Czy istnieje prawna definicja żywności? Odpowiedź przynosi rozporządzenie (WE) nr 178/2002 Parlamentu Europejskiego i Rady z 28.01.2002 r. ustanawiające ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołujące Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) oraz ustanawiające procedury w zakresie bezpieczeństwa żywności. Zgodnie z tym aktem prawnym, żywność oznacza jakiekolwiek substancje lub produkty, przetworzone, częściowo przetworzone lub nieprzetworzone, przeznaczone do spożycia przez ludzi lub, których spożycia przez ludzi można się spodziewać. Z handlowego punktu widzenia konkurencyjna branża żywnościowa stanowi rynek produktów, na którym dużą rolę odgrywa marketing, bowiem wpływ reklam na wybory żywieniowe konsumentów i kreowanie trendów żywieniowych jest ogromny.

Żywność może być znakowana lub reklamowana przy użyciu deklaracji dotyczących właściwości produktu. Jednak nie każdy rodzaj deklaracji produktowej będzie mógł być używany bez ograniczeń. Przepisy prawa regulują w szczególności zasady używania w odniesieniu do żywności tzw. oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych. Takie oświadczenia muszą być zgodne z przepisami Rozporządzenia (WE) nr 1924/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z 20.12.2006 r. w sprawie oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych dotyczących żywności (“Rozporządzenie 1924/2006“).

Czym jest oświadczenie dotyczące żywności?

Zgodnie z Rozporządzeniem 1924/2006 “oświadczenie” oznacza każdy komunikat lub przedstawienie, które nie są prawnie obowiązkowe, w tym przedstawienie obrazowe, graficzne lub symboliczne w jakiejkolwiek formie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że żywność ma szczególne właściwości.

W odniesieniu do twierdzeń o właściwościach produktu, ważne jest odróżnienie oświadczenia żywieniowego od zdrowotnego.

Oświadczenie żywieniowe to takie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że dana żywność ma szczególne właściwości odżywcze ze względu na:

a) energię, której

b) substancje odżywcze lub inne substancje,

Z kolei oświadczenie zdrowotne to takie, które stwierdza, sugeruje lub daje do zrozumienia, że istnieje związek pomiędzy kategorią żywności, daną żywnością lub jednym z jej składników, a zdrowiem.

W kontekście oświadczeń zdrowotnych dotyczących żywności ważne jest odróżnienie produktu żywnościowego od produktu leczniczego. Żywność sama w sobie, co do zasady, nie może mieć właściwości leczniczych. Gdyby bowiem środek spożywczy miał właściwości lecznicze, taki produkt byłby jednocześnie produktem leczniczym podlegającym ustawie prawo farmaceutyczne. O problemach w prawidłowej kwalifikacji tzw. produktów borderline, czyli poddanych regulacji różnym przepisom sektorowym, pisaliśmy tutaj.

Zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z 25.10.2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności, informacje na temat żywności, a więc także reklama, prezentacja produktu i oświadczenia marketingowe, nie mogą wprowadzać w błąd, w szczególności co do właściwości środka spożywczego, jego charakteru, tożsamości, a także przez przypisywanie środkowi spożywczemu działania lub właściwości, których on nie posiada.

W związku z zakazem sugerowania w reklamie, że żywność może mieć właściwości lecznicze, ważne jest, aby wszelkie hasła i reklama produktów żywnościowych, mogące sugerować związek produktu ze zdrowiem, były zgodne z zasadami stosowania oświadczeń zdrowotnych uregulowanymi w Rozporządzeniu 1924/2006. W przeciwnym razie, może okazać się, że komunikacja żywności wykraczająca poza dozwolone ramy oświadczeń zdrowotnych stanowi niedozwoloną reklamę niezarejestrowanego produktu leczniczego, a w takiej sytuacji producentowi mogą grozić kary przewidziane przez prawo farmaceutyczne.

ogólne warunki stosowania oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych

Oświadczenia żywieniowe i zdrowotne mogą być stosowane przy etykietowaniu, prezentacji i w reklamie żywności tylko jeśli są zgodne z przepisami Rozporządzenia 1924/2006. Akt ten ustanawia ogólne i szczegółowe warunki stosowania oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych.

Oświadczenia te nie mogą:

Ponadto, stosowanie oświadczeń żywieniowych lub zdrowotnych w odniesieniu do żywności jest dozwolone jedynie w przypadkach, gdy spełnione są następujące warunki:

  1. na podstawie ogólnie uznanych dowodów naukowych potwierdzone zostało, że obecność lub brak, albo też obniżona zawartość w danej żywności lub kategorii żywności składnika odżywczego lub innej substancji, do której odnosi się oświadczenie, ma korzystne działanie odżywcze lub fizjologiczne;
  2. składnik odżywczy lub inna substancja, której dotyczy oświadczenie:
  1. składnik odżywczy lub inna substancja, której dotyczy oświadczenie, występuje w postaci przyswajalnej przez organizm;
  2. ilość produktu, jakiej spożycia można racjonalnie oczekiwać, zapewnia znaczącą ilość składnika odżywczego lub innej substancji, której dotyczy oświadczenie, określoną w przepisach wspólnotowych lub — gdy nie istnieją takie przepisy — znaczącą ilość, która przyniesie zgodne z oświadczeniem działanie odżywcze lub fizjologiczne, co potwierdzają ogólnie uznane dowody naukowe;

Co istotne, treść oświadczeń musi być zrozumiała dla konsumenta. Zgodnie z przepisami, stosowanie oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych jest dopuszczalne tylko w przypadku, gdy można oczekiwać, że przeciętny konsument zrozumie opisane w oświadczeniu korzystne działanie.

szczegółowe warunki stosowania claimów żywieniowych

Jeśli chodzi oświadczenia żywieniowe, poza ww. warunkami ogólnymi, oświadczenia te można stosować, o ile są wymienione w Załączniku do Rozporządzenia 1924/2006. Załącznik ten określa także warunki stosowania poszczególnych oświadczeń.

Przykładowo, oświadczenie o wysokiej zwartości białka w produkcie oraz każde oświadczenie, które może mieć taki sam sens dla konsumenta, może być stosowane tylko wówczas, gdy przynajmniej 20 % wartości energetycznej środka spożywczego pochodzi z białka.

Z kolei oświadczenie, że środek spożywczy nie zawiera cukrów oraz każde inne, które może mieć taki sam sens dla konsumenta, może być stosowane tylko wówczas, gdy produkt zawiera nie więcej niż 0,5 g cukrów na 100 g lub 100 ml.

szczegółowe warunki stosowania claimów zdrowotnych

Nieco inaczej została uregulowana dopuszczalność stosowania oświadczeń zdrowotnych. Rozporządzenie 1924/2006 wychodzi bowiem od stwierdzenia, że co do zasady są one zabronione, chyba że będą zgodne z warunkami rozporządzenia oraz jednocześnie Komisja Europejska wydała w stosunku do danego oświadczenia zezwolenie i figuruje ono w unijnym wykazie dozwolonych oświadczeń zdrowotnych (rejestr jest dostępny pod linkiem: https://ec.europa.eu/food/food-feed-portal/screen/health-claims/eu-register). Wykaz dopuszczalnych oświadczeń zdrowotnych reguluje Rozporządzenie Komisji (UE) nr 432/2012 z 16.05.2012 r. ustanawiające wykaz dopuszczonych oświadczeń zdrowotnych dotyczących żywności, innych niż oświadczenia odnoszące się do zmniejszenia ryzyka choroby oraz rozwoju i zdrowia dzieci. Wykaz ten jest aktualizowany z inicjatywy Komisji lub na wniosek państwa członkowskiego, w oparciu o dowody naukowe i po zaciągnięciu opinii Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności.

Ponadto, oświadczenia zdrowotne mogą być dopuszczalne jedynie pod warunkiem umieszczenia następujących informacji przy etykietowaniu, a jeżeli brak jest etykietowania— przy prezentacji i w reklamie:

Niedozwolone są oświadczenia zdrowotne, które:

Każdy podmiot działający na rynku spożywczym może stosować oświadczenie zdrowotne znajdujące się w rejestrze, jeśli spełnia warunki ogólne i szczegółowe określone w Rozporządzeniu 1924/2006. Jeśli przedsiębiorstwo działające na rynku spożywczym chciałoby używać oświadczeń zdrowotnych, które nie są wpisane do rejestru, może złożyć w tym zakresie wniosek o wydanie pozwolenia na podstawie art. 15 Rozporządzenia 1924/2006.

przykłady oświadczeń zdrowotnych

W rejestrze oświadczeń figurują przykładowo następujące claimy zdrowotne:

 „Wapń przyczynia się do prawidłowego funkcjonowania mięśni”, które może być używane dla żywności, która zgodnie z rozporządzeniem  1924/2006 może być uznana za źródło wapnia.

„Magnez przyczynia się do zmniejszenia uczucia zmęczenia” – może być używane dla żywności, która zgodnie z rozporządzeniem 1924/2006 może być uznana za źródło magnezu.

oznaczenie Nutri- Score

Na wielu opakowaniach produktów spożywczych można znaleźć kolorowe oznaczenie graficzne, podobne nieco do tego, jakie stosowane jest na pralkach czy lodówkach w odniesieniu do efektywności energetycznej. W przypadku żywności chodzi o system Nutri-Score, czyli skalę literową, w której litery od A (dla oznaczania najbardziej korzystnych dla zdrowia produktów) do E (dla najmniej korzystnych produktów) oznaczone są kolorami i mają reprezentować wartość odżywczą produktu od wysokiej do niskiej.

Stosowanie systemu Nutri – Score nie jest obowiązkowe, ani uregulowane przepisami prawa. Poszczególni przedsiębiorcy stosują to oznaczenie na zasadzie dobrowolności. System ten został opracowany przez naukowców z francuskiej agencji zdrowia publicznego (Santé Publique France) i po raz pierwszy został użyty we Francji w 2017 r. W założeniu, symboliczne i kolorowe oznaczenie ma pomóc konsumentom dokonywać lepszych wyborów żywieniowych, przez przekazanie prostej informacji o wartości odżywczej produktu.

System Nutri – Score ocenia wartość odżywczą produktów żywnościowych na podstawie algorytmu liczącego bilans składników zawartych w 100 g lub 100 ml produktu. Pod uwagę brane są składniki uważane za korzystne dla zdrowia (błonnik, biało, owoce, warzywa, orzechy, rośliny strączkowe, oleje rzepakowy, oliwa z oliwek) oraz te, które należy ograniczać w diecie (wysoka wartość energetyczna, sól, cukry proste, kwasy tłuszczowe nasycone). Składniki korzystne oraz te, które należy ograniczać są punktowane, każdy w swojej grupie, a następnie punktację za składniki korzystne i te mniej wartościowe bilansuje się ze sobą.  

W praktyce może zdarzyć się, że znajdziemy na rynku np. przetworzone płatki śniadaniowe o wysokiej zawartości cukru, oznaczone wysoką notą Nutri – Score (o ile jednocześnie mają wysokość zawartość np. błonnika lub białka) i może być to nota wyższa, niż przyznana produktom uważanym za korzystne dla zdrowia, np.  oliwie z oliwek. Co bowiem istotne, w założeniu system Nutri – Score ma porównywać miedzy sobą produkty z tej samej kategorii, a nie stanowić metody bezwzględnej oceny danego artykułu. Konsument nie jest jednak o tym informowany na opakowaniach posługujących się oznaczeniem Nutri – Score.

System Nutri – Score nie jest oceniany jednoznacznie. Nie został wybrany przez Unię Europejską jako podstawa do stworzenia jednolitego, obowiązkowego oznaczenia żywności, mimo że debata na ten temat miała miejsce. EFSA stwierdziła także, że system Nutri – Score nie może być uznany za dozwolone oświadczenie zdrowotne, bowiem brak jest wystarczających dowodów na istnienie związku przyczynowego między takim oświadczeniem, a wpływem żywności na zdrowie.

W 2022 r. włoski urząd ds. ochrony konkurencji (Autorità Garante della Concorrenza e del Mercato) uznał oznaczenie Nutri -Score za wprowadzające w błąd, zobowiązując określonych dystrybutorów do usunięcia go z opakowań. Zdaniem włoskiego organu, oznaczenie to nie zachęca konsumentów do dokonywania adekwatnych wyborów żywieniowych w celu zapewnia właściwej codziennej diety, ponieważ sposób zaprojektowania algorytmu kategoryzuje produktu w sposób arbitralny1.

lean-washing

W kontekście wpływu komunikacji marketingowej na wybory żywieniowe konsumentów warto wspomnieć o zjawisku zwanym lean-washingiem.

Lean-washing to działanie polegające na reklamowaniu i pozycjonowaniu produktu żywnościowego w taki sposób, aby wydawał się zdrowszy, niż jest w rzeczywistości, bądź wykorzystujące zainteresowanie konsumenta tematyką zdrowego żywienia do zwiększenia zainteresowania danym produktem. Lean-washing idzie więc w parze z zainteresowaniem zdrowym stylem życia, ekologią, z popytem na produkty naturalne, bio, czy wege. W zakresie tego zjawiska będą więc mieściły się aktywności marketingowe, których ocena prawna może kwalifikować je jako wprowadzanie w błąd konsumentów co do właściwości produktu bądź niewłaściwe użycie oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych

Przykładem komunikatów z tej kategorii może być np. wyraźne podkreślanie na opakowaniu produktu informacji, że nie zawiera on laktozy czy glutenu, z uwagi na popularne trendy żywieniowe, w sytuacji gdy dany produkt z natury nie może zawierać tych składników, np. roślinne zmienniki mleka pozycjonowane jako pozbawione laktozy. Takie działanie może być uznane za naruszające art. 7 ust. 1 pkt. c) Rozporządzenia 1169/2011 przez niedozwolone sugerowanie, że środek spożywczy ma szczególne właściwości, gdy w rzeczywistości wszystkie podobne środki spożywcze mają takie właściwości, zwłaszcza przez szczególne podkreślanie obecności lub braku określonych składników lub składników odżywczych.

Zainteresowanie konsumentów zdrowym trybem życia czy popularność określonych stylów żywienia rodzi dążenie marketerów do tego, by zaspokajać te potrzeby i oferować produkty odpowiadające oczekiwaniom konsumenta. Nie zawsze jednak komunikacja marketingowa odpowiada rzeczywistym właściwościom produktu. Stąd pojawiają się zjawiska takie jak green-washing, o którym pisaliśmy m.in. tu – czyli reklama zachwalająca pro-ekologiczną charakterystykę produktu, gdy brak do tego wystarczających podstaw, czy właśnie lean-washing – nieuzasadnione pozycjonowanie żywności jako zdrowej, by zachęcić konsumenta do zakupu. Takie tendencje marketingowe, jeśli są postrzegane jako niekorzystne dla konsumentów, mogą doczekać się reakcji ustawodawców, tj. chęci uregulowania, zakazania czy penalizowania określonych praktyk. Taką właśnie ofensywę legislacyjną obserwujemy aktualnie w odniesieniu do green-washingu, który skłonił Unię Europejską do przyjęcia Dyrektywy nr 2024/825 w sprawie wzmocnienia pozycji konsumentów w procesie transformacji ekologicznej poprzez lepszą ochronę przed nieuczciwymi praktykami oraz lepsze informowanie, czy polskiego ustawodawcę do przyjęcia przepisów ustawy z 23.06.2022 o rolnictwie ekologicznym i produkcji ekologicznej. Jeśli chodzi chodzi o lean-washing, czyli wprowadzającą w błąd reklamę żywności czy nieadekwatne komunikowanie jej właściwości prozdrowotnych, wydaje się, że aktualny stan prawny w Unii Europejskiej jest w tym zakresie wystarczający. Nie można jednak wykluczyć dalszych inicjatyw legislacyjnych w tym obszarze, w szczególności wciąż otwarta pozostaje kwestia wprowadzenia w przyszłości na rynku unijnym jednolitego, obowiązkowe oznaczenia żywności.2

Photo by Dan Gold on Unsplash

  1. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/E-9-2022-002847_EN.html, wejście 25. 03. 2024 ↩︎
  2. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/P-9-2023-000783-ASW_EN.html, wejście 25. 03. 2024 ↩︎

W zeszłym roku, na fali sukcesu filmu Barbie, również my daliśmy się ponieść fenomenowi lalki, pisząc o Barbie w kontekście własności intelektualnej. Nasze wpisy o Barbie znajdują się tutaj i tutaj. Tym razem, dla równowagi, przyszła pora na wpis inspirowany konkurentem Barbie z letniego box office, czyli filmem „Oppenheimer” (dystr. Universal Pictures). Pretekst do tego nadarza się niejeden, jako że obraz Oppenheimer świeżo zdobył Złoty Glob i rozpoczął wyścig po Oscara.

Dlaczego postanowiliśmy zainspirować się postacią J.R. Oppenheimera we wpisie na temat własności intelektualnej?

J. Robert Oppenheimer był pionierem fizyki kwantowej w USA, jednej z dziedzin nauki najbardziej oddziałującej na wyobraźnię. Zapytacie, w jaki sposób? Czy nie jest fascynujące założenie, że cząstka może być jednocześnie falą, co oznacza, że materia może wcale nie jest materią? A czy można obojętnie przejść obok teoretycznej dopuszczalności wszechświatów równoległych? Jeśli do tego dodać ikonicznego kota Schrödingera, żywego i martwego jednocześnie, uważamy, że fizyka kwantowa warta jest wpisu.

J. Robert Oppenheimer, szef projektu Manhattan był ojcem nie tyko bomby atomowej, ale przede wszystkim – amerykańskiej szkoły fizyki teoretycznej. Jest autorem wielu prac z mechaniki kwantowej, fizyki jądra atomowego i cząstek elementarnych oraz z astrofizyki. Jego osiągnięcia naukowe obejmują:

czym jest mechanika kwantowa

Mechanika kwantowa to jedna z dwóch fundamentalnych gałęzi fizyki teoretycznej, obok cząstkowej teorii grawitacji, czyli ogólnej teorii względności. Fizyka kwantowa opisuje świat w mikroskali, tzn. świat nieskończenie małych elementów, jak atomy, fotony, elektrony, protony. To nauka o materii i energii w najmniejszych skalach.[i] A. Hobson określa fizykę kwantową jako naukę o naturze i zachowaniu kwantów, które są podstawowym budulcem wszechświata.[ii]  Termin kwant pochodzi od angielskiego słowa quantum, które z kolei pochodzi od quantity, oznaczającego ilość.[iii]  Hobson opisuje kwanty jako porcje czy paczki energii, choć wskazuje, że takie określenia, jak pakiet, porcja czy paczka mogą być mylące, bo kwant może np. składać się z dwóch oddalonych od siebie na kosmiczne odległości fragmentów.[iv]

Dla porównania, teoria grawitacji opisuje świat w makroskali, tzn. zachowanie i naturę największych obiektów we wszechświecie. Cechą mechaniki kwantowej, w przeciwieństwie do teorii grawitacji, jest nieoznaczoność. Wg fizyków, prawa mechaniki kwantowej są uniwersalne, tzn. nie muszą odnosić się tylko do nieskończenie małych elementów, ale też do wszystkich innych obiektów.

Świat mechaniki kwantowej wydaje się pełen paradoksów. Wg jednego z praw tej gałęzi fizyki każdy obiekt materialny może być, w zależności od okoliczności, falą lub cząstką. Ten dualizm (zwany dualizmem korpuskularno-falowym) dla laika jest sprzeczny z intuicją, biorąc pod uwagę, że fala to zjawisko przenoszenia energii bez przenoszenia materii (zaburzenie rozchodzące się w określonym środowisku), zaś cząstka to budulec materii. Materia odnosi się substancji, która ma ciężar wyrażony w masie; jest zbudowana z atomów i cząsteczek. Promieniowanie zaś (rozumiane jako energia rozchodząca się w postaci fal) to substancja, która nie ma masy (ciężaru).

Jednak obie teorie, tj. ta zakładająca, że elektron jest cząstką, jak i ta, że w określonych okolicznościach może zachowywać się jak fala, są poprawne[v].

święty Graal fizyki – połączenie mechaniki kwantowej i teorii grawitacji

Zarówno fizyka makroskali, czyli teoria grawitacji, jak i fizyka mikroskali, czyli mechanika kwantowa, są prawdziwe, tzn. zostały dowiedzione eksperymentalnie.[vi] Jednocześnie, okazuje się, że obie te teorie są niezgodne ze sobą, tzn. obie jednocześnie nie mogą być poprawne. [vii] Próba połączenia, dotąd bezskuteczna, teorii grawitacji z mechaniką kwantową, jest poszukiwaniem jednolitej teorii unifikującej fizykę, tzw. kwantowej teorii grawitacji. To poszukiwanie jest jednym z największych wyzwań współczesnej fizyki teoretycznej, w istocie jej świętym Graalem. Dlaczego? Fizycy wierzą, że przy założeniu, iż wszechświat nie działa w sposób dowolny, ale determinują go określone prawa, połączenie tych dwóch teorii cząstkowych w jedną pozwoli opisać wszystko, co dzieje się we wszechświecie.[viii] Owa poszukiwana teoria określana jest ostateczną teorią wszechświata.[ix] Innymi słowy, naukowcy wierzą, że z chwilą, gdy uda się połączyć mechanikę kwantową z teorią grawitacji, wiedza ludzkości o świecie będzie kompletna.

kwantowana teoria grawitacji w Hollywood

Komu wydaje się to nudne, a jest, być może, fanem science – fiction, niech przypomni sobie film „Interstellar” (Paramount Pictures Warner Bros). Istotny element scenariusza „Interstellar” opierał się właśnie na problemie znalezienia połączenia między mechaniką kwantową, a teorią grawitacji i zastosowaniu poznanej dzięki temu teorii kwantowej grawitacji do uratowania ludzkości od zagłady. Bohaterce filmu udało się znaleźć owego świętego Grala fizyków, tj. poznać prawa kwantowej grawitacji, pozyskane z osobliwości znajdującej się we wnętrzu czarnej dziury – Gargantui.[x] Pozwoliło to ludzkości w jej masie pokonać grawitację i zamieszkać w przestrzeni kosmicznej na dryfujących stacjach, do czasu znalezienia nowego domu. Uważacie, że to niepoważne? Interstellar to film w całości oparty na nauce i założeniach fizyki teoretycznej. Doradcą naukowym i współproducentem filmu jest wybitny fizyk teoretyczny, noblista Kip Thorne, profesor California Institute of Technology. Naukowiec opisał swój udział w powstawaniu filmu oraz jego naukowe podstawy w książce pt. „Interstellar i nauka”.[xi]

fizyka teoretyczna, a własność intelektualna

Gdy mowa o wynalazkach stworzonych w oparciu o teorie fizyczne, na gruncie prawnym należy wyraźnie rozdzielić teorię naukową od opartego na niej wynalazku. Zgodnie z art. 28 ustawy Prawo własności przemysłowej (pwp), odkryć, teorii naukowych i metod matematycznych nie uważa się za wynalazki. Wynalazkiem jest, zgodnie z ustawą, rozwiązanie techniczne, które jest nowe, posiada poziom wynalazczy (czyli są nieoczywiste) i nadaje się do przemysłowego zastosowania. Zdolność do przemysłowego stosowania oznacza, że  według wynalazku może być uzyskiwany wytwór lub wykorzystywany sposób, w rozumieniu technicznym, w jakiejkolwiek działalności przemysłowej.

Odkrycia nie mogą być wynalazkiem, ponieważ dotyczą zjawisk występujących naturalnie w przyrodzie.[xii] Przykładowo, substancja występująca w naturze, ale wcześniej nieodkryta, sama w sobie nie może być wynalazkiem, bowiem jest odkryciem. Dopiero wykazanie, że substancja ta może mieć określone, nowe zastosowanie techniczne, może być wynalazkiem nadającym się do opatentowania.

Teoria naukowa również nie jest wynalazkiem, bo nie ma – sama w sobie – przemysłowego (praktycznego) zastosowania. Na gruncie fizyki, teoria jest przewidywaniem co do istnienia określonej prawidłowości rządzącego światem. Jak wskazuje S. Hawking, każda teoria fizyczna jest prowizoryczna, ponieważ pozostaje tylko hipotezą i nigdy nie można jej udowodnić. Niezależnie bowiem od tego, ile razy wynik eksperymentu potwierdzi założenia teorii, nigdy nie ma pewności, czy rezultat kolejnego doświadczenia jej nie zaprzeczy. Obalić teorię jest zaś stosunkowo łatwo, znajdując choć jeden wynik eksperymentu sprzeczny z jej założeniami.[xiii] Teoria fizyczna funkcjonuje więc tak długo, jak długo wyniki eksperymentu zgadzają się z przewidywaniami; w ten sposób teoria fizyczna zyskuje na wiarygodności, a zaufania do niej wzrasta. Jeśli choć jeden nowy wynik doświadczalny zaprzeczy teorii, należy ja porzucić lub poprawić.[xiv]

Dopiero więc konkretne rozwiązanie techniczne o praktycznym zastosowaniu, oparte na prawach fizyki teoretycznej, może potencjalnie stanowić wynalazek mogący być chroniony prawem wyłącznym, jakim jest patent.

wynalazki oparte na fizyce kwantowej

Na prawach mechaniki kwantowej opartych jest wiele ważnych wynalazków, m.in. reaktor jądrowy, tranzystor, laser, czy zegar atomowy, będący podstawą działania GPS. Pierwszy reaktor atomowy zbudował w USA w latach 40 XX w. wybitny fizyk Enrico Fermi. W 1995 Fermi wraz z Leo Szilardem uzyskali w Stanach Zjednoczonych patent na reaktor jądrowy.[xv]

patentowe spory o laser

Długa i pełna zwrotów akcji jest z kolei historia sporów patentowych dotyczących lasera. Nazwa laser to akronim od Light Amplification by Stimulated Emission of Radiation. Poprzednikiem lasera był MASER, czyli Microwave Amplification by Stimulated Emission of Radiation. Teoretyczne podwaliny pod przyszły laser położył Albert Einstein w początkach XX w. W 1950 r. C. H. Townes stworzył pierwsze urządzenie działające w oparciu o teorie Einsteina, czyli właśnie maser. W 1960 r. T. Maiman po raz pierwszy zbudował maser emitujący światło zamiast mikrofal, czyli właśnie laser.

Niemniej, z punktu widzenia własności intelektualnej, ciekawą postacią w historii lasera jest Gordon Gould. Około 1957r. pracujący wcześniej z Townesem Gould spisał notatki na temat możliwości optycznego wykorzystania masera i zatytułował je „Some rough calculations on the feasibility of a LASER: Light Amplification by Stimulated Emission of Radiation”. Uważa się, że notatkach tych po raz pierwszy pojawił się akronim LASER, jak również opis, jak zbudować to urządzenie. Gould uznał się za wynalazcę lasera i złożył swoje notatki u notariusza, a następie na tej podstawie zaczął ubiegać się o patent na laser. W ten sposób rozpoczął się trwający ok. 30 lat, wielowątkowy spór patentowy dotyczący tego urządzenia. Gould początkowo nie uzyskał patentu na laser. Pierwszy patent związany z technologią laserową udało my się uzyskać dopiero w 1977 r., w międzyczasie jednak toczył wojny patentowe z innymi naukowcami pracującymi nad tą technologią. W 1960 patent w USA na maser uzyskali Arthur L Schawlow i Charles H Townes.

CERN

Pisząc o własności intelektualnej opartej na fizyce teoretycznej, w tym mechanice kwantowej, warto wspomnieć o CERN – Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (fr. Organisation Européenne pour la Recherche Nucléaire) z siedzibą w Szwajcarii, ośrodku naukowo – badawczym w dziedzinie fizyki. Do CERN należą obecnie dwadzieścia trzy państwa. Akronim CERN pochodzi od pierwotnej nazwy organizacji, fr. Conseil Européen pour la Recherche Nucléaire i mimo jej zmiany po 1953, został zachowany.

Jak wskazuje sam CERN, jego misją jest pomaganie naukowcom w odkrywaniu, z czego zbudowany jest wszechświat i jak działa. Misję tę CERN realizuje m.in. przez umożliwianie badań w akceleratorach cząsteczek, w tym największym na świecie akceleratorze  – Wielkim Zderzaczu Hadronów.

Technologie opracowywane przez CERN znajdują wiele zastosowań, m.in. w elektronice i systemach komunikacji (sieć www), technikach obrazowania używanych w medycynie, inżynierii lądowej, geologii i archeologii, czy obserwowaniu w czasie rzeczywistym reakcji chemicznych, czy neutralizacji odpadów nuklearnych.

CERN jest właścicielem wielu patentów z dziedziny fizyki, w tym również patentu wykorzystującego technologię laserową. Od 2019 r. przysługuje mu patent na system optyczny produkujący ustrukturyzowany promień światła.

CERN udziela przedsiębiorcom i ośrodkom naukowym licencji na opracowane przez siebie technologie, współpracuje z podmiotami komercyjnymi i badawczymi w dziedzinie R & D, jak również świadczy usługi dla biznesu w zakresie zaawansowanych technologii. Specjalne warunki licencji do technologii CERN, organizacja przewiduje dla start-upów.

komputer kwantowy

Przy omawianiu kwantów nie sposób pominąć komputera kwantowego. Wyścig technologiczny zmierzający do jego stworzenia trwa.

W jaki sposób będzie działać komputer kwantowy? Klasyczny komputer dokonuje obliczeń przetwarzając najmniejsze jednostki informacji, czyli bity (od ang. binary digit czyli cyfra dwójkowa). Bit przyjmuje zawsze jedną z dwóch wartości: 0 lub 1, aby określić jeden z dwóch równie prawdopodobnych stanów rzeczy. Komputery kwantowane będą dokonywały obliczeń na bitach kwantowych, czyli kubitach, które, zgodnie z prawami rządzącymi mechaniką kwantową, w szczególności stanem tzw. superpozycji, mogą przyjmować różne wartości pomiędzy 0, a 1 jednocześnie. Za sprawą ciągłego rozedrgania pomiędzy stanami 0 i 1 możliwe jest wykonywanie obliczeń równolegle na wielu stanach kwantowych, a nie tylko na dwóch: 0 lub 1.[xvi] Zatem, dzięki operowaniu na kubitach komputer kwantowy będzie miał nieporównywalnie większą moc obliczeniową, niż znany nam obecnie komputer.

Bardzo dużym wyzwaniem jest jednak skonstruowanie urządzenia, które fizycznie będzie mogło oddać kwantowe, trudno uchwytne konstrukcje matematyczne, takie jak superpozycja, stan splątania czy pomiar i kolaps kwantowy[xvii] (pomiar i kolaps kwantowy, to pojęcia związane z sytuacją, kiedy próbujemy dokonać obserwacji kubitu i zmierzyć stan, w którym się znajduje; okazuje się wówczas, że znajduje się w jednym z klasycznych stanów 0 albo 1; innymi słowy superpozycja nie może być zaobserwowana). Owo wyzwanie inżynieryjne wynika m.in. z tego, że cząstka będąca w stanie superpozycji dokonuje kolapsu kwantowego, czyli powraca do jednego z dwóch klasycznych stanów binarnych (0 lub 1), natychmiast, gdy wejdzie w jakikolwiek kontakt z otoczeniem.[xviii] Trudno jest więc zbudować maszynę mogącą utrzymywać kubity w ciągłym stanie superpozycji, a to właśnie jest potrzebne do osiągnięcia pożądanej mocy obliczeniowej.

quantum– washing?

Na koniec coś lekkiego, czyli o kwantach robiących karierę w marketingu produktów konsumenckich… Niewątpliwie, pojęcie kwantów jest teraz modne. Z jednej strony zapewne dlatego, że świat ekscytuje się trwającymi pracami nad komputerem kwantowym, którego możliwości znacznie przekraczają to, co znamy obecnie. Z drugiej strony, kwanty są atrakcyjne w dyskursie publicznym, bo kojarzą się ze specjalistyczną dziedziną wiedzy, po części wciąż tajemniczą dla człowieka. Okazuje się więc, że firmy opierające swoje produkty na nauce próbują z różnym skutkiem popłynąć na kwantowej fali.

O tym, że można nie trafić z marketingowym szafowaniem „kwantową komunikacją”, przekonała się na przełomie 2023 i 2024 r. firma Guerlain. Luksusowa marka wprowadziła na rynek krem przeciwstarzeniowy Orchidée Impériale Gold Nobile. Kosmetyk był reklamowany jako „kwantowy” i oparty na „nauce kwantowej”. W swojej komunikacji marka używała takich haseł takich jak „nowy sposób kosmetycznego odmładzania skóry zrodzony z nauki kwantowej”, „inspiracja rewolucją kwantową”.

kot Schrödingera dobry na wszystko

Nie trzeba było długo czekać, aby komunikacja marki znalazła się pod pręgierzem, poddana analizie przez pro-naukowego YouTubera, który przeanalizował komunikację, wykazując naukowe nieścisłości i półprawdy. Media społecznościowe szybko wypełniły się komentarzami zarówno naukowców, skarżących się, że Schrödinger i Heisenberg przewracają się w grobach, jaki i internautów wyobrażających sobie testowanie kremu na kocie Schrödingera, który rzekomo posmarowany kremem został włożony do pudełka i do czasu, gdy otworzymy pudełko kot jest młody i stary jednocześnie…

Marka odniosła się do zarzutów wprowadzania w błąd przez nadużywanie pojęć naukowych przy niejasnych do tego przesłankach, wydając oświadczenie, w którym zapowiedziała doprecyzowanie komunikacji w celu wyjaśnienia wszelkich niejasności.

Guerlain, chcąc nie chcąc przyczynił się do memicznej popularności współczesnej ikony mechaniki kwantowej: kota Schrödingera. Jednak do oceny zachowania marki zastosowanie mają zupełnie klasyczne reguły zakazujące wprowadzania w błąd konsumentów. Wprowadzanie konsumenta w błąd przez nierzetelny komunikat marketingowy ma miejsce, gdy pod jego wpływem konsument może podjąć decyzję o zakupie produktu, której nie podjąłby, gdyby znał rzeczywisty stan rzeczy. W tym wypadku problem polega jednak w tym, że, jak powiedział Richard Feynman, wybitny amerykański fizyk teoretyczny: „można śmiało powiedzieć, że nikt nie rozumie mechaniki kwantowej” .

Photo by Mingwei Lin on Unsplash

[i] Art. Hobson „Kwanty dla każdego”, polskie wydanie: Prószyński i S- ka, Warszawa 2018
[ii] Ibidem
[iii] Ibidem
[iv] Ibidem
[v] W 1906 J.J. Thomson otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki m.in. za odkrycie, że elektron jest cząstką. W 1927 jego syn, George Thomson otrzymał również nagrodę Nobla ale, za odkrycie, że elektrony mogą być również uznane za fale
[vi] Artykuł „Pojawił się pomysł na połącznie teorii Einsteina i mechaniki kwantowej. Tempo upływu czasu może skakać?”, aut. M. Salik, National – Geographic Polska, 5. 12. 2023, https://www.national-geographic.pl/artykul/pojawil-sie-pomysl-na-polacznie-teorii-einsteina-i-mechaniki-kwantowej-tempo-uplywu-czasu-moze-skakac-231205020735, wejście 28. 01. 2023
[vii] Stephen Hawking, „Krótka teoria czasu. Od wielkiego wybuchu do czarnych dziur”, Wydawnictwo Zysk i S – ka
[viii] Ibidem
[ix] Ibidem
[x] Kip Thorne za Johnem Wheelerem twierdzi, że osobliwości, znajdujące się w jądrze czarnych dziur, są kluczem do poznania praw kwantowej grawitacji, które to prawa realizują się w pełni właśnie w osobliwości. Gdyby udało się zrozumieć osobliwość, uczeni odkryliby prawa kwantowej grawitacji. Tak Kip Thorne w „Interstellar i Nauka”, polskie wydanie: Prószyński i spółka, Warszawa 2015 str. 307
[xi] Kip Thorne, „Interstellar i Nauka”,  polskie wydanie: Prószyński i spółka, Warszawa 2015.
[xii] M. Jezierska – Zięba w „Prawo własności przemysłowej. Komentarz”, red M. Kondrat, Wolters Kluwer Polska 2021
[xiii] S. Hawking „Krótka teoria czasu. Od wielkiego wybuchu do czarnych dziur”, Wydawnictwo Zysk i S – ka, str. 24
[xiv] Ibidem
[xv] U.S. Patent 2708656
[xvi] P. Przybyłowicz „Podstawy technologii i zastosowanie technologii kantowych” w „Metaświat. Prawne i techniczne aspekty przełomowych technologii” red. R. Bieda, Z. Okoń. Wydawnictwo Harde
[xvii] Ibidem
[xviii] Ibidem

Na dwa dni przed Wigilią 2023 r., w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej został ogłoszony długo wyczekiwany tzw. Data Act, czyli Akt w sprawie danych, a konkretnie ROZPORZĄDZENIE PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY (UE) 2023/2854 z dnia 13 grudnia 2023 r. w sprawie zharmonizowanych przepisów dotyczących sprawiedliwego dostępu do danych i ich wykorzystywania oraz w sprawie zmiany rozporządzenia (UE) 2017/2394 i dyrektywy (UE) 2020/1828 (akt w sprawie danych).

Rozporządzenie wejdzie w życie dwudziestego dnia od dnia ogłoszenia, czyli 11 stycznia 2024 r. Jego stosowanie rozpocznie się jednak co do zasady  od 12 września 2025. Podmioty rynkowe będą miały więc 20 miesięcy okresu przejściowego na to, by przygotować się do stosowania nowych przepisów.

Poprzednio, o projekcie Aktu ws. danych pisaliśmy tutaj.

Przypomnijmy, że celem tego rozporządzenia ma być odblokowanie potencjału danych w gospodarce, w szczególności przez zwiększenie dostępu do danych i ułatwienie dzielenia się nimi przez podmioty rynkowe i konsumentów. Unijny prawodawca dostrzegł bowiem bariery w dostępie do danych, wskazując w preambule Data Act między innymi, że: „bariery utrudniające dzielenie się danymi uniemożliwiają optymalne wykorzystywanie danych z pożytkiem dla społeczeństwa. Bariery te obejmują brak czynników zachęcających posiadaczy danych do dobrowolnego zawierania umów o dzieleniu się danymi, brak pewności w kwestii praw i obowiązków związanych z danymi, koszty zawierania umów na interfejsy techniczne i wdrażania tych interfejsów, wysoki poziom rozdrobnienia informacji w silosach danych, niezadowalająca jakość zarządzania metadanymi, brak norm interoperacyjności semantycznej i technicznej, wąskie gardła utrudniające dostęp do danych, brak wspólnych praktyk w dziedzinie dzielenia się danymi oraz nad używanie braku równowagi kontraktowej w kwestiach dotyczących dostępu do danych i ich wykorzystywania.”[1]

Rozporządzenie dotyczy zarówno danych osobowych, jak i nie osobowych. Zgodnie z jego treścią „dane” oznaczają wszelkie cyfrowe odwzorowania działań, faktów lub informacji oraz wszelkie kompilacje takich działań, faktów lub informacji, w tym w formie zapisu dźwiękowego, wizualnego lub audiowizualnego.[2]

Co przynosi Data Act?

W zakresie Rozporządzenia znajdują się między innymi następujące założenia.[3]

Producenci i dostawcy usług będą mieli obowiązek zapewniać użytkownikom, zarówno przedsiębiorcom jak i konsumentom:

Użytkownicy będą mieli możliwość przekazania takich danych osobom trzecim: np. dane wygenerowane przy korzystaniu z inteligentnego urządzenia czy z określonej usługi będzie można udostępnić do innych celów np. bankowi, firmie ubezpieczeniowej, czy agencji SEO. Jak wskazuje unijny prawodawca, obecnie, tego typu dane często są w posiadaniu wyłącznie producenta urządzenia lub dostawcy usługi.

Akt w sprawie danych ma także uczynić łatwiejszą zmianę dostawcy usług przetwarzania danych, np. usług w chmurze.

Rozporządzenie reguluje również zabezpieczenia przed niezgodnym z prawem przekazywaniem danych i normy interoperacyjności w zakresie udostępniania i przetwarzania danych, a także wprowadza środki mające zapobiegać nadużywaniu przewagi kontraktowej w umowach dotyczących udostępniania danych. Owa nierównowaga kontraktowa może wynikać z nieuczciwych postanowień umownych narzuconych drugiej stronie przez podmiot o silniejszej pozycji negocjacyjnej.

Dane i sztuczna inteligencja, czyli cyfrowa przyszłość Europy na sterydach

Stosowanie Aktu w sprawie danych będzie w praktyce mocno związane z funkcjonowaniem innych przyszłych unijnych przepisów, tzn. Aktu w sprawie sztucznej inteligencji. Prace nad Aktem w sprawie sztucznej inteligencji znajdują się obecnie w ich decydującej fazie. Na początku grudnia 2023 r. Rada UE i Parlament Europejski ogłosiły osiągnięcie wstępnego porozumienia w zakresie ostatecznej treści tego aktu. Można więc spodziewać się, że rozpoczęcie stosowania obu tych rozporządzeń przypadnie na mniej więcej podobny czas. Oba te akty prawne mają pomóc w rozwoju innowacji w Europie przy zachowaniu wartości, na jakich opiera się UE jako wspólnota: sprawiedliwość, bezpieczeństwo, zaufanie, humano-centryczność.

Przyszłe praktyczne funkcjonowanie tych przełomowych aktów prawnych jest jednak niewiadomą. Czas zwłaszcza zweryfikuje, czy przepisy te, wobec ciągłego intensywnego rozwoju technologii, nie będą już przestarzałe z chwilą rozpoczęcia ich stosowania.

Photo by Pawel Czerwinski on Unsplash

[1] Pkt. (2) preambuły Aktu ws. danych [2] Art. 2 pkt. 1 Aktu ws. danych[3] Vide Komunikat prasowy Rady Unii Europejskiej z 17.11.2023 dostępny na: Akt w sprawie danych: Rada przyjmuje przepisy o sprawiedliwym dostępie do danych i ich wykorzystywaniu – Consilium (europa.eu), wejście 4. 01. 2024

RPG, od ang. role – playing game to po polsku towarzyska gra fabularna lub narracyjna gra fabularna. Rozrywka do niedawna trochę zapomniana, może niszowa, może niedoceniana, a nawet traktowana z pobłażaniem jako zabawa dla koneserów. Nową sławę zyskała jednak w ostatnich latach, m.in. dzięki serialowi The Stranger Things (dystr. Netflix), będącym hołdem dla stylistyki lat osiemdziesiątych XX i dla gier RPG właśnie. Jedną z ważnych ról w tym serialu gra bowiem – nomen omen – gra RPG pt. „Dungeons & Dragons”, marka należąca do Wizards of the Coast LLC, będącej spółką zależną Hasbro, Inc., znanego amerykańskiego producenta zabawek.

RPG, czyli co?

Gry RPG są zjawiskiem wielopłaszczyznowym: socjologicznym, psychologicznym, językowym, teatralnym, a także – jak wykażemy – prawnym. Wokół najpopularniejszych gier RPG powstała bogata kultura fanowska (o prawnych aspektach twórczości fanowskiej pisaliśmy tutaj.)

W grze RPG uczestnicy odgrywają określone role, wcielając się w fikcyjne postaci, na bazie podręcznika czy scenariusza, które jednak rozwijają wykorzystując własną wyobraźnię. Istotną postacią jest mistrz gry, inaczej narrator, który prowadzi sesję, nadzoruje jej przebieg, stawia zadania przed graczami. Gracze mogą negocjować z mistrzem gry reguły zawarte w podręczniku, co jest uważane za ważny element dystynktywny RPG.[i] W czasie gry, uczestnicy nierzadko improwizują, zanurzając się w uniwersum fikcyjnego świata.

Choć współczesna historia gier RPG sięga lat 70 – tych XX wieku, to inspiracji do wyłonienia się tej formy rozrywki można doszukiwać się w dawnych tradycjach opowiadania gawęd, tworzenia legend, czy aktywności wędrownych bardów.[ii]

RPG – gra dla nudziarzy lub starszyzny?

W cyfrowym świecie, gra RGP jest, więc rozrywką bardzo analogową. Grać można w domu, nie ruszając się z fotela, a do zanurzenia się w uniwersum nie są potrzebne żadne urządzenia, ani – o zgrozo – Internet! Stąd może wzięło się jej współczesne postrzeganie jako zabawy nieco pokrytej patyną. Nie bez powodu chyba, w scenariuszu reklamy znanej sieci spożywczej, to rodzice dorosłych dzieci grają w grę RPG, podczas gdy młodsze pokolenie bawi się poza domem.

RPG w wersji digital

Nie oznacza to, że RPG nie może mieć związku z nowymi technologiami. Przeciwnie, to właśnie rewolucja technologiczna i współczesne multimedium pozwoliły na powielanie w nowoczesnych formatach systemów RPG dawniej realizowanych wyłącznie w klasycznej wersji narracyjno – towarzyskiej (zwaną też pen and paper). Popularne gry RPG mają często swoje odpowiedniki komputerowe – CRPG (computer role- play games).

Jak wskazuje M. Petrowicz, porównując grę RPG (na przykładzie Dungeons & Dragons) do jej wersji komputerowej „klasyczna sesja narracyjnej gry fabularnej z założenia jest grą wieloosobową, w której jeden z uczestników odgrywa rolę mistrza gry – odpowiada za przedstawienie świata, tworzenie wyzwań i kontrolę przeciwników. W grze komputerowej tę rolę obsadza silnik gry. Pozwala to (w grze komputerowej – przyp. autorki) na znacznie większą komplikację i szybkość przetwarzania zasad.”[iii]

Własność intelektualna w grze RPG

Błędne byłoby założenie, że gry RPG to hermetyczna rozrywka dla nerdów, bez większego przełożenia na rynek. Na przykładzie Dungeons & Dragons dobrze widać, że, o ile marka jest umiejętnie promowana, może stać się częścią pop-kultury.

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dostrzegli związku gier RPG z własnością intelektualną (IP), zwłaszcza, że to właśnie dzięki IP popularna gra RPG może stać się dobrze funkcjonującą marketingową maszynką. Poprzez komercjalizację własności intelektualnej, np. w formie licencji, marka gry RPG może przynosić przychody przez wykorzystywanie jej w innych formatach czy przez łączenie jej z innymi usługami. Uniwersum Dungeons & Dragons oprócz klasycznej RPG obejmuje dzisiaj także książki, filmy, kry karciane i planszowe.

Zatem, jakie elementy gdy RPG są chronione prawem własności intelektualnej?

Scenariusz, podręcznik

Zawiera opis fikcyjnego świata, w którym toczy się gra i rozgrywa fabuła. Może być bardzo szczegółowy, niemal epicki, ukazując historię fikcyjnego miejsca, jego geografię, demografię, czy ustrój. Szczegółowy opis uniwersum PRG może być bliski literaturze fantasy. Należy przy tym pamiętać, że gracze i mistrz gry mogą samodzielnie modyfikować wątki scenariusza.

Scenariusz czy podręcznik, w zakresie w jakim opisują uniwersum, fabułę, mogą być chronione prawem autorskim jako utwór tekstowy (literacki). Niemniej, poszczególne elementy świata z osobna, np. postacie, miejsca czy określone wątki, jeśli same w sobie są w wystarczającym stopniu indywidualne, także mogą być utworem.[iv] Przedmiotem prawa autorskiego jest bowiem każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie w szczególności od sposobu jego wyrażenia.[v] Przepis art. 1 ust. 2 Prawa autorskiego wymienia jedynie przykładowo katalog owych sposobów wyrażania.

Na gruncie polskiego Prawa autorskiego, prawa autorskie do utworu przysługują z mocy prawa jego twórcy, chyba że ten przeniósł prawa majątkowe na inny podmiot. W przypadku komercyjnych gier RPG należy założyć, że majątkowe prawa autorskie do uniwersum opisanego podręczniku przysługują wydawcy gry.

Figurki postaci

Fikcyjne postacie, nierzadko nieludzkie, baśniowe, fantastyczne, czy magiczne; potwory, wróżki, magowie, wojownicy, mogą być odzwierciedlone w fizycznej formie figurek, czyniących rozgrywkę bardziej interaktywną. Figurka fantazyjnej postaci będzie co do zasady również chroniona prawem autorskim jako utwór graficzny. Jednak oprócz tego, wydawca gry może zdecydować się na zarejestrowanie figurki w urzędzie patentowym jako wzoru przemysłowego.

Wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez jego ornamentację. Wytworem jest każdy przedmiot wytworzony w sposób przemysłowy lub rzemieślniczy, obejmujący w szczególności opakowanie, symbole graficzne oraz kroje pisma typograficznego, z wyłączeniem programów komputerowych.[vi]

Z chwilą uzyskania prawa z rejestracji wzoru uprawniony uzyskuje możliwość wyłącznego korzystania z wzoru przemysłowego w sposób zarobkowy lub zawodowy. Może zakazać osobom trzecim wytwarzania, oferowania, wprowadzania do obrotu, importu, eksportu lub używania wytworu, w którym wzór jest zawarty bądź zastosowany, lub składowania takiego wytworu dla takich celów. O tym, co robić, gdy ktoś zarejestruje nasz wzór przemysłowy nie będąc do tego uprawniony, pisaliśmy tutaj.  

Nazwy miejsc, artefaktów, bohaterów

Fantazyjna nazwa, nawet kreatywna, na gruncie polskiego Prawa autorskiego z reguły nie będzie chroniona jako utwór. Będzie bowiem zbyt niewielkich wymiarów tekstem, aby mogła być uznana za utwór literacki. Nie wyłącza to możliwości ochrony nazwy (miejsca, postaci czy artefaktu) jako znaku towarowego. Znakiem towarowym może być każde oznaczenie umożliwiające odróżnienie towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa, możliwe do przedstawienia w rejestrze znaków towarowych w sposób pozwalający na ustalenie jednoznacznego i dokładnego przedmiotu udzielonej ochrony. Znakiem towarowym może być w szczególności wyraz, włącznie z nazwiskiem, rysunek, litera, cyfra, kolor, forma przestrzenna, w tym kształt towaru lub opakowania, a także dźwięk.[vii]

Przeformatowania, cross- mechandising

Uniwersum RPG, oprócz klasycznej wersji gry, może być dostępne także w wersjach cyfrowych, czyli wspomnianych CRPG, bądź przeniesione do książki, filmu, czy komiksu. W sytuacji, gdy oryginalnym utworem był świat „analogowej” RPG, jego adaptacje na inne środki wyrazu nie są obojętne regułom prawa autorskiego. W zależności od charakteru i stopnia ingerencji w twórcze elementy oryginalnego systemu RPG, możemy mieć do czynienia z powstaniem utworu zależnego. Dzieło zależne jest odrębnym utworem, do którego prawa autorskie przysługują jego twórcy, jednak korzystanie i rozporządzanie z niego wymaga zgody twórcy utwory pierwotnego. Gatunki twórczości takie jak film, gra komputerowa czy komis, niezależnie od tego, że mogą opowiadać ponownie znaną już historię, będą niewątpliwie miały swoje własne, charakterystyczne cechy twórcze. Przez to, jako adaptacja gry RPG, będą utworem zależnym. Stąd, chcąc przenieść popularną grę RPG na nośnik komputerowy lub do filmu, pomysłodawcy takiego zabiegu będą musieli uzyskać zgodę twórców oryginalnej gry RPG.

Możliwa jest też sytuacja odwrotna, tj. taka, w której to film lub gra komputerowa były pierwowzorem historii powielonej następnie w podręczniku analogowej gry RPG. Wówczas, to twórcy filmowego lub książkowego oryginału będą musieli zgodzić się na komercjalizację gry RPG.

Można także wyobrazić sobie, że twórcy oryginalnej gry i oryginalnego filmu udzielają sobie wzajemnie licencji i zgód na wykonywanie praw zależnych. Przykładowo najpierw film wykorzystał elementy gry RPG, a potem wydawca gry promuje swoje produkty w nawiązaniu do scenariusza filmu i jego postaci. Taka wtórna komercjalizacja uniwersum gry RPG w filmie, a następnie zwrotne zdyskontowanie popularności filmu w marketingu gry RPG może też obejmować np. sprzedaż figurek z podobizną aktora wcielającego się w jedną z postaci. Wydawca musi wówczas zapewnić sobie prawo rozpowszechniania tego wizerunku w określony sposób,

W ten sposób, używając narzędzi prawa własności intelektualnej wydawcy poszerzają krąg odbiorców swojego produktu i utrwalają markę w masowej wyobraźni konsumenta. Takie działania można nazwać cross- merchandisingiem. O merchandisingu, jako marketingowym narzędziu wtórnej komercjalizacji dóbr intelektualnych pisaliśmy tutaj.

Kuzyn RGP: LARP

Odmianą gry RPG jest LARP, czyli live action role – playing. To gra bardzo podobna do RPG, ale różniąca się tym, że odbywa się w plenerze, a gracze wcielają się w postać także fizycznie. O ile w przypadku klasycznej gry RPG wydarzenia rozgrywają się w wyobraźni graczy, o tyle w LARP dzieją się one na żywo.[viii] LARPy mogą przypominać z jednej strony zjawisko rekonstrukcji historycznych, a z drugiej strony: teatr. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z inscenizacją. W przypadku LARPu gra towarzyska staje się, więc swojego rodzaju spektaklem. Gracze korzystają nawet z kostiumów czy rekwizytów.

Gracz artystą?

Czy zatem na gruncie prawnym uczestnicy LARPa mogą stać się artystami wykonawcami, wobec czego będzie przysługiwać im ochrona praw wyłącznych do wykonania, przewidziana w Prawie autorskim?

Zgodnie z art. 85 Prawa autorskiego każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej pozostaje pod ochroną niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Artystycznymi wykonaniami są w szczególności działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania.

Sama czynność wykonania w kontekście twórczości to psychofizyczna aktywność ludzka prowadząca do powstania zmiany w świecie fizykalnym (przeciwstawiona zaniechaniu), realizowana w czasie przez osobę lub osoby fizyczne (jako współwykonawców) wobec osób trzecich, której treść stanowi przedstawienie utworu lub dzieła sztuki ludowej, a która dokonywana jest w sposób intencjonalny przez samego wykonawcę.[ix]

Wykonanie, aby było chronione prawnie, musi dotyczyć dzieła, które spełnia cechy utworu. Wykonanie musi też być artystyczne.

Jeśli więc inscenizacyjna gra uczestnika LARPu będzie polegać np. na recytacji lub interpretacji utworu tekstowego, a dodatkowo wykonaniu nie odmówi się znamion artyzmu, występ w grze będzie można zakwalifikować jako artystyczne wykonanie pozostające pod ochroną Prawa autorskiego.

Improwizacja

Szczególnym rodzajem artystycznego wykonania jest improwizacja.  Biorąc pod uwagę elastyczne reguły i możliwość modyfikacji scenariusza przez uczestników, improwizacja może być obecna w obecna w LARPie.

Improwizacja ma miejsce wtedy, kiedy artysta wykonawca, wykonując utwór jedocześnie tworzy go w czasie rzeczywistym. Wykonawca staje się więc także twórcą. Utwór zaimprowizowany może być utworem zależnym, jeśli wykonawca w trakcie wykonania twórczo zmodyfikował utwór wcześniej istniejący.

Jeśli więc występ w ramach LARPA będzie spełniał cechy improwizacji, gracz stanie się też autorem swojej roli (o ile spełni ona cechy utworu).

Czy można bawić się w znane historie?

Ciekawy problem prawno-autorski związany z LARPem sygnalizuje K. Grzybczyk w odniesieniu do przypadku umiejscowienia akcji LARPA w świecie znanym z książki lub filmu. W takiej sytuacji powstaje pytanie, czy fabuła gry, stworzona przez uczestników, ale wykorzystująca uniwersum zaczerpnięte z filmu czy literatury (np. świat Harrego Pottera, Wiedźmina, Gwiezdnych Wojen czy Władcy Pierścieni) stanowi inspirację istniejącym utworem, czy też jego kontynuację, a więc utwór zależny.[x]

Jest to o tyle istotne, że w przypadku, gdyby twórcza fabuła LARPa została uznana za kontynuację znanej sagi będącej pierwowzorem gry, do korzystania z fabuły gry potrzebna byłaby zgoda twórcy utworu pierwotnego lub podmiotu, którem aktualnie przysługuje prawo do udzielania zezwoleń na wykonywanie praw zależnych. W przypadku inspiracji, taka zgoda nie jest wymagana.

Różnica między inspiracją, a utworem zależnym leży w stopniu wykorzystania twórczych elementów utworu pierwotnego. Gdy nowy utwór wykorzystuje i modyfikuje te elementy utworu pierwotnego, które decydują o jego indywidualizmie, mamy do czynienia z utworem zależnym. W przypadku inspiracji, związek nowego utworu (inspirowanego) z utworem oryginalnym jest dużo luźniejszy.

Zatem, odnosząc te uwagi do LARPa, jeśli jego twórcy umiejscawiają fabułę gry w uniwersum znanym z książki lub serialu, dokładnie wykorzystując poszczególne, charakterystyczne elementy świata, takie jaki postacie, miejsca, rekwizyty, wątki, powinni liczyć się z tym, że ich zabawa może stanowić opracowanie utworu, do którego prawa autorskie przysługują wydawcy książki lub wytwórni filmowej.

Jak trafnie wskazuje K. Grzybczyk, problem ten co do zasady nie wystąpi w przypadku LARPów, których akcja jest umiejscowiona w świecie znanym z utworów (np. powieści historycznych), znajdujących się już w domenie publicznej na skutek wygaśnięcia autorskich praw majątkowych.[xi]

Warto jednocześnie pamiętać, że sam kostium znanej postaci fikcyjnej może potencjalnie stanowić utwór chroniony prawem autorskim lub zarejestrowany wzór przemysłowy. O prawnych aspektach zjawiska zwanego cosplay pisaliśmy tu.

Jak się bawić?

Lekki temat gier nie powinien być niedoceniany. Gry jako zjawisko są przedmiotem badań naukowych w ramach wykładanej na uniwersytetach dziedziny zwanej ludologią (inaczej groznawstwem), czyli interdyscyplinarnej gałęzi nauki eksplorującej fenomen gier w kontekście kulturowym. Z kolei z pozoru mało spektakularne RPG, niewymagające żadnej technologii (!) okazały się zabawą o olbrzymim potencjale marketingowym, eksploatowanym przez gigantów przemysłu rozrywki i masowej wyobraźni. Tam zaś, gdzie pojawia się kultura, rozrywka, narracja, nieodłącznym ich towarzyszem jest własność intelektualna.

­­­­­­­­­­­Photo by Timothy Dykes on Unsplash

[i] Zob. M. Petrowicz „Gry wideo- medium XXI wieku” w „Technokultura: transhumanizm i sztuka cyfrowa” red. D. Gałuszka, G. Ptaszek, D. Żuchowska – Skiba, Kraków 2016, Wydawnictwo Libron, str. 166
[ii] Jakub Romaneczko, „Walory edukacyjno – terapeutyczne gier fabularnych – metaanaliza”, Ogrody Nauk i Sztuk 2019
[iii] M. Petrowicz „Gry wideo- medium XXI wieku” w „Technokultura: transhumanizm i sztuka cyfrowa” red. D. Gałuszka, G. Ptaszek, D. Żuchowska – Skiba, Kraków 2016, Wydawnictwo Libron, str. 166
[iv] Tak też K. Grzybczyk, „Rozrywki XXII wieku, a prawo własności intelektualnej”, Rozdział I: „LARP – zanurzeni w innym świecie”, str. 30
[v] Art. 1 ust. 1 Ustawy z 4.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U.2022.2509 t.j. z dnia 2022.12.06) (Prawo autorskie)
[vi] Art. 102 ust. 1 i 2 Ustawy z 30. 06. 2000 r. Prawo własności przemysłowej (Dz.U.2023.1170 z dnia 2023.06.22) (pwp) 
[vii] Art. 120 ust.1 i 2 pwp
[viii] K. Grzybczyk, „Rozrywki XXII wieku, a prawo własności intelektualnej”, Rozdział I: „LARP – zanurzeni w innym świecie”, str. 21
[ix] E. Laskowska  – Litak, komentarz do art. 85 Prawa autorskiego w Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, [w:] Ustawy autorskie. Komentarze. Tom II, red. R Markiewicz, Wolters Kluwer 2021
 [x] K. Grzybczyk, „Rozrywki XXII wieku, a prawo własności intelektualnej”, Rozdział I: „LARP – zanurzeni w innym świecie”, str. 29 – 31
[xi] Ibidem

Dzisiaj na blogu LGL naszym gościem jest Maciej Żemojcin reprezentujący PixelRace i ATM Virtual, które zajmują się wirtualną produkcją, skanowaniem 3D.

Dorota Pielak: Myślę, że wiele osób nie wie, czym jest wirtualna produkcja – czy możesz powiedzieć, co to jest, na czym polega Wasza praca, jakie ma zastosowania?

Maciej Żemojcin: Wirtualna produkcja to zestaw narzędzi do łączenia rzeczywistości fizycznej i cyfrowej w czasie rzeczywistym. Gdy mam to wytłumaczyć dziecku, które pyta mnie co robię, to mówię: biorę kamerę, jestem w grze komputerowej i bawię się tą kamerą w grze, tak żeby powstał film. Czasem też odpowiadam na to pytanie, mówiąc, że zajmują się teleportacją aktorów w dowolne miejsca na Ziemi, albo w wyobraźni.

Zajmujemy się rzeczywistością, która jest wirtualna, ale ma określone przez nas cechy fizyczne i jest z rzeczywistością fizyczną połączona, jest jej rozszerzeniem. Stąd spotkamy się czasem z nazwą XR, czyli Extended Reality. Dążymy do tego, żeby obiekty widziane przez kamerę wyglądały jak kontynuacja rzeczywistości fizycznej. To znaczy, naszym celem jest uczynić tę granicę między rzeczywistościami jak najbardziej niewidzialną. W wirtualnej produkcji gra komputerowa powinna naturalnie łączyć się z częścią aktorską i fizyczną.

DP: Jakie zastosowanie w biznesie może mieć wirtualna produkcja?

MŻ: Wirtualne studio, które posługuje się cyfrową scenografią, jest używane najczęściej w produkcji telewizyjnej i filmowej. My w ten sposób pomagamy produkować filmy kinowe, seriale i reklamy telewizyjne.

Historia tej technologii zaczęła się w 2018 roku, od czasu serialu Star Wars Mandalorian, gdzie po raz pierwszy wprowadzono wirtualną produkcję do poważnej produkcji filmowej. Wtedy pojawiły się w studiu ogromne ekrany LED, które miały kilkadziesiąt metrów długości i 6 m wysokości. Taki ekran jest naszym wirtualnym oknem, przez które oglądamy wirtualną, rozszerzoną rzeczywistość.

W największym uproszczeniu mamy trzy tzw. warstwy (layers), które składają się na finalny obraz:

IKTVA Aramco I Split Screen from ATM Virtual on Vimeo.

Z każdej pozycji kamery ta wirtualna rzeczywistość wygląda tak, jakby była rozszerzeniem rzeczywistości fizycznej.  W telewizji jest to stosowane w wersji, powiedziałbym, podstawowej. Dobrym przykładem jest studio sportowe, gdzie komentujący przenoszą się na murawę boiska. My zajmujemy się zastosowaniem filmowym, które skupia się bardziej na szczegółach i jakości, ponieważ nie jest oglądane przez publiczność na żywo, ale w kinie na dużym ekranie.

Warto jeszcze dodać, że wirtualna produkcja rozwijała się wyjątkowo szybko w 2019 i 2020. COVID uniemożliwił nam podróże, więc zmusił wszystkich filmowców do szukania innych rozwiązań. Takim rozwiązaniem była wirtualna produkcją, która jak już wspomniałem, jest swojego rodzaju teleportacją bez opuszczania studia filmowego.

kontrola rzeczywistości bez opuszczania studia filmowego

DP: Widzowie najczęściej nie zdają sobie sprawy, że scenografia filmowa powstała z zastosowaniem wirtualnej produkcji. Mandalorian był pionierem, ale czy wiele filmów obecnie powstaje teraz z zastosowaniem wirtualnej produkcji? Czy to jest powszechne zjawisko?

MŻ: Zacznę od tego, że wirtualna produkcja nie jest do wszystkiego. Podobnie jak np. telewizja nie zabiła kina i funkcjonują jedno obok drugiego. VP (Virtual Production) jest jednym z narzędzi filmowych, które powoli wchodzi do kanonu. I tu już uprzedzam pytanie, czy wirtualna produkcja zastąpi produkcję na tzw. lokacji, czyli w plenerze? – nie zastąpi. Stosujemy VP tam, gdzie faktycznie z jakiś powodów opłaca nam się ją zastosować. Opłaca – to znaczy budżetowo, ale również jakościowo i artystycznie. Uzyskujemy efekt, którego by nie było w owej „normalnej” lokacji filmowej. I tutaj spotkamy się z pojęciem ICVFX (In Camera Visual Special Effects), czyli efekty specjalne, które dzieją się w czasie rzeczywistym, które nagrywamy kamerą bezpośrednio na planie filmowym, a nie w tzw. postprodukcji, czyli dodawane po nakręceniu zdjęć.

Wirtualna produkcja daje nam wyjątkową kontrolę. Możemy np. kręcić zachód słońca cały dzień. Dobrym przykładem jest serial „Odwilż” dostępny na HBOMax, w którym akcja dzieje się w większości w nocy w Szczecinie, a my kręciliśmy go w dzień w Warszawie. 80% przejazdów samochodowych w „Odwilży” jest nakręcone w naszym studiu z zastosowaniem wirtualnej produkcji. To jest tzw DrivingStage. Dzięki temu możemy bez wychodzenia ze studia kręcić zwykle ogromnie wymagające i skomplikowane przejazdy samochodowe. Sceny te normalnie wymagają blokowania dróg dla potrzeb ekipy filmowej. My załatwiamy to wszystko w studiu na prawie statycznym samochodzie.

BOSCH Filter+ | Split Screen from ATM Virtual on Vimeo.

zaczerpnąć z natury do rzeczywistości cyfrowej

DP: Interesuje mnie, w jaki sposób powstają wirtualne scenografie, tak od zera. Czyli wyobraźmy sobie scenografię, którą jest na przykład pustynia, miasto, wnętrze. Czy te obrazy są przez Was tworzone od początku w programach do generowania 3D? Czy może czerpiecie skądś materiały, nad którymi następnie pracujecie?

MŻ: Tak zwane wirtualne lokacje, które są wygenerowane w 100% na komputerze w jakiejś mierze zawsze będą wyglądać „komputerowo”. Dlatego jesteśmy ogromnymi fanami skanowania 3D, czyli jakby zaczerpnięcia z natury do rzeczywistości cyfrowej. Można w lokacjach komputerowych wprowadzać pewne elementy chaosu, ale nasz mózg ma ogromne możliwości podświadomego rozróżniania co jest prawdziwe, a co wygenerowane. Więc można powiedzieć, że pobieramy pewne fundamenty w postaci skanów 3D lub jakiś wzorców z natury i nakładamy na nie wirtualną rzeczywistość. 

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

DP: Ale czy to znaczy, że wtedy robicie zdjęcie jakiemuś elementowi rzeczywistości, która nas otacza i na jego podstawie tworzycie wizualizację scenografii w komputerze?

MŻ: W dużym przybliżeniu – tak. Posługujemy się różnymi technikami od prostej fotografii, przez tzw. fotogrametrię (czyli składanie modeli trójwymiarowych z setek zdjęć), czy skanowaniem laserowym, które pochodzi z geodezji. Coraz więcej pomaga nam też sztuczna inteligencja.

Wirtualna rzeczywistość musi mieć pewną dozę chaosu w sobie. Rzeczywistość jest nie tyle niedoskonała, co na tyle skomplikowana, że te proste algorytmy nie spełniają swojego zadania. To dobrze widać na przykładach. Wytwory przemysłowe np. meble, w komputerze wychodzą tak, że nie jesteśmy w stanie rozróżnić, czy to jest prawdziwe, czy co nie. Ale już, gdy mamy fotografię, albo jeszcze lepiej ruchomy obraz ludzkiej twarzy, to w większości przypadków rozróżniamy w ciągu ułamka sekundy, że to jest obraz wygenerowany komputerowo, albo rzeczywisty.  To jest ta złożoność natury. Dlatego staramy się budować na skanach 3D. Jakby budujemy na tym fundamencie naturalnym.

przyspieszenie 75 razy – czyli 7500%

DP: Czyli wybieracie rzeczywisty obiekt, robicie mu zdjęcie lub skan 3D lokacji i następnie przenosicie to do komputera?

MŻ: Tak – to, w co mocno wierzymy, to jest właśnie zbieranie danych z natury. Skanowanie 3D to pobieranie informacji o kształcie i kolorze rzeczywistości. Robi się to skanerami różnego rodzaju i aparatami fotograficznymi. Tych wszystkich zabawek jest trochę, ale w końcu chodzi nam o to, żeby zebrać trójwymiarowe dane.

Na to później będziemy nakładać różnego rodzaju warstwy komputerowo wygenerowane, czyli informacje o tym, jak się ten obiekt zachowa się w warunkach fizycznych. Obecne karty graficzne w komputerach specjalizują się w symulowaniu właściwości fizycznych, to tzw. karty RTX. W tym momencie to są komputery w komputerach, często ich moc obliczeniowa jest większa od głównego procesora. Niedawno zrobiliśmy taki test. Porównaliśmy kartę graficzną: a/współczesną, b/sprzed 2 lat, c/sprzed 8 lat, czyli przecież nie taką starą, bo z 2015 roku. Okazało się, że to co najnowsza karta oblicza co 12 minut, tej sprzed 2 lat zajmuje 21 minut, a karta sprzed 8 lat pokazała pasek postępu na 15 godzin! To jest gigantyczny postęp i przyspieszenie. Porównajmy go z inną dziedziną techniki – co się wydarzyło w ciągu 8 lat w np. w motoryzacji? Samochód sprzed 8 lat, czyli z 2015 roku nie będzie praktycznie wcale inny, może jakieś detale stylistyczne, może normy ekologiczne, ale będzie to relatywnie nowe i współczesne auto. W komputerowych kartach graficznych nagle mamy postęp rzędu 15 godzin do 12 minut, czyli przyspieszenie 75 razy – czy 7500%, jak kto woli. To są inne rzeczywistości obliczeniowe. Tak zwany „pasek postępu” zaczyna zanikać i powoli, żyjemy w rzeczywistości, gdzie wymagamy od komputerów, żeby było „na żywo”, już: real-time!

digital presence, czyli ogólnie teleportacja

DP: Z punktu widzenia prawa autorskiego zastanawiam się, czy Wasza finalna praca, którą widzimy już jako scenografię, jest utworem, który tworzycie od początku, czyli czy jest utworem oryginalnym. Czy też jest to może opracowanie, bo np. wykorzystujecie do stworzenia tej wirtualnej scenografii jakieś inne utwory, które już kiedyś ktoś stworzył?

MŻ: Jest na świecie rosnąca grupa ludzi, którzy pobierają dane z natury i na tej podstawie tworzą pewne gotowe elementy, takie prefabrykaty, tak zwane assety. Jeślibyśmy chcieli wszystko stworzyć od początku, jeśli chcielibyśmy zacząć od zupełnie czystej karty, to zwyczajnie takie działanie byłoby bardzo drogie i czasochłonne. Mogę dać przykład z dzisiaj. Jest klient, który zamawia od nas wirtualne lotnisko. Jeślibyśmy chcieli stworzyć od początku wirtualne lotnisko, to poszlibyśmy na lotnisko, zrobili zdjęcia i zaczęlibyśmy to modelować i tak krok po kroku. I już wiemy, że klient musiałby zapłacić za to bardzo dużo. A możemy też kupić za 1000 zł gotowe assety lotniska i dalej nad nimi pracować. Są też miejsca aukcyjne – tam wielu ludzi sprzedaje swoje assety modelowe, bo po prostu wymyśla – a teraz sobie zrobię takie lotnisko w komputerze, a może do tego taki prefabrykat. Czyli można pojechać na lotnisko, zrobić samemu zdjęcia i wymodelować na komputerze, albo zakupić taki prefabrykat, na którym dalej można pracować. Można też połączyć jedno i drugie – powiedziałbym, że wtedy to jest taki domek dla lalek. Układamy sobie wszystkie nasze mebelki, które pasują do naszej wizji, oświetlamy tak, żeby dobrze wyglądały i stosujemy w wirtualnej produkcji.

DP: Aha, czyli jeśli dobrze rozumiem, model biznesowy takiego studia jak Wasze może wyglądać tak, że z jednej strony zajmujecie się wirtualną produkcją dla klientów końcowych, którzy potrzebują scenografii, a oprócz tego produkujecie assety, prefabrykaty, dla innych twórców wirtualnej produkcji? 

MŻ: Jako PixelRace zajmujemy się opracowaniem technologii i produkcją narzędzi do czegoś co określamy jako Digital Presence, czyli ogólnie teleportacją. Jesteśmy również udziałowcami studia wirtualnej produkcji – ATM Virtual, które jest naszą częścią usługową. Jest bardzo ważne dla nas, ponieważ daje nam ciągły feedback od klienta końcowego. W ten sposób testujemy nasze produkty w realnych warunkach produkcyjnych i możemy je wciąż ulepszać.

digital twin, czyli wirtualne odwzorowanie obiektu

DP: A czym jest zarządzanie assetami? 

MŻ: Weźmy taki przykład: zeskanujmy jakiś rzeczywisty, muzealny obiekt historyczny, który ma pewne wymiary, obejmuje określony teren itd. Zebraliśmy w ten sposób gigantyczną ilość danych, wiemy, gdzie dokładnie leży każdy kamień w tym miejscu, albo wiemy co do ułamka milimetra, jak wygląda każdy eksponat. Muzeum nie ma odpowiednich kompetencji i infrastruktury, nawet do tego, żeby korzystać z wytworzonych danych. Musiałoby stworzyć firmę taką jak nasza w swoich wewnętrznych strukturach. Samo przetwarzanie np. 200 terabajtów danych bez odpowiedniego komputera jest dla takich podmiotów niemożliwe, a co dopiero ich praktyczne wykorzystanie.

Mówimy o zarządzaniu assetami 3D dla klientów, którzy chcieliby udostępniać na określonych platformach, w tym komercyjnych, swój tzw. digital twin, czyli wirtualne odwzorowanie swojego obiektu, albo jego części. Tutaj pewnie zahaczamy też o Waszą działkę. To znaczy, najpierw musimy odpowiedzieć na pytanie, czym jest asset, który klient chce skomercjalizować, udostępniać. I czy ten asset będzie udostępniany na zasadzie licencji klientom końcowym, w imieniu naszego klienta, właściciela digital twin. My obsługujemy ten asset technicznie dla odbiorców końcowych naszego klienta.

Ponieważ odbiorcą końcowym takiego assetu muzealnego może być np. uczeń w szkole, albo nauczyciel, który chciałby pokazać eksponat z muzeum albo górę w parku narodowym za pomocą narzędzi dostępnych dla uczniów w szkole. Uczeń nie obsłuży terabajtów danych na swoim smartfonie, więc ktoś musi dostarczać narzędzia i odpowiednio zarządzać tym assetem, żeby różni odbiorcy mogli z niego odpowiednio korzystać- od klienta profesjonalnego, do dziecka w szkole. Każdy korzysta z assetu mając różny poziom dostępu do tych samych danych.

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

DP: Dobrze rozumiem, że poprzez stosowanie narzędzi rozumiemy też jakiś rodzaj kompilacji, coś co spowoduje, że w szkolnym komputerze będzie można to otworzyć?

MŻ: Tak, oczywiście, to jest możliwe. Przyszłościowo patrząc, to byłoby najbardziej ekscytujące, żeby wszyscy pracowali na tych samych danych. To znaczy, że gdy np. spadnie śnieg w Tatrach, to żeby na żywo można było zobaczyć, gdzie ten śnieg leży. Żeby na tym samym assecie danych pracowało dziecko, które uczy się o Tatrach i turysta, który chce podejrzeć, czy jest odpowiednia pokrywa śniegu i warunki narciarskie lub GOPR który chce wiedzieć, jakie jest zagrożenie lawinowe w danym miejscu.

Każdy pobierałby dane za pomocą różnych narzędzi na różnych poziomach, z tego samego zbioru danych, które dodatkowo byłyby generowane na żywo. To są najcenniejsze dane: takie które są generowane na żywo, albo które dają możliwość porównywania. Bo chcemy się dowiedzieć, co w danym miejscu jest teraz, albo zobaczyć jak to samo miejsce wyglądało w innej porze roku albo 50 lat temu; czy drzewa urosły od zeszłego roku?

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

utrwalić przed zniszczeniem

DP: Chciałabym wrócić jeszcze do tematu, o którym trochę już wspomniałeś. Z tego co wiem, wykonujecie też skany 3D obiektów historycznych lub dziedzictwa kulturowego.

MŻ: Wykonywanie skanów obiektów historycznych, czy też takich obiektów, które mogą ulec zniszczeniu jest niesłychanie ważne. Jest to dokumentacja, pewnego rodzaju działanie konserwatorskie, czyli zachowywanie informacji o tym, jak ten obiekt wygląda. Jeśli zrobimy precyzyjny skan 3D jakiegoś obiektu, to w przypadku, gdyby uległ zniszczeniu, możemy go odtworzyć. Wykonaliśmy np. skan 3D bramy „Arbeit Macht Frei” w Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Auschwitz KL1 3D Scan Snow from PixelRace on Vimeo.

DP: Gdy rozmawiamy o projektach związanych z archiwizowaniem obiektów historycznych, przypomina mi się film pt.  „Warszawa 1935” – ok. półgodzinny film, który można było kilka lat temu obejrzeć w kinach. To był film animowany, ale bardzo realistyczny, który pokazywał jak wyglądała Warszawa w latach 30. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć Warszawę sprzed wojny, której już nie ma. Gdy o tym opowiadasz, zastanawiam się czy być może to było wykonane właśnie w formie wirtualnej produkcji i czy w podobny sposób Wy pracujecie?

MŻ: Nie ma Warszawy z lat 30, więc nie możemy zeskanować prawdziwej rzeczywistości.

DP: Ale być może można byłoby na podstawie setek zdjęć wygenerować taki historyczny asset 3D z przeszłości?

MŻ: Takie możliwości już się pojawiają. Niedawno pojawiły się technologie rozwijane przez firmy Google i Nvidia. PixelRace jest jednym ze wspieranych przez Nvidia startupów w programie Nvidia Inception. Stąd mamy dostęp do takich pionierskich technologii na etapie działającego prototypu.

Natomiast w komercyjnych i profesjonalnych projektach obecnie potrzebujemy ogromnej ilości zdjęć, żeby taki precyzyjny asset wygenerować. Do wygenerowania Warszawy z lat 30-tych trzeba by użyć algorytmów AI, które przy tak szczątkowych danych „domyślą się” pełnego obrazu poprzez wypełnienie luk.

DP: A jakie byłoby twoje WIELKIE MARZENIE w obszarze wirtualnej produkcji?

MŻ: Po pierwsze takim marzeniem jest dobra komunikacja między działami tradycyjnej produkcji filmowej i działem wirtualnej produkcji. Te zespoły mówią często o tych samych rzeczach, ale różnymi językami. To powoduje ogromną ilość „dziur” komunikacyjnych i nieporozumień. Bo „klasycy” myślą, że wszystko u nas jest „na już” i magicznie, a naprawdę jest to zwykle efekt długiej i systematycznej pracy.

Z tego wynika drugie marzenie, żeby udało szybciej przenosić pewne rzeczywistości do game engine’u, bo to jest największa bolączka w wirtualnej produkcji. W każdym rodzaju modelowania komputerowego jest ktoś, kto siada przed tzw. pustym canvas, czyli zaczyna od zera. Musi na tym bardzo dobrze znać się i coś stworzyć. To, że zaczynamy od pustego tzw. levelu to jest ogromny problem. Mogę to porównać do faktu, gdy 100 lat temu potrzebowaliśmy fotografa aparatem i z magnezją, który wiedział, jak posłużyć się aparatem fotograficznym, a teraz każde małe dziecko robi zdjęcia i to lepsze technicznie od tamtego dawnego fotografa.

Gdybym więc spotkał złotą rybkę, poprosiłbym ją o ulepszenie interfejsu, żeby każde studio wirtualne nie musiało skupiać się na tym, żeby wiedzieć, jak coś zrobić technicznie, ale żeby móc pracować więcej po stronie kreatywnej.

To co nas najbardziej cieszy to, że zbierzesz dane, tworzysz model, i możesz go przetwarzać. Możesz go przedstawić w scenografii zimowej, letniej i jakiej tylko sobie możesz wyobrazić. Możesz go przenieść na Marsa albo do wymyślonej przez ciebie rzeczywistości.

DP: Zatem tego Wam życzymy: żebyście mogli bardziej skupić się bardziej na pracy kreatywnej i żeby fale postępu były coraz częstsze. Dziękuję za inspirującą rozmowę!

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

Co roku, pod koniec lipca, w Lublinie odbywa się słynny już festiwal sztuk cyrkowych o nazwie Carnaval Sztuk-Mistrzów®. W obecnej formule imprezy, Lublinianie i tysiące turystów przybyłych w tym czasie do miasta, mogą brać udział od 2010 r[1]. Carnaval Sztuk-Mistrzów® jest organizowany przez Warsztaty Kultury w Lublinie. Festiwalowi patronuje Jasza Mazur – bohater powieści „Sztukmistrz z Lublina” Izaaka Bashevisa Singera[2].

LGL – kancelarii o korzeniach i zasięgu po części lubelskim – nie mogło zabraknąć na takiej imprezie.

Carnaval Sztuk-Mistrzów® to święto cyrku i święto miasta. Do Lublina zjeżdżają wówczas światowej sławy artyści cyrkowi z całego świata, reprezentujący różne dyscypliny sztuki widowiskowej, a przestrzeń miejska na kilka dni zamienia się w scenę i .. tworzywo. Festiwal obejmuje takie dziedziny sztuki cyrkowej jak spektakle uliczne, taniec, popisy tzw. buskerów, czyli ulicznych artystów (z ang. busker to ktoś, kto śpiewa, gra lub występuje w miejscu publicznym), klaunadę, ekwilibrystykę, pantomimę, komedię fizyczną, żonglerów, pokazy iluzji i magii, czy pokazy highline, czyli – w hołdzie Sztukmistrzowi z Lublina  – największy konkurs chodzenia po taśmach zawieszonych między kamienicami Starego Miasta[3]. Wygląda to tak:

czym jest cyrk?

Etymologia słowa cyrk pochodzi z łaciny, od słowa circus, o następujących znaczeniach:

W starożytnym Rzymie circus był także odkrytą budowlą z areną w środku, otoczoną amfiteatralną widownią, miejscem wyścigu kwadryg, walk gladiatorów, występów akrobatów i tancerzy, np. Circus Maximus[5].

Pojęcie cyrku interesujące nas na potrzeby tego wpisu, tj. rozumiane nie jako miejsce, ale widowisko, to uniwersum sztuk ludycznych zrzeszające artystów różnych dziedzin, których wspólną cechą jest prezentowanie występów niecodziennych czy nawet osobliwych. Celem cyrku jest zadziwienie i zaskoczenie niezwykłością pokazu[6].

“Status cyrku w świecie widowisk podlegał historycznym zmiennym” – pisze Sylwia Siedlecka w “Wokół pojęcia cyrku” w publikacji „Cyrk w świecie widowisk”. “Przez średniowiecznych anachoretów uznawany za dzieło demona, przez Tertuliana za „chram diabelstwa” , istniał na peryferiach kultury jako widowisko o barbarzyńskim rodowodzie i potencjalnie destabilizującym wpływie na życie duchowe” – wskazuje autorka.[7]

początki prawnej ochrony artystów cyrkowych w Polsce

W Polsce, cyrk jako sztuka przeżywał okres świetności w dwudziestoleciu międzywojennym[8]. Jak wskazuje Agnieszka Bińczycka w „Cyrk w Polsce na przełomie XIX i XX wieku i w okresie międzywojennym”, w tej samej publikacji „Cyrk w świecie widowisk”, cyrk w międzywojniu był ulubioną rozrywką elit[9].

W latach dwudziestych XX wieku (1922 – 1923) powstał Polzawid, czyli Polski Związek Artystów Widowiskowych, którego rolą była m.in. ochrona praw zrzeszonych w nim twórców.

Do zadań Polzawidu należało m.in.: negocjowanie dogodnych warunków kontraktowych dla polskich artystów; wizytowanie lokali i kontakt z dyrektorami lokali; wydawanie czasopisma branżowego; reklama zrzeszonych artystów i przedsiębiorców; współpraca z przedstawicielami ustawodawczej władzy państwowej[10].

Mimo że okres międzywojenny to czas świetności polskiej sztuki cyrkowej, wśród artystów sztuk widowiskowych notowane było duże bezrobocie. Artystom widowiskowym trudno było bowiem konkurować z nowymi wytworami technologii w dziedzinie rozrywki, które wówczas stawały się popularne, np. radiem i muzyką mechaniczną[11].

Przypomnijmy, to właśnie w tym czasie w Polsce powstał Urząd Patentowy RP, a także ZAiKS- wówczas Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych – obie instytucje powstałe dla ochrony własności intelektualnej: własności przemysłowej oraz praw autorskich twórców.

sztuka cyrku, a własność intelektualna

Wiele przejawów sztuki cyrkowej może stanowić przedmiot ochrony prawa własności intelektualnej, jako kreatywny wytwór ludzkiego intelektu

utwory

Dzieła sceniczne, sceniczno – muzyczne, choreograficzne, czy pantomimiczne, rozumiane jako wytwory ludzkiej kreacji mające określony, indywidualny scenariusz czy układ, są utworami chronionymi przepisami ustawy o prawie autorskim[12], których twórcom przysługują majątkowe i osobiste prawa autorskie, niezależnie od praw wykonawców.

Utworem prawnoautorskim z kategorii wzornictwa przemysłowego mogą być także charakterystyczne i kreatywne kostiumy aktorów, mimów, klaunów, jak również scenografia teatralna.

Przypomnijmy, że ochrona utworu wynikająca z przysługujących twórcy praw autorskich nie wymaga rejestracji czy dopełnienia jakichkolwiek formalności. Przesłanką ochrony jest w tym wypadku spełnienie przez dzieło przesłanki wystarczającego poziomu indywidualności. Ważne jest jednak zadbanie o poprawne zawarcie umowy nabycia praw autorskich albo licencji, przez osobę chcącą korzystać z utworu, np. scenografii przedstawienia czy z pięknych kostiumów. O tym, jak nie popełnić 10 błędów nabywając prawa autorskie piszemy tu.

artystyczne wykonania

Klaunada, taniec, popisy buskerskie, tzw. komedia fizyczna (wywodząca się z włoskiej, opierającej się na improwizacji komedii dell’arte, forma komedii wykorzystującej grę ciałem w celu wywołania efektu komicznego, jej odmianą może być komedia slapstickowska), występy aktorów teatralnych, mogą być artystycznym wykonaniem chronionym przepisami prawa autorskiego.

Zgodnie z art. 85 ustawy o prawie autorskim, każde artystyczne wykonanie utworu lub dzieła sztuki ludowej pozostaje pod ochroną niezależnie od jego wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Chronionymi artystycznymi wykonaniami są w szczególności działania aktorów, recytatorów, dyrygentów, instrumentalistów, wokalistów, tancerzy i mimów oraz innych osób w sposób twórczy przyczyniających się do powstania wykonania.

Zatem, twórcy choreografii, czyli osobie, która „wymyśliła” układ taneczny, będą przysługiwać prawa autorskie do utworu, jakim jest indywidualny układ choreograficzny, natomiast tancerz wykonujący ten układ będzie artystą wykonawcą, któremu przysługują ww. prawa pokrewne (także o charakterze majątkowym i osobistym) uregulowane w art. 86 prawa autorskiego. Oczywiście, jeśli tancerz – wykonawca jest jednocześnie autorem choreografii, skumuluje w jednym ręku zarówno prawa autorskie do utworu – układu, jak i artystyczne prawa wykonawcze.

wizerunek

Wizerunek jest dobrem osobistym, dla którego przewidziano potrójną ochronę: na podstawie kodeksu cywilnego, ustawy o prawie autorskim oraz RODO. Więcej o ochronie wizerunku pisaliśmy tu.

Zgodnie z art. 81 ust. 1 ustawy o prawie autorskim rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Zatem, gdy widzicie mima na ulicy, zapytajcie, czy możecie zrobić mu zdjęcie i je opublikować, albo wrzucie do leżącego przed nim kapelusza stosowne wynagrodzenie ustalone z mimem.

wzory przemysłowe

Kostiumy artystów cyrkowych, oprócz tego, że jako indywidualne utwory wzornicze mogą być chronione prawem autorskim, można także zgłaszać do urzędów patentowych w celu uzyskania prawa z rejestracji wzoru przemysłowego.

Wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez jego ornamentację.

O możliwości ochrony prawnej wytworów wzornictwa modowego pisaliśmy tu.

Wzór przemysłowy zarejestrowany we francuskim urzędzie patentowym, numer zgłoszenia 976804 –  kostium klauna do góry nogami, prawo wygasło w 2022.

wzory użytkowe

Przedmioty wykorzystywane w przemyśle cyrkowym mogą być też chronione, w razie spełnienia ku temu przesłanek, jako zarejestrowane wzory użytkowe.

Wzorem użytkowym jest nowe i nadające się do przemysłowego zastosowania rozwiązanie o charakterze technicznym, dotyczące kształtu lub budowy przedmiotu o trwałej postaci albo przedmiotu składającego się ze związanych ze sobą funkcjonalnie części o trwałej postaci.

Chinska Grupa Akrobatyczna (China Acrobatic Troupe) złożyła wniosek o zarejestrowanie jako wzór użytkowy namiotu cyrkowego typu parasolowego. Jak można przeczytać w opisie zgłoszenia: the utility model has the advantages of reasonable structure, stable support frames, large space in the circus tent and good maintainability, and is suitable for the flow performance of acrobatism or circus (PL: model użytkowy ma zalety rozsądnej konstrukcji, stabilnych ram nośnych, dużej przestrzeni w namiocie cyrkowym i dobrej konserwacji, i nadaje się do wykonywania akrobacji lub cyrku.)[13].

wynalazki

Rozwiązania, z których korzystają cyrkowcy mogą także stanowić wynalazki chronione patentami. Rozwiązanie techniczne może być chronione patentem bez względu na dziedzinę techniki, jeżeli jest nowe, posiada poziom wynalazczy i nadają się do przemysłowego stosowania.

Przykład wynalazku mającego zastosowanie w cyrku stanowi „Urządzenie do występów cyrkowych” (eng. CIRCUS PERFORMANCE DEVICE)[14].

Wynalazek ten dotyczy urządzenia do występów cyrkowych (1) do zainstalowania na podłożu (10), dla dwóch lub więcej artystów cyrkowych do wykonywania ćwiczeń cyrkowych, zawierającego podłużną belkę (2), która zawiera co najmniej jeden obszar mocowania (3) do mocowania modułu (4), takiego jak drabina lub słupek, co najmniej jeden moduł (4), taki jak drabina lub słupek, który jest mocowany, zwłaszcza rozłącznie, w obszarze mocowania (3) belka podłużna (2), co najmniej jeden podłużny element stojący (5) jako możliwość stania dla artysty cyrkowego, przy czym co najmniej jeden element stojący jest przymocowany, w szczególności rozłączalnie, do podłużnej belki (2) prostopadle do osi wzdłużnej ( 9) belki podłużnej (2) w położeniu roboczym urządzenia do występów cyrkowych (1), co najmniej jedna powierzchnia styku (11, 12) jako styk z powierzchnią podstawy (10), za pomocą której powierzchnia styku urządzenie do występów cyrkowych (1) może być odchylane, co najmniej jeden element sterujący (6), który jest przymocowany, w szczególności rozłącznie, do belki podłużnej (2) i/lub elementu podporowego (5) i służy do sterowania ruchem przechylania urządzenia do występów cyrkowych (1).

sztuka cyrkowa, a nowe technologie

Sztuka cyrkowa rozpowszechniła się w Europie już w czasach średniowiecza, a obecnie największe podmioty z branży cyrkowej podążają za nowinkami technologicznym i przenoszą rozrywkę cyrkową do przestrzeni wirtualnej.

Cirque du Soleil to współczesny cyrk i światowy lider w dziedzinie rozrywki na żywo. Oprócz produkcji światowej sławy pokazów cyrkowych, firma ta wnosi kreatywne podejście do wielu różnych form rozrywki, takich jak produkcje multimedialne, immersyjne doświadczenia i wydarzenia specjalne. Zgodnie z doniesieniami prasowymi[15] Cirque du Soleil i Gamefam, czyli wiodący deweloper gier metaverse, połączyli siły i opracowali Cirque du Soleil Tycoon, czyli grę dostępną na platformie Roblox[16], w ramach której użytkownicy mogą zbudować własny świat Cirque du Soleil wypełniony wykonawcami, artystami i tłumami, a to wszystko w metaverse.

Czy to oznacza , że cyrki znikną z placów miast przenosząc się do światów meta? Czy współczesny twórca będzie przenosić sztukę uliczną do cyfrowej rzeczywistości? Mamy nadzieję, że nie, że – tak jak za dawnych czasów – uliczni artyści będą bawić i poruszać widzów: dzieci i dorosłych bez względu na wiek. I jak kiedyś, angażować publiczność w niewirtualnej rzeczywistości. Wypada bowiem zgodzić się z Arturem Dudą, że jeśli nawet “performatywnej sztuce cyrku bliżej do dogmatu zachodniej filozofii rozdzielającej mocno cielesność od duchowości, a daleko do wschodniego myślenia o ciele jako wehikule rozwoju duchowego, to jednak warto choć przez moment pomyśleć o cyrku jako laboratorium pozwalającym badać zdolności ludzkiego ciała”.[17]

Nie zapominajmy przy tym, że oryginalność i indywidualny charakter, kreacja i novum chronione są prawami własności intelektualnej. Własność intelektualna ma znaczenie (#IPmatters) także na ulicy 😉.

Photo by Dawin Rizzo on Unsplash

[1] W latach 2008 i 2009 odbywał się Festiwal Sztukmistrzów.
[2] Tak Rafał Sadownik w publikacji „Cyrk w świecie widowisk” pod redakcją Grzegorza Kondrasiuka Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin 2017.
[3] https://carnavallublin.eu/pl/o-festiwalu/#idea, wejście 31. 07. 2023.
[4] Słownik Łacińsko Polski, Warszawa, Państwowe Wydawnictwo Naukowe
[5] https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/cyrk;3888820.html, wejście 31. 07. 2023.
[6] https://encyklopediateatru.pl/hasla/210/cyrk, wejście 31. 07. 2023.
[7]Sylwia Siedlecka,”Wokół pojęcia cyrku” w „Cyrk w świecie widowisk” pod red. Grzegorza Kondrasiuka, Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin, 2017.
[8] https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/cyrk;3888820.html, wejście 31.07.2023.
[9] Agnieszka Bińczycka, „Cyrk w Polsce na przełomie XIX i XX wieku i w okresie międzywojennym” w „Cyrk w świecie widowisk” pod red. Grzegorza Kondrasiuka, Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin, 2017.
[10] Opcit
[11] Opcit
[12] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 2509).
[13]https://worldwide.espacenet.com/patent/search/family/033920696/publication/CN2277438Y?q=CN2277438Y
[14]https://worldwide.espacenet.com/patent/search/family/052482819/publication/WO2015024040A1?q=WO2015024040A1
[15] https://licensinginternational.org/news/cirque-du-soleil-entertainment-group-and-gamefam-unveil-new-immersive-world-on-roblox/
[16] https://www.roblox.com/games/13388158627/NEW-Cirque-Du-Soleil-Tycoon
[17]Artur Duda, “Performer w widowisku cyrkowym” w „Cyrk w świecie widowisk” pod red. Grzegorza Kondrasiuka, Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin, 2017.

W zeszłym roku pisaliśmy na temat dawn – raids (z ang. nalot o świcie), czyli niezapowiedzianych kontrolach przeprowadzanych przez organy administracji publicznej, najczęściej antymonopolowe, w pomieszczaniach przedsiębiorców. Wpis na ten temat znajduje się tutaj.

Jedną z bardzo ważnych kwestii, o których powinien pamiętać przedsiębiorca na wypadek dawn – raids jest tajemnica adwokacka i radcowska, czyli tajemnica zawodowa profesjonalnych prawników w odniesieniu do dokumentów, na które w trakcie przeszukania w firmie może natrafić organ kontrolujący (instytucja tzw. legal privilege).

Niekorzystne dla przedsiębiorców zmiany w tym zakresie przyniosła ostatnia nowelizacja ustawy z 16.02.2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (uokik), która weszła w życie 20 maja 2023 r.

Dotychczas, zagadnienie legal privilege w związku z kontrolą organów ochrony konkurencji funkcjonowało (i co warto podkreślić, było respektowane przez polski organ antymonopolowy) w oparciu o szczątkowe uregulowanie zasad dostępu do informacji objętych tajemnicą oraz o zasady wykształcone w orzecznictwie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w odniesieniu do postępowań prowadzonych w tym zakresie przez Komisję Europejską.

Tajemnica prawnika i klienta podczas kontroli antymonopolowej wg TSUE

Przypomnijmy dotychczasową praktykę stosowania tej instytucji.

Prezes UOKiK przeprowadzający kontrolę w firmie co do zasady nie powinien żądać wglądu w dokumenty objęte tajemnicą radcowską lub adwokacką, a przedsiębiorca miał prawo odmówić udostępnienia treści takich pism. Przy czym, takie dokumenty powinny być wcześniej wyraźnie oznaczone jako podlegające tajemnicy zawodowej prawnika. Zgodnie z orzecznictwem TUSE dokumenty objęte tajemnicą zawodową radcy prawnego lub adwokata, jako poufne podlegają z zakazowi dowodowemu[1]. Jeśli strona w toku przeszukania powołuje się w na legal privilege, organ powinien odłożyć taki dokument bez wglądu do niego, a w razie wątpliwości, czy materiał faktycznie korzysta z przywileju tajemnicy, powinien włożyć go do zabezpieczonej koperty, aby na późniejszym etapie postępowania dokonać formalnego i zaskarżalnego rozstrzygnięcia co do włączenia go lub nie, do akt sprawy[2].

Wspomniana nowelizacja ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów sprzed kilku miesięcy wprowadziła w polskim porządku prawnym regulację dotyczącą legal privilege do stanowionego prawa konkurencji. Ale …. czy to na pewno dobrze?

Polski legal privilege po nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów

Nowy art. 105da uokik posługuje się pojęciem tajemnicy obrończej. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli w toku kontroli kontrolowany lub osoba przez niego upoważniona oświadczy, że ujawnione w toku kontroli pisma lub dokumenty, w tym zawarte na informatycznych nośnikach danych, w urządzeniach lub w systemach informatycznych:

a) zawierają pisemną komunikację między kontrolowanym, a niezależnym od kontrolowanego adwokatem, radcą prawnym, prawnikiem zagranicznym w rozumieniu ustawy z 5 lipca 2002 r. o świadczeniu przez prawników zagranicznych pomocy prawnej w Rzeczypospolitej Polskiej, wytworzoną w celu realizacji prawa kontrolowanego do uzyskania ochrony prawnej w związku z przedmiotem postępowania prowadzonego przez Prezesa [UOKiK] Urzędu, w toku którego jest przeprowadzana kontrola, lub

b) zostały sporządzone wyłącznie w celu realizacji prawa kontrolowanego do uzyskania ochrony prawnej w związku z przedmiotem postępowania prowadzonego przez Prezesa Urzędu, w toku którego jest przeprowadzana kontrola

– kontrolujący pozostawia te pisma lub dokumenty w miejscu kontroli.

Z tak uregulowanej tajemnicy obrończej wynikają następujące wnioski:

Poufne? Dobrze – tylko łypnę okiem

Do tej pory omawiany przepis nie nastręcza większych kontrowersji. Ciekawy jest jednak ciąg dalszy regulacji tajemnicy obrończej. Zgodnie z ustępem 2 art. 105da uokik:

W przypadku złożenia oświadczenia, o którym mowa w ust. 1, kontrolujący może zapoznać się pobieżnie z pismem lub dokumentem, w sposób pozwalający na ustalenie autora, adresata, tytułu oraz przedmiotu pisma lub dokumentu oraz daty jego sporządzenia. Kontrolujący jest uprawniony do żądania od kontrolowanego lub osoby przez niego upoważnionej dodatkowych ustnych wyjaśnień w przedmiocie złożonego oświadczenia oraz przygotowania wersji pisma lub dokumentu niezawierającej informacji objętych ochroną zgodnie z ust. 1, jeżeli jest to możliwe.

Należy ze smutkiem skonstatować, że powyższe oznacza, iż mimo złożonego przez kontrolowanego oświadczenia co do tego, że dokument chroniony jest tajemnicą obrończą, urzędnik może (pobieżnie) zapoznać się z takim pismem! Nieodparcie nasuwa się więc pytanie, co w praktyce oznacza możliwość pobieżnego zapoznania się z dokumentem, w szczególności czy pobieżny sposób zapoznania się (w odróżnieniu od sposobu niepobieżnego) jest pojęciem dającym się zdefiniować na gruncie aktu prawnego w sposób niebudzący wątpliwości interpretacyjnych. W naszej ocenie przepis ten budzi poważne obawy o arbitralne stosowanie go przez poszczególnych urzędników UOKiK wykonujących czynności kontrolne w siedzibie przedsiębiorcy. Przepis stanowi dalej, że kontrolujący może w szczególności zapoznać się z dokumentem chronionym tajemnicą obrończą w sposób pozwalający na ustalenie m.in. przedmiotu pisma. Czy zatem pobieżne zapoznanie się z dokumentem w celu ustalenia jego przedmiotu może oznaczać przeczytanie go w całości? Biorąc pod uwagę, że słownik języka polskiego PWN definiuje przymiotnik „pobieżny” jako wykonywany przez kogoś pospiesznie, bez wnikania w szczegóły, należy niestety uznać, że tak. W skrajnym i niekorzystnym dla kontrolowanego przypadku urzędnik będzie mógł przeczytać w całości dokument chroniony tajemnicą radcowską (lub adwokacką), w szczególności aby ustalić przedmiot opinii prawnej w niej zawartej (sic!), jeśli tylko uzasadni, że zrobi to pospiesznie i bez wnikania w szczegóły….

W uzasadnieniu projektu ustawy podkreślono, że “konieczność pobieżnego spojrzenia na dokument” dotyczy w szczególności sytuacji, gdy przedsiębiorcy deklarują ochronę np. maili “hurtowo” od/do nadawcy, który ich zdaniem mieści się w chronionej kategorii. “Możliwość spojrzenia na tytuł i przedmiot wiadomości może pozwolić kontrolującym/przeszukującym na rezygnację z zabezpieczenia danego maila jako nie mającego związku ze sprawą, bez konieczności wdrażania procedury “kopertowej” i angażowania sądu ochrony konkurencji i konsumentów w ocenę dokumentów”.

Warto zadać pytanie – w naszej ocenie retoryczne – czy urzędnik, który pobieżnie zapoznał się z dokumentem, na użytek wydawania następnie decyzji w tym postępowaniu, wyrzuci z pamięci treść przeczytanego dokumentu, zwłaszcza, jeśli mogą z niego wynikać okoliczności obciążające przedsiębiorcę w zakresie zarzucanego mu deliktu anty-konkurencyjnego lub też wprost taki wniosek został postawiony przez prawnika udzielającego porady prawnej klientowi?

Jak uchylić poufność informacji objętych tajemnicą wprowadzając ich ochronę

Jaki jest skutek wprowadzenia tak brzmiących przepisów o tajemnicy prawniczej w postępowaniu antymonopolowym? W naszej ocenie odwrotny do tego, jaki instytucja legal privilege powinna zapewniać.

W tym miejscu warto zauważyć, że do tej pory w toku przeszukania prowadzonego przez organ UOKiK z reguły respektował wypracowaną w orzecznictwie europejskim instytucję legal privilege, odkładając na bok bez zapoznawania się z nimi, dokumenty oznaczone jako objęte tajemnicą korespondencji prawnika i klienta. Teraz organ antymonopolowy otrzymał od ustawodawcy narzędzie prawne wprost pozwalające urzędnikom w czasie przeszukania zapoznawać się z dokumentami objętymi tajemnicą obrończą, a przez to także zakazem dowodowym.

Na tym jednak nie koniec wątpliwości związanych z omawianym przepisem. Kontrolujący może bowiem żądać od kontrolowanego ustnych wyjaśnień w przedmiocie złożonego oświadczenia o fakcie objęcia dokumentów tajemnicą radcowską (lub adwokacką), w tym może żądać sporządzenia wersji dokumentu niezawierającej informacji objętej ochroną prawną.

Dla profesjonalnego pełnomocnika naturalne wydaje się, że oświadczenie przedsiębiorcy wobec organu, co do tego, że dokument jest objęty legal privilege, powinno siłą rzeczy kończyć dyskusję z urzędnikiem na temat treści i dopuszczalności dowodowej tego dokumentu. Teraz jednak urzędnik UOKiK będzie mógł zadawać przedsiębiorcy dalsze pytania i to właśnie dokładnie na temat faktu objęcia dokumentu tajemnicą zawodową adwokatów czy radców prawnych.

Poufne? Nie szkodzi – zróbcie nam streszczenie

Nie jest dla nas jasne, w jaki sposób przedsiębiorca powinien zrealizować żądanie kontrolującego sporządzenia wersji dokumentu niezawierającej informacji objętych tajemnicą. Co istotniejsze – kto ma zrealizować to żądanie? Autorem dokumentu zawierającego np. opinię prawną sporządzoną przez prawnika dla klienta jest rzecz jasna tenże prawnik. Czy zatem kontrolowany powinien w czasie przeszukania zadzwonić do swojego doradcy i poprosić go o sporządzenie wyciągu opinii prawnej na potrzeby kontroli? Profesjonalni prawnicy będą wiedzieć, że powyższe pytanie jest prowokacyjne. Radca prawny i adwokat są zobowiązani do lojalności wobec swojego klienta i do zachowania w poufności informacji objętych tajemnicą zawodową na okoliczność spraw, o których dowiedzieli się w czasie udzielania pomocy prawnej. Czy zatem przedsiębiorca sam powinien sporządzać wyciągi z uzyskanej opinii prawnej? W jaki sposób ma to zrobić w warunkach przeszukania, aby chronić swój uzasadniony interes i jednocześnie nie narazić się na zarzut obstrukcji i karę pieniężną za utrudnianie kontroli?

Poufne? Nie poufne? Rozstrzygnie sąd

Zgodnie z nowymi przepisami, jeżeli oświadczenie kontrolowanego lub osoby przez niego upoważnionej, o którym mowa w ust. 1, budzi wątpliwości, kontrolujący niezwłocznie, nie później niż po zakończeniu kontroli, przekazuje pismo lub dokument, którego wątpliwość dotyczy, sądowi ochrony konkurencji i konsumentów, w sposób zapewniający należyte zabezpieczenie przed ujawnieniem jego treści.

Przepis ten wydaje się o tyle korzystny dla kontrolowanego przedsiębiorcy, że w razie sporu z urzędnikiem co do faktu objęcia dokumentu tajemnicą prawniczą, przedsiębiorca będzie mógł liczyć na rozstrzygnięcie niezawisłego sądu, który, w razie gdy podzieli jego stanowisko, zwróci mu dokumenty, które nie będą mogły być dowodem w sprawie.

Zasadne wydaje się jednak pytanie, czy chroniona ustawowo tajemnica zawodowa profesjonalnych pełnomocników – jeśli urzędnik zdecydował się wcześniej na pobieżne zapoznanie się z dokumentem – nie została już nieodwracalnie naruszona?

Photo by Baylee Gramling on Unsplash

[1] Na podstawie wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 18. 05. 1982, Australian Mining & Smelting Europe Ltd v Commission of the European Communities (155/79) EU:C:1982:157 (18 May 1982), i wyroku Sądu I Instancji   (pierwsza izba w składzie powiększonym) z 17. 09. 2007 r. w sprawach połączonych T‑125/03 i T‑253/03 Akzo Nobel Chemicals Ltd, Akcros Chemicals Ltd, p-ko Komisji Wspólnot Europejskich
[2] Na podstawie wyroku Sądu I Instancji (pierwsza izba w składzie powiększonym) z 17. 09. 2007 r. w sprawach połączonych T‑125/03 i T‑253/03 Akzo Nobel Chemicals Ltd, Akcros Chemicals Ltd, p-ko Komisji Wspólnot Europejskich

Dzisiaj, 7 lipca obchodzimy Światowy Dzień Czekolady. Co prawda, w naszej kancelarii święto czekolady przypada codziennie, jednak z okazji tego ważnego dnia, warto zastanowić się, co wspólnego ma czekolada z własnością intelektualną. Bardzo wiele!

Na rynku spotkać można rozmaite „czekoladowe” prawa własności intelektualnej, czy też dobra nimi chronione, np.:

wzory przemysłowe

O tym, czym jest wzór przemysłowy i o tym, że warto rejestrować „nową i posiadającą indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadaną mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez jego ornamentację” można przeczytać tutaj. Co ciekawe, prawo własności intelektualnej chroni „design” także wtedy, gdy nie został zgłoszony do urzędu patentowego. O tym jak chronione są niezarejestrowane wzory przeczytasz tu.

W czekoladowym świecie możemy znaleźć sporo przykładów ochrony opakowań czy kształtów gotowych wyrobów, chronionych prawami z rejestracji wzorów przemysłowych:

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.29748?lng=pl

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.22236

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.23085?lng=pl

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.23088

znaki towarowe

Znakiem towarowym nie musi być tylko słowo, czy grafika. Od pewnego czasu może nim być także kształt czy kolor. Czekoladowi marketingowcy wiedzą o tym i chętnie korzystają z praw własności intelektualnej do budowania rozpoznawalności i wartości marki.

Firma Nestle zarejestrowała jako znak towarowy trójwymiarowy kształt batonów KitKat.

Nr zgłoszenia 002097376, https://euipo.europa.eu/eSearch/#details/trademarks/002097376

Z kolei, dobrze znanym przypadkiem zarejestrowania koloru jako znaku towarowego, nie tylko w czekoladowym świecie, jest fioletowy kolor opakowań czekolad Milka, zastrzeżony przez formę Kraft Foods.

Numer zgłoszenia 000031336, https://euipo.europa.eu/eSearch/#details/trademarks/000031336

Co ciekawe, także slogan reklamowy może uzyskać ochronę jako znak towarowy – pisaliśmy o tym tu:.

W bazach urzędów patentowych można znaleźć takie smaczne hasła jak:

wynalazki i patenty

Wydawać by się mogło, że patenty są raczej niedostępne dla branży czekoladowej, jednak nic bardziej mylnego. Patentem mogą być chronione metody otrzymywania wyrobów czekoladowych, a także receptury czekolady:

a także urządzenia stosowane w przemyśle czekoladowym

Tunel chłodniczy, zwłaszcza do chłodzenia ciastek powleczonych czekoladą https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/P.389260?lng=pl

Walec formujący do wykonywania rdzeni produktów spożywczych, zwłaszcza czekolady https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/P.428263?lng=pl

chronione oznaczenia geograficzne

Cioccolato di Modica to chronione oznaczenie geograficzne Unii Europejskiej odnoszące się wyłącznie do produktu (czekolady) wytwarzanego z gorzkiej pasty kakaowej z dodatkiem kryształków cukru.

Logo produktu Ciocolatto di Modica

Ciocolatto di Modica jest wytwarzana we włoskiej miejscowości Modica na Sycylii. Proces jej produkcji nie obejmuje m.in. fazy konszowania. Ma smak słodki z nutą gorzkiego, a do jej charakterystycznych cech organoleptycznych należy wrażenie ziarnistości lub chropowatości

czekolady nigdy za mało!

Probiotyczna, czy nie, z dereniem lub bez, mleczna, gorzka, deserowa, …, opatentowana: przyjmujemy wszystkie w każdej ilości!

biała – czyli jaka?

I na koniec pytanie często nurtujące wiele osób: czy czekolada może być biała…?

Tak.

Unia Europejska postanowiła odpowiedzieć na to pytanie już prawie ćwierć wieku temu. Zgodnie z unijną dyrektywą 2000/36/WE z 23. 06. 2000 r odnoszącą się do wyrobów kakaowych i czekoladowych przeznaczonych do spożycia przez ludzi[1], biała czekolada oznacza wyrób otrzymywany z tłuszczu kakaowego, mleka lub z wyrobów mlecznych i cukru, zawierający nie mniej niż 20 % tłuszczu kakaowego i nie mniej niż 14 % suchej masy mlecznej otrzymanej w drodze częściowego lub całkowitego odwodnienia mleka pełnego, mleka częściowo lub całkowicie odtłuszczonego, śmietanki lub ze śmietanki całkowicie lub częściowo odwodnionej, masła lub tłuszczu mlecznego, w którym zawartość tłuszczu jest nie mniejsza niż 3,5 %.

Smacznego!

Photo by Nathana Rebouças on Unsplash

[1] Dyrektywa 2000/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 czerwca 2000 r. odnosząca się do wyrobów kakaowych i czekoladowych przeznaczonych do spożycia przez ludzi (Dz. U. UE. L. z 2000 r. Nr 197, str. 19 z późn. zm.).

Pierwsze na świecie prawo o sztucznej inteligencji powstaje w czasie gdy piszemy ten artykuł! Z tej okazji warto przyjrzeć się europejskiej drodze do przyjęcia Aktu w sprawie sztucznej inteligencji (AI Act), nad którym prace wchodzą właśnie w decydującą fazę. To właśnie Unia Europejska będzie bowiem pierwszą jurysdykcją, która pochwali się regulacją poświęconą w całości AI. Zamiar przyjęcia prawa w zakresie AI deklarują też państwa reprezentujące inne systemy prawne, np. Stany Zjednoczone.

Zanim opiszemy ścieżkę powstawania AI Act warto umiejscowić powstający właśnie akt prawny w szerszym kontekście polityczno – kulturowym. Przyjrzyjmy się zatem cechom charakteryzującym stosunek głównych współczesnych systemów politycznych do nowoczesnych technologii, w tym do AI.

Chiny

Cechy systemu chińskiego w dużej mierze wynikają ze specyficznego połączenia rynkowego systemu gospodarczego z komunistycznym i totalitarnym reżimem politycznym. W efekcie, Chiny cechują się z jednej strony bardzo intensywnym rozwojem technologii i inwestycji w tą gałąź gospodarki, a z drugiej strony podporządkowaniem technologii celom państwa totalitarnego. Cechy podejścia chińskiego do sztucznej inteligencji dobrze oddaje informacja pochodząca z doniesień medialnych, wg której Chińska Agencja ds. Cyber – bezpieczeństwa planuje wprowadzenie przepisów, zgodnie z którymi AI będzie musiała być zgodna z ideologią komunistyczną. Treści generowane w Chinach przez sztuczną inteligencję będą musiały odpowiadać „wartościom socjalistycznym” i nie będą mogły kwestionować panującej władzy. Przed przystąpieniem do korzystania z systemu AI użytkownicy będą musieli podawać swoje prawdziwe dane osobowe, co ma to rzekomo ułatwić wychwytywanie osób korzystających z tych narzędzi w wątpliwych celach1.

Co równie charakterystyczne, w Chinach z powodzeniem wykorzystuje się takie systemy AI, które Unii Europejskiej będą zakazane przez powstające właśnie prawo., tj. no. systemy służące klasyfikowaniu  i profilowaniu obywateli do celów tzw. kredytu społecznego.

USA

System amerykański opiera się na państwie prawa i demokracji liberalnej, idącej w parze z gospodarką rynkową, także charakteryzującą się intensywnym rozwojem nowych technologii, w tym funkcjonowaniem gigantów technologicznych. Z prawnego punktu widzenia rozwojowi systemów sztucznej inteligencji morze sprzyjać dość specyficzna cecha amerykańskiego prawa autorskiego, tj. tzw. doktryna fair use, o której pisaliśmy tutaj. Zasada fair use pozwala użytkownikom korzystać z chronionych utworów bez zgody twórców w szerszym stopniu, niż pozwala na to europejski odpowiednik doktryny fair use, tzn. instytucja dozwolonego użytku. Tym samym fair use pozwala na na swobodniejsze niż w Europie korzystanie z chronionych danych o cechach utworu np. do celów tworzenia modeli sztucznej inteligencji.

Na poziomie politycznym, w USA, podobnie jak w Europie widoczne są dążenia do uregulowania sztucznej inteligencji, wyrażane zarówno przez aktualną administrację, jak i branżę technologii AI, w tym szefa firmy Open AI, które stworzyła ChatGPT.[2]

Europa

Wszystko jednak wskazuje na to, że to Europa, a konkretnie Unia Europejska będzie pierwszym systemem politycznym, który doczeka się kompleksowego prawa regulującego sztuczną inteligencję.

W agendzie społecznej i prawodawczej Unii Europejskiej sztuczna inteligencja stanowi jeden z dwóch filarów Europejskiej Strategii Cyfrowej. Drugim z nich są dane, w których obszarze uchwalono już Akt w sprawie europejskiego zarządzania danymi, o którym pisaliśmy tutaj, jak również trwają pracę nad Aktem w sprawie danych, o którym pisaliśmy tutaj.

Natomiast w odniesieniu do AI trwają obecnie intensywne prace legislacyjne nad jednolitym rozporządzeniem Unii Europejskiej w tym obszarze.

Godna zaufania AI

Europejski projekt regulacji dotyczącej AI ma silne podstawy aksjologiczne. Jest wyrazem kulturowego podejścia opartego na uniwersalnych wartościach leżących u podstaw Unii Europejskiej jako wspólnoty. Podstawowym pojęciem pojawiającym się w unijnych dokumentach dotyczących AI jest sztuczna inteligencja godna zaufania. Można ją inaczej określić mianem humanocentrycznej. Modele sztucznej inteligencji tworzone w Europie będą musiały spełniać szereg wymogów, których wspólnym celem jest stawienie człowieka w centrum, ochrona praw podstawowych i minimalizowanie ryzyka dla społeczeństwa.

Europejska droga do jednolitego prawa o sztucznej inteligencji

Zanim w 2021 r. Komisja Europejska przedstawiła pierwszy projekt rozporządzenia w AI Unia przyjmowała dokumenty miękkie mające stanowić wyraz podejścia Wspólnoty do tej technologii. Jako pierwszy, w 2018 r. został przyjęty komunikat Komisji pt. „Sztuczna Inteligencja dla Europy”. W dokumencie tym wskazano, że konieczne jest zapewnienie odpowiednich etycznych i prawnych ram dla rozwoju AI, opartych na wartościach Unii Europejskiej i tych znajdujących się w Karcie Praw Podstawowych. Komunikat wskazywał, że w pierwszym kroku należało opracować zasady etyczne.

W wykonaniu tego postulatu w 2019 r. powstały „Wytyczne w zakresie etyki dotyczące godnej zaufania sztucznej inteligencji”. Jest to podstawowy dokument, w którym zawarto zasady etyczne przyświecające Unii Europejskiej w zakresie AI. Główne wartości, na których ma być oparty rozwój sztucznej inteligencji w Europie to uczciwość i sprawiedliwość, poszanowanie autonomii człowieka, zapobieganie szkodom i zagrożeniom, transparentność i możliwość wytłumaczenia.

W lutym 2020 r. powstał dokument Komisji pt. „Biała księga w sprawie sztucznej inteligencji”, w którym zasygnalizowano, że należy m.in. stworzyć przepisy dedykowane AI, jak również ustanowić szczególne wymogi dla systemów wysokiego ryzyka. W wykonaniu założeń Białej Księgi, w kwietniu 2021 r. Komisja Europejska przedstawiła pierwszy projekt Rozporządzenia PE i Rady ustanawiającego zharmonizowane przepisy dotyczące sztucznej inteligencji (Akt w sprawie sztucznej inteligencji).

Ewolucja projektu

Pierwsza wersja projektu rozporządzenia została ogłoszona 2 lata temu; jak wiadomo, od tamtej pory w świecie AI, zarówno pod względem technologicznym, jak i społecznym nastąpiły duże zmiany. Nie tylko bowiem technologia rozwija się bardzo szybko, ale także znaczenie zwiększyła się świadomość społeczna dotycząca tych systemów. Stało się tak odkąd w końcu 2022 r. pojawił się ChatGPT, za sprawą którego sztuczna inteligencja trafiła pod strzechy.

Projekt rozporządzenia sprzed dwóch lat koncentrował się na uregulowaniu systemów AI używanych przede wszystkim w istotnych społecznie obszarach jak np. usługi krytyczne, wymiar sprawiedliwości, biometria, edukacja, praca. Od tamtego czasu zauważono potrzebę uregulowania także modeli językowych ogólnego zastosowania, jakim jest np. ChatGPT.

O proponowanej treści AI Act w wersji ogłoszonej w kwietniu 2021 r. pisaliśmy tutaj.

3 grupy ryzyka

Przypomnijmy, że rozporządzenie ma prezentować podejście oparte na ocenie ryzyka. Projekt określa 3 grupy systemów sztucznej inteligencji, do których dane rozwiązanie będzie zaliczane na podstawie generowanego przez nie ryzyka:

Neutralność technologiczna i charakter AI Act

AI Act ze zrozumiałych względów nie proponuje definicji samej sztucznej inteligencji. Wprowadza natomiast definicję systemu sztucznej inteligencji, która z założenia ma być neutralna technologicznie, aby nie dezaktualizowała się wraz z rozwojem technologii. Propozycje definicji jednak ewoluowały w toku prac, czemu przyjrzymy się dalej w tym artykule.

Projektowane rozporządzenie można określić jako akt prawa publicznego, nakładający na podmioty prawa obowiązki o charakterze administracyjnym. AI będzie ustanawiać zasady wprowadzania systemów AI na rynek i ich eksploatacji, w tym obowiązki dostawców (a także dystrybutorów, importerów, użytkowników) systemów AI wysokiego ryzyka, takie jak :

Projekt zakłada też kary pieniężne, które mogą mogły być nakładane w stosownych przypadkach niedopełnienia obowiązków przez dostawców AI.

Czego nie ma?

Przykładowo, rozporządzenie nie będzie regulować wykorzystania AI wwojskowości, ponieważ obszar ten stanowi wyłączną kompetencję państw członkowskich; pozostaje więc poza domeną regulacji Unii Europejskiej.

Wydaje się, że równie istotne jak zakres regulacji AI Act, jest to, jakie zagadnienia dotyczące AI pozostaną poza zakresem tworzonego prawa.

AI Act z założenia pomija określone, istotne obszary prawne mające zastosowanie do sztucznej inteligencji. Po pierwsze, poza jego zakresem pozostaną kwestie odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone przez AI. W tym zakresie można spodziewać się osobnych regulacji prawnych na poziomie Unii Europejskiej. We wrześniu 2022 r. ogłoszony został projekt dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie dostosowania przepisów dotyczących pozaumownej odpowiedzialności cywilnej do sztucznej inteligencji (tzw. dyrektywa w sprawie odpowiedzialności za sztuczną inteligencję) o którym pisaliśmy tu. Po drugie, poza fragmentarycznymi odniesieniami przy okazji regulacji systemów generatywnych ogólnego przeznaczenia, AI Act co do zasady pomija także zagadnienia związane z własnością intelektualną (IP). Wydaje się jednak, że w związku z rozwojem sztucznej inteligencji, przede wszystkich modeli generatywnych, w przyszłości nie sposób będzie uniknąć przemyślenia podstawowych zasad tej gałęzi prawa. O tym, jak aktualnie prawo radzi sobie z pytaniem, czy sztuczna inteligencja może być twórcą, pisaliśmy tutaj.

Ciąg dalszy nastąpi?

Co warte podkreślenia, przyjęcie AI Act nie zamknie drogi do tego, aby dalej regulować sztuczną inteligencję, zarówno na poziomie tak unijnym, jak i krajowym, w tym aby przyjmować regulacje o charakterze sektorowym, odnoszące się np. do danej gałęzi rynku. AI Act będzie bowiem regulacją o charakterze ogólnym, zawierającą wspólne standardy związane z wprowadzaniem na rynek systemów AI.

Stan prac legislacyjnych

W dniu 11 maja 2023 r. Parlament Europejski, w ramach prac komisji wolności obywatelskich i komisji rynku wewnętrznego zaproponował poprawki do wersji przedstawionej przez Komisję (w formie tzw. projektu mandatu do dalszych negocjacji).

Projekt zawierający poprawki został przyjęty przez europosłów 14 czerwca 2023 r. w głosowaniu plenarnym i jest aktualnie negocjowany przez Parlament Europejski z Radą, czyli przedstawicielstwem rządów państw członkowskich, pod egidą Komisji. Jest to procedura tzw. trilogu, czyli dialogu trójstronnego, która ma na celu ustalenie ostatecznej treści aktu.

Zmiany wprowadzone przez PE

Parlament wprowadził poprawki, które mają rozszerzać ochronę praw podstawowych osób fizycznych.

Wprowadzono m.in. przepisy dotyczące generatywnych modeli językowych, zwanych w projekcie modelami podstawowymi lub ogólnego zastosowania (foundation models); zaproponowany został osobny artykuł dotyczący obowiązków dostawców modeli ogólnego zastosowania, którzy będą musieli przestrzegać wielu obowiązków dotyczących modeli wysokiego ryzyka.

Europarlamentarzyści poszerzyli też listę systemów wysokiego ryzyka, np. o systemy rekomendacyjne.

Co istotne, zmodyfikowano wcześniejszą definicję systemów AI, która ma być jeszcze bardziej neutralna technologicznie w stosunku do pierwotnej wersji.

Nowa definicja systemu AI

Poprzednia definicja przewidywała, że system AI oznacza oprogramowanie opracowane przy użyciu co najmniej jednej spośród technik i podejść wymienionych w załączniku I, które może – dla danego zestawu celów określonych przez człowieka – generować wyniki, takie jak treści, przewidywania, zalecenia lub decyzje wpływające na środowiska, z którymi wchodzi w interakcję.

Techniki, których zastosowanie miało kwalifikować system jako system sztucznej inteligencji, to m.in.:

Definicja ta została poddane krytyce[3]. Głosy krytyczne wskazywały m.in. na to, że może ona prowadzić do niepewności prawnej lub skutkować nieobjęciem jej zakresem systemów, które technicznie nie będą spełniały opisanych warunków, ale mogą mieć duży wpływ na prawa podstawowe.[4]

Nowa definicja nie odnosi się już do konkretnych technik, przy użyciu których mogą być tworzone rozwiązania informatyczne, aby były uznane za systemy AI.

Wg poprawek PE systemem AI ma być system komputerowy zaprojektowany tak by mógł działać na różnym poziomie autonomii i który dla wyraźnie określonych lub dorozumianych celów może generować wyniki takie jak prognozy, zalecenia lub decyzje, które wpływają na otoczenie fizyczne lub wirtualne[5](AI ‘artificial intelligence system’ (AI system) means a machine-based system that is designed to operate with varying levels of autonomy and that can, for explicit or implicit objectives, generate outputs such as predictions, recommendations, or decisions that influence physical or virtual environments).[6]

Permanentna inwigilacja? Nie z udziałem systemów AI

Parlament rozszerzył także listę zakazanych praktyk, do których będą należeć m.in.

Co dalej ?

Negocjacje Parlamentu Europejskiego i Rady w celu ustalenia ostatecznej treści nowego prawa trwają od 14 czerwca 2023 r. Można spodziewać się, że potrwają conajmniej kilka miesięcy. W toku tych negocjacji warto będzie zwrócić uwagę, jakie ewentualne propozycje zmian będą zgłaszały przedstawiciele poszczególnych państw członkowskich, dając tym wyraz interesom politycznych danego rządu. Po przyjęciu ostatecznego brzmienia rozporządzenia i jego ogłoszeniu będzie miał miejsce okres przejściowy przed rozpoczęciem stosowania aktu, tak by przedsiębiorcy mogli przygotować się do obowiązywania nowych przepisów, podobnie jak miało to miejsce w przypadku rozporządzenia RODO.

Zapraszamy do śledzenia aktualności na temat pierwszego prawa sztucznej inteligencji!

Photo by Iván Díaz on Unsplash

[1] https://cyfrowa.rp.pl/globalne-interesy/art38293371-sztuczna-inteligencja-musi-byc-komunistyczna-tak-chca-chiny, wejście 20. 06. 2023; https://www.cdaction.pl/newsy/chiny-biora-sie-za-ai-jak-sztuczna-inteligencja-zapatruje-sie-na-komunizm, wejście 20. 06. 2023
[2]vide wystąpienie Sama Altmana, CEO Open AI w amerykańskim Senacie w dniu 16. 05. 2023
[3] Za Briefingiem Parlamentu Europejskiego: EU legislation in progress, Artificial Intelligence Act, dostępny na https://www.europarl.europa.eu/RegData/etudes/BRIE/2021/698792/EPRS_BRI(2021)698792_EN.pdf, wejście 20. 06. 2023
[4] ibidem
[5] Tłumaczenie własne
[6] DRAFT Compromise Amendments on the Draft Report Proposal for a regulation of the European Parliament and of the Council on harmonised rules on Artificial Intelligence (Artificial Intelligence Act) and amending certain Union Legislative Acts, 16. 05. 2023, dostępny na https://www.europarl.europa.eu/resources/library/media/20230516RES90302/20230516RES90302.pdf, wejście 20. 06. 2023

Pracujemy nad wersją mobilną (telefony, tablety). 

Prosimy o przeglądanie strony na komputerach.