E-sport pomimo rosnącej popularności to w dalszym ciągu dziedzina, która nie doczekała się szczególnej regulacji, a także do tej pory niewielu rozstrzygnięć w zakresie praw chroniących poszczególne aspekty e-sportu. Niemniej na szczeblu unijnym coraz bardziej dostrzega się potrzebę zmierzenia się z tematyką e-sportu. 10 listopada 2022 r. Parlament Europejski (PE) wydał rezolucję w sprawie e-sportów i gier wideo.
W rezolucji tej Parlament m.in. wskazał, że:
„sektor gier wideo łączy szerokie spektrum umiejętności i know-how w dziedzinie pisania, projektowania, twórczości artystycznej, opracowania cyfrowego, publikowania, dystrybucji i lokalizacji”;
„gra wideo jest przede wszystkim dziełem własności intelektualnej, na czym opiera się też łańcuch wartości”;
„kwestia posiadania i kontroli praw własności intelektualnej ma wpływ na złożoność struktury prawnej tego ekosystemu i stwarza nowe wyzwania prawne dla streamerów, twórców, wydawców i właścicieli treści będących osobami trzecimi”.
Parlament podkreślił, że własność intelektualna ma zasadnicze znaczenie dla gier wideo i stanowi kluczowy czynnik inwestycji i wzrostu. Wobec tego koniecznym staje się, zdaniem Parlamentu, opracowanie europejskiej strategii na rzecz własności intelektualnej w grach wideo, „w ramach której będą tworzone zarówno nowe prawa własności intelektualnej, jak i wykorzystywane oryginalne prawa własności intelektualnej”[1].
Odpowiedzi na pytania o to jak traktowany jest e-sport i jego gracze w przestrzeni prawnej oraz jakie aspekty praw własności intelektualnej mają do niego zastosowanie, znajdują się poniżej.
Na ten moment nie istnieje definicja legalna e-sportu. Za e-sport uznaje się sport elektroniczny, w którym polem rywalizacji zawodników (graczy) są gry komputerowe[2]. W związku z tym, w polskim ustawodawstwie wprowadzono zmianę ustawy o sporcie[3] poprzez rozszerzenie definicji sportu o aktywność intelektualną, co umożliwi uwzględnienie w regulacji cieszących się dużą popularnością kategorii sportów elektronicznych (e-sport)”. Co ciekawe, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, iż wprowadzenie powyższej definicji do art. 2 ust. 1a ustawy o sporcie „nie oznacza to jednakże, że automatycznie wszystkie gry elektroniczne należy uznać za sport” (…) „za sport może być uważane współzawodnictwo oparte na aktywności intelektualnej, nie zaś współzawodnictwo we wszelkich typach gier elektronicznych”[4]. W Polsce, od czasu ww. nowelizacji nie zostały podjęte dalsze kroki, które skonsolidowałyby objęcie e-sportu pełnym reżimem prawa sportowego.
Elementy składowe e-sportu są zbliżone do tych występujących w sporcie tradycyjnym. Mamy tu zawodników występujący w drużynach, sztaby szkoleniowe, kibiców, sponsorów oraz organizatorów rozgrywek. Kluczowa różnica wynika ze znaczenia praw własności intelektualnej w e-sporcie ze względu na to, że gry komputerowe chronione całymi wachlarzami praw wyłącznych są istotą sportu elektronicznego. O ochronie samych gier komputerowych możesz przeczytać tu natomiast w tym wpisie skupimy się na takich elementach e-sportu jak:
W e-sporcie kluczową kwestią jest to, że to wydawcy gier posiadają prawa do eksploatacji gier w turniejach, które mogą być ewentualnie przekazane przez wydawców innym podmiotom na podstawie umowy.
Zgodnie z obowiązującym w doktrynie poglądem widowisko sportowe jak i e-sportowe nie jest przedmiotem prawa autorskiego. Twierdzenie to wynika z faktu, że nie spełnia ono przesłanek zawartych w definicji utworu określonych w art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (upapp)[5] (Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne), a w szczególności widowisko sportowe nie stanowi własnej twórczości intelektualnej autora. W orzecznictwie TSUE wskazuje się, że szeroko pojęte wydarzenia sportowe, a w szczególności poszczególne rozgrywki sportowe podlegają regułom gry, które nie pozostawiają swobody twórczej, a tym samym takich spotkań nie można uznać za chronione prawem autorskim.
Jednak w Unii Europejskiej zauważalna jest potrzeba ochrony takich wydarzeń w związku z ich niepowtarzalnym charakterem oraz ze względu na szerzenie sportu i wsparcie jego funkcji społecznej i edukacyjnej. W związku z tym, prawodawca unijny dopuszcza ochronę wydarzeń sportowych jak i e-sportowych przez prawo własności intelektualnej regulacjami na podobieństwo ochrony prawnoautorskiej. Państwa członkowskie są uprawnione do stworzenia regulacji krajowych chroniących tego typu wydarzenia, uwzględniając przy tym ochronę przyznaną tym spotkaniom w umowach zawartych pomiędzy osobami mającymi prawo do publicznego udostępniania treści audiowizualnych i osobami pragnącymi transmitować je wybranej przez siebie publiczności.[6]
Charakter transmisji wydarzenia e-sportowego jako przedmiotu stanowiącego utwór jest już sporny.
Wskazuje się, że analogicznie do transmisji sportowej, transmisja rozgrywki e-sportowej nie może zostać uznana za utwór. „Transmisja wydarzenia sportowego stanowi odzwierciedlenie jego przebiegu, przekazanie obrazu i dźwięku przy użyciu takich środków technicznych, aby widz mógł je na bieżąco obserwować. W przypadku transmisji/retransmisji wydarzenia sportowego nie można mówić o wartościach twórczych, indywidualnych wnoszonych przez organizatora czy podmiot transmitujący wydarzenie sportowe. Przebieg zawodów nie jest kształtowany przez zamysł podmiotu transmitującego, lecz oddaje on obraz tego, co się podczas wydarzenia sportowego dzieje. Nie budzi wątpliwości, że wydarzenie sportowe (np. mecz piłkarski) i udział w nim sportowców nie stanowi utworu będącego przedmiotem prawa autorskiego”[7].
Natomiast w doktrynie przedstawiany jest pogląd, że transmisja widowiska sportowego może mieć charakter twórczy, ze względu na obecnie niemal nieograniczone możliwości sterowania przebiegiem transmisji. Działania operatorskie i sposób przedstawienia widowiska może być traktowany jak wkład twórczy, a do tego nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że zakres swobody twórczej w prezentowaniu widowiska e-sportowego jest dość szeroki, szczególnie w zakresie wysoko zaawansowanych fabularnie gier[8].
Ochrony transmisji wydarzenia e-sportowego należy poszukiwać także w ramach praw pokrewnych, która powstaje niezależnie od tego czy transmisja zostanie uznana za utwór czy nie.
Transmisja wydarzenia e-sportowego może być chroniona prawem do nadań programów. Zgodnie z art. 97 upapp bez uszczerbku dla praw twórców, artystów wykonawców, producentów fonogramów i wideogramów, organizacji radiowej lub telewizyjnej przysługuje wyłączne prawo do rozporządzania i korzystania ze swoich nadań programów w zakresie:
zwielokrotniania określoną techniką;
utrwalania;
nadawania przez inną organizację radiową lub telewizyjną;
reemitowania;
wprowadzania do obrotu ich utrwaleń;
odtwarzania w miejscach dostępnych za opłatą wstępu;
udostępniania ich utrwaleń w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym.
Przy czym kluczowe dla ustalenia czy dana transmisja chroniona jest prawem do nadań programu jest określenie podmiotu, który transmituje wydarzenie e-sportowe. Co ważne, prawo do nadań programów przysługuje wyłącznie organizacji radiowej lub telewizyjnej. Pod określeniem „organizacja radiowa i telewizyjna” kryje się nadawca, w rozumieniu art. 4 pkt 5 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji, czyli osoba fizyczna, osoba prawna lub osobowa spółka handlowa, która tworzy i zestawia program oraz rozpowszechnia go lub przekazuje innym osobom w celu rozpowszechniania. Nadawcą staje się ten, kto tworzy i zestawia program radiowy lub telewizyjny w pewnym celu[9].
Istotnym elementem staje się również fakt, że usługa jest nadawana o stałym, zdefiniowanym czasie, wybranym przez nadawcę, a nie przez użytkownika, niezależnie od ich zainteresowania przesyłanymi treściami oraz, że grupę docelowych odbiorców wyznacza nadawca.[10] Wskazuje się również, że w przypadku „transmisji wydarzenia sportowego, bez spotów reklamowych, wskazań sponsorskich, bez autoprezentacji federacji sportowej, to i w takiej sytuacji usługę taką można kwalifikować jako program”.[11] Tym samym można traktować jako program podlegający ochronie. Wśród nadawców uwzględnia się nie tylko dostarczających programy za pośrednictwem radia lub telewizji, ale też nadawców z usług internetowych typu pay per view, jeśli spełniają powyższe przesłanki.
W przypadku pierwszego utrwalenia transmisji wydarzenia e-sportowego stanie się ona wideogramem, do którego prawa przysługują producentowi wideogramu. Prawo do wideogramu, zgodnie z art. 94 ust. 4 upapp to prawo wyłączne do rozporządzania i korzystania z wideogramu w zakresie:
zwielokrotniania określoną techniką;
wprowadzenia do obrotu;
najmu oraz użyczania egzemplarzy;
publicznego udostępniania fonogramu lub wideogramu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym.
Kolejny aspektem dotyczącym e-sportu jest status gracza – e-sportowca w zakresie tego, czy przeprowadzenie rozgrywki w określony sposób oraz zapis tej rozgrywki stanowi jego wkład twórczy i podlega ochronie prawnoautorskiej.
W literaturze wskazuje się, że gracz nie jest współtwórcą utworu. Zapis przebiegu gry nie uzasadnia przyznania graczowi statusu autora (współautora), gdyż nie współtworzy on utworu zgodnie ze swoją wolą, a jedynie reagując na określone sytuacje przedstawione na monitorze (według swojej intuicji lub stosownie do refleksu), uruchamia ustalone wcześniej przez programistę dalsze sekwencje (warianty) programu[12].
Jedyne odrębności w prezentowanym poglądzie stosuje się do gier typu MMORPG[13], w ramach których zawodnik może tworzyć swoją postać – awatara i w tym zakresie być uznanym za twórcę utworu – awatara, oczywiście, jeżeli stworzona postać będzie spełniać cechy utworu, czyli będzie przejawem działalności twórczej gracza o indywidualnym charakterze. Przy czym również w zakresie tworzenia własnych postaci podkreśla się fakt braku porozumienia pomiędzy twórcami gry a graczem, co do współtworzenia utworu, co z kolei stanowi element konieczny do zaistnienia współautorstwa utworu.
Powyższe prowadzi do wniosku, że gracz (uczestnik gry komputerowej) nie jest współautorem ani samej gry, ani też konkretnej rozgrywki, w której brał udział. Wobec tego nie istnieją podstawy, aby uprawnienie do wykorzystywania nagrania tej rozgrywki wywodzić z jakichkolwiek jego praw autorskich. Przepis art. 17 upapp nie może być zatem źródłem uprawnienia do komercyjnego wykorzystania przez gracza gameplay’u dokumentującego taką rozgrywkę[14].
Nie można przy tym zapominać, że statusy utworów posiadają już tworzone przez graczy webcasty, wywiady, streamy i inne materiały. Przy czym coraz częściej kluby e-sportowe uzurpują sobie prawa do profesjonalnego pseudonimu (ang. Gamertag) oraz wizerunku swojego zawodnika oraz starają się czerpać korzyści własności intelektualnej tworzonej przez swojego gracza[15].
Obecnie niezwykle popularną działalnością na portalach społecznościowych i platformach game’ingowych jest stream’owanie swojej rozgrywki i dodawanie do tego własnych komentarzy. Jest to na tyle powszechne zjawisko, że można przyjąć, iż wykonywane w częstej mierze w celach zarobkowych. Należy pamiętać, że w czasie takiego stream’u jest wyświetlany obraz stanowiący gameplay jakiejś gry komputerowej. Powodować to może naruszenie praw autorskich twórców gry w zakresie niektórych elementów (o tym jakie elementy gameplay’u w grze są chronione przeczytasz – tu).
Streaming jako nagranie rozgrywki gry wraz z informacjami od komentatora jest nazywany w literaturze nagraniami typu Let’s Play – wśród ich rodzajów wyróżnia się:
nagrania pełnej rozgrywki gry, wraz ze wskazaniem czynności koniecznych do ukończenia gry;
nagrania ukierunkowane na jak najszybsze przejście gry, głównie w celach rywalizacyjnych.[16]
Takie nagrania niewątpliwie spełniają przesłanki rozpowszechniania chronionych elementów gameplay’u gry i w związku z tym powinny opierać się na:
uzyskaniu zgody twórcy gry na rozpowszechnianie;
nagrywaniu filmów w ramach dozwolonego użytku.
Gracz, chcący wykorzystywać grę dla własnych celów, powinien uzyskać zgodę od producenta na jej rozpowszechnianie w formie licencji. Ze względu na wielkość rynku gamingowego część twórców decyduje się na odgórne udzielenie licencji na strem’owanie swoim graczom. Dla przykładu: CD Project Red w swoich „Zasadach dotyczących treści fanowskich”[17] przyzwala na wykorzystywanie ich gier komputerowych dla celów zarobkowych np. uzyskując przychody od liczby subskrybentów, jednak zabraniając tworzenia płatnych subskrypcji kanałów wykorzystujących ich gry komputerowe. Środki finansowe nie powinny pochodzić bezpośrednio od obserwatorów stream’era.
Pamiętać należy, że powyższe przyzwolenie jest dobrą wolą konkretnego twórcy gry, nie zasadą. Dlatego niezbędne jest zweryfikowanie udzielonej licencji na grę komputerową i jej zawartości pod względem regulacji dotyczącej udostępniania w formie własnej twórczości. W braku, niezbędne jest uzyskanie takiej zgody, inaczej istnieje duże ryzyko naruszenia praw autorskich twórcy.
Zgodnie z art. 29 upapp wolno przytaczać w utworach będących samoistną całością urywki rozpowszechnionego utworu, w celu m.in. wyjaśnienia, krytyki lub nauczenia. Kluczowym elementem jest określenie “urywek”, który oznacza uprawnienie do wykorzystania fragmentów gameplayy’u gry we własnej twórczości. W powyższym przypadku jest to dopuszczalne, by rozpowszechniać fragmenty gry dodając do tego własny komentarz. Na takiej zasadzie, chociaż nie ze sfery gamingowej, działa program telewizyjny „Gogglebox. Przed telewizorem”, który wykorzystując fragmenty innych programów kreuje własną treść.
Zastosowanie powyższej regulacji byłoby dopuszczalne w zasadzie przy kilkuminutowych recenzjach gier, wskazujących najistotniejsze elementy gry. Przy nagraniach typu Let’s Play, gdzie udostępniono całą rozgrywkę będziemy bardziej mówić o utworze zależnym[18], którego rozporządzanie i korzystanie jest zależne od twórcy gry. Nie będzie samoistnym utworem, którego twórca posługuje się prawem cytatu.
E-sport jest dziedziną zyskującą na popularności w ostatnich latach, która w związku ze ścisłym związkiem z grami komputerowymi podlega w niektórych aspektach pod regulacje prawa autorskiego. Pamiętając, że jak przy każdym sporcie jest to nie tylko rozgrywka pomiędzy zawodnikami, ale też coraz częściej widowisko sportowe z galami, komentatorami i sponsorami konieczne było też przeanalizowanie zagadnień e-sportu na płaszczyźnie nadawczej i streamingowej. Teraz wystarczy trzymać kciuki za wygraną 😉
Kurczę, ale mają świetny pomysł i ewidentnie dzieciaki to „łykają”! Prosta gra, a wciąga! Może stwórzmy własną wersję z podobną wciągającą fabułą, trochę bardziej niskobudżetową… Czy takie działanie jest w ogóle dozwolone? Gdzie jest granica pomiędzy inspirowaniem się cudzą grą, a powielaniem? A co z prawami własności intelektualnej przysługującymi producentowi gry czy wydawcy? O ochronie gier komputerowych pisaliśmy poprzednio, w tym wpisie przyjrzymy się zjawisku klonowania gier i jego dopuszczalności bądź braku w obrocie prawnym.
Klonowanie jest to tworzenie przez inny podmiot gry komputerowej, która cechuje się bardzo zbliżoną specyfikacją do gry odwzorowywanej (przy czym nie dotyczy to portowania gry). O jaką specyfikację chodzi? Głównie o gameplay – tzw. rozgrywkę, o której można powiedzieć, że jest pewnego rodzaju ideą, zbiorem reguł, na podstawie, których tworzona jest fabuła gry. To historia, ciąg zdarzeń, która powoduje, że chcemy grać dalej.
Co przyciąga graczy? Poza wspomnianymi zasadami to: głównie plansza, tło, interfejs oraz poszczególne ikony, np. odzwierciedlające postać sterowaną przez gracza.
Przykładowo proste gry, a znane chyba wszystkim: Flappy Bird czy dinozaur Chrome Dino opierają się na prowadzeniu postaci pomiędzy przeszkodami. Podobnych gier jest multum, ale czy to oznacza, że wzajemnie wykorzystują swoją wykreowaną wirtualną fabułę, czy może mają jeden, wspólny pomysł, realizowany w odmienny sposób? Główny problem stanowi łatwość imitowania takich gier, co stanowi niejako dużo mniejszy wysiłek i poświęcenie czasowe dla twórców, niż opracowanie od początku i stworzenie nowej gry o innym, a zarazem ciekawym modelu rozgrywki. Wydaje się, że zjawisko klonowania dotyczy w głównej mierze prostych gier, których gameplay nie jest zawiły ani złożony. [1] Niemniej jest to zjawisko, które zakończyło się w wielu przypadkach procesami sądowymi[2].
A.Balicki przytacza liczne przekłady sporów o zasady gier i wykorzystanie poszczególnych ich elementów[3] Na przykład sprawa rzekomego sklonowaniu gry Ridiculous Fishing (Vlambeer) przez twórców gry Ninja Fishing (Gamenauts). W obu grach celem gracza jest opuszczanie linki z haczykiem tak, jak pozwala jej długość, przy jednoczesnym unikaniu złapania jakiejkolwiek ryby na haczyk lub złapaniu jak największej liczby ryb. W obu grach zastosowano tą samą mechanikę, ale w różnych odsłonach graficznych.
Tymczasem identyczna oprawa graficzna zdecydowała o uznaniu przez sąd amerykański, iż doszło do naruszenia m.in. praw autorskich do gry Tetris poprzez rozpowszechnianie gry Mino (XIO Interactive), pomimo, że XIO Interactive nie skopiowało bezpośrednio ani kodu źródłowego ani oprawy graficznej z oryginalnej produkcji. W tym przypadku, jak podaje A.Balicki, za naruszenie między innymi praw autorskich Tetris Holding uznano łączne odtworzenie wymiarów pola gry, kolorów i kształtów klocków (tetromino – klocek składających się z czterech kwadratów), a także animacji kończącej grę.
Aha, jeśli naruszenie praw autorskich polegało w tym przypadku na skopiowaniu grafiki to mechanikę gry wolno kopiować?
Oczywiście tworzenie gry zaczyna się od pomysłu. Niestety pomysły jako takie nie są chronione konkretnymi prawami własności intelektualnej. Koncepcja gry obejmuje takie elementy jak konflikt, rolę gracza, narzędzia do rozwiązania konfliktu oraz możliwe wyniki (rozwiązania). W dalszej kolejności, twórcy gry ustalają filozofię gry, czyli szczegółowe założenia często niezwiązane z samą grą, np. dotyczące modelu interfejsu, powiązania z określoną marką lub dokonują wyboru określonego segmentu rynku opisując je w dokumentach: game design lub game concept[4]. To na tym etapie ustalany jest tzw. gameplay, czyli „wzorzec interakcji z systemem gry lub doświadczenie gry w akcji”[5] Kolejny etap to tworzenie przez grafików oprawy wizualnej gry: przestrzennych modeli obiektów występujących w grach – modele płaskie, dwuwymiarowe, „bitmapowe atrapy” (ang. sprite) oraz przez informatyków tzw. silnika (ang. engine) – kodu programu stanowiącego „rdzeń” gry odpowiadający za wyświetlanie grafiki 2D lub 3D.
Gra komputerowa jest złożonym tworem, składającym się zarówno z tych elementów kodowania, zrozumiałego w zasadzie tylko dla informatyków oraz z aspektów audiowizualnych, widocznych dla każdego użytkownika gry. W związku z tym, w zależności od elementu gry mamy do czynienia z różnym obszarem ochrony.
Wydanie finalnej wersji gry poprzedzane jest wersjami prototypowymi (prototyp gry komputerowej) dzięki czemu można sprawdzić zainteresowanie potencjalnych użytkowników grą zanim powstanie jej finalna wersja[7]. Z praktyką tą wiąże się ciekawe zjawisko tzw. downgrade, czyli obniżenie jakości końcowej wersji gry względem przedpremierowych zapowiedzi. Pojawiła się koncepcja, aby downgrade kwalifikować jako reklamę wprowadzającą w błąd[8] np. obniżenie jakości grafiki w danej grze w grach Anthem oraz Rainbow Six Siege lub ograniczenie liczby animacji postaci gracza lub NPC (ang. Non Player Charakter).
Sam game engine – silnik gry jest w głównej mierze chroniony przez regulacje prawnoautorskie, natomiast postacie w grze mogą być objęte szeroką ochroną z zakresu prawa własności przemysłowej jak i prawa autorskiego. Ważne, aby poszczególne elementy spełniały przesłanki konieczne do traktowania ich jako utwory czy podlegały rejestracji jako wzory przemysłowe lub znaki towarowe.
Pisaliśmy poprzednio o przyjętym przez J Markowskiego[9] podziale na cztery główne obszary poszczególnych elementów gry komputerowej, podlegające zupełnie innym regulacjom prawnym:
mechanika – czyli procedury i zasady danej gry – opisuje ona cel gry, to jak można go osiągnąć, jakie występują w tym zakresie ograniczenia i jakie są skutki podjęcia prób przez gracza
fabuła – czyli ciąg zdarzeń odkrywanych wraz z przechodzeniem kolejnych etapów gry
estetyka gry – czyli to jak gra wygląda i brzmi
technologia – czyli dokonanie wyborów w tym zakresie wpłynie na to, co pod względem technicznym w danej grze będzie możliwe bądź nie.
W ślad za tym podziałem możemy wyróżnić ochronę na podstawie prawa autorskiego, regulacji dotyczących znaków towarowych i regulacji w zakresie wzorów przemysłowych.
Wpierw należy wskazać, że gra komputerowa jest swoistym programem komputerowym, a więc podlega pod regulacje prawnoautorskie zgodnie z art. 1 ust. 2 pkt 1 ustawy prawo autorskie[10]. Zgodnie z art. 74 ustawy o prawie autorskim, prawem tym chroniony jest tzw. silnik gry komputerowej (game engine), który jest kodem źródłowym, bazą programową, odpowiadającą za funkcjonowanie jak i działanie samej gry. Jest to więc informatyczny zapis treści wyświetlanej następnie na ekranach graczy.[11] Należy wskazać, że zgodnie z ust. 2 art. 74 ustawy – idee i zasady będące podstawą jakiegokolwiek elementu programu komputerowego nie podlegają ochronie prawnoautorskiej. Nie ulega wątpliwości, że zasady gry nie podlegają ochronie. Monopolem prawnoautorskim nie są więc też objęte ogólne założenia dotyczące określonej kategorii gier (np. ogólne założenie danego gatunku gier).[6] W związku z tym, pomył na gameplay nie jest objęty ochroną. To sam program komputerowy w postaci konkretnego kodu podlega ochronie. Co więcej nie rozciąga się na program wykonujący takie same zadania np. tworzący taką samą fabułę skaczącego ptaszka pomiędzy przeszkodami, z tym że napisany jest inaczej, innym kodem.[12]
Istotny elementem jest oprawa dźwiękowa gry: dobranie odpowiednich głosów, imitacja różnych dźwięków dostosowanych do tematyki gry, np. dźwięków wydawanych przez silniki samochodów uczestniczących w wyścigu lub eksplozje występujące m.in. w grach wojennych oraz grach typu FPS. A.Tarkowska[13] wyróżnia: utwory muzyczne, słowno-muzyczne, niemuzycznie utwory dźwiękowe i utwory słowne. Czyli, znowu ochrona na podstawie prawa autorskiego. Czasami muzyka kupowana jest z banku dzięków, i wówczas korzystanie z niej reguluje odpowiednia umowa licencyjna. Czasami w przedsięwzięcie tego typu angażują się znakomitości: Hans Zimmer twórca ścieżki dźwiękowej do Call of Duty: Modern Warfare czy David Bowie autor muzyki do gry Omikron: The Nomad Soul.
Oryginalnym wkładem producenta gry wideo jest najczęściej jej mechanika oraz wyrażająca ją oprawa audiowizualna, która to może być traktowana jako utwór np. w zakresie wykreowania postaci w grach, które łatwo można zidentyfikować. Ważne jest jednak, by wskazać, że ochronie nie podlegają przy projektach style graficzne, które są jedynie metodą tworzenia postaci i ilustracji ani funkcje postaci w grach, bo stanowią one niechronione pomysły. [14]
Przeciętnie proces powstawania gier komputerowych trwa 2–3 lata, chociaż ponoć najbardziej zaawansowane gry wymagają nawet 5–10 lat. [15]. Stąd pojawia się pytanie: szybciej jeśli sięgniemy po gotowe elementy czy drożej i wolniej jeśli wykorzystamy elementy tworzone na zamówienie? Odpowiedzi trzeba udzielić najczęściej po stworzeniu silnika gry, wówczas gdy przygotowuje się graficzne formy postaci z wykorzystaniem technik: motion capture, performance capture, blue box (kluczowanie kolorów), a także różnego rodzaju tekstury maksymalnie imitujące przedmioty istniejące w świecie realnym. Czasami, aby przyspieszyć prace w tym zakresie twórcy gier sięgają do tzw. banków assetów, gdzie można znaleźć „zarówno elementy graficzne, jak i elementy interfejsu, efekty dźwiękowe bądź fragmenty kodu odpowiadające na przykład za AI lub fizykę”[16] Nie dziwi więc jeśli elementy z banku assetów znajdą się w różnych grach.
Pamiętając, że znak towarowy ma na celu umożliwienie odróżniania towarów przedsiębiorców przy jednoczesnym wskazaniu obszaru ochrony – art. 120 ustawy o prawie własności przemysłowej[17] warto zwrócić uwagę, że ważnym elementem samej gry komputerowej jest także jej logo oraz tytuł. Oba te oznaczenia mogą podlegać pod rejestrację jako znaki towarowe (graficzny, słowno-graficzny, słowny) przez co uzyskuje się podstawę do dochodzenia zaprzestania używania elementów graficznych czy nazw identycznych lub podobnych. Co więcej, jeśli charakterystyczną cechą gry jest właśnie wykreowana postać, także ją można zarejestrować jako znak towarowy.
Powyższe powoduje istotne ograniczenia w zakresie wykorzystania nazwy, loga czy postaci przez podmioty trzecie w innej grze. Co więcej, zastrzeżenie postaci czy nazwy w ramach dodatkowej klasy klasyfikacji nicejskiej, nie tylko związanej z programami komputerowymi, może być słuszne także ze względów marketingowo – komercyjnych, gdyż wraz ze wzrostem popularności innej gry, podmioty trzecie mogą zechcieć np. produkować koszulki z logiem gry czy pluszaki odzwierciedlające postacie z gier.
Zgodnie z art. 102 ustawy o prawie własności przemysłowej – wzorem przemysłowym jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części nadana mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez jego ornamentację. Oznacza, to że rejestracja np. postaci występującej w grze komputerowej lub np. fizycznych kontrolerów ruchu gry jako wzorów przemysłowych może być słusznym rozwiązaniem. Zakres prawa z takiej rejestracji obejmuje każdy wzór, który na zorientowanym użytkowniku nie wywołuje odmiennego ogólnego wrażenia. Powoduje to, że korzystanie np. z postaci, która odróżnia się od wzoru przemysłowego tylko małymi szczegółami, wchodzi w zakres prawa z rejestracji i może być traktowane jako naruszenie.[18]
Istotne jest, że spod ochrony wzorów wyraźnie zostały wyłączone programy komputerowe, rozumiane jako kody źródłowe i programowe, zgodnie z 102 ust. 2 ustawy o prawie własności przemysłowej. Nie obejmuje to jednak wizualnej strony oprogramowana komputerowego, czyli po prostu wyświetlanego obrazu na monitorze komputera lub ekranie telefonu.[19]
W obszarze praw autorskich występuje ochrona przed kopiowaniem treści stanowiących utwór – art. 2 ustawy o prawie autorskim. Branża gier komputerowych boryka się ze zjawiskiem klonowania gier, które można traktować jako formę plagiatu. Sam plagiat w literaturze rozumiany jest jako „kradzież literacka lub artystyczna polegająca na przywłaszczeniu sobie autorstwa cudzego dzieła”.[20] Sytuacja ta może powstać w przypadku zaistnienia zbyt dużego podobieństwa pomiędzy grami komputerowymi. Jednak należy zwrócić uwagę czy podobieństwo następuje w sferze objętej ochroną prawnoautorską czy w sferze idei i pomysłów, które są następnie podobnie realizowane.
W sprawie gier Asteroids i Meteors[21] sąd amerykański stwierdził, że podobny gameplay gier, w którym statki kosmiczne strzelają do meteorytów, jest w zasadzie podobieństwem jedynie w płaszczyźnie pomysłów, które to nie podlegają ochronie. Co więcej – na gruncie obcych ustawodawstw – wskazuje się, że w przypadku gier komputerowych mamy też do czynienia ze zjawiskiem scènes à faire – „elementu wspólnego i popularnego dla danego gatunku, które jest konieczny”.[22] Są to więc wydarzenia w grze, postacie komputerowe jak i miejsca, które są niezbędne w danym gatunku.[23] Jak w przywołanej sprawie – aspekty związane z przestrzenią kosmiczną.
Powyższe wskazuje samo wykorzystanie podobnej idei przy tworzeniu gameplayu powoduje duże trudności w zakresie udowodnienia zaistnienia plagiatu, w szczególności przy prostych grach komputerowych, których fabuła nie wykazuje się złożonością.
W przypadku jednak, gdy mamy do czynienia ze złożonym tworem, który spełnia przesłanki utworu, uprawniony z majątkowych praw autorskich może dochodzić ochrony na podstawie art. 79 ustawy o prawie autorskim. Są to:
W przypadku zarejestrowania np. postaci z gry jako znaku towarowego, podmiotowi uprawnionemu przysłuchują wszystkie roszczenia wskazane w art. 296 ustawy prawo własności przemysłowej. Są nimi:
Tak więc, jeśli postać z gry zostanie objęta prawem ochronnym na znak towarowy zarejestrowany w klasach m.in. 9 i 41 klasyfikacji nicejskiej[24], to wykorzystanie postaci identycznej lub podobnej do tej objętej znakiem przez inną grę komputerową może być kwalifikowane jako naruszenie prawa ochronnego na właśnie ten znak towarowy.
Rejestracja wzoru jest przyznawana tylko na takie produkty, które są przemysłowo stosowalne, nowe oraz mają indywidualny charakter. Naruszenie w obszarze wzoru przemysłowego może zaistnieć jedynie w przestrzeni zarobkowej lub zawodowej. Punktem odniesienia stosowanym przy naruszeniu wzoru przemysłowego, jak wyżej wskazywaliśmy, jest ogólne wrażenie wytworzone u zorientowanego użytkownika. Weryfikuje się czy taki użytkownik widząc zarejestrowany wzór przemysłowy i inny projekt może stwierdzić ich zbieżność. Jeśli to wrażenie nie jest odmienne, to najprawdopodobniej doszło do naruszenia. Tak więc, jeśli studio zarejestrowało projekt graficzny np. głównej postaci z gry, a istnieje inna gra, w której postać jest na tyle podobna, że może być mylona, to uprawniony może dochodzić ochrony na podstawie art. 287 w zw. z 292 ustawy prawo własności przemysłowej. Są to:
Producenci gier komputerowych jeśli chcą się najszerzej zabezpieczyć przed klonowaniem ich gier komputerowych powinni zadbać o ochronę swoich produktów nie tylko na mocy prawa autorskiego, która wynika z samego prawa (nie wymaga uruchomienie procedur przed urzędem patentowym), ale powinni skorzystać z kombinacji praw własności przemysłowej i ochrony prawnoautorskiej co do konkretnych składników wizualnych gry komputerowej. W literaturze wskazuje się, że uprzednie zarejestrowanie elementów graficznych jako m.in. wzorów przemysłowych powinno skutecznie wpłynąć na potencjalnych naśladowców, tak, aby odstraszyć ich od klonowania gier, a tym samym naruszania praw i interesów pierwotnego producenta czy wydawcy.[25]
Jeśli jesteś twórcą gier lub innych programów komputerowych i chcesz zadbać o swój produkt, tak, aby inni, którzy nie włożyli wysiłku w jego realizację byli skutecznie ograniczeni w możliwości korzystania z niego – skontaktuj się z nami. Postaramy się zadbać o to, by wdrożyć właściwe środki prewencyjne, ponieważ naszym zdaniem lepiej jest przeciwdziałać niż leczyć 😊
Jesteś przedsiębiorcą, który stara się wypromować swoją działalność? A może właśnie wchodzisz na nowe obszary zbytu swoich produktów? Ponosisz wiele kosztów w związku z ekspansją swojej marki do innego państwa, w tym wydatki na podróże, reklamy, targi? Masz duże koszty działań promocyjno informacyjnych? Dodatkowo próbujesz rozpowszechnić wiedzę o Tobie wspierając sportowców czy finansując różnorodne wydarzenia kulturalne czy sportowe? Może chcesz „dorzucić swoją cegiełkę” do tworzenia zrównoważonego rozwoju społecznego i ekonomicznego prowadząc biznes w zgodzie z ideą społecznej odpowiedzialność biznesu (ang. CSR)? Jeśli tak, to wiedza o ciekawych rozwiązaniach podatkowych jakimi są: ulga na ekspansję lub ulga CSR, może być dla Ciebie pomocna.
Wprowadzona z początkiem 2022 r. ulga ma na celu umożliwienie obniżenia kosztów przeznaczonych na działania marketingowe czy promocję, ponoszonych przez podmioty rozwijające się. Skierowana została do wszystkich przedsiębiorców: do osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą jak i do osób prawnych. Stąd, regulacje tej ulgi zajdziemy zarówno w art. 26gb ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych („ustawa o PIT”) jak i analogicznie w art. 18eb ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych („ustawa o CIT”).
Ulga na ekspansję zakłada możliwość odliczenia przez podatnika od podstawy opodatkowania kosztów poniesionych w celu zwiększenia sprzedaży własnych produktów, które mogą być nowe, dopiero wprowadzane do obrotu lub być nowym dobrem oferowanym przez podatnika na danym rynku zbytu, np. poprzez ekspansję produktu do innego kraju.
Kwota odliczenia przysługuje podatnikowi
nie więcej jednak niż 1 000 000 zł.[2]
Ulga ta może być stosowania komplementarnie wraz z innymi ulgami (w tym ulgą na innowację lub robotyzację).
Aby mówić o możliwości zastosowania ulgi na ekspansję, musimy mieć do czynienia z wytwórcą produktów. Pojęcie to jest rozumiane wąsko i już zostało nakreślone stanowisko przez Krajową Informację Skarbową (dalej: „KIS”) przy wydawaniu indywidualnych interpretacji[3] . KIS wskazała, że z ulgi prowzrostowej mogą korzystać jedynie podatnicy wytwarzający produkty w ramach swojej działalności gospodarczej, a nie korzystający w tym zakresie z usług podmiotów trzecich. Nieprzekonywujące jest także dla KIS twierdzenie, że to jednak podmiot wprowadzający produkt do obrotu pod własnym znakiem towarowym ponosi następnie ryzyko ekonomiczne i odpowiedzialność prawną za produkt.
Powyższe stanowisko KIS jest szeroko komentowane, w tym zarzucane jest zastosowanie wykładni rozszerzającej pojęcia wytwórcy jako „bezpośredniego wytwórcy fizycznego produktu” nie uwzględniając w tym szeregu działań projektowych i procesu stworzenia wizji samego produktu. [4]
Co również istotne, zwiększenie przychodów ze sprzedaży produktów nie może nastąpić na podstawie odpłatnego zbycia do podmiotów powiązanych z wytwórcą.
Ustawodawca stworzył katalog kosztów, które można uznać za zwiększające przychody ze sprzedaży produktów, są nimi:
a) uczestnictwo w targach – koszt poniesiony na:
Warto zwrócić uwagę, że przy kosztach biletów jak i zakwaterowania mamy wskazanych pracowników podatnika. Biorąc pod uwagę wąskie ujęcie przez KIS pojęcia wytwórcy, a także brak definicji legalnej w przedmiotowych ustawach pojęcia “pracownik”, należy uznać, że koszty poniesione na zakwaterowanie podmiotów współpracujących z podatnikiem, a związanych umową cywilnoprawną, nie mogą być traktowane jako koszty podlegające odliczeniu[5]
b) działania promocyjno – informacyjne, w tym koszty:
Ustawodawca przy powyższych działaniach zastosował przykładowe wyliczenie, przez co charakter promocyjno – informacyjny mogą mieć także inne koszty, niewymienione w ustawie. KIS uwzględnia w tym pojęciu między innymi korzystanie przez podatnika z portali społecznościowych, platform marketplace lub współprac z popularnymi osobami na zasadzie promocji produktów.[6]
c) dostosowania opakowań produktów do wymagań kontrahentów;
d) przygotowania dokumentacji umożliwiającej sprzedaż produktów, w szczególności dotyczącej certyfikacji towarów oraz rejestracji znaków towarowych;
e) przygotowania dokumentacji niezbędnej do przystąpienia do przetargu, a także w celu składania ofert innym podmiotom.[7][8]
Podatnik jest uprawniony do skorzystania z ulgi, jeśli w okresie 2 kolejnych lat podatkowych, licząc od roku podatkowego, w którym poniósł koszty zwiększenia przychodów w postaci w/w obciążeń, zwiększył przychody ze sprzedaży swoich produktów w porównaniu do przychodów z tego tytułu ustalonych na ostatni dzień roku podatkowego poprzedzającego rok poniesienia tych kosztów lub osiągnął przychody ze sprzedaży produktów wcześniej nieproponowanych, lub osiągnął przychody ze sprzedaży produktów dotychczas nieoferowanych na danym rynku zbytu. Istotne jest, że chodzi tutaj o przychody, które podlegają opodatkowaniu w Polsce.[9]
W przypadku braku spełnienia powyższego warunku, podatnik jest zobowiązany do właściwego doliczenia kwoty wcześniej odliczonej w zeznaniu podatkowym za rok, w którym minął termin do osiągnięcia przychodów ze sprzedaży produktów.
Wspierasz kluby sportowe, współpracujesz z ośrodkami edukacyjnymi, a może prowadzisz program stażowy dla studentów? Ta ulga może być dla Ciebie. Wprowadzana w styczniu 2022 r. ulga jest skierowana do podmiotów działających w obszarze CSR.
Społeczna odpowiedzialność biznesu (ang. Corporate Social Responsibility – CSR) to strategia zarządzania, zgodnie z którą przedsiębiorca dobrowolnie uwzględniają (1) ład organizacyjny, (2) prawa człowieka, (3) stosunki pracy, (4) środowisko, (5) sprawiedliwe praktyki rynkowe, (6) relacje z konsumentami, (7) zaangażowanie społeczne[10]
Ma na celu przynieść korzyści przedsiębiorcom, którzy działają w sferze kulturalno – sportowej oraz tym, którzy wspierają m.in. uczelnie wyższe.[11] Mogą z niej skorzystać zarówno duże spółki jak i mali przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, wprowadzono analogiczne regulacje do tzw. Ustawy o CIT (art. 18ee) jak i ustawy o PIT (art. 26ha).
Ulga może być odliczana maksymalnie do kwoty uzyskanych w roku podatkowym dochodów z działalności gospodarczej. Skutkuje możliwością odjęcia od podstawy obliczenia podatku 50% kosztów uzyskania przychodu poniesionych na poszczególne cele społeczne.
Ustawy wskazują, iż do podmiotów, których działalność może być uznana za cel kulturalny, sportowy czy edukacyjny należą:
Uldze podlegają szeroko pojęte koszty sponsorskie, do których należą:
Co istotne, jak wskazywano wielokrotnie w interpretacjach podatkowych wydanych przez KIS, działania sponsoringowe mają mieć charakter zobowiązania dwustronnego, w ramach którego podatnik finansuje zamiary ściśle powiązane z celem publicznym, a finansowany ma za zadanie reklamować i promować działalność podatnika w trakcie organizowanych wydarzeń.[13] W związku z tym, niezwykle ważne jest by sporządzić umowę sponsorską w formie pisemnej, jak i dokładne wskazanie powinności stron, tak by podatnik nie miał wątpliwości w zakresie możliwości skorzystania z ulgi.
Podatnik, który chce skorzystać z ulgi, jest zobowiązany do złożenia zeznania o kosztach na rzecz działań społecznych w roku podatkowym, w którym poniesiono te wydatki.
Dodatkowo, należy wskazać, że prawo do ulgi nie przysługuje uczelniom niepublicznym w zakresie działalności wspierającej szkolnictwo wyższe i naukę.
Warto skorzystać z wprowadzonych ulg, realizując przy tym cele słuszne i przydatne społecznie jak wspieranie sportowców, promowanie kultury i działalności oświaty (także innych m.in. ulgi na innowację, o której więcej przeczytasz tu). Być może to ulgi te zachęcą przedsiębiorców do rozwijania swoich interesów, poszerzania horyzontów, ekspansji na nowe rynki zbytu – w celu zwieszenia przychodów.
W filmie Stevena Spielberga „Raport mniejszości” akcja dzieje się w roku 2054, gdy możliwe jest przewidzenie przyszłości, wyeliminowanie sprawców zanim popełnią zbrodnię[1]. Dzisiaj to fikcja, ale czy na pewno tak zawsze będzie? Czy kiedyś będziemy w stanie zapobiegać chorobom zanim rozwiną się w ciele pacjenta, zanim proces chorobowy wyrządzi szkody? Już teraz, dzięki danym pochodzącym od pacjentów i algorytmom możliwe jest prognozowanie prawie 80 chorób na rok przed wystąpieniem ich objawów.[2] W tym celu, nie wykorzystuje się jasnowidzów, ale sztuczną inteligencję (artificial intelligence – AI).
Ta predykcja nie byłaby możliwa, gdyby AI nie mogła „uczyć się” na danych pozyskanych od chorych. Danych zapisywanych w elektronicznej dokumentacji medycznej,[3] ale też zapisywanych przez urządzenia monitorujące stan zdrowia, czy inne „parametry” organizmu. Spektrum tych urządzeń jest szerokie: od złożonych systemów podtrzymywania życia czy prowadzenia badań klinicznych, do smart zegarków czy opasek treningowych (smart bandy), wag łazienkowych czy ciśnieniomierzy. Urządzenia monitorują jeden parametr życiowy (np. temperaturę lub ciśnienie krwi) bądź też całą gamę zachowań mających wpływ na zdrowie takich jak sen lub nawyki żywieniowe. Pozyskiwanie danych może obejmować pacjentów w przypadkach nagłych, lecz również tych cierpiących na choroby przewlekłe[4] czy osób starszych bądź leczonych najnowszymi metodami terapeutycznymi, takimi jak medycyna precyzyjna.[5] Dotyczy także tych, którzy dopiero mogą stać się pacjentami 😉Zagadnienie jest bardzo obszerne, stad skupmy się wyłącznie na prywatności i danych osobowych.
Na przełomie 2008 i 2009r. liczba urządzeń podłączonych do Internetu po raz pierwszy przekroczyła liczbę mieszkańców ziemi. Przyjmuje się, że to wtedy narodził się IoT.[6] Przypomnijmy, koncepcja IoT (Internet of Things – Internet rzeczy) zakłada powstanie globalnej, bezprzewodowej zintegrowanej sieci inteligentnych przedmiotów[7], czyli urządzeń i maszyn, najróżniejszych czujników i elementów mechanicznych. W sieci tej odbywa się komunikacja z jednej strony pomiędzy przedmiotami, a z drugiej pomiędzy przedmiotami i ludźmi. Komunikacja niezwykle ożywiona. Według prognoz dane generowane przez inteligentne urządzenia do 2025r. wyniosą 79,4 ZB (zettabajtów, czyli tryliardów bajtów).[8]
Czy znasz pojęcie datyzacji? To określenie na wytwarzanie znacznych ilości danych. Dotychczas niespotykanych ilości danych. Prognozuje się, że do 2025 r. liczba urządzeń podłączonych do Internetu może osiągnąć prawie 55 miliardów na całym świecie, z tego 75 proc. będzie częścią platform działających w ramach IoT[9]. Dla porównania w listopadzie 2022r liczba ludzi na świecie przekroczyła 8 miliardów, co oznacza więcej niż 6 urządzeń na 1 osobę (!).
Faktycznie, Internet rzeczy nie jest czymś nowym, od początku sieć łączyła rzeczy – komputery. Jednak w ciągu ostatnich 20 lat, zwiększało się tempo i ilość przekazywanych danych. W efekcie przyłączania mobilnych rzeczy lub maszyn do sieci Internet i przekazywania danych, dzięki wykorzystaniu komunikacji bezprzewodowej i coraz tańszych czujników, systemów i pamięci (np. dysków twardych i innych urządzeń umożliwiających przechowywanie danych)[10] możliwa jest wymiana ogromnej ilości danych. Urządzenia są samodzielne, uruchomione, nie „oczekują” uwagi człowieka.[11]
Jeśli urządzenia podłączone do Internetu służą do monitorowania stanu zdrowia i innych parametrów życiowych pacjentów to mamy do czynienia z H-IoT – Health – Related Internet of Things (H-IoT)[12]
Koncentrując się na dobrych stronach zastosowania IoT można wskazać przykłady z medycyny, gdzie przetwarza się dane wrażliwe (np. zdalny monitoring pacjentów, reagowanie na sytuacje alarmowe, szybsze udzielanie pomocy, wspomaganie życia osób starszych i niepełnosprawnych). Najczęściej H-IoT to urządzenia wymagające zamontowania na ciele pacjenta. Będzie to dotyczyło zarówno urządzeń zintegrowanych na stałe, np. rozruszniki serca, jak i takich, które można łatwo usnąć, np. pompy insulinowe, opaski ułatwiające znalezienie osób cierpiących na zaburzenia pamięci[13] czy czujnik znajdujący się np. w zegarku, przyklejany do powierzchni ciała, ale też wszczepiony chip[14].
Zastosowanie bezprzewodowego, zdalnego systemu monitorowania parametrów życiowych pacjenta pozwala na pomiar i transmisji danych przez Internet (audio lub wideo), a zebrane dane przekazywane są lekarzowi. Do najczęściej monitorowanych parametrów życiowych zalicza się m.in.: ciśnienie tętnicze, częstość pracy serca, saturację tlenem, temperaturę ciała, pojemność wydechową (pojemność płuc) i poziom glukozy we krwi.
E.M.Kwiatkowska[15] podaje ciekawy przykład pilotażowego programu monitorowania przyjmowania leków przez pacjentów. Zastosowanie silikonowych mikroczujników zamontowanych w tabletkach pozwala na monitorowanie przyjmowania przez pacjentów przepisanych leków. Z opisu przez nią przedstawionego wynika, że chip wielkości ziarenka piasku, umieszczony na każdej tabletce, zawiera niewielkie ilości miedzi i magnezu. Po połknięciu chipa, metale w nim zawarte reagują z sokiem żołądkowym wytwarzając napięcie elektryczne. Impuls ten zostaje odczytany przez rejestrator medyczny umieszczony na powierzchni ciała (plaster naklejony na skórze). Dzięki wykorzystaniu telefonu komórkowego, rejestrator ten wysyła sygnał informujący o przyjęciu leku. W sytuacji, gdy pacjent nie zażyje przepisanych lekarstw, lekarz lub inna upoważniona do tego osoba – opiekun pacjenta, jest informowana i może zareagować. Rejestrator to właśnie ta „rzecz”, która przesyła dane przez Internet.
Poza ściśle medycznymi zastosowaniami urządzeń bardzo prężnie rozwija się rynek tzw. quantified self. To wszelkiego rodzaju urządzenia, które mają motywować użytkowników do utrzymania dobrego zdrowia i prowadzenia zdrowego stylu życia. Mogą to być różne analizatory ciała (tzw. Body trackers), które mierzą np. jakość snu (SleepBetter Runtastic), liczbę kroków (np. Fitbit), tętno (HeartRate Monitor), ilości składników mineralnych w ciele (Vitastiq) lub detektory w ubraniu monitorujące stan skóry i jej potliwość, detektory w skarpetkach bądź w butach analizujące dane co do ruchu czy wagi ciała analizują bieg (np. runtastic Bieganie i Fitness), naklejki termometrowe sprawdzające na bieżąco temperaturę kluczowych obszarów ciała (Body Temperature)[16].
Wszystkie te dane dotyczące stanu zdrowia, to dane osobowe wrażliwe. Wg RODO przetwarzanie danych wrażliwych wymaga szczególnej uwagi. Zwłaszcza, że Internet rzeczy i profilowanie użytkowników z jednej strony ułatwią czy ratują życie, ale z drugiej powodują, że stajemy się źródłem danych dla wielkich korporacji. Przykładem może być wszczepienie programowalnego bionanochipa (programable-bio-nano-chip), który może wykrywać choroby serca lub markery nowotworowe z próbki śliny pacjenta. Wszczepienie takiego chipa do ciała pacjenta, mogłoby zapewnić system wczesnego powiadamiania o tych chorobach, na długo przed odkryciem jakichkolwiek symptomów przez pacjenta. Dane te oczywiście trafiają do lekarza, ale co stanie się jeśli trafią do firmy ubezpieczeniowej?[17]
Gdzie trafiają dane medyczne? Wiele urządzeń służących do monitorowania parametrów przesyła dane do producenta tego urządzenia bądź do twórców aplikacji mobilnych. W tym ostatnim przypadku, w celu skorzystania z aplikacji niezbędne jest zainstalowanie aplikacji na swoim koncie, co zapewnienia twórcy aplikacji dostęp do danych poprzez API, ponieważ na urządzeniu użytkownika nie jest zainstalowane żadne oprogramowanie. [18]
Inni zainteresowani danymi to np. ubezpieczyciele, którzy dzięki danym mogą ustalić czy osoba zmieniła swe przyzwyczajenia co może wskazywać, że zmiana jej przyzwyczajeń wynika np. z choroby.
Dane dostają się też do serwisów społecznościowych, bo osoby których dane dotyczą chcą dzielić się nimi z innymi których traktują jako znajomych w tych serwisach. Dane mogą z zamkniętych profili trafić do nieograniczonego kręgu osób, jeśli ktoś inny dane te skopiuje i rozpowszechni.
Jeśli możliwe jest powiązanie danych zbieranych przez urządzenie czy czujnik połączony z Internetem bądź przekazujący informacje o osobie do Internetu, z możliwą do zidentyfikowania osobą fizyczną, to będą one stanowiły dane osobowe w rozumieniu art. 4 RODO[19]
RODO zawiera szereg przepisów odnoszących się do ochrony danych osobowych wrażliwych, dotyczących zdrowia. Do danych tych należy zaliczyć wszystkie dane o stanie zdrowia osoby, której dane dotyczą, ujawniające informacje o przeszłym, obecnym lub przyszłym stanie fizycznego lub psychicznego zdrowia osoby, której dane dotyczą.
Z motywu 63 RODO wynika, że każda osoba fizyczna w ramach ochrony danych osobowych powinna mieć prawo dostępu do zebranych danych jej dotyczących także prawo do wiedzy i informacji o ochronie danych, w szczególności w zakresie celów, w jakich dane osobowe są przetwarzane, w miarę możliwości okresu, przez jaki dane osobowe są przetwarzane, odbiorców danych osobowych, założeń ewentualnego zautomatyzowanego przetwarzania danych osobowych oraz, przynajmniej w przypadku profilowania, konsekwencji takiego przetwarzania.
Art. 9 RODO wprowadza zakaz przetwarzania danych osobowych dotyczących zdrowia, chyba, że spełniony jest jeden z poniższych warunków:
Trzeba zadać pytanie ile z urządzeń H-IoT pozyskuje zgodę użytkownika i czy zgoda ta jest świadomie udzielana? Czy np. dane biometryczne są bezpiecznie przechowywane? Wobec ilu użytkowników prawidłowo został spełniony obowiązek informacyjny?
Z przetwarzaniem danych łączy się tzw. prawo do bycia zapomnianym. Czy można zatem zapomnieć o pacjencie? Każda osoba, której dane są przetwarzane, ma prawo do żądania usunięcia swoich danych. Jeśli podstawą przetwarzania jest zgoda pacjenta, pacjent może wycofać zgodę i zawnioskować do administratora danych o usunięcie jego danych. Wtedy producent urządzenia (?) czy właściciel aplikacji (?) powinien usunąć te dane i nie wykorzystywać ich już do dalszego przetwarzania Dane mogą jednak zostać zachowane, jeśli będzie to niezbędne dla celów archiwalnych. Dane osobowe powinny być przechowywane nie dłużej, niż jest to niezbędne do realizacji celów, dla których dane te zostały zebrane (art. 5 ust. 1 pkt e RODO). Jeśli więc urządzenie zbiera dane w celu zapewnienia opieki medycznej – dane przechowuje się 20 lat lub nawet 30 lat, gdy dane są niezbędne do monitorowania losów krwi i jej składników[20]
W przypadku urządzeń H-IoT pojawiają się problemy z jednej strony danych zabieranych przez te urządzenia (często na stałe zamontowane w określonych miejscach)[21] a prywatnością pacjenta, zwłaszcza w kontekście tajemnicy informacji związanych ze stanem zdrowia. Tutaj warto za W. Wiewiórowskim[22] przynajmniej zasygnalizować możliwe problemy:
a. brak możliwości udzielenia świadomej i dobrowolnej zgody na przetwarzanie danych co spowodowane jest przede wszystkim brakiem wiedzy komu informacja o nas jest przekazywana,
b. niewiedza w zakresie kontroli nad danymi generowanymi przez urządzenia, którymi posługuje się użytkownik oraz urządzeniami i systemami teleinformatycznymi, do których dane są przekazywane
c. automatyczne podejmowanie decyzji przez urządzenia otrzymujące dane o użytkownikach w oparciu o cechy fizyczne np. o ryzyku choroby
d. profilowanie osoby poprzez tworzenie z pozoru anonimowych zbiorów danych osobowych, które jednak przy stałym nadzorze nad osobą mogą prowadzić do tworzenia profili możliwych do przywiązania do zidentyfikowanej osoby (czyli, tzw. repersonalizacja danych) oraz długoterminowe przechowywanie informacji dotyczących z pozoru prozaicznych zdarzeń życia codziennego
e. ujawnianie wzorców zachowań poprzez umożliwienie zdalnego gromadzenia informacji o użytkowniku i jego otoczeniu zarówno przez obserwowanie samego użytkownika, jak i kontaktowanie się urządzenia z innymi „okolicznymi” urządzeniami i kreowanie predykcyjnych profili użytkownika, analizy życia prywatnego
f. oceny zachowania osoby poprzez określanie jej jako normalną lub odstającą od wzorca normalności i pytanie o to, kto i na jakiej podstawie będzie przyjmował co jest poza normalnym zachowaniem
g. wtórne wykorzystanie danych polegające na przetwarzaniu ich dla celów innych niż te, dla których dane dotyczące zdrowia zostały zebrane.
Odrębnym zagadnieniem jest bagatelizowana czasami kwestii bezpieczeństwa urządzeń oraz bezpieczeństwa komunikacji pomiędzy urządzeniami, co pozwala hakerom na ingerowanie w zbiory danych. Np. w przypadku wbudowanych urządzeń, takich jak rozruszniki czy liczniki kroków priorytetem jest autonomia urządzenia lub zwiększenie dostępnych funkcji kosztem bezpieczeństwa i ochrony prywatności. Tym samym wdrażanie elementów kryptograficznych, które znacznie zmniejszą autonomię urządzenia, nie jest postrzegane jako pierwszoplanowa potrzeba.
Problemem jest najczęściej nie samo pozyskiwanie danych przez urządzenia IoT ale to gdzie te dane trafiają. Większość smart urządzeń wysyła dane na chmurę i niekoniecznie muszą to być serwery zlokalizowane w Polsce, a nawet w Unii[23].
Trudno wyobrazić sobie dzisiejszy świat bez tych urządzeń, bez Internetu czy po prostu bez smartfonu, z zainstalowaną aplikacją mierzącą ilość kroków czy spersonalizowaną dietą. Technologia pozwalająca na gromadzenie i wymianę danych odgrywa ogromną rolę i nie można odmówić jej wielu zalet. Dzięki nim, możemy kontrolować wiele parametrów, zautomatyzować reakcje. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że maszyny cyfrowe, mają własną pamięć i mocą obliczeniową, wyposażone w odpowiednie urządzenia, gromadzą dane o nas, szczególnie te wrażliwe dane – dotyczące zdrowia, nawyków, seksualności lub orientacji seksualnej, dane genetyczne i biometryczne.
Oczywiście „kontrola” ze strony „maszyn” czasami może być przydatna jak wspomniane wcześniej przykłady medyczne. Wykorzystanie zebranych danych jak i fakt ich przesyłania może mieć dobre i złe skutki nie tylko dla ochrony danych osobowych. I tak, pompa powietrzna CPAP monitorująca sen osób cierpiących na zespół bezdechu przekazuje dane do ubezpieczyciela (zamiast do lekarza), który może odmówić wypłaty ubezpieczenia, jeśli pompa jest źle używana.
Tym bardziej ważne jest, aby użytkownicy urządzeń gromadzących dane, które dotyczą cech fizycznych, mogli stosować mechanizm opt-out w stosunku do niektórych operacji zbierania oraz przetwarzania danych. Pożądane jest, aby urządzenia miały wbudowaną tzw. funkcjonalność silence of the ship, umożliwiającą jednoczesne wyłączenie wszystkich urządzeń kontrolowanych przez użytkownika, pozwalającą na przerwanie przetwarzania danych wrażliwych.
To co wydaje się zbliżać nas do predykcji jasnowidzów w zakresie zdrowia, to możliwość wykorzystywania danych zbieranych przez H-IoT. Obecnie firmy farmaceutyczne prowadzą badania kliniczne, których wyniki są dostępne wyłącznie w ich bazach. Gdyby ogólnie dostępne dane medyczne o dużej liczbie pacjentów, udostępniających swoje dane medyczne dobrowolnie, trafiły w ręce naukowców, to możliwe byłoby szybsze i tańsze wykrywanie chorób i ich leczenie. Godnym wskazania przykładem jest działalność Sage Bionetworks, której celem jest rozwój badania czynników prognostycznych chorób oraz przyspieszenie badań nad zdrowiem poprzez tworzenie otwartych systemów i standardów. Ta organizacja badawcza non profit, tworzy strategie i platformy umożliwiające naukowcom dzielenie się danymi i analizowanie ich na masową skalę. W marcu 2016 roku, udostępniła ona dane zebrane od ponad 9000 uczestników badania Power (mPower Study App). Aplikacja mPower umożliwia badanie choroby Parkinsona przy wykorzystaniu smartfonów przez obserwację zachowań i zdrowia pacjentów: użytkownicy wypełniają ankiety i rozwiązują różne zadania, dodatkowo aplikacja śledzi ich historię choroby i jej postęp w zakresie zręczności, równowagi i poruszania się. Co szczególnie cenne, aż 75% pacjentów zdecydowało się udostępniać większość zbieranych dzięki aplikacji danych. To udostępnianie danych skróci czas potrzebny na ich zbieranie w porównaniu z tradycyjnie prowadzonymi badaniami klinicznymi i możliwe staje się poznanie odmian choroby Parkinsona.
Od tego roku każdy przedsiębiorca, który ogłasza promocję lub wyprzedaż, będzie musiał podawać oprócz aktualnej ceny – także najniższą cenę z ostatnich 30 dni poprzedzających obniżkę. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) sprawdził już ok. 40 stron internetowych przedsiębiorców działających w sektorze e-commerce w różnych branżach: odzież, kosmetyki, obuwie, sprzęt sportowy, sprzęt elektroniczny, platformy internetowe. Do wszystkich tych podmiotów zostały skierowane wystąpienia z prośbą o zajęcie stanowiska co do poprawności wdrożenia przepisów dotyczących najniższej ceny. Dodatkowo, wspólnie z Inspekcją Handlową, rozpoczynają się kontrole w sieciach handlowych i w sklepach stacjonarnych w zakresie prawidłowego informowania o obniżkach cen produktów oferowanych.
Jednak czy każdy przedsiębiorca wie jak prawidłowo informować o obniżce cen w swoim sklepie?
Od 1 stycznia 2023 r. obowiązują nowe regulacje w zakresie informowania o cenach, które zostały wprowadzone w wyniku implementacji Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/2161 z dnia 27 listopada 2019 r., zmieniająca dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, 2005/29/WE oraz 2011/83/UE w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta, czyli tzw. dyrektywy Omnibus.
Zmiany dotyczące informowania o promocjach zostały wprowadzone do ustawy z dnia 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług („ustawa o informowaniu o cenach”). Ustawa ta określa sposób informowania o cenach oferowanych towarów i usług oraz skutki nieprzestrzegania jej uregulowań. Przepisów tej ustawy nie stosuje się do informowania o cenach w obrocie między osobami fizycznymi, z których żadna nie jest przedsiębiorcą, a także do informowania o cenach uregulowanego na podstawie odrębnych ustaw. Oznacza to, że zmiany dotyczące informowania o obniżonej cenie objęły nie tylko przedsiębiorców w relacji z konsumentami, ale także będą miały zastosowanie w obrocie profesjonalnym (między przedsiębiorcami), choć tylko w przypadku sprzedaży detalicznej[1].
Poprzez zamieszczenie tych zmian w ustawie o informowaniu o cenach, polski ustawodawca, implementując dyrektywę Omnibus, wykroczył poza jej ramy. Z praktycznego punktu widzenia ten fakt nie będzie miał doniosłego znaczenia, gdyż co do zasady nabywcami za pośrednictwem kanałów sprzedaży detalicznej mogą być zarówno przedsiębiorcy jak i konsumenci. Wobec tego, konieczność spełnienia obowiązku informacyjnego o obniżce wystąpi zawsze, gdy zakupu będzie mógł dokonać m.in. konsument.
Zgodnie z art. 4 ustawy o informowaniu o cenach przedsiębiorca jest zobowiązany uwidocznić cenę oraz cenę jednostkową towaru, w miejscu sprzedaży detalicznej i świadczenia usług, w sposób:
jednoznaczny,
niebudzący wątpliwości oraz
umożliwiający porównanie cen towaru lub usługi.
Przepisy te dotyczą wszystkich kanałów sprzedaży, czyli obejmują sprzedaż zarówno stacjonarną, jak i internetową.
§ 3 Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii z dnia 19 grudnia 2022 r. w sprawie uwidaczniania cen towarów i usług precyzuje, że cenę, cenę jednostkową lub informację o obniżonej cenie towaru lub usługi uwidacznia się:
na danym towarze, bezpośrednio przy towarze lub w bliskości towaru,
w miejscu ogólnodostępnym i dobrze widocznym dla konsumentów.
Cena, cena jednostkową lub informacja o obniżonej cenie w szczególności musi zostać uwidoczniona:
na wywieszce, która może mieć formę wyświetlacza elektronicznego;
w cenniku;
w katalogu;
na obwolucie;
w postaci nadruku lub napisu na towarze lub opakowaniu.
W każdym przypadku informowania o obniżeniu ceny towaru lub usługi, obok informacji o obniżonej cenie uwidacznia się również informację o najniższej cenie tego towaru lub usługi, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki.
Powyższa zasada przewiduje dwa wyjątki:
dany towar jest oferowany do sprzedaży w okresie krótszym niż 30 dni – wówczas uwidacznia się informację o najniższej cenie tego towaru lub tej usługi, która obowiązywała w okresie od dnia rozpoczęcia oferowania tego towaru lub tej usługi do sprzedaży do dnia wprowadzenia obniżki;
w odniesieniu do towarów, które ulegają szybkiemu zepsuciu lub mają krótki termin przydatności – obok informacji o obniżonej cenie uwidacznia się informację o cenie sprzed pierwszego zastosowania obniżki.
Uwaga! Nie ma obowiązku informowania o cenie najniższej (czyli tzw. cenie omnibusowej) towaru lub usługi, jeśli:
przedsiębiorca zwyczajnie obniża cenę regularną, bez ogłaszania promocji lub wyprzedaży.
przedsiębiorca stosuje ogólne hasła marketingowe takie jak np. najlepsze, najniższe ceny
przedsiębiorca stosuje oferty wiązane np. wielosztuki.
przedsiębiorca stosuje programy lojalnościowe, takie jak karty rabatowe lub kupony uprawniające konsumenta do zniżki cenowej, ale muszą one odnosić się do faktycznie spersonalizowanych obniżek cen (np. z okazji urodzin). Jeśli jednak możliwość tańszego zakupu dotyczy ogółu lub części klientów danej firmy, to musi zostać podana najniższa cena z 30 dni poprzedzających obniżkę.
Przykład: konsument wchodzi na stronę internetową sprzedawcy i widzi dostępną dla wszystkich informację, że po wpisaniu danego kodu, cena będzie obniżona – w tej sytuacji sprzedawca musi zapewnić, aby „wcześniejsza” cena wszystkich towarów objętych obniżką była najniższą publicznie dostępną ceną w ciągu ostatnich 30 dni przed zastosowaniem obniżki ceny.
Komunikowanie obniżki cen towaru lub usługi może przybierać różne formy, takie jak:
zniżka procentowa,
upust o konkretną kwotę,
taniej o VAT,
przekreślenie lub podanie ceny wyższej i aktualnej,
umieszczenie hasła sugerującego wyprzedaż
Uwaga! Informowanie o obniżce dotyczy nie tylko konkretnych produktów, ale ma zastosowanie także, gdy przedsiębiorca stosuje ogólną promocję na całość lub cześć asortymentu, np. wszystkie towary taniej o VAT. Taka praktyka wymaga informowania o cenie omnibusowej.
Informując o obniżce, pamiętaj, że:
stosując przekreślenie najniższej ceny, przekreślona cena musi pozostawać czytelna dla odbiorcy komunikatu;
należy wskazywać wprost, że podana cena to najniższa cena z ostatnich 30 dni przed obniżką;
nie należy prezentować komunikatu wyjaśniającego, czym jest przekreślona cena poprzez stosowanie rozwinięcia odsyłacza czy dużo mniejszej czcionki niż obniżona cena, albo przy użyciu nieczytelnego koloru lub niskiego kontrastu. Informacja o najniższej cenie powinna być prezentowana w bezpośrednim sąsiedztwie aktualnej ceny;
jeżeli obniżasz cenę częściej niż raz na 30 dni, możesz dodatkowo poinformować konsumenta o poprzednich cenach, ale ta informacja nie powinna wprowadzać konsumenta w błąd i odwracać jego uwagi od podanej najniższej ceny towaru w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki;
Przykład: „80 zł zamiast 100 zł (najniższa cena w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki). Nasza regularna cena, poza okresami promocyjnymi, w ciągu ostatnich X dni wynosiła 120 zł” (taką samą czcionką).
jeżeli informujesz o obniżce ceny, zawsze należy odnosić się do najniższej ceny z 30 dni przed ogłoszeniem promocji, niezależnie od tego czy jest to obniżka procentowa czy kwotowa.
Przykład: jeżeli hasło brzmi „50 % taniej”, a najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni poprzedzających informację o obniżce wynosiła 100 zł, to sprzedawca będzie musiał przedstawić 100 zł jako cenę odniesienia, od której oblicza się 50-proc. obniżkę, mimo że ostatnia cena sprzedaży towaru była inna i wynosiła np. 120 zł.
jeżeli sprzedajesz towary za pośrednictwem różnych kanałów (np. w sklepach stacjonarnych i w sklepie internetowym) i informujesz w nich o obniżeniu ceny, to musisz podać najniższą cenę obowiązującą w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki adekwatną dla poszczególnych kanałów sprzedaży.
Podawanie aktualnej ceny sprzedaży i ceny przekreślonej bez zamieszczenia informacji, czym jest cena przekreślona.
Podawanie aktualnej ceny sprzedaży i ceny przekreślonej, przy czym komunikat wyjaśniający, że cena przekreślona jest najniższą ceną towaru, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki, jest dostępny dopiero po rozwinięciu.
Posługiwanie się przy prezentowaniu obniżek (ceny przekreślonej) innymi wartościami referencyjnymi z pominięciem najniższej ceny z 30 dni przed obniżką.
Obliczanie wielkości obniżki (np. 20%, 150 zł) w odniesieniu do ostatniej lub standardowej ceny towaru, a nie najniższej ceny z ostatnich 30 dni.
Posługiwanie się sformułowaniami innymi niż „najniższa cena towaru w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki”, czyli np. „cena referencyjna”, „poprzednia/ostatnia najniższa cena”, „cena z 30 dni przed promocją”.
Prezentowanie informacji o najniższej cenie obowiązującej w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki w sposób nieczytelny: czcionka, kolorystyka, kontrast.
Zgodnie z art. 4 ust. 5 ustawy o informowaniu o cenach, powyżej opisane zasady dotyczące informowaniu o obniżce ceny mają również zastosowanie do reklam towarów i usług. Rodzaj reklamy nie ma znaczenia i zasady te obejmują wszystkie możliwe formy reklamy, takie np. jak reklama online, w prasie, w telewizji czy radiu.
Wobec tego, jeśli w reklamie informujesz o promocji na dany towar, to również w reklamie musisz wskazać o jego najniższej cenie z ostatnich 30 dni przed wprowadzeniem obniżki.
Jeżeli stosujesz indywidualne dostosowywanie ceny, to masz obowiązek jasno poinformować o tym konsumenta. Dotyczy to np. sytuacji, gdy cena jest automatycznie ustalana dla konkretnego odbiorcy w zależności np. od jego lokalizacji, urządzenia, z którego korzysta (smartfon, komputer stacjonarny) czy historii przeglądanych stron. Nie dotyczy to natomiast dynamicznego profilowania cen lub ustalania cen w czasie rzeczywistym, czyli mechanizmów, które opierają się na czynnikach niezwiązanych z osobą konkretnego użytkownika, np. zmianą popytu na dany towar.
Jeżeli przedsiębiorca nie informuje o cenie, jak i o obniżce ceny w sposób zgodny z omówionymi przepisami, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej nakłada na niego, w drodze decyzji, karę pieniężną do wysokości 20 000 zł.
W przypadku 3-krotnego naruszenia przepisów o informowaniu o cenie jak i o obniżce w okresie 12 miesięcy liczonych od dnia, w którym stwierdzono naruszenie tych obowiązków po raz pierwszy, wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej nakłada karę pieniężną do wysokości 40 000 zł.
Przy ustalaniu wysokości kary pieniężnej wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej uwzględnia:
stopień naruszenia obowiązków informacyjnych, w tym charakter, wagę, skalę i czas trwania naruszenia tych obowiązków;
dotychczasową działalność przedsiębiorcy, w tym podjęte przez niego działania w celu złagodzenia lub naprawienia szkody poniesionej przez konsumentów, wcześniejsze naruszenia obowiązków informacyjnych przez tego przedsiębiorcę oraz uzyskane przez przedsiębiorcę korzyści majątkowe lub straty w związku z naruszeniem tych obowiązków;
wielkość obrotów i przychodu przedsiębiorcy;
sankcje nałożone na przedsiębiorcę za to samo naruszenie w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej.
Poza wskazanymi powyższej karami należy pamiętać, że naruszenie obowiązków informowania o cenach może stanowić także naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, a w przypadku stwierdzenia takiego naruszenia Prezes UOKiK może nałożyć karę w wysokości do 10 proc. obrotu na przedsiębiorstwo i do 2 mln zł na osobę zarządzającą przedsiębiorstwem.
Poza kontrolami sposobu prezentowania promocji towarów UOKiK przyjrzy się także:
jak przedsiębiorcy informują o obniżonych cenach usług – nowe przepisy nakładają tu te same obowiązki jak w przypadku sprzedaży towarów.
czy platformy handlowe, w przypadku zapewniania sprzedawcom narzędzi do prezentowania obniżek ceny, zapewniają zgodność tych narzędzi z przepisami prawa.
Ponadto, UOKiK zamierza weryfikować pozostałe obowiązkowi wynikając noworocznych zmian w regulacjach dotyczących konsumentów, czyli będzie sprawdzać:
czy i jak przedsiębiorcy działający w Internecie, którzy udostępniają opinie konsumenckie, informują o sposobie weryfikacji ich rzetelności (jeśli nie przeprowadzają takiej weryfikacji także powinni o tym wprost informować konsumentów);
czy i jak platformy handlowe informują o głównych parametrach decydujących o kolejności pojawiania się produktów w wynikach wyszukiwania, a także czy i w jaki sposób ujawniają, które oferty są płatną reklamą lub uzyskały wyższe plasowanie w wyniku dokonanej płatności;
czy i jak platformy informują o statusie osoby oferującej towary lub usługi – czy jest on przedsiębiorcą, czy osobą prywatną; w tym drugim przypadku mają też obowiązek informowania o niestosowaniu przepisów dotyczących ochrony konsumentów;
czy przedsiębiorcy działający w Internecie podają numer telefonu umożliwiający skuteczny kontakt z nimi.
[1] Art. 2 w zw. z art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług.
[2] https://uokik.gov.pl/aktualnosci.php?news_id=19234&news_page=1.
Wydaje się, że IP BOX jest już dobrze znaną ulgą pozwalającą na obniżenie podatku dochodowego, a jednak wciąż trafiają do nas zapytania odnośnie tego jak tę ulgę stasować w zeznaniu rocznym. To co nie budzi wątpliwości, to zastosowanie preferencyjnej stawki podatkowej w rocznym zeznaniu podatkowym w wysokości 5% dla dochodu osiąganego z kwalifikowanych praw własności intelektualnej. Aby móc zastosować preferencyjną stawkę podatku musi zostać wytworzone jedno z kwalifikowanych praw. Większość kwalifikowanych praw (kwalifikowanych IP) wymaga przeprowadzenia procedury przed Urzędem Patentowym RP (UPRP) bądź przeprowadzenia procedury administracyjnej. Wyjątek stanowi autorskie prawo do programu komputerowego, które powstaje z chwilą napisania programu komputerowego, nie ma potrzeby zgłaszania tego faktu do żadnego urzędu nie trzeba wydawać pieniędzy na procedury przed UPRP. Stąd, ulga ta jest bardzo popularna wśród informatyków, ale czy słusznie inni przedsiębiorcy nie wykazują zainteresowania zastosowania tej preferencyjnej stawki podatkowej pit? O rozwianie wątpliwości poprosiłam doradcę podatkowego, Aleksandra Serwińskiego, zajmującego się szeroko pojętym doradztwem podatkowym w Kancelarii Mentzen.
Małgorzata Gradek Lewandowska: Aleksandrze, dla przypomnienia, kwalifikowane prawa własności intelektualnej (intellectual property – IP) – kwalifikowane IP to[1]:
oraz
Co w praktyce oznacza, że dla zastosowania ulgi IP BOX przedmioty chronione tymi prawami muszą zostać wytworzone albo rozwinięte albo ulepszone przez podatnika w ramach prowadzonych przez niego prac badawczo rozwojowej. Działalność badawczo – rozwojowa na potrzeby stosowania ulgi IP BOX rozumiana jest w ten sam sposób, co przy stosowaniu do rozliczenia podatku dochodowego ulgi B+R.
W objaśnieniach Ministerstwa Finansów[2] podkreślono, że aspekt rozwinięcia lub ulepszenia prawa IP jest bardzo istotny. Niekoniecznie to rozwijanie i ulepszanie ma prowadzić do uzyskania kolejnego prawa ochronnego. Tutaj można posłużyć się przykładem zaczerpniętym z objaśnień Ministerstwa. Na przykład, w sytuacji, gdy podatnik posiada prawo z rejestracji topografii układu scalonego na technologię wtryskiwania materiału w formę a w wyniku prac B+R tworzy prototyp linii produkcyjnej, w której układ scalony zostanie wykorzystany. Według Ministerstwa stworzenie prototypu linii jest rozumiane jako rozwinięcie IP (prawa z rejestracji topografii układu scalonego), ponieważ prowadzi do zwiększenia jego zakresu użyteczności.
Na tym przykładzie możemy poruszyć jeszcze jedną kwestię. Jak rozumiem, ulgę IP BOX można stosować już po złożeniu zgłoszenia o udzielenie prawa a jeszcze przed jego przyznaniem przez właściwy urząd? Zgodnie z objaśnieniami, dla celów zastosowania IP BOX za moment rozpoczęcia ochrony prawnej uznaje się datę wskazaną przez właściwy organ udzielający ochrony prawnej lub moment, w którym podatnik spełnił warunki formalne lub nabył prawo ochronne z mocy prawa zgodnie z postanowieniami właściwych ustaw. Mówimy tu prawach przyznawanych przez urzędy patentowe.
Aleksander Serwiński: To bardzo ciekawe zagadnienie. Co do zasady spośród wyżej wskazanych praw własności intelektualnej nie trzeba w żaden sposób rejestrować, zgłaszać ani patentować tylko programu komputerowego. Stąd niezwykła popularność ulgi właśnie w branży IT. Natomiast kwestie podatkowe i prawno-intelektualne, chociaż powiązane, możemy uznać za niezależne. We wnioskach do Krajowej Informacji Skarbowej możemy pytać przecież o wydarzenia przyszłe, wobec czego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. rozliczać ulgę B+R przed pierwszym przychodem z danego kwalifikowanego IP, a potem wzbogacić ją o ulgę IP Box, a sam wniosek co do podatków, żeby szedł równolegle z np. zgłoszeniem patentowym.
MGL: Zgodnie ustawą PIT i CIT podstawę opodatkowania stanowi suma kwalifikowanych dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej osiągniętych w roku podatkowym. Jak ustala się wysokość kwalifikowanych dochodów?
AS: W najprostszym scenariuszu, jest to ustalenie proporcji przychodów i kosztów związanych z kwalifikowanym IP oraz tych, które są związane z pozostałymi usługami. Chociaż brzmi to prosto i intuicyjnie, to nie zawsze tak jest.
MGL: Co się dzieje, w przypadku gdy przedsiębiorca uzyskuje dochód ze sprzedaży produktu zawierającego kilka kwalifikowanych praw własności intelektualnej, a nie osiąga innych dochodów z poszczególnych tych praw. Jak w takiej sytuacji ustala się dochód dla którego będzie stosowana preferencyjna stawka podatku?
AS: Można chociażby posłużyć się zewnętrzną wyceną, czy kalkulacją opartą o ceny transferowe. Jesteśmy najczęściej w stanie przypisać koszty indywidualnie do składowych usług, następnie dodać określoną marżę i tym samym wyodrębnić poszczególne kwalifikowane dochody.
MGL: Jakie koszty nie będą zaliczane do kosztów faktycznie poniesionych przez przedsiębiorcę na prowadzenie działalności badawczo – rozwojowej związanej z kwalifikowanymi prawami własności intelektualnej, czy nabyciem wyników prac B+R lub samych kwalifikowanych praw własności intelektualnej?
AS: Chociażby wydatki finansowe czy związane z nieruchomościami. Ustawa wprost wyłącza taką możliwość – chociaż pewnym ratunkiem w tym zakresie jest uzyskanie statusu centrum badawczo-rozwojowego. Nie jest to jednak proste – ta forma jest zdecydowanie dedykowana dla większych podatników, prowadzących działalność innowacyjną w dużej skali.
MGL: A gdy przedsiębiorca nie osiągnie żadnego dochodu, a jedynie stratę? Czy w takiej sytuacji również przewidziane są jakieś rozwiązania?
AS: IP Box wtedy oczywiście się nie przyda – niższa stawka podatku od straty nie pomoże. Natomiast ulga B+R – jak najbardziej. Ulgę będziemy mogli rozliczyć w sześciu kolejnych latach.
MGL: Jak zastosować ulgę IP BOX? Jakie dokumenty należy przygotować dla celów ewentualnej kontroli organów skarbowych wykazujące możliwość zastosowania ulgi IP BOX oraz prawidłowość jej zastosowania? Wiemy, że dla zastosowania tej ulgi, ważne jest
To jest bardzo istotne zwłaszcza z tego powodu, że w odniesieniu do programów komputerowych, nie mamy procedury uzyskiwania prawa przed urzędem patentowym. Stąd pojawią się wątpliwości jak powinno się interpretować pojęcie programu komputerowego. Według objaśnień Ministerstwa Finansów definicja programu może być szeroko rozumiana. Mogą to być np. prace dotyczące interfejsu, jeśli będą wymagać przeprowadzenia działań B+R, a wynik tych prac będzie spełniał warunki uznania go za kwalifikowany IP. Jednak z uwagi na dynamiczny rozwój technologii nie jest możliwe precyzyjne zdefiniowanie, co należy rozumieć pod pojęciem „autorskiego prawa do programu komputerowego”. Zatem Ministerstwo rekomenduje, aby podatnik, który chce skorzystać z preferencji IP BOX wobec dochodów z autorskiego prawa do programu komputerowego złożył wniosek o interpretację indywidualną do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (KIS).
AS: Praktyka kontrolna różni się między poszczególnymi urzędami. Najlepiej zawsze posiadać interpretację indywidualną, chociaż uzyskanie takiej, która kompleksowo zabezpieczy nasze interesy jest nie lada wyzwaniem. Do tego niezbędna będzie specjalistyczna ewidencja, którą jesteśmy zobowiązani prowadzić na bieżąco, stosowne umowy, faktury. Czasem pojawia się również wezwanie do składania oświadczeń przez naszych kontrahentów – np. co do faktycznego zrealizowania umowy. Bywa natomiast tak, że organy zwracają podatnikom duże kwoty bez żadnej kontroli czy czynności sprawdzających.
MGL: Wiem, że Ministerstwo Finansów w objaśnieniach do IP BOX wskazywało przykładową ewidencję czasu pracy. Według tych wskazówek dokumentowanie czasu pracy powinno składać się z:
Podobnie jak w przypadku dokumentacji wykorzystywanej przy korzystaniu z ulgi badawczo-rozwojowej.
Czy istnieją wyłączenia możliwości zastosowania IP BOX pomimo, iż przedsiębiorca wytworzył, rozwinął lub ulepszył kwalifikowane prawo własności intelektualnej w ramach prac badawczo rozwojowych?
AS: Takim problemem może być brak kosztów. Jeżeli nie jesteśmy w stanie przypisać żadnych kosztów do danego kwalifikowanego IP, to zdaniem KIS wskaźnik nexus wyniesie zero. Może mieć to miejsce np. w jednoosobowej działalności gospodarczej, gdzie praca własna przedsiębiorcy nie jest kosztem podatkowym. Innym problemem może być źle skonstruowana umowa. Jeżeli wynagrodzenie za przeniesienie praw autorskich nie jest w niej wskazane wprost, również pojawią się problemy z rozliczeniem ulgi.
MGL: We wstępie wskazaliśmy, że ulga IP BOX może być stosowany nie tylko do udzielonych praw, ale już od momentu zgłoszenia tych praw do właściwego urzędu.
Niestety nie zawsze ochrona zostanie udzielona przez urząd i zgłaszający może uzyskać decyzję odmowną. Dodatkowo zdarzają się sytuację, w których zgłaszający pomimo wykorzystania zasobów wiedzy rezygnuje z dalszego procedowania zgłoszenia. Co w takich sytuacją dzieje się z możliwością stosowania ulgi IP BOX albo z już zastosowaną ulgą [3]?
AS: Niestety, ale w takiej sytuacji już rozliczona ulga będzie podlegać zwrotowi razem z odsetkami ustawowymi za zwłokę. Jeżeli prawo wymaga rejestracji (a tak jest z każdym kwalifikowanym IP oprócz programu komputerowego) i nie spełnimy tego warunku, to znaczy, że nieco się pospieszyliśmy z przyznaniem sobie ulgi. W takiej sytuacji była ona w danym momencie nienależna – co zmusza nas do złożenia korekty i zapłacenia zaległego podatku wraz z odsetkami.
MGL: Rozumiem, że ten sam skutek będzie miał miejsce gdy podatnik nie uiści w terminie opłaty okresowej za ochronę patentową. Z tego powodu Urząd Patentowy RP wyda decyzję o wygaśnięciu patentu i podatnik utraci prawo do korzystania z IP BOX.
Jak obecnie kształtuje się możliwość połączenia ulgi B+R z ulgą IP BOX? Na jakie aspekty należy zwrócić szczególną uwagę?
AS: Jest to jedna z niewielu dobrych zmian jakie przyniósł Nowy Ład. Przed 2022 rokiem podatnik musiał wybrać, z której ulgi chce skorzystać w danym okresie. Teraz można te ulgi efektywnie łączyć i korzystać z obu równocześnie. Pozwala to niekiedy zbić podatek dochodowy nieraz nawet do zera. W obecnej sytuacji raczej nie ma przeciwwskazań do tego, by łączyć je przy każdej sposobności – zwłaszcza, że najważniejsze wymogi formalne są identyczne.
MGL: Skoro w tytule postawiliśmy tezę, że IP BOX to ulga, która nie dotyczy wyłącznie informatyków, to posłużmy się jeszcze innym przykładem przytoczonym w objaśnieniach Ministerstwa. Przykład ten dotyczy prawa z rejestracji produktu leczniczego dopuszczonego do obrotu. Jest to prawo do wytwarzania określonej substancji zgodnie z zastrzeżoną recepturą, które to prawo (substancję) podatnik wykorzystuje w produkcji sprzedawanych przez siebie produktów leczniczych. Podatnik prowadzi szereg prac badawczo rozwojowych , w rezultacie których opracowuje nową możliwość wykorzystania kwalifikowanego IP do leczenia innych chorób niż te pierwotnie objęte leczniczym zakresem zastosowania ww. produktu leczniczego dopuszczonego do obrotu. Według Ministerstwa, w tym zakresie, w jakim prawo z rejestracji produktu leczniczego dopuszczonego do obrotu zostało wykorzystane do opracowania nowej możliwości wykorzystania produktu leczniczego, uznać należy, że mamy do czynienia z rozwinięciem kwalifikowanego IP.
Kolejnym mało znanym prawem IP jest prawo prawa hodowcy do ochrony wyhodowanej albo odkrytej i wyprowadzonej odmiany, a także do zarobkowego korzystania z niej[4]. W przypadku wyhodowania w ramach prac B+R nowej, odpornej na suszę odmiany pszenicy, podatnik może ubiegać się o uzyskanie wyłącznego prawa, o którym mowa w art. 2 ust. 1 pkt 16 ustawy o ochronie prawnej odmian roślin. Wniosek o przyznanie tego prawa składa się do Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU).
Bardzo dziękuję za rozmowę. Na koniec dodajmy, że z ulgi IP BOX w zeznaniu rocznym mogą skorzystać z ulgi wspólnicy spółek osobowych, proporcjonalnie do swojego udziału w zyskach spółek.
Ulgę tę mogą także stosować podatnicy będących polskimi rezydentami, osiągającymi dochody kwalifikowane za granicą z prowadzonej działalności, o ile zgodnie z konkretną umową o unikaniu podwójnego opodatkowania, dochód ten podlega opodatkowaniu w Polsce.
IP BOX może być zastosowany przez zagranicznych podatników osiągających dochody na terytorium Polski za pośrednictwem położonego w Polsce stałego zakładu.
Warto więc pamiętać, że IP BOX może być elementem strategii zarządzania i ochrony własnością intelektualną nie tylko w firmach informatycznych. W zasadzie większość praw IP może posłużyć do optymalizacji podatkowej. Co ważne już od momentu ubiegania się o nie. Chętnych do obliczenia ulgi IP BOX od kwalifikowanego prawa własności intelektualnej zapraszamy do kontaktu i do skorzystania z naszego narzędzia https://lgl-iplaw.pl/ip-box/
23 stycznia 2023 r. uruchomiona została możliwość składania wniosków na dofinansowanie na ochronę znaków towarowych i wzorów w UE (poziom krajowy, regionalny i unijny) dla MŚP. Fundusz MŚP będzie działać od 23 stycznia 2023 r. do 8 grudnia 2023 r. Tak jak w poprzednich edycjach ilość środków jest ograniczona, więc dotacje będą przyznawane zgodnie z kolejnością zgłoszeń.
Co do zasady kluczowe warunki uzyskania dofinansowania pozostają bez zmian i przypominamy je poniżej. Natomiast istotna zmiana względem sme fund 2022 jest wartość bonu wynosząca w tym roku 1000 euro. Oznacza to, że maksymalny zwrot dofinansowania wynosi 1000 euro.
Został równie skrócony okres aktywacji bonu z 4 do 2 miesięcy ale nadal może być on przedłużony o kolejne 2 miesiące. Oznacza to, że w tym okresie, od momentu otrzymania decyzji o udzieleniu dofinansowania, należy dokonać przynajmniej jednego zgłoszenia znaku towarowego lub wzory przemysłowego i następnie złożyć wniosek o zwrot dofinansowania. Następnie po aktywacji bonu następuje 6 miesięczny okres realizacji podczas którego możliwie jest zgłaszanie dalszych wniosków o zwrot kosztów i realizację bonu.
Program jest przeznaczony dla małych i średnich przedsiębiorstw (nazywamy je MŚP), które chcą chronić swoje prawa własności intelektualnej na poziomie krajowym, regionalnym i unijnym.
Przedsiębiorcą jest osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna niebędąca osobą prawną, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną, wykonująca działalność gospodarczą. Przedsiębiorcami są także wspólnicy spółki cywilnej w zakresie wykonywanej przez nich działalności gospodarczej.
Wniosek mogą składać tylko MŚP, czyli przedsiębiorcy spełniające poniższe kryteria:
Kategoria | Liczba pracowników | i | Obrót | lub | Całkowity bilans roczny |
Średni przedsiębiorca | < 250 | ≤ € 50 m | ≤ € 43 m | ||
Mały przedsiębiorca | < 50 | ≤ € 10 m | ≤ € 10 m | ||
Micro przedsiębiorca | < 10 | ≤ € 2 m | ≤ € 2 m |
Dofinansowanie obejmuje zgłoszenie znaków towarowych oraz wzorów przemysłowych.
Wnioskodawca może ubiegać się o:
Maksymalna kwota podlegająca zwrotowi dla jednego przedsiębiorcy to 1000 euro w przypadku zgłoszeń znaków towarowych i wzorów przemysłowych.
Ilość zgłaszanych przedmiotów własności intelektualnej nie jest w żaden sposób ograniczona, jedyne ograniczenie dofinansowania to ograniczenie kwotowe.
Aby skorzystać z dofinansowania należy:
Bony są ważne przez 2 miesiące od chwili otrzymania decyzji o przyznaniu dotacji. W razie potrzeby możliwe jest przedłużenie ich ważności o kolejne 2 miesiące. Wniosek o przedłużenie ważności bonów należy złożyć w ciągu ostatnich 30 dni ważności bonów (czyli 2-miesięcznego okresu). Przedłużenie można uzyskać o kolejne 2 miesiące.
Po otrzymaniu dotacji, opłaceniu co najmniej jednego zgłoszenia i złożeniu wniosku o zwrot kosztów bon zostanie aktywowany. Po aktywacji następuje 6-miesięczny okres realizacji, licząc od momentu aktywacji bonu, na uiszczenie i wystąpienie o zwrot dodatkowych opłat objętych bonem (mogą to być kolejne opłaty lub nowe prawa własności intelektualnej).
Dotacja nie jest w żaden sposób uzależniona od uzyskania pozytywnej decyzji w zakresie wnioskowanej ochrony. Dla uzyskania dofinansowania nie ma znaczenia czy uda się Ci się uzyskać prawo ochronne, prawo z rejestracji lub patent czy nie.
Pamiętaj, że dotacje są dostępne zgodnie z kolejnością zgłoszeń, aż do momentu wykorzystania wszystkich dostępnych środków.
Wniosek o dofinansowanie może zostać złożony przez pełnomocnika. Korzystając z pomocy pełnomocnika należy dodatkowo złożyć „Oświadczenie” (szablon) podpisane przez przedsiębiorcę ubiegającego się o dofinansowanie.
Jeżeli potrzebujesz pomocy przy uzyskaniu dofinansowania, skontaktuj się z nami a zajmiemy się całą procedurą za Ciebie.
Wydaje się, że Polacy są pomysłowi i kreatywni. A jednak, wyprzedzają nas prawie wszystkie kraje europejskie… Według ostatnio opublikowanego przez Światową Organizację Własności Intelektualnej (WIPO) Globalnego Indeksu Innowacji 2022, skupiającego się m.in. na takich kryteriach jak kapitał ludzki, instytucje, technologia i twórczość, a także zaawansowanie rynkowe i biznesowe, Polska – na 132 kraje – zajmuje 38 miejsce. Pierwsze trzy miejsca na podium zajęły kolejno Szwajcaria, Stany Zjednoczone i Szwecja. Wyżej od nas w rankingu są kraje byłego bloku wschodniego: Czechy, Słowenia, Węgry, Bułgaria, a nawet Malezja i Turcja. Ranking uwzględnia skok innowacyjności jaki był pozytywnym „skutkiem ubocznym” wirusa SARS-CoV-2. Zdaniem specjalistów, pandemia przyspieszyła i tak czekające nas zmiany o co najmniej 5, a może nawet o 25 lat. Jednocześnie pokazała, że prace badawczo-rozwojowe związane ze zdrowiem oraz innowacjami w systemie opieki zdrowotnej nie są koniecznością. W obliczu nadchodzącego kryzysu, prognozuje się, że zmieni się struktura zasobów finansowych – publicznych i prywatnych, zaś awersja do ryzyka będzie silna. Dla firm oznacza to mniejsze możliwości korzystania z zewnętrznych źródeł finansowania inwestycji w badania i rozwój.[1] Przyjmuje się, że dane zawarte w opracowaniu WIPO pomagają decydentom politycznym w podejmowaniu decyzji dotyczących polityki innowacyjnej[2] W polityce tej, niewątpliwie istotne miejsce zajmują ulgi podatkowe wspierające innowacje. Do rozmowy na temat tzw. ulg na innowacje zaprosiliśmy Kacpra Kruszyńskiego[3] młodszego menedżera działu Doradztwa Podatkowego kancelarii podatkowej Mentzen.
Małgorzata Gradek Lewandowska: Kacprze, wśród naszych klientów są firmy produkcyjne opracowujące nowe urządzenia lub substancje, wprowadzające innowacje, korzystające z nowych technologii. Niektóre z tych produktów, są bardzo cenione za granicą. Jednak z rankingu WIPO wynika, że mamy tam mocą konkurencję. Jak zatem wesprzeć polskie firmy i wykorzystać drzemiący w Polakach innowacyjny potencjał? Zwłaszcza teraz. Koniec roku to intensywny czas ze względu na zamknięcia budżetów wielu spółek. To także ostatni moment, aby sięgnąć po instrumenty pozwalające optymalizować obciążenia podatkowe.
Czy Klienci pytają o „ulgi na innowacje”? Co sądzisz o użyteczności tych narzędzi podatkowych, o zaletach czy ewentualnych problemach z perspektywy zmian wprowadzonych przez Polski Ład?
Kacper Kruszyński: Tak zwane ulgi na innowacje cieszą się naprawdę sporym zainteresowaniem. To prawda, że Polski Ład wprowadził kilka nowych rozwiązań podatkowych w tym zakresie, ale część z nich istniała już wcześniej. W ostatnich latach wprowadzona została ulga badawczo-rozwojowa, czy też bardzo popularna ulga IP Box. Z pewnością są to potrzebne narzędzia, które mogą przyczyniać się do rozwoju polskiej gospodarki. Sprzyjają one jej unowocześnianiu i rozwojowi nowych dziedzin nauki, przy jednoczesnym obniżaniu kosztów prowadzenia prac badawczo-rozwojowych.
W rzeczywistości bezpieczne stosowanie większości z tych ulg jest niestety utrudniane przez Krajową Informację Skarbową (KIS). Podatnicy chcąc się zabezpieczyć przed negatywnymi konsekwencjami niewłaściwego zastosowania ulgi, występują do organu z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej, pytając przy tym czy ich działalność może zostać uznana za badawczo-rozwojową. KIS nie chce odpowiadać na takie pytania i często pozostawia składane wnioski bez rozpatrzenia. Skutkuje to wniesieniem skargi do sądu administracyjnego, który nakazuje urzędnikom wydanie interpretacji. Niestety, ale mimo wydania już kilkudziesięciu wyroków w takich sprawach, KIS nic sobie z tego nie robi i regularnie odrzuca kolejne wnioski.
Warto zaznaczyć tutaj, że podatnik ma 5 lat na dokonanie korekty deklaracji podatkowej, więc mimo wszystko warto uzbroić się w cierpliwość i bezpiecznie ubiegać się o zwrot nadpłaty już po zakończeniu postępowania sądowego.
MGL: Niewątpliwie jest to praktyka zniechęcająca do korzystania z ulg. Pomimo to, spróbujmy przybliżyć możliwe optymalizacje podatkowe, dla tych którzy zajmują się działalnością innowacyjną i, miejmy nadzieję, pracują na lepsze miejsce Polski w rankingu WIPO. Czyli, porozmawiajmy o ulgach do zastosowania tam, gdzie powstają dobra niematerialne, gdzie odbywa się proces twórczy.
Pierwszą nową ulgą, o którą chciałabym zapytać jest ulga na innowacyjnych pracowników. Co należy rozumieć przez „innowacyjnego pracownika” i kiedy przedsiębiorca może zastosować tę ulgę?
KK: Ulga na innowacyjnych pracowników pozwala pomniejszyć kwotę, którą pracodawca musi przekazać na rachunek Urzędu Skarbowego z tytułu pobieranych zaliczek na podatek dochodowy od osób u niego zatrudnionych. Przedsiębiorca stosujący ulgę na działalność badawczo-rozwojową może to zrobić, jeśli w danym roku poniósł stratę lub jego koszty kwalifikowane, czyli podlegające odliczeniu były wyższe niż osiągnięty dochód.
W takim przypadku pomniejszeniu podlegają tylko zaliczki odprowadzone za innowacyjnych pracowników, a zatem tych, którzy są bezpośrednio zaangażowani w prowadzoną działalność badawczo-rozwojową i przeznaczają na jej realizację co najmniej 50% swojego czasu. W praktyce, mogą to być zarówno pracownicy, którzy zajmują się opracowaniem nowego produktu czy rozwiązania, ale również kierownicy doradzający swoim współpracownikom na podstawie posiadanej wiedzy i doświadczenia. Warto zaznaczyć, że nie muszą to być tylko osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę, ale także umowę zlecenia czy umowę o dzieło.
MGL: Z perspektywy firmy ważne jest, aby w umowach o pracę nie było włączeń art. 12 prawa autorskiego[4], aby zgodnie z przewidzianą tam zasadą pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy, nabył z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe. Podobnie, aby nie był ograniczeń art. 11 ust. 3 prawa własności przemysłowej[5] regulującego pozyskiwanie praw do pracowniczego wynalazku, wzoru użytkowego albo wzoru przemysłowego. W przypadku umów zlecenia czy dzieła, kwestie pozyskiwania praw do twórczości trzeba zapisać pamiętając o wskazaniu właściwych pól eksploatacji i prawach zależnych.
Wracając jednak do ulgi, czy możesz powiedzieć jakie korzyści firma może osiągnąć z zastosowania ulgi na innowacyjnych pracowników?
KK: Przy zatrudnianiu innowacyjnych pracowników przedsiębiorca nie tylko zyskuje wysoko wyspecjalizowany personel, który wpływa na wzrost jego potencjału i konkurencyjności. Może on również uzyskać korzyści podatkowe wynikające ze wspomnianego pomniejszenia zaliczek na podatek dochodowy.
Wysokość pomniejszenia jest obliczana jako iloczyn stosowanej przez przedsiębiorcę stawki podatkowej oraz kwoty nieodliczonych kosztów kwalifikowanych. Właściwą stawką podatkową dla podatników CIT jest stawka 9% lub 19%, a dla podatników PIT 12% i 19%.
W praktyce możemy wyobrazić sobie przedsiębiorcę prowadzącego spółkę z o.o. będącą dużym podatnikiem CIT, która zatrudnia kilkudziesięciu programistów. Spółka w poprzednim roku podatkowym poniosła 100 tysięcy złotych straty. W tym roku może się ona, więc ubiegać o zwrot 19 tysięcy złotych z tytułu przekazanych zaliczek.
MGL: Warto jeszcze zaznaczyć, że ulga dotyczy przychodów tych pracowników, których czas pracy przeznaczony na realizację działalności badawczo-rozwojowej wynosi co najmniej 50% ogólnego czasu pracy. Trzeba też przypomnieć, że przedsiębiorcy korzystający z ulgi muszą prowadzić dodatkową ewidencję czasu pracy dla potrzeb działalności B+R, aby prawo do tej ulgi nie zostało zakwestionowane.
Jeśli firmy prowadzą działalność B+R, a przy tym testują nowy produkt, przed rozpoczęciem produkcji na masową skalę i przed sprzedażą, to mogą też sięgnąć po inną ulgę, tzw. ulgę na prototyp. Ulgę będzie można zastosować do kosztów uzyskania przychodów poniesionych na robotyzację w latach 2022–2026, czyli po raz pierwszy w rozliczeniu za rok 2022.
Czy ulga na prototyp dotyczy wyłącznie innowacyjnych technologicznie produktów? Jak stosować ulgę na prototyp?
KK: Ulga na prototyp przeznaczona jest z kolei dla podatników prowadzących prace badawczo-rozwojowe oraz wytwarzających nowy produkt w ramach tych prac.
Należy podkreślić, że ulga dotyczy tylko tych przedsiębiorców, którzy nie tylko wprowadzają na rynek nowy produkt, ale również wcześniej go wymyślili. Ulga pozwala na odliczeniu od podstawy opodatkowania 30% kosztów poniesionych na produkcję próbną nowego produktu lub wprowadzenia go na rynek. Kwota odliczenia nie może jednak przekroczyć 10% osiągniętego dochodu.
Koszty produkcji próbnej to m.in. koszty nabycia lub ulepszenia środków trwałych niezbędnych do uruchomienia produkcji, czy koszty zakupu materiałów i surowców potrzebnych do uruchomienia produkcji.
Koszty wprowadzenia na rynek to najczęściej wydatki poniesione na różnego rodzaju certyfikaty i zaświadczenia potrzebne do legalnego dopuszczenia produktu do obrotu.
Należy zwrócić uwagę, że ulga na prototyp wzajemnie uzupełnia się z ulgą badawczo-rozwojową, jednak ulgi te nie mogą być stosowane jednocześnie. W każdym przypadku należy, więc dokładnie przeanalizować, która preferencja w naszym przypadku będzie korzystniejsza. Ulga na prototyp nie wyklucza się jednak z ulgą na robotyzację i podatnik może korzystać z nich równolegle.
MGL: Z naszego doświadczenia wynika, że przedsiębiorcy bagatelizują konieczność dokumentowania rozruchu technologicznego produkcji, ponieważ to okres niewymagający dalszych prac projektowo-konstrukcyjnych i zapomniana się z uregulowaniu możliwych ryzk prawnych w tym okresie. W trakcie produkcji próbnej wykonuje się próby i testy przed uruchomieniem produkcji na masową skalę i tu ważne jest przyjęcie odpowiednich regulacji prawnych już od momentu poniesienia pierwszego kosztu związanego aż do momentu rozpoczęcia masowej produkcji.
Wspomniałeś o uldze na robotyzację, to kolejna nowość i możliwość zastosowania korzystniejszych rozliczeń podatkowych dla innowacyjnych przedsiębiorców. Tę ulgę będzie można zastosować po raz pierwszy w rozliczeniu za rok 2022. Jaka jest możliwość zastosowania tej ulgi i jakie są ograniczenia czasowe?
KK: W uldze na robotyzację bardzo ważne jest to, że podatnik nie musi prowadzić działalności badawczo-rozwojowej, aby mógł z niej skorzystać. To znacznie upraszcza skorzystanie z ulgi i nie powoduje konieczności wielomiesięcznego ubiegania się o indywidualną interpretację podatkową.
Sama ulga pozwala odliczyć od podstawy obliczenia podatku kwotę stanowiącą 50% kosztów uzyskania przychodów poniesionych w danym roku na robotyzację.
Wydatki podlegające dodatkowemu odliczeniu to m.in. zakup fabrycznie nowych robotów przemysłowych, zakup wartości niematerialnych potrzebnych do prawidłowego działania robotów przemysłowych, szkolenia z obsługi robotów przez pracowników oraz opłat leasingowych związanych z zakupem tych maszyn. Katalog kosztów podlegających odliczeniu jest szeroki, a także nie jest to katalog zamknięty. Z tego względu możemy uznać, że odliczyć można również urządzenia uzupełniające funkcjonalność i bezpieczeństwo danej maszyny np. czujniki, sterowniki, przekaźniki oraz inne elementy związane z danym urządzeniem.
Obecnie korzystanie z tej ulgi jest ograniczone do wydatków ponoszonych w latach 2022-2026, nie jest jednak wykluczone przedłużenie w przyszłości tego okresu przez ustawodawcę. Co również istotne, wydawane interpretacje podatkowe pozwalają na dodatkowe odliczanie kosztów robotów zakupionych przed 2022 r., jeżeli nadal dokonywane są odpisy amortyzacyjne z tego tytułu.
MGL: W przypadku ulgi na robotyzację ważne jest to, że koszty uzyskania przychodów poniesione na robotyzację to także koszty nabycia wartości niematerialnych i prawnych, niezbędnych do poprawnego uruchomienia i przyjęcia do używania robotów przemysłowych oraz innych łączących się z tym środków trwałych.
Wartości niematerialne i prawne, to na przykład autorskie prawa majątkowe, prawa pokrewne, licencje, koncesje, prawa do wynalazków, patentów, znaków towarowych, wzorów użytkowych czy know-how[6]. Bardzo często trafią do nas spory sądowe wynikające z nieprecyzyjnych zapisów odnośnie nabycia praw. Jak zwykle „diabeł tkwi w szczegółach” strony są zgodne co do nabycia i sprzedaży tych praw, ale niefortunne sformułowania nie pozwalają na poprawne nabycie czy transakcję w zakresie spodziewanym przez nabywcę. Mnóstwo problemów, wynika też z niepoprawnych zapisów w zakresie odpowiedzialności za wady prawne i fizyczne. To zaś może zniweczyć najlepsze kalkulacje podatkowe.
Dziękuję za rozmowę. Miejmy nadzieję, że za rok, pozycja Polski w zakresie innowacji poprawi się, bo polskie firmy będą wiedziały jak bezpieczne stosować ulgi i rozdźwięk pomiędzy deklaracjami z Polskiego Ładu, a faktycznym funkcjonowaniem Krajowej Informacji Skarbowej będzie zmniejszał się. Do analizy pozostała nam ostania z ulg. O tym, że ulga IP BOX jest nie tylko dla informatyków, już wkrótce porozmawiamy z Aleksandrem Serwińskim.
Pytanie o to, w jaki sposób uregulować odpowiedzialność za sztuczną inteligencję budzi dyskusje i rozpala emocje zarówno prawników, jak i praktyków branży nowych technologii i data science. Jak niemal zawsze, tak i w tym przypadku aktualnie obowiązujące prawo pozostaje w tyle za zmianami społecznymi. W przestrzeni europejskiej nie można jednak zarzucić organom prawodawczym UE, że przesypiają moment przełomowych zmian technologicznych. Unia Europejska wydaje się być ostatnio tyglem legislacyjnym, jeśli chodzi o nowe inicjatywy regulacji w zakresie nowych technologii, na czele ze sztuczną inteligencją.
W dniu 28 września 2022 r. Komisja Europejska przedstawiła długo oczekiwany projekt Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie dostosowania przepisów dotyczących pozaumownej odpowiedzialności cywilnej do sztucznej inteligencji (tzw. dyrektywa w sprawie odpowiedzialności za sztuczną inteligencję).
Przypomnijmy, że w 2021 r. Unia Europejska opublikowała projekt jednolitego rozporządzenia w sprawie sztucznej inteligencji (tzw. Akt w sprawie sztucznej inteligencji), o którym pisaliśmy m.in. tutaj. Rozporządzenie będzie aktem obowiązującym bezpośrednio w każdym państwie członkowskim i wiążącym krajowe podmioty prawa, w tym przedsiębiorców i obywateli. Projekt rozporządzenia nie zawiera przy tym propozycji przepisów w zakresie odpowiedzialności cywilnej za sztuczną inteligencję. Jest to celowy zabieg projektodawcy; Akt o sztucznej inteligencji ma bowiem regulować inną materię, niż cywilistyczną. W szczególności ma nakładać obowiązki regulacyjne na dostawców systemów sztucznej inteligencji oraz ustanawiać podział systemów na trzy grupy, w zależności od poziomu ryzyka, jakie niesie używanie danego systemu sztucznej inteligencji dla społeczeństwa.
W odróżnieniu od rozporządzenia, dyrektywa jest aktem prawnym, który musi być wdrożony przez państwa członkowskie do krajowych systemów prawnych, przez ustanowienie lub zmianę odpowiednich przepisów lokalnych.
Podstawową zasadą odpowiedzialności odszkodowawczej za czyn niedozwolony w polskim prawie jest zasada winy. Zgodnie z art. 415 k.c., kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Wina, na gruncie prawa cywilnego rozumiana jest jako niedochowanie należytej staranności wymaganej w danych okolicznościach. Odpowiedzialność za niektóre czyny niedozwolone jest jednak w drodze wyjątku ukształtowana na zasadzie ryzyka, co oznacza, że pozwanemu można przypisać odpowiedzialność, nawet jeśli nie ponosi winy.
W klasycznym procesie o odszkodowanie za szkodę spowodowaną czynem niedozwolonym opartym nie na zasadzie ryzyka, ale na zasadzie winy, powód musi udowodnić:
Kto będzie legitymowany jako pozwany w takim procesie, jeśli szkoda jest rezultatem wyniku działania systemu AI? Rzecz jasna, nie będzie to sama sztuczna inteligencja. Na czym będzie polegać wina osoby odpowiedzialnej za sztuczną inteligencję? Jak wykazać związek przyczynowy między zachowaniem człowieka kontrolującego sztuczną inteligencję, a jej nieprawidłowym działaniem? Czy za szkodę spowodowaną np. błędną diagnozą medyczną postawioną przez sztuczną inteligencję odpowiedzialność poniesienie lekarz przekazujący pacjentowi informację, czy podmiot odpowiedzialny za system AI?
Na przynajmniej część powyższych pytań próbuje odpowiedzieć projekt dyrektywy w sprawie odpowiedzialności cywilnej za sztuczną inteligencję.
W uzasadnieniu projektu możemy przeczytać, że potrzeba przyjęcia przepisów o odpowiedzialności cywilnej na poziomie unijnym wynika z niedostosowania aktualnych systemów odpowiedzialności za szkodę opartej na zasadzie winy do specyfiki sztucznej inteligencji, oraz w szczególności z trudności, jakie może napotkać osoba poszkodowana w wykazaniu swojego roszczenia. W uzasadnieniu projektu dyrektywy wskazano w szczególności, że obowiązujące przepisy krajowe dotyczące odpowiedzialności, w szczególności opartej na zasadzie winy, nie są dopasowane do rozpatrywania roszczeń z tytułu odpowiedzialności za szkody spowodowane przez produkty i usługi oparte na sztucznej inteligencji. Poszkodowani muszą bowiem udowodnić bezprawne działanie lub zaniechanie osoby, która spowodowała szkodę. Cechy szczególne sztucznej inteligencji, w tym jej złożoność, autonomia i brak przejrzystości (tzw. efekt czarnej skrzynki), mogą sprawić, że zidentyfikowanie osoby ponoszącej odpowiedzialność i udowodnienie spełnienia wymogów uznania roszczenia odszkodowawczego może być dla poszkodowanych trudne lub nadmiernie kosztowne. Poszkodowani ubiegający się o odszkodowanie mogą w szczególności ponieść bardzo wysokie koszty wstępne i uczestniczyć w znacznie dłuższym postępowaniu sądowym niż miałoby miejsce w sprawach niezwiązanych ze sztuczną inteligencją. Może to zatem powstrzymać poszkodowanych przed ubieganiem się o odszkodowanie.
Projekt przepisów o odpowiedzialności za działanie systemów sztucznej inteligencji dotyczy wyłącznie pozaumownej odpowiedzialności cywilnej. Innymi słowy, dyrektywa ma dotyczyć tylko roszczeń cywilnych o naprawienie szkody wyrządzonej przez czyn niedozwolony, tj. takiej, która nie wynikła z istniejącej wcześniej między stronami umowy.
Projekt dotyczy zagadnień procesowych związanych z dochodzeniem roszczeń odszkodowawczych i ma na celu ułatwienie stronie powodowej poszukiwania ochrony prawnej w przypadku szkody wyrządzonej przez sztuczną inteligencję.
Po pierwsze, planowana regulacja przewiduje ustanowienie w prawie krajowym środków procesowych dotyczących ujawniania dowodów umożliwiających powodowi sformułowanie roszczenia odszkodowawczego opartego na zasadzie winy, za szkodę wyrządzaną przez systemy sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka.
Po drugie, dyrektywa proponuje zamiany w rozkładzie ciężaru dowodu w odniesieniu do pozaumownych cywilnoprawnych roszczeń odszkodowawczych z tytułu szkód spowodowanych przez systemy sztucznej inteligencji.
Przypomnijmy, że kategorie systemów sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka wymienione są w szczególności w załączniku do projektu wyżej wspomnianego Aktu ws sztucznej inteligencji. Po przyjęciu i wejściu w życie Aktu systemy wysokiego ryzyka mają być dozwolone, ale będą podlegać regulacji i kontroli. Siłą rzeczy, systemy AI wysokiego ryzyka to te, w odniesieniu do których ryzyko wyrządzenia szkody jest istotne. Są to systemy związane np. z bezpieczeństwem, wymiarem sprawiedliwości lub prawami osób fizycznych. Przykładowe grupy systemów wysokiego ryzyka to:
Zgodnie z projektem dyrektywy o odpowiedzialności cywilnej za sztuczną inteligencję, państwa członkowskie będą musiały zapewnić w ustawodawstwie krajowym środek procesowy mający ułatwić potencjalnemu powodowi, jeszcze przed złożeniem powództwa, dochodzenie roszczenia odszkodowawczego. Ma on polegać na tym, że sąd na wniosek przyszłego powoda będzie mógł nakazać drugiej stronie ujawnienie dowodów dotyczących konkretnego systemu sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka, co do którego istnieje podejrzenie, że spowodował on szkodę. Warunkiem skorzystania przez przyszłego powoda z tego środka przed sądem będzie, aby wcześniej poszkodowany zwrócił się bezpośrednio do dostawcy systemu sztucznej inteligencji (lub innej osoby odpowiedzialnej za system) o ujawnienie tych dowodów i uzyskał odmowę ich dostarczenia.
We wniosku do sądu o ujawnienie dowodów potencjalny powód będzie musiał uprawdopodobnić swoje roszczenie odszkodowawcze.
Projekt dyrektywy przewiduje że osobie zobowiązanej do ujawnienia lub zabezpieczenia dowodów będą musiały przysługiwać odpowiednie proceduralne środki ochrony prawnej w reakcji na taki nakaz.
Zakres ujawnianych informacji będzie musiał ograniczać się dowodów, które są proporcjonalne i niezbędne, aby uzasadnić potencjalne lub wniesione roszczenie odszkodowawcze.
Przeciwnik, który nie zastosuje się do nakazu ujawnienia dowodów może ryzykować nawet przegranie przyszłego procesu. Sąd może bowiem w takiej sytuacji przyjąć domniemanie niedochowania przez pozowanego należytej staranności w spornych okolicznościach będących przedmiotem procesu, a związanych z dowodami, które miały być ujawnione.
Kolejnym środkiem projektowanym w dyrektywie w celu ułatwienia dochodzenia roszczeń stronie poszkodowanej przez sztuczną inteligencję jest wzruszalne domniemanie, że zdarzenie powodujące szkodę, związane z działaniem sztucznej inteligencji, wynikło z winy pozwanego. Zgodnie z projektem, sąd rozpoznający sprawę będzie mógł przyjąć domniemanie istnienia związku przyczynowego między winą pozwanego rozumianą jako niedochowanie należytej staranności), a określonym wynikiem uzyskanym przez system sztucznej inteligencji lub faktem nieuzyskania takiego wyniku, pod warunkiem spełnienia łącznie kilku warunków. Czyli, możliwe będzie uznanie bez dowodzenia, że za nieprawidłowe działanie systemu sztucznej inteligencji odpowiedzialna jest określona osoba pozwana, jeśli tej osobie przypisze się niedochowanie należytej staranności. Jednocześnie, jeśli pozwany wcześniej nie dostarczył dowodów wnioskowanych przez powoda, w danych okolicznościach sąd będzie mógł przyjąć jego winę.
Domniemanie istnienia określonej okoliczności mającej znaczenie dla odpowiedzialności oznacza, w konkretnym zakresie, zdjęcie ciężaru dowodu ze strony powodowej i przerzucenie go na stronę pozwaną w zakresie konieczności udowodnienia braku odpowiedzialności .
Warunki, jakie muszą być spełnione, aby sąd mógł przyjąć ww. domniemanie związku przyczynowego są następujące:
a) w toku procesu pozwanemu przypisano winę polegającą nieprzestrzeganiu obowiązku dochowania należytej staranności określonego w prawie materialnym,
b) w oparciu o okoliczności sprawy można uznać, że istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że wina wpłynęła na wynik uzyskany przez system sztucznej inteligencji lub na fakt nieuzyskania przez taki system wyniku;
c) powód wykazał, że szkoda została spowodowana wynikiem uzyskanym przez system sztucznej inteligencji lub faktem nieuzyskania przez taki system wyniku.
W przypadku roszczenia dotyczącego systemu sztucznej inteligencji wysokiego ryzyka domniemania nie stosuje się jeżeli pozwany wykaże, że powód może uzyskać względnie łatwy dostęp do dowodów i wiedzy eksperckiej wystarczających, aby samemu udowodnić wspomniany związek przyczynowy.
W przypadku systemu sztucznej inteligencji, który nie jest systemem wysokiego ryzyka, domniemanie ma zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy sąd uzna, że udowodnienie przez powoda związku przyczynowego jest nadmiernie trudne.
Być może doczekamy kiedyś czasów, w których sztuczna inteligencja doczeka się przyznania jej odrębnej osobowości prawnej. Jakkolwiek może to brzmieć niczym science fiction, taka perspektywa nie jest już zupełnie absurdalna. We wpisie, w którym rozważaliśmy, czy AI może być twórcą, pisaliśmy o tym, że sąd australijski dopuścił przyznanie systemowi sztucznej inteligencji przymiotu twórcy wynalazku na gruncie australijskiego prawa patentowego. W europejskim i amerykańskim systemie prawnym jest to na razie niemożliwe; organy stosujące prawo konsekwentnie bronią oczywistej, zdawałoby się, zasady, wg której twórcą własności intelektualnej może być tylko człowiek. Projekt dyrektywy w sprawie odpowiedzialności cywilnej za sztuczną inteligencję, jak również Aktu w sprawie sztucznej inteligencji potwierdza, że w Europie póki co to człowiek będzie również ponosił cywilną i publicznoprawną odpowiedzialność za sztuczną inteligencję. Jest to spójne z europejską koncepcją godnej zaufania sztucznej inteligencji, na której oparte są projektowane regulacje. Fakt, że dokładny sposób podejmowania decyzji przez AI jest dla nas na razie tajemnicą (efekt czarnej skrzynki) nie może być okolicznością wyłączającą odpowiedzialność podmiotów chcących odnosić korzyści ekonomiczne z rozwoju nowych technologii.