia o organizacji rynków produktów rolnych, może wydać się niekonsekwentne. Stanowisko przeciwne wyraziła przecież sama rzeczniczka generalna Tamara Capeta…[16] Z pewnością nie jest to ostatnie słowo UE w tej sprawie, a zatem jak zawsze trzymamy rękę na pulsie😉