Fast fashion, czyli z jęz. angielskiego „szybka moda” to zjawisko polegające na dostarczeniu konsumentom przez największe koncerny, tzw. sieciówki, ubrań modnych, inspirowanych topowymi projektantami, ale w przystępnych cenach[1]. Z uwagi na tanią produkcję, kolekcje w sklepach zmieniają się bardzo szybko, cały czas pozostając na bieżąco z tym co jest aktualnie “na topie”[2]. Brzmi dobrze, bo kto nie chce ubierać się zgodnie z najnowszymi trendami i przy okazji nie wydawać fortuny, prawda? Jednak branża fast fashion ma dużo “na sumieniu”, o czym coraz więcej mówi się, w ramach rozwijających się ruchów slow-life. Popularne staje się określenie “anti-fashion”, czyli mody na to, co jest niemodne. Jakie są grzechy fast fashion i jaką przyszłość ma ona przed sobą? I dlaczego łączymy fast fashion z własnością intelektualną?

Co jest nie tak z branżą fast fashion?

Szybko zmieniająca się moda i towarzyszące temu częste zmiany kolekcji ubrań wymuszają procesy, których nie można ignorować.

wpływ fast fashion na środowisko

Pierwszym zarzutem, który jest kierowany pod adresem fast fashion, to jej wpływ na środowisko naturalne. Zgodnie z UN Environment Programme (UNEP) branża modowa jest drugą w kolejności odpowiedzialną za masowe zużycie wody. Do wyprodukowania kilograma bawełny potrzeba około 20 000 litrów wody, a to dopiero początek… Potem, ogromne jej ilości pochłaniają procesy takie jak chociażby farbowanie tkanin[3]. Dla kontekstu – aby wyprodukować jeden T-shirt potrzeba aż 2700 litrów wody, co byłoby wystarczającą ilością wody pitnej dla jednej osoby przez 900 dni, czyli prawie 2,5 roku[4].

Ubrania wyprodukowane przez sieciówki najczęściej powstają z poliestru (czyli plastiku). W czasie ich farbowania do wody przenikają liczne chemikalia, powodując istotne zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt i innych organizmów[5]. Potem, w czasie każdego prania syntetyków, do wody przenikają cząsteczki mikroplastiku, powodując jej zanieczyszczenie. Ocenia się, że każdego roku do mórz i oceanów z tego powodu trafia 0,5 miliona (!) ton plastiku.[6].

Z racji tego, że ubrania oferowane przez sieciowe sklepy są tanie, wielu konsumentów nie rozważa zbyt intensywnie, czy na pewno potrzebuje danej rzeczy oraz czy ma wartość nawet tych kilkudziesięciu złotych. Kiedy mamy wydać większą kwotę, zastanowimy się dwa razy, czy na pewno jest nam to potrzebne. W dłuższej perspektywie powoduje to ogromny problem wysypisk pełnych śmieci tekstylnych. Wynika to m.in. z tego, że sprzedawcom detalicznym finansowo bardziej opłaca się pozbyć zbędnych ubrań, aniżeli próbować wprowadzić je do ponownego obiegu[7]. Według danych Unia Europejska generuje 12,6 miliona ton odpadów tekstylnych rocznie, gdzie odzież i obuwie to 5.2 milinów ton. Tym samym przeciętny mieszkaniec UE rocznie produkuje około 12 kg odpadów tekstylnych[8].

Photo by Dipanjan Pal on Unsplash

Oprócz tego fast fashion jest odpowiedzialna za 10% emisji gazów cieplarnianych (czyli tyle ile cała Unia Europejska), a jednocześnie emituje ich więcej niż przemysł lotniczy i żegluga morska razem wzięte[9].

naruszenia w zakresie praw własności intelektualnej

Dla każdego przedsiębiorstwa liczy się zysk i jest to w pełni zrozumiałe. Jednak wydaje się, że marki fast fashion całkowicie zatraciły się w pogoni za pieniądzem. Wiedząc, że większość społeczeństwa nie stać na ceny dyktowane przez topowe domy mody, sieciówki proponują swoim klientom podobny design, ale za niską cenę. Wiele osób daje się na to nabrać i nie zastanawia się nad tym czy noszenie podróbki pracy projektanta, którego estetyka jest im bliska, jest wobec niego fair? Czy skopiowanie wzoru przemysłowego naruszy prawa własności intelektualnej chroniące jego pracę? Modowi giganci zdają sobie z tego sprawę i dokonując chłodnej kalkulacji zysków i strat, wiedzą, że bardziej opłaca im się wypłacić wielomilionowe odszkodowanie za naruszenia w przedmiocie praw własności intelektualnej niż odstąpić od wykorzystania cudzego pomysłu w swojej kolekcji[10].

Aktualnie marki fast fashion wypuszczają około 52 kolekcji rocznie(!), co oznacza, że każdego tygodnia na klienta czekają już nowe propozycje ubrań i dodatków na dany sezon[11]. Z pewnością projektantom marek sieciowych trudno byłoby w tak szybkim tempie wymyślić tyle nowych propozycji, w związku z czym czerpią garściami z prac innych twórców udając, iż nie istnieje własność intelektualna. Cały proces od stworzenia projektu do sprzedaży trwa około 5 tygodni[12]. W końcu łatwo jest być fast kiedy ktoś inny poświęcił na stworzenie danej rzeczy dużo czasu i energii.

naruszenia w zakresie praw człowieka

Prawa człowieka, które są gwarantowane każdej jednostce przez akty prawa międzynarodowego, są stale naruszane przez marki fast fashion, które nie wynagradzają należycie pracowników szwalni oraz nie zapewniają im bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Produkcja została przeniesiona głównie do krajów azjatyckich z uwagi na niższe koszty. W samym Bangladeszu znajduje się około 4000 fabryk, w których zatrudniane są głównie kobiety. Za wykonaną pracę otrzymują wynagrodzenie, które nie spełnia wymogu godziwości podkreślanego przez przepisy prawa.

Organizacja humanitarna Oxfam z Australii w raporcie „What she makes” z 2017 r. opisała warunki pracy osób zatrudnionych w szwalniach należących do pionierów na rynku fast fashion. Według ustaleń najgorzej jest właśnie w Bangladeszu, gdzie stawka za godzinę pracy wynosi około 30 centów[13]. Według raportu z 2019 r., który został ponowiony przez tę samą organizację, znów na pierwszym miejscu najgorszych warunków płacowych znajduje się Bangladesz. 100% pracowników biorących udział w raporcie potwierdziło, że zarabia mniej niż wynoszą koszty utrzymania, a 85% pensja nie wystarcza nawet do końca miesiąca. 87% pracowników jest zmuszonych zaciągać pożyczki na życie[14].

Oprócz naruszeń w zakresie prawa człowieka do godziwego wynagrodzenia za wykonywaną pracę, naruszane jest także prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, co prowadzi do tragedii takich jak zawalenie się fabryki Rana Plaza w Bangladeszu szyjącej ubrania m.in. dla polskiej marki LPP. W wyniku tragedii z 24 kwietnia 2013 r. zginęło 1130 pracowników[15].

Czas na zmiany?

Nie można być obojętnym wobec tych faktów.

propozycje regulacji na szczeblu UE dotyczące fast fashion

Komisja Europejska zapowiedziała projekt regulacji, które mają uczynić przemysł modowy bardziej przyjaznym planecie. W ramach the EU Strategy for Sustainable and Circular Textiles Unia Europejska chce przede wszystkim:

Komisja Europejska chce spowodować, by producenci wzięli odpowiedzialność za produkowane przez siebie materiały – za ich lifecycle[17], czyli aby mieli na uwadze co dalej stanie się z wyprodukowanym materiałem. W tym celu Komisja zaproponowała wprowadzenie obowiązkowej Extended Producer Responsibility (EPR) we wszystkich państwach członkowskich UE[18]. Programem rozszerzonej odpowiedzialności producentów tekstyliów, UE pragnie spowodować, aby producenci odzieży zadawali sobie pytania co do przyszłości stworzonych materiałów:

Wprowadzenie EPR sprawdziło się w przypadku producentów sprzętu elektronicznego, baterii czy opakowań. Założeniem EPR jest obciążenie producentów kosztami utylizacji tekstyliów, w związku z czym będą mieli oni motywację, aby nie wyrzucać wyprodukowanej odzieży i wprowadzić ją do ponownego obiegu[19], co pozwoli im zaoszczędzić pieniądze, ale przede wszystkim odciąży planetę. To jak dużo będzie wynosiła opłata za utylizację, będzie zależało od obciążenia, jakie stanowi dany odpad tekstylny dla środowiska – tzw. eco-modulation. Ponadto EPR pomoże państwom członkowskim wprowadzić obowiązkową segregację odpadów tekstylnych do 2025 r. Wpłaty uiszczane przez producentów za wygenerowane odpady w ramach EPR zostaną przeznaczone pod inwestycje związane z sortowaniem, segregacją i recyclingiem odpadów tekstylnych. Wydaje się, że pozytywnie wpłynie to także na stworzenie nowych miejsc pracy[20], ponieważ konieczne będzie zatrudnienie osób zajmujących się sortowaniem odpadów oraz ich przetwarzaniem.

Propozycja Komisji Europejskiej skupia się także na wspieraniu nowych technologii w produkcji odzieży w obiegu cyrkularnym w szczególności na technologii fibre-to-fibre recycling, a także na problemie nielegalnego eksportu odpadów tekstylnych do państw, które nie mogą sobie z tym poradzić. Nowe regulacje doprecyzują, co należy rozumieć pod pojęciem odpadu i kiedy mamy do czynienia z tkaniną nadającą się do ponownego użytku, aby skończyć z praktykami wywozu odpadów pod przykrywą oddania ich do przetworzenia[21].

Projekt został złożony przez Komisję Europejską i zgodnie z procedurą legislacyjną, będzie teraz rozpatrywany przez Parlament Europejski i Radę[22]. My czekamy, aby pojawiły się w nim uzupełniająco kwestie dotyczące własności intelektualnej.

Cradle to cradle certfication – czy marki zaczynają zauważać konieczność zmian czy to zwykły greenwashing?

Ralph Lauren wprowadził do swojej oferty kaszmirowy sweter oznaczony Cradle to cradle certification, powołując się na chęć tworzenia rzeczy trwałych i ponadczasowych[23]. Czym jest zatem to odznaczenie i co w praktyce oznacza?

Produkt cradle to cradle certified (w skrócie C2C) ma poświadczony standard jakości na 5 płaszczyznach[24]:

1)      Material health – produkt został wykonany z materiałów i przy użyciu chemikaliów, które są bezpieczne dla człowieka i środowiska;

2)     Product circularity – wykorzystywanie obiegu cyrkularnego, czyli tworzenie produktów z myślą o możliwości ich przyszłego wykorzystania poprzez uzyskanie surowca i przerobienie go na inną rzecz;

3)     Clean Air & Climate Protection – produkcja przemysłowa nie miała negatywnego wpływu na jakość powietrza, bowiem wykorzystywana jest energia odnawialna i redukowane są emisje gazów cieplarnianych;

4)     Water & Soil Stewardship – poszanowanie i ochrona gleby oraz wody jako cennych źródeł dla ludzi i innych organizmów;

5)     Social Fairness – poszanowanie praw człowieka poprzez tworzenie bezpiecznych i zgodnych z prawem warunków pracy i płacy.

C2C jest używany na całym świecie i wydawany przez Cradle to cradle Product Innovation Institute, aby zapewnić konsumenta, że nabywany przez niego produkt, sygnowany tym odznaczeniem, jest bezpieczny, nadający się do ponownego wykorzystania oraz odpowiedzialny[25] – wykonany z myślą, że ma służyć nie tylko człowiekowi, ale i środowisku.

Bardzo ładnie to brzmi, ale jak nie dać się nabrać, w czasach, gdy równie popularny co ruch slow i dbałość środowisko, stał się greenwashing? Greenwashing to działania marketnigowe przedsiębiorstw bazujące na oznaczaniu produktów jako ekologicznych i zgodnych z zasadami ochrony środowiska, gdy tak naprawdę są to zapewnienia nieprawdziwe i jedynie wprowadzające konsumenta w błąd[26]. Warto być świadomym i zwracać uwagę na chwytliwe słowa jak: bio, eko, organic[27], których zadaniem jest przyciągnąć klienta (zwłaszcza jako znaki towarowe bio, eko, organic), a tak naprawdę na opakowaniu może umieść je każdy w dowolny sposób producent z tego terenu, nie musząc przy tym spełniać żadnych warunków (inaczej jest w przypadku odznaczeń, których można używać dopiero po spełnieniu określonych standardów czy gdy ubiegamy się o prawa własności przemysłowej). Można zajrzeć na stronę internetową danego odznaczenia, zapoznać się z warunkami jakie musi spełniać producent, aby je otrzymać, a także sprawdzić witrynę marki, w której rozważamy zakupy. Jeżeli będzie miała się czym pochwalić, niezależnie od wartości, to na pewno to zrobi, dla przykładu ponownie Ralph Lauren i Live On promise[28].

Co to znaczy zrównoważona moda w 2023 r.? Leksykon pojęć, które warto znać

 Z tematem mody fast i slow fashion wiąże się kilka innych pojęć, które bywają różnie rozumiane.

moda cyrkularna

Termin stanowiący przeciwieństwo systemu linearnego, czyli w uproszczeniu: wyprodukuj – użyj – wyrzuć. Model cyrkularny zakłada jak najdłuższe utrzymywanie danego produktu w cyklu, aby nie stał się odpadem. Mianowicie – kiedy zużyliśmy już daną rzecz, przeróbmy ją w taki sposób, aby uzyskany surowiec wykorzystać do stworzenia innej rzeczy. Warto wspomnieć, że gospodarka obiegu zamkniętego nie musi mieć zastosowania tylko w przemyśle modowym, dotyczy również rozwiązań o charakterze technicznym[29].

recycling, a upcycling

Recycling to proces, w którym przetwarza się produkty i materiały na nową rzecz. Surowiec, który już wyprodukowano i użyto, jest wykorzystywany ponownie. W recyclingu cały czas eksploatuje się tę samą substancję[30]. Warto wspomnieć, że w przypadku odzieży, proces ten jest bardzo trudny i rzadko stosowany (szacuje się, że recyclingowi poddawany jest jedynie 1% odzieży) z uwagi na fakt, że większość ubrań powstaje z domieszką włókien syntetycznych takich jak np. poliester czy elastan. Takiego połączenia nie da się przerobić na użyteczny surowiec, który mógłby być wykorzystany ponownie. Co prawda są już technologie, które pozwalają na rozdzielenie włókien naturalnych od syntetycznych, jednak jest to kosztowne[31] zwłaszcza dla małych przedsiębiorstw o ograniczonych możliwościach finansowych. Tutaj pojawia się szansa dla marek fast fashion, które mają zasoby i realne możliwości wprowadzenia nowoczesnych technik na globalną skalę, czy choćby w ramach regionu lub kraju. Ponadto danego surowca nie można też przerabiać w nieskończoność, przecież kiedyś kończą się jego właściwości, a zatem co dalej?

Upcycling to również proces przetwarzania już powstałego produktu, jednak w jego wyniku otrzymujemy surowiec wyższej jakości. Pierwotny materiał w wyniku procesu przekształcania otrzymuje drugie życie, będąc wartym więcej niż oryginał. Warto zaznaczyć, że upcycling jest kluczowym procesem w gospodarce obiegu zamkniętego przemysłu modowego, ponieważ pozwala na wykorzystanie już powstałych tekstyliów, a ograniczenie produkcji nowych materiałów. Z innych zalet – nie wymaga dużych nakładów finansowych, wiedzy o surowcach, nowoczesnych technologii – bardziej liczy się pomysł i kreatywność, a to właśnie istotna własności intelektualnej[32].

anti-fashion

To nie jest kolejny trend w modzie. To postawa, którą można określić “lubię i noszę to co niemodne” ale też więcej: poszukiwanie własnego stylu wyłamującego się z tego co na topie, co jest trendy, nieuleganie modzie, szukanie tego co jest zbieżne z własną estetyką, co jest praktyczne. Dla prezentujących taką postawę sklepy z używanymi ubraniami stanowią prawdziwą kopalnię możliwości.

Nowe technologie, nowe możliwości

Także i branża modowa mocno powiązana jest z nowymi technologiami. Dają one nowe możliwości tak w zakresie fashion jak i własności intelektualnej.

metaverse – jako sposób na walkę z odpadami

Ciekawym zagadnieniem (również z punktu widzenia prawa własności intelektualnej) jest metaverse, czyli tzw. Internet 3.0, którego założeniem jest całkowite zatarcie granic pomiędzy światem rzeczywistym, a wirtualnym. Jest to przestrzeń trójwymiarowa, w której świat rzeczywisty ma swój internetowy odpowiednik. W kontekście ochrony środowiska upatruje się w nim szansy na bardziej przemyślane zakupy. Zakładając, że konsument w wirtualnej rzeczywistości ma swój odpowiednik 1:1, a marki „kopie” oferowanych przez siebie produktów, klient może dokładnie zobaczyć czy dana rzecz mu się podoba, czy dobrze na niej wygląda i dopiero wtedy zdecydować się na zakup. Z pewnością odciążyłoby to planetę, gdyby konsumenci zamawiali sprawdzone już rzeczy, zwłaszcza gdy dostępna będzie forma przestrzenna. Świat metaverse nie został jeszcze wypracowany, nie znamy jeszcze jego ostatecznego kształtu, ale czy tak wygląda nasza przyszłość? Czas pokaże. My mamy kilka pomysłów na przyszłość w metaverse 😉

skóra z ananasa i inne innowacyjne metody

Na koniec warto wspomnieć o innowacyjnych materiałach przyjaznych środowisku, które stają się coraz popularniejsze (nawet wśród marek fast fashion!). Dla przykładu można wskazać: lyocell, jutę, skórę z ananasa, skórę z kaktusa czy bambusową wiskozę[33]. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich wymienionych jest to, że włókna te produkowane są z roślin, a co za tym idzie – są przyjazne środowisku. Z naszej perspektywy, czasami ochrona takich innowacji stanowi wyzwanie, gdy ubiegamy się o udzielenie patentu.

W branży modowej dużo się dzieje i coraz więcej myśli się o przyszłości. Skoro wreszcie powstają regulacje prawne mające na celu uczynić przemysł modowy bardziej zrównoważonym dla środowiska, być może już niedługo w przestrzeni publicznej jeszcze więcej będziemy mówić się o problemie podróbek, naruszeń w zakresie prawa własności intelektualnej i praw człowieka? Jest to ważne, bo na koniec dnia moda jest dla człowieka, a nie na odwrót. Pomaga wyrazić się jako osobie niejednej jednostce i potrafi przynosić dużo satysfakcji! Nie od dzisiaj wiadomo, że ubranie ma znaczenie i potrafi silnie wpływać na nasze samopoczucie i postrzeganie siebie. Dlatego też niemożliwym jest żeby ludzie przestali kupować ubrania. Istotne jest jednak, aby konsumenci podejmowali zakupowe decyzje świadomie i odpowiedzialnie, mając na uwadze środowisko, osobę, która produkt wykonała ale także tą, której przysługuje prawo autorskie do kreacji, prawo własności przemysłowej do wzoru czy inne prawa własności intelektualnej chroniące wysiłek włożony w stworzenie tego ubrania.


[1] https://lgl-iplaw.pl/2021/10/prawo-mody-jak-skutecznie-chronic-sie-przed-naruszeniami-ze-strony-marek-fast-fashion/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[2] https://earth.org/fast-fashions-detrimental-effect-on-the-environment/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[3] https://earth.org/statistics-about-fast-fashion-waste/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[4] Tamże.
[5] https://monikakaminska.com/jakie-sa-konsekwencje-szybkiej-mody [dostęp: 28.09.2023 r.]
[6] https://earth.org/statistics-about-fast-fashion-waste/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[7] https://earth.org/statistics-about-fast-fashion-waste/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[8] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_23_3635 [dostęp: 28.09.2023 r.]
[9] https://earth.org/fast-fashions-detrimental-effect-on-the-environment/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[10] https://lgl-iplaw.pl/2021/10/prawo-mody-jak-skutecznie-chronic-sie-przed-naruszeniami-ze-strony-marek-fast-fashion/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[11] https://www.thegoodtrade.com/features/what-is-fast-fashion/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[12] https://oko.press/prawdziwa-cena-fast-fashion-wyzysk [dostęp: 28.09.2023 r.]
[13] https://oko.press/prawdziwa-cena-fast-fashion-wyzysk [dostęp: 28.09.2023 r.]
[14] https://www.oxfam.org.au/wp-content/uploads/2021/11/Made-in-Poverty-the-True-Price-of-Fashion-Oxfam-Australia.pdf s.9 [dostęp: 28.09.2023 r.]
[15] https://www.fashionrevolution.org/europe/poland/ [dostęp: 28.09.2023 r.]
[16] https://www.linkedin.com/posts/european-commission_eugreendeal-circulareconomy-activity-7109785724668768256-4Qtu?utm_source=share&utm_medium=member_desktop [dostęp: 29.09.2023 r.]
[17] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_23_3635 [dostęp: 29.09.2023 r.]
[18] Tamże.
[19] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_23_3635 [dostęp: 29.09.2023 r.]
[20] Tamże.
[21] Tamże.
[22] Tamże.
[23] https://www.ralphlauren.co.uk/en/cradle-to-cradle/707227 [dostęp: 29.09.2023 r.]
[24] https://c2ccertified.org/the-standard [dostęp: 29.09.2023 r.]
[25] https://www.ralphlauren.co.uk/en/cradle-to-cradle/707227 [dostęp: 29.09.2023 r.]
[26] https://gazeta.sgh.waw.pl/po-prostu-ekonomia/greenwashing-swiadome-czy-nieswiadome-wprowadzanie-klienta-w-blad [dostęp: 29.09.2023 r.]
[27] https://edition.cnn.com/cnn-underscored/home/what-is-greenwashing [dostęp: 29.09.2023 r.]
[28] Zob. https://www.ralphlauren.co.uk/en/sustainability-citizenship-hub/70702272?webcat=content-sustainability-hub&ab=EU_C2C_Slot_5_S1_L1_SHOP [dostęp: 29.09.2023 r.]
[29] https://karolinasobanska.com/140-moda-cyrkularna-i-innowacje-w-branzy-odziezowej-czyli-jak-odpowiedzialnie-projektowac-i-nosic-ubrania/ [dostęp: 29.09.2023 r.]
[30] https://jackobbuczynski.com/blog/recykling-upcycling-i-downcycling-o-co-w-nich-chodzi/ [dostęp: 29.09.2023 r.]
[31] Tamże.
[32] Tamże.
[33] https://theecohub.com/vegan-fabrics/ [dostęp: 29.09.2023 r.]
Photo by Tracey Hocking on Unsplash

Dzisiaj na blogu LGL naszym gościem jest Maciej Żemojcin reprezentujący PixelRace i ATM Virtual, które zajmują się wirtualną produkcją, skanowaniem 3D.

Dorota Pielak: Myślę, że wiele osób nie wie, czym jest wirtualna produkcja – czy możesz powiedzieć, co to jest, na czym polega Wasza praca, jakie ma zastosowania?

Maciej Żemojcin: Wirtualna produkcja to zestaw narzędzi do łączenia rzeczywistości fizycznej i cyfrowej w czasie rzeczywistym. Gdy mam to wytłumaczyć dziecku, które pyta mnie co robię, to mówię: biorę kamerę, jestem w grze komputerowej i bawię się tą kamerą w grze, tak żeby powstał film. Czasem też odpowiadam na to pytanie, mówiąc, że zajmują się teleportacją aktorów w dowolne miejsca na Ziemi, albo w wyobraźni.

Zajmujemy się rzeczywistością, która jest wirtualna, ale ma określone przez nas cechy fizyczne i jest z rzeczywistością fizyczną połączona, jest jej rozszerzeniem. Stąd spotkamy się czasem z nazwą XR, czyli Extended Reality. Dążymy do tego, żeby obiekty widziane przez kamerę wyglądały jak kontynuacja rzeczywistości fizycznej. To znaczy, naszym celem jest uczynić tę granicę między rzeczywistościami jak najbardziej niewidzialną. W wirtualnej produkcji gra komputerowa powinna naturalnie łączyć się z częścią aktorską i fizyczną.

DP: Jakie zastosowanie w biznesie może mieć wirtualna produkcja?

MŻ: Wirtualne studio, które posługuje się cyfrową scenografią, jest używane najczęściej w produkcji telewizyjnej i filmowej. My w ten sposób pomagamy produkować filmy kinowe, seriale i reklamy telewizyjne.

Historia tej technologii zaczęła się w 2018 roku, od czasu serialu Star Wars Mandalorian, gdzie po raz pierwszy wprowadzono wirtualną produkcję do poważnej produkcji filmowej. Wtedy pojawiły się w studiu ogromne ekrany LED, które miały kilkadziesiąt metrów długości i 6 m wysokości. Taki ekran jest naszym wirtualnym oknem, przez które oglądamy wirtualną, rozszerzoną rzeczywistość.

W największym uproszczeniu mamy trzy tzw. warstwy (layers), które składają się na finalny obraz:

IKTVA Aramco I Split Screen from ATM Virtual on Vimeo.

Z każdej pozycji kamery ta wirtualna rzeczywistość wygląda tak, jakby była rozszerzeniem rzeczywistości fizycznej.  W telewizji jest to stosowane w wersji, powiedziałbym, podstawowej. Dobrym przykładem jest studio sportowe, gdzie komentujący przenoszą się na murawę boiska. My zajmujemy się zastosowaniem filmowym, które skupia się bardziej na szczegółach i jakości, ponieważ nie jest oglądane przez publiczność na żywo, ale w kinie na dużym ekranie.

Warto jeszcze dodać, że wirtualna produkcja rozwijała się wyjątkowo szybko w 2019 i 2020. COVID uniemożliwił nam podróże, więc zmusił wszystkich filmowców do szukania innych rozwiązań. Takim rozwiązaniem była wirtualna produkcją, która jak już wspomniałem, jest swojego rodzaju teleportacją bez opuszczania studia filmowego.

kontrola rzeczywistości bez opuszczania studia filmowego

DP: Widzowie najczęściej nie zdają sobie sprawy, że scenografia filmowa powstała z zastosowaniem wirtualnej produkcji. Mandalorian był pionierem, ale czy wiele filmów obecnie powstaje teraz z zastosowaniem wirtualnej produkcji? Czy to jest powszechne zjawisko?

MŻ: Zacznę od tego, że wirtualna produkcja nie jest do wszystkiego. Podobnie jak np. telewizja nie zabiła kina i funkcjonują jedno obok drugiego. VP (Virtual Production) jest jednym z narzędzi filmowych, które powoli wchodzi do kanonu. I tu już uprzedzam pytanie, czy wirtualna produkcja zastąpi produkcję na tzw. lokacji, czyli w plenerze? – nie zastąpi. Stosujemy VP tam, gdzie faktycznie z jakiś powodów opłaca nam się ją zastosować. Opłaca – to znaczy budżetowo, ale również jakościowo i artystycznie. Uzyskujemy efekt, którego by nie było w owej „normalnej” lokacji filmowej. I tutaj spotkamy się z pojęciem ICVFX (In Camera Visual Special Effects), czyli efekty specjalne, które dzieją się w czasie rzeczywistym, które nagrywamy kamerą bezpośrednio na planie filmowym, a nie w tzw. postprodukcji, czyli dodawane po nakręceniu zdjęć.

Wirtualna produkcja daje nam wyjątkową kontrolę. Możemy np. kręcić zachód słońca cały dzień. Dobrym przykładem jest serial „Odwilż” dostępny na HBOMax, w którym akcja dzieje się w większości w nocy w Szczecinie, a my kręciliśmy go w dzień w Warszawie. 80% przejazdów samochodowych w „Odwilży” jest nakręcone w naszym studiu z zastosowaniem wirtualnej produkcji. To jest tzw DrivingStage. Dzięki temu możemy bez wychodzenia ze studia kręcić zwykle ogromnie wymagające i skomplikowane przejazdy samochodowe. Sceny te normalnie wymagają blokowania dróg dla potrzeb ekipy filmowej. My załatwiamy to wszystko w studiu na prawie statycznym samochodzie.

BOSCH Filter+ | Split Screen from ATM Virtual on Vimeo.

zaczerpnąć z natury do rzeczywistości cyfrowej

DP: Interesuje mnie, w jaki sposób powstają wirtualne scenografie, tak od zera. Czyli wyobraźmy sobie scenografię, którą jest na przykład pustynia, miasto, wnętrze. Czy te obrazy są przez Was tworzone od początku w programach do generowania 3D? Czy może czerpiecie skądś materiały, nad którymi następnie pracujecie?

MŻ: Tak zwane wirtualne lokacje, które są wygenerowane w 100% na komputerze w jakiejś mierze zawsze będą wyglądać „komputerowo”. Dlatego jesteśmy ogromnymi fanami skanowania 3D, czyli jakby zaczerpnięcia z natury do rzeczywistości cyfrowej. Można w lokacjach komputerowych wprowadzać pewne elementy chaosu, ale nasz mózg ma ogromne możliwości podświadomego rozróżniania co jest prawdziwe, a co wygenerowane. Więc można powiedzieć, że pobieramy pewne fundamenty w postaci skanów 3D lub jakiś wzorców z natury i nakładamy na nie wirtualną rzeczywistość. 

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

DP: Ale czy to znaczy, że wtedy robicie zdjęcie jakiemuś elementowi rzeczywistości, która nas otacza i na jego podstawie tworzycie wizualizację scenografii w komputerze?

MŻ: W dużym przybliżeniu – tak. Posługujemy się różnymi technikami od prostej fotografii, przez tzw. fotogrametrię (czyli składanie modeli trójwymiarowych z setek zdjęć), czy skanowaniem laserowym, które pochodzi z geodezji. Coraz więcej pomaga nam też sztuczna inteligencja.

Wirtualna rzeczywistość musi mieć pewną dozę chaosu w sobie. Rzeczywistość jest nie tyle niedoskonała, co na tyle skomplikowana, że te proste algorytmy nie spełniają swojego zadania. To dobrze widać na przykładach. Wytwory przemysłowe np. meble, w komputerze wychodzą tak, że nie jesteśmy w stanie rozróżnić, czy to jest prawdziwe, czy co nie. Ale już, gdy mamy fotografię, albo jeszcze lepiej ruchomy obraz ludzkiej twarzy, to w większości przypadków rozróżniamy w ciągu ułamka sekundy, że to jest obraz wygenerowany komputerowo, albo rzeczywisty.  To jest ta złożoność natury. Dlatego staramy się budować na skanach 3D. Jakby budujemy na tym fundamencie naturalnym.

przyspieszenie 75 razy – czyli 7500%

DP: Czyli wybieracie rzeczywisty obiekt, robicie mu zdjęcie lub skan 3D lokacji i następnie przenosicie to do komputera?

MŻ: Tak – to, w co mocno wierzymy, to jest właśnie zbieranie danych z natury. Skanowanie 3D to pobieranie informacji o kształcie i kolorze rzeczywistości. Robi się to skanerami różnego rodzaju i aparatami fotograficznymi. Tych wszystkich zabawek jest trochę, ale w końcu chodzi nam o to, żeby zebrać trójwymiarowe dane.

Na to później będziemy nakładać różnego rodzaju warstwy komputerowo wygenerowane, czyli informacje o tym, jak się ten obiekt zachowa się w warunkach fizycznych. Obecne karty graficzne w komputerach specjalizują się w symulowaniu właściwości fizycznych, to tzw. karty RTX. W tym momencie to są komputery w komputerach, często ich moc obliczeniowa jest większa od głównego procesora. Niedawno zrobiliśmy taki test. Porównaliśmy kartę graficzną: a/współczesną, b/sprzed 2 lat, c/sprzed 8 lat, czyli przecież nie taką starą, bo z 2015 roku. Okazało się, że to co najnowsza karta oblicza co 12 minut, tej sprzed 2 lat zajmuje 21 minut, a karta sprzed 8 lat pokazała pasek postępu na 15 godzin! To jest gigantyczny postęp i przyspieszenie. Porównajmy go z inną dziedziną techniki – co się wydarzyło w ciągu 8 lat w np. w motoryzacji? Samochód sprzed 8 lat, czyli z 2015 roku nie będzie praktycznie wcale inny, może jakieś detale stylistyczne, może normy ekologiczne, ale będzie to relatywnie nowe i współczesne auto. W komputerowych kartach graficznych nagle mamy postęp rzędu 15 godzin do 12 minut, czyli przyspieszenie 75 razy – czy 7500%, jak kto woli. To są inne rzeczywistości obliczeniowe. Tak zwany „pasek postępu” zaczyna zanikać i powoli, żyjemy w rzeczywistości, gdzie wymagamy od komputerów, żeby było „na żywo”, już: real-time!

digital presence, czyli ogólnie teleportacja

DP: Z punktu widzenia prawa autorskiego zastanawiam się, czy Wasza finalna praca, którą widzimy już jako scenografię, jest utworem, który tworzycie od początku, czyli czy jest utworem oryginalnym. Czy też jest to może opracowanie, bo np. wykorzystujecie do stworzenia tej wirtualnej scenografii jakieś inne utwory, które już kiedyś ktoś stworzył?

MŻ: Jest na świecie rosnąca grupa ludzi, którzy pobierają dane z natury i na tej podstawie tworzą pewne gotowe elementy, takie prefabrykaty, tak zwane assety. Jeślibyśmy chcieli wszystko stworzyć od początku, jeśli chcielibyśmy zacząć od zupełnie czystej karty, to zwyczajnie takie działanie byłoby bardzo drogie i czasochłonne. Mogę dać przykład z dzisiaj. Jest klient, który zamawia od nas wirtualne lotnisko. Jeślibyśmy chcieli stworzyć od początku wirtualne lotnisko, to poszlibyśmy na lotnisko, zrobili zdjęcia i zaczęlibyśmy to modelować i tak krok po kroku. I już wiemy, że klient musiałby zapłacić za to bardzo dużo. A możemy też kupić za 1000 zł gotowe assety lotniska i dalej nad nimi pracować. Są też miejsca aukcyjne – tam wielu ludzi sprzedaje swoje assety modelowe, bo po prostu wymyśla – a teraz sobie zrobię takie lotnisko w komputerze, a może do tego taki prefabrykat. Czyli można pojechać na lotnisko, zrobić samemu zdjęcia i wymodelować na komputerze, albo zakupić taki prefabrykat, na którym dalej można pracować. Można też połączyć jedno i drugie – powiedziałbym, że wtedy to jest taki domek dla lalek. Układamy sobie wszystkie nasze mebelki, które pasują do naszej wizji, oświetlamy tak, żeby dobrze wyglądały i stosujemy w wirtualnej produkcji.

DP: Aha, czyli jeśli dobrze rozumiem, model biznesowy takiego studia jak Wasze może wyglądać tak, że z jednej strony zajmujecie się wirtualną produkcją dla klientów końcowych, którzy potrzebują scenografii, a oprócz tego produkujecie assety, prefabrykaty, dla innych twórców wirtualnej produkcji? 

MŻ: Jako PixelRace zajmujemy się opracowaniem technologii i produkcją narzędzi do czegoś co określamy jako Digital Presence, czyli ogólnie teleportacją. Jesteśmy również udziałowcami studia wirtualnej produkcji – ATM Virtual, które jest naszą częścią usługową. Jest bardzo ważne dla nas, ponieważ daje nam ciągły feedback od klienta końcowego. W ten sposób testujemy nasze produkty w realnych warunkach produkcyjnych i możemy je wciąż ulepszać.

digital twin, czyli wirtualne odwzorowanie obiektu

DP: A czym jest zarządzanie assetami? 

MŻ: Weźmy taki przykład: zeskanujmy jakiś rzeczywisty, muzealny obiekt historyczny, który ma pewne wymiary, obejmuje określony teren itd. Zebraliśmy w ten sposób gigantyczną ilość danych, wiemy, gdzie dokładnie leży każdy kamień w tym miejscu, albo wiemy co do ułamka milimetra, jak wygląda każdy eksponat. Muzeum nie ma odpowiednich kompetencji i infrastruktury, nawet do tego, żeby korzystać z wytworzonych danych. Musiałoby stworzyć firmę taką jak nasza w swoich wewnętrznych strukturach. Samo przetwarzanie np. 200 terabajtów danych bez odpowiedniego komputera jest dla takich podmiotów niemożliwe, a co dopiero ich praktyczne wykorzystanie.

Mówimy o zarządzaniu assetami 3D dla klientów, którzy chcieliby udostępniać na określonych platformach, w tym komercyjnych, swój tzw. digital twin, czyli wirtualne odwzorowanie swojego obiektu, albo jego części. Tutaj pewnie zahaczamy też o Waszą działkę. To znaczy, najpierw musimy odpowiedzieć na pytanie, czym jest asset, który klient chce skomercjalizować, udostępniać. I czy ten asset będzie udostępniany na zasadzie licencji klientom końcowym, w imieniu naszego klienta, właściciela digital twin. My obsługujemy ten asset technicznie dla odbiorców końcowych naszego klienta.

Ponieważ odbiorcą końcowym takiego assetu muzealnego może być np. uczeń w szkole, albo nauczyciel, który chciałby pokazać eksponat z muzeum albo górę w parku narodowym za pomocą narzędzi dostępnych dla uczniów w szkole. Uczeń nie obsłuży terabajtów danych na swoim smartfonie, więc ktoś musi dostarczać narzędzia i odpowiednio zarządzać tym assetem, żeby różni odbiorcy mogli z niego odpowiednio korzystać- od klienta profesjonalnego, do dziecka w szkole. Każdy korzysta z assetu mając różny poziom dostępu do tych samych danych.

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

DP: Dobrze rozumiem, że poprzez stosowanie narzędzi rozumiemy też jakiś rodzaj kompilacji, coś co spowoduje, że w szkolnym komputerze będzie można to otworzyć?

MŻ: Tak, oczywiście, to jest możliwe. Przyszłościowo patrząc, to byłoby najbardziej ekscytujące, żeby wszyscy pracowali na tych samych danych. To znaczy, że gdy np. spadnie śnieg w Tatrach, to żeby na żywo można było zobaczyć, gdzie ten śnieg leży. Żeby na tym samym assecie danych pracowało dziecko, które uczy się o Tatrach i turysta, który chce podejrzeć, czy jest odpowiednia pokrywa śniegu i warunki narciarskie lub GOPR który chce wiedzieć, jakie jest zagrożenie lawinowe w danym miejscu.

Każdy pobierałby dane za pomocą różnych narzędzi na różnych poziomach, z tego samego zbioru danych, które dodatkowo byłyby generowane na żywo. To są najcenniejsze dane: takie które są generowane na żywo, albo które dają możliwość porównywania. Bo chcemy się dowiedzieć, co w danym miejscu jest teraz, albo zobaczyć jak to samo miejsce wyglądało w innej porze roku albo 50 lat temu; czy drzewa urosły od zeszłego roku?

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

utrwalić przed zniszczeniem

DP: Chciałabym wrócić jeszcze do tematu, o którym trochę już wspomniałeś. Z tego co wiem, wykonujecie też skany 3D obiektów historycznych lub dziedzictwa kulturowego.

MŻ: Wykonywanie skanów obiektów historycznych, czy też takich obiektów, które mogą ulec zniszczeniu jest niesłychanie ważne. Jest to dokumentacja, pewnego rodzaju działanie konserwatorskie, czyli zachowywanie informacji o tym, jak ten obiekt wygląda. Jeśli zrobimy precyzyjny skan 3D jakiegoś obiektu, to w przypadku, gdyby uległ zniszczeniu, możemy go odtworzyć. Wykonaliśmy np. skan 3D bramy „Arbeit Macht Frei” w Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Auschwitz KL1 3D Scan Snow from PixelRace on Vimeo.

DP: Gdy rozmawiamy o projektach związanych z archiwizowaniem obiektów historycznych, przypomina mi się film pt.  „Warszawa 1935” – ok. półgodzinny film, który można było kilka lat temu obejrzeć w kinach. To był film animowany, ale bardzo realistyczny, który pokazywał jak wyglądała Warszawa w latach 30. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć Warszawę sprzed wojny, której już nie ma. Gdy o tym opowiadasz, zastanawiam się czy być może to było wykonane właśnie w formie wirtualnej produkcji i czy w podobny sposób Wy pracujecie?

MŻ: Nie ma Warszawy z lat 30, więc nie możemy zeskanować prawdziwej rzeczywistości.

DP: Ale być może można byłoby na podstawie setek zdjęć wygenerować taki historyczny asset 3D z przeszłości?

MŻ: Takie możliwości już się pojawiają. Niedawno pojawiły się technologie rozwijane przez firmy Google i Nvidia. PixelRace jest jednym ze wspieranych przez Nvidia startupów w programie Nvidia Inception. Stąd mamy dostęp do takich pionierskich technologii na etapie działającego prototypu.

Natomiast w komercyjnych i profesjonalnych projektach obecnie potrzebujemy ogromnej ilości zdjęć, żeby taki precyzyjny asset wygenerować. Do wygenerowania Warszawy z lat 30-tych trzeba by użyć algorytmów AI, które przy tak szczątkowych danych „domyślą się” pełnego obrazu poprzez wypełnienie luk.

DP: A jakie byłoby twoje WIELKIE MARZENIE w obszarze wirtualnej produkcji?

MŻ: Po pierwsze takim marzeniem jest dobra komunikacja między działami tradycyjnej produkcji filmowej i działem wirtualnej produkcji. Te zespoły mówią często o tych samych rzeczach, ale różnymi językami. To powoduje ogromną ilość „dziur” komunikacyjnych i nieporozumień. Bo „klasycy” myślą, że wszystko u nas jest „na już” i magicznie, a naprawdę jest to zwykle efekt długiej i systematycznej pracy.

Z tego wynika drugie marzenie, żeby udało szybciej przenosić pewne rzeczywistości do game engine’u, bo to jest największa bolączka w wirtualnej produkcji. W każdym rodzaju modelowania komputerowego jest ktoś, kto siada przed tzw. pustym canvas, czyli zaczyna od zera. Musi na tym bardzo dobrze znać się i coś stworzyć. To, że zaczynamy od pustego tzw. levelu to jest ogromny problem. Mogę to porównać do faktu, gdy 100 lat temu potrzebowaliśmy fotografa aparatem i z magnezją, który wiedział, jak posłużyć się aparatem fotograficznym, a teraz każde małe dziecko robi zdjęcia i to lepsze technicznie od tamtego dawnego fotografa.

Gdybym więc spotkał złotą rybkę, poprosiłbym ją o ulepszenie interfejsu, żeby każde studio wirtualne nie musiało skupiać się na tym, żeby wiedzieć, jak coś zrobić technicznie, ale żeby móc pracować więcej po stronie kreatywnej.

To co nas najbardziej cieszy to, że zbierzesz dane, tworzysz model, i możesz go przetwarzać. Możesz go przedstawić w scenografii zimowej, letniej i jakiej tylko sobie możesz wyobrazić. Możesz go przenieść na Marsa albo do wymyślonej przez ciebie rzeczywistości.

DP: Zatem tego Wam życzymy: żebyście mogli bardziej skupić się bardziej na pracy kreatywnej i żeby fale postępu były coraz częstsze. Dziękuję za inspirującą rozmowę!

foto. własne PixelRace Maciej Żemojcin

Po raz kolejny znajdujesz podróbki swoich produktów na Allegro lub innych platformach sprzedażowych? A może właśnie dowiedziałeś się od klientów o tym, że twoje towary można kupić gdzieś taniej niż u ciebie i zastanawiasz się jak to możliwe? No, cóż chyba pora na działanie … przedstawicieli do kontaktu i współpracy z organami celnymi w ramach możliwych procedur celnych. Jako przedstawiciele naszych klientów składamy wnioski służbom celnym, zwiększając szanse skuteczności ochrony celnej towarów. Zanim jednak przeczytasz tu, o tym jak możemy Ci pomóc w sprawach celnych, zerknij na skuteczność zatrzymań, garść statystyki i przykłady sukcesów. Dane czerpiemy z prezentacji przedstawiciela Departamentu Ceł Ministerstwa Finansów. W dniu 8 września 2023 r. uczestniczyliśmy w webinarium, którego tematem było egzekwowanie praw własności intelektualnej przez Krajową Administrację Skarbową (KAS) w zakresie regulacji prawnych, procedur i współdziałania z właścicielami praw. W ramach wydarzenia KAS udostępniła także dane statystyczne dotyczące działań, w ramach których nastąpiło naruszenie praw własności intelektualnej.

dane dotyczące zatrzymanych towarów podrobionych

Z przedstawionych przez KAS danych wynika, że pomimo, iż ilość zatrzymanego towaru w ramach procedury celnej w 2022 r. znacząco spadła względem lat 2019 – 2021 r. to wartość zatrzymanego wzrosła aż ok. 9-krotnie.

rodzaje towarów najczęściej podrabianych

Na przestrzeni ostatnich 5 lat nie sposób wskazać dominującej grupy towarów, która jest najczęściej podrabiana. W ujęciu ilościowym rozkład stosunkowy zatrzymanych towarów jest bardzo różnorodny i trudno w tym zakresie wskazać jakąś tendencję.

Natomiast w ujęciu wartościowym zazwyczaj znacząca część towarów zatrzymanych to zegarki, biżuteria i galanteria.

rodzaj praw własności intelektualnej najczęściej naruszanych

Odmiennie sytuacja, w odniesieniu do zatrzymanych towarów podrabianych, kształtuje się ze względu na rodzaj prawa własności intelektualnej. Bezsprzecznie prawami, które są naruszane, aż w ponad 95% przypadków, są prawa ochronne na znaki towarowe. Dotyczy to i wartości zatrzymanych towarów, jak i ilości tych towarów.

rodzaje transportu jakim najczęściej posługują się naruszyciele

W zakresie rodzaju transportu do największej ilość ujawnień (ponad 55%) dochodzi w ramach transportu przesyłek pocztą i kurierem. Jeżeli chodzi o ilość towaru, to jest on w głównej mierze zdominowany przez transport drogowy z odstępstwem w 2020 r., kiedy to ponad 93% zatrzymanego towaru pochodziło z transportu kolejowego.

Dokonując analiz pod względem wartości towaru rozkład rodzaju transportu przestawia się inaczej. Bardziej zauważalny jest udział transportu lotniczego. W latach 2018 – 2021 stanowił ponad 20%. Wyjątkiem był rok 2022 r., kiedy to ponad 55% wartości całego zatrzymanego towaru dokonano w transporcie morskim.

rodzaj procedury celnej, w ramach której najczęściej dochodzi do naruszenia praw własności intelektualnej

W zakresie rodzaju procedury, niezależnie od tego czy badamy ilość ujawnień, ilość towaru, czy jego wartość, działania naruszycieli rozkładają się pomiędzy import i tranzyt. Eksport ma w tym zakresie marginalne znaczenie.

Oznacza to, że uprawnieni z praw własności intelektualnej są przede wszystkim narażeni na napływ podrobionych towarów z zagranicy.

przykłady z ujawnień z działalności KAS z okresu maj – sierpień 2023r.

podstawowe informacje dotyczące ochrony praw własności intelektualnej przez organy celne

Ochronie celnej podlega każde prawo własności intelektualnej wskazane w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 608/2013 z dnia 12 czerwca 2013 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej przez organy celne oraz uchylające rozporządzenie Rady (WE) nr 1383/2003 (rozporządzenie 608/2013).

Zgodnie z art. 2 ust. 1 rozporządzenia 608/2013 są to: prawa ochronne na znaki towarowe, prawa ochronne na wzory użytkowe, prawa z rejestracji wzorów przemysłowych, prawa autorskie, prawa pokrewne, oznaczenia geograficzne, patenty, dodatkowe świadectwa ochronne dla produktów leczniczych, dodatkowe świadectwa ochronne dla środków ochrony roślin, prawa do ochrony odmian roślin, prawa z rejestracji topografii układu scalonego, a także nazwy handlowe w zakresie, w jakim są chronione prawem krajowym lub unijnym jako wyłączne prawo własności intelektualnej.

tryby postępowania celnego w ramach ochrony własności intelektualnej

Tryby postępowania celnego możemy podzielić na trzy procedury:

Więcej o ww. procedurach przeczytasz tutaj. Pamiętaj, działania organów celno – skarbowych w ramach ww. procedur mogą zostać podjęte:

Organy celne mogą podjąć działania z urzędu, czyli dokonać tzw. zatrzymania „ex officio”. Natomiast skuteczniejszym sposobem zabezpieczenia swoich praw jest działanie na wniosek. W ramach wniosku uprawniony przedstawia wykaz praw własności intelektualnej, których wniosek dotyczy oraz szczegółowe informacje, które są niezbędne do ustalenia czy dany towar jest towarem oryginalnym czy podrobionym. Poprzez takie proaktywne działanie uprawniony zwiększa szanse skuteczności ochrony celnej. Oczywistym jest, że organy celne nie mają wiedzy na temat wszystkich praw wyłącznych i zakresu ich ochrony w Unii Europejskiej, czy nawet w Polsce. Stąd poleganie wyłącznie na działaniu organów z urzędu nie jest skuteczną strategią ochrony i egzekwowania swoich praw.

przedstawiciel do kontaktu i współpracy z organami celnymi

Należy pamiętać, że we wniosku o podjęcie działań, poza wykazem praw wyłącznych i instrukcją dla organów dotyczącą rozpoznawania towarów podrobionych, można (a nawet należy) wskazać przedstawicieli do kontaktu i współpracy z organami celnymi w przypadku zatrzymania towarów. Usługi przedstawicieli są świadczone przez kancelarie prawne i patentowe, które pomagają organom celnym ustalić, czy zatrzymany towar jest towarem podrobionym, a także podejmują dalsze kroki w zakresie doprowadzenia do zniszczenia towaru oraz ukarania sprawcy, czy uzyskania odszkodowania za naruszenie dla uprawnionego z praw wyłącznych.

Wpis przygotowano w oparciu o dane z prezentacji Ministerstwa Finansów i Krajowej Administracji Skarbowej „Egzekwowanie praw własności intelektualnej z perspektywy Krajowej Administracji Skarbowej”. Prezentacja jest dostępna tutaj.

Jeżeli chcesz zapobiec naruszeniom swoich praw własności intelektualnej i złożyć wniosek o ochronę celną skontaktuj się z nami. Jeżeli potrzebujesz przedstawiciela ds. prawnych, który będzie osobą kontaktową w twoimi imieniu z organami celnymi, a także będzie odpowiedzialny za wszelką dokumentacji napisz do nas: biuro@lgl-iplaw.pl.

Photo by Dominik Lückmann on Unsplash

[1] https://www.lubelskie.kas.gov.pl/izba-administracji-skarbowej-w-lublinie/wiadomosci/aktualnosci/-/asset_publisher/W5Ss/content/tysiace-sztuk-podrobionej-odziezy-nie-trafi-na-rynek?redirect=https%3A%2F%2Fwww.lubelskie.kas.gov.pl%2Fizba-administracji-skarbowej-w-lublinie%2Fwiadomosci%2Faktualnosci%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_W5Ss%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1%26_101_INSTANCE_W5Ss_advancedSearch%3Dfalse%26_101_INSTANCE_W5Ss_keywords%3D%26_101_INSTANCE_W5Ss_delta%3D8%26_101_INSTANCE_W5Ss_cur%3D3%26_101_INSTANCE_W5Ss_andOperator%3Dtrue#p_p_id_101_INSTANCE_W5Ss_
[2] https://www.lubelskie.kas.gov.pl/izba-administracji-skarbowej-w-lublinie/wiadomosci/aktualnosci/-/asset_publisher/W5Ss/content/ponad-180-ton-podrobek-zatrzymala-lubelska-kas?redirect=https%3A%2F%2Fwww.lubelskie.kas.gov.pl%2Fizba-administracji-skarbowej-w-lublinie%2Fwiadomosci%2Faktualnosci%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_W5Ss%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1%26_101_INSTANCE_W5Ss_advancedSearch%3Dfalse%26_101_INSTANCE_W5Ss_keywords%3D%26_101_INSTANCE_W5Ss_delta%3D8%26_101_INSTANCE_W5Ss_cur%3D5%26_101_INSTANCE_W5Ss_andOperator%3Dtrue#p_p_id_101_INSTANCE_W5Ss_
[3] https://www.mazowieckie.kas.gov.pl/izba-administracji-skarbowej-w-warszawie/wiadomosci/aktualnosci/-/asset_publisher/X9Cq/content/podrobione-zabawki-za-ponad-milion-zlotych-mazowiecka-kas-w-wolce-kosowskiej?redirect=https%3A%2F%2Fwww.mazowieckie.kas.gov.pl%2Fizba-administracji-skarbowej-w-warszawie%2Fwiadomosci%2Faktualnosci%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_X9Cq%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1%26_101_INSTANCE_X9Cq_advancedSearch%3Dfalse%26_101_INSTANCE_X9Cq_keywords%3D%26_101_INSTANCE_X9Cq_delta%3D8%26_101_INSTANCE_X9Cq_cur%3D2%26_101_INSTANCE_X9Cq_andOperator%3Dtrue#p_p_id_101_INSTANCE_X9Cq_
[4] https://www.mazowieckie.kas.gov.pl/izba-administracji-skarbowej-w-warszawie/wiadomosci/aktualnosci/-/asset_publisher/X9Cq/content/podrobki-w-naczepie-mazowiecka-kas-zatrzymala-odziez-warta-4-mln-zl?redirect=https%3A%2F%2Fwww.mazowieckie.kas.gov.pl%2Fizba-administracji-skarbowej-w-warszawie%2Fwiadomosci%2Faktualnosci%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_X9Cq%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1%26_101_INSTANCE_X9Cq_advancedSearch%3Dfalse%26_101_INSTANCE_X9Cq_keywords%3D%26_101_INSTANCE_X9Cq_delta%3D8%26_101_INSTANCE_X9Cq_cur%3D4%26_101_INSTANCE_X9Cq_andOperator%3Dtrue#p_p_id_101_INSTANCE_X9Cq_
[5] https://www.mazowieckie.kas.gov.pl/izba-administracji-skarbowej-w-warszawie/wiadomosci/aktualnosci/-/asset_publisher/X9Cq/content/podrobki-warte-miliony-kas-przejela-ponad-3-5-tys-szt-podrobionej-bizuterii?redirect=https%3A%2F%2Fwww.mazowieckie.kas.gov.pl%2Fizba-administracji-skarbowej-w-warszawie%2Fwiadomosci%2Faktualnosci%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_X9Cq%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1%26_101_INSTANCE_X9Cq_advancedSearch%3Dfalse%26_101_INSTANCE_X9Cq_keywords%3D%26_101_INSTANCE_X9Cq_delta%3D8%26_101_INSTANCE_X9Cq_cur%3D6%26_101_INSTANCE_X9Cq_andOperator%3Dtrue#p_p_id_101_INSTANCE_X9Cq_

Zjawisko „genericide”, które określa się w polskiej literaturze między innymi jako degeneracja znaku towarowego, wywodzi się z połączenia słów „generic” (ang. rodzajowy) oraz „suicide” (ang. samobójstwo). W dosłownym tłumaczeniu jest to „samobójstwo marki”  – stanowiące niewątpliwy paradoks dla każdego właściciela znaku towarowego. Wspomniany paradoks polega bowiem na zjawisku nieoczekiwanego dla właściciela marki rozwodnienia znaku towarowego, który staje się generycznym (rodzajowym) oznaczeniem dla danej kategorii towarów i usług na skutek osiągniętej popularności. Czy oznacza to, że będąc pionierem w danej kategorii produktów bądź usług nie warto dbać o rozwój i popularność znaku towarowego, ponieważ jej potencjalny sukces z góry skazuje ją na degenerację?

Oczywiście, że nie! Poniżej przywołamy przykłady działań, które może podjąć właściciel znaku towarowego, aby jego marka nie uległa temu niekorzystnemu z biznesowego punktu widzenia zjawisku.

W dzisiejszych realiach biznesowych nie trzeba już chyba nikogo przekonywać, jak ogromne znaczenie i jaką wartość dodaną dla każdego przedsiębiorcy ma silna i rozpoznawalna marka. Posiadanie własnego produktu lub usługi, które dzięki wykreowanemu wizerunkowi marki odróżniają go od innych konkurencyjnych produktów czy usług to bez wątpienia klucz do sukcesu ekonomicznego. Odróżnialna marka stwarza wśród konsumentów poczucie identyfikacji z pewnym stylem życia z nią związanym, jak również może być gwarancją wysokiej jakości produktów cz usług. To to główne atuty zwiększające wartość brandu.

O tym, od czego trzeba zacząć, aby marka osiągnęła wysoką wartość pisaliśmy już tu. Wyjaśnialiśmy też, jakie możliwości daje nam posiadanie rejestracji znaku towarowego, czy też o czym należy pamiętać, aby nie stracić ochrony i uchronić swój znak towarowy przed jego wygaszeniem.

Czym jest generyczny znak towarowy i dlaczego nie może zostać zarejestrowany?

Na początek rozważań warto przypomnieć, w jakich przypadkach nie uzyskamy rejestracji znaku towarowego. Urząd patentowy nie zarejestruje znaku towarowego rodzajowego, a więc znaku który wprost wskazuje na rodzaj oferowanych przez przedsiębiorcę towarów lub usług.

Zgodnie z art. 129(1) ust. 1 pkt. 3 i 4 pwp, nie udziela się prawa ochronnego na znak towarowy, który składa się wyłącznie z elementów mogących służyć w obrocie do wskazania, w szczególności rodzaju towaru, jego pochodzenia, jakości, ilości, wartości, przeznaczenia, sposobu wytwarzania, składu, funkcji lub przydatności, a także składa się wyłącznie z elementów, które weszły do języka potocznego lub są zwyczajowo używane w uczciwych i utrwalonych praktykach handlowych.

Znaki towarowe posiadające powyższe cechy to generyczne znaki towarowe.

Jednym z takich przykładów byłaby więc próba zarejestrowania słownego znaku „kapelusz.com” dla towarów w klasie 25 Klasyfikacji Nicejskiej, przeznaczonej dla oznaczania takich towarów jak odzież, obuwie i nakrycia głowy. Nieco mniej rygorystycznie wygląda rejestracja słowno-graficznego bądź graficznego znaku towarowego. Te kategorie znaków, przy założeniu, że ich element graficzny będzie wystarczająco fantazyjny i odróżniający, mogą uzyskać rejestrację nawet, gdy ich elementy słowne są w pewnym stopniu rodzajowe. Podobnie z resztą wygląda sytuacja łączenia słownych oznaczeń, które osobno mają charakter rodzajowy, ale odpowiednio ze sobą zestawione zyskują odróżniający i fantazyjny charakter.

Dzięki tak jasno określonym regułom, każdy przedsiębiorca ma prawo posługiwania się określeniami rodzajowymi do opisywania swoich produktów bądź usług. W przeciwnym razie zasady uczciwej konkurencji byłyby bowiem znacznie zaburzone przez udzielanie monopolu na oznaczenia rodzajowe.  

Podkreślenia w tym miejscu wymaga, że charakter odróżniający oznaczenia jest cechą zmienną. Ogromna popularność znaku towarowego może doprowadzić do sytuacji, w której dany znak towarowy posiadający charakter odróżniający może stać się generycznym znakiem towarowym. Również znak towarowy pierwotnie pozbawiony charakteru odróżniającego może nabyć tzw. wtórną zdolność odróżniającą.

Na czym polega degeneracja znaku towarowego?

Rozwodnienie marki, a więc jego przejście do domeny publicznej ma miejsce najczęściej na skutek używania znaku przez innych przedsiębiorców, przy jednoczesnej biernej postawie jego właściciela, który nie podejmuje żadnych działań mających na celu zapobieżeniu takiemu używaniu jego znaku. W praktyce degeneracją znaku towarowego nazywa się więc proces, podczas którego znak traci swój odróżniający charakter.  Dzieje się to najczęściej w rezultacie jego powszechnego używania w odniesieniu do dowolnego produktu lub usługi danego rodzaju. Dla każdego przedsiębiorcy najbardziej niebezpiecznym skutkiem degeneracji znaku jest utrata wyjątkowości marki, która sprowadza się najczęściej – poza oczywistą utratą jej odróżniającego charakteru i zmniejszeniem wartości marki – znacznym obniżeniem zysków, jakie osiąga.

Cały paradoks omawianego zjawiska polega więc na tym, że nadmierna popularność marki zmniejsza jej wyjątkowość, a co za tym idzie jej odróżniający charakter. Konsumenci zaczynają więc używać znaku towarowego dla określenia kategorii produktów lub usług, do oznaczenia których konkretny znak został zarejestrowany. W praktyce nie brakuje przypadków znaków, które trafiły do potocznej mowy, a kiedyś były zarejestrowanymi znakami towarowymi. Poniżej przedstawiamy przykłady znaków, które uległy wspomnianemu zjawisku.

Przykłady zdegenerowanych znaków towarowych

Prawdopodobnie ciężko w to uwierzyć, ale nazwy takie jak rower, termos, gramofon, jacuzzi czy linoleum stanowiły kiedyś zarejestrowane znaki towarowe.

Z kolei tzw. “aspiryna” stanowiła swojego czasu określenie kojarzone przez większość konsumentów z jednym z najstarszych leków o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym. Określenie to stanowiło przykład pospolicenia nazwy, wywodzącej się od leku o nazwie Aspirin niemieckiego przedsiębiorstwa Bayer AG. Spółka podejmowała działania mające na celu wpłynąć na konsumentów, aby kojarzyli Aspirin wyłącznie z Bayer. Dzisiaj znak Aspirin jest wciąż znakiem towarowym i przez większość konsumentów jest na pewno częściej kojarzony z lekiem o działaniu przeciwbólowym (dla którego ma rejestrację), niż jednym z flagowych produktów firmy Bayer AG.

[źródło: bayer.com – reklama znaku Aspirin z 1929 r.]

Kolejnym, bardzo znanym przykładem znaku, który na pewnym etapie uległ degeneracji, jest znak towarowy niemieckiej spółki Adidas. Obecnie, w Polsce nadal powszechne jest potoczne określanie większości butów sportowych, niezależnie od ich marki, jako “adidasy”. Popularność marki i w konsekwencji jej eponimizacja (pospolicenie) wynikało w dużej mierze z faktu, iż przez lata produkty niemieckiej spółki, były jedynymi dostępnymi na polskim rynku butami sportowymi. Na skutek tego, w świadomości konsumentów na lata przyjęło się, że buty sportowe to po prostu “adidasy”. Obecnie rynek jest różnorodny, a świadomość konsumentów rośnie (nie bez znaczenia są w tej mierze działania podejmowane przez markę), co w konsekwencji sprawia, że znak towarowy odbudowuje swoją pozycję i przestaje pełnić rolę nazwy rodzajowej.

[źródło: https://www.adidas-group.com/en/about/history/]

Innym, ciekawym przykładem, jest znak towarowy PAMPERS spółki Procter & Gamble. Znak ten był pierwotnie przeznaczany dla oznaczania jednorazowych pieluch dla dzieci. Jednak, podobnie jak wspomniane wyżej “adidasy”, z uwagi na początkowy brak konkurencji na polskim rynku, nazwa ta stała się pospolita dla produktów, dla których znak został zarejestrowany. Wskazuje się bowiem, że najczęściej nazwa chroniona jako zarejestrowany znak towarowy trafia do mowy pospolitej jako nazwa rodzajowa, gdy była pierwszą na rynku, bądź była wyraźnym liderem, jeśli chodzi o inwestowanie w reklamę marki.

[źródło: https://us.pg.com/pg-history/]

Spółka Procter & Gamble podejmuje jednak próby odzyskania odróżniającego charakteru swojej marki. Kilka lat temu spółka skierowała pisma do wydawców słowników języka polskiego, w tym słowników internetowych, wzywając w nich do zaniechania naruszeń prawa ochronnego do renomowanego znaku towarowego PAMPERS poprzez zaniechanie używania danego oznaczenia jako nazwy rodzajowej, będącej określeniem jednorazowych pieluch dla dzieci.

Zamiast tego, spółka zwróciła się do wydawców o umieszczanie adnotacji, że PAMPERS ® stanowi znak zarejestrowany. Jest to jeden z przykładów działań, jakie właściciele znaków towarowych mogą podejmować w celu ochrony swojej marki.

Jakie działania można podjąć, aby zapobiec rozwodnieniu marki?

Właściciele popularnych marek nie pozostają bezradni wobec zjawiska degeneracji, jakim podlegają najbardziej znane znaki towarowe.

Istnieje bowiem wiele przykładów działań, które mogą zostać podjęte, aby uniknąć rozwodnieniu znaku towarowego i jego degeneracji.

Jednym z nich jest już wspomniane zadbanie o to, aby znak był używany w obrocie w zarejestrowanej formie. Dotyczy to szczególnie słownych znaków towarowych. Należy więc zadbać o to, aby znak nie był używany w liczbie mnogiej, ani nie był odmieniany przez przypadki.

Zapewnienie prawidłowego używania znaku można więc osiągnąć poprzez komunikowanie jego prawidłowego używania od samego początku wejścia znaku towarowego do obrotu. Cel taki można osiągnąć przykładowo poprzez udostępnienie na stronie internetowej przedsiębiorcy swego rodzaju wytycznych prawidłowego używania znaku, dbając przy tym, aby forma komunikatu była w pozytywnym tonie, dostosowanym do odbiorcy, ale przy tym wystarczająco jasno i konkretnie wyjaśniała potrzebę takiego użycia. W przypadku kontrahentów czy licencjobiorców (o tym, co powinna zawierać umowa licencyjna na używanie znaku towarowego pisaliśmy tu) również można zastosować taką komunikację, nie pozostawiającą wątpliwości co do prawidłowego korzystania ze znaku. W tym miejscu zapraszamy również do wcześniejszego wpisu, w którym omawialiśmy, co należy zrobić, aby uniknąć problemów podczas korzystania ze znaku towarowego przez kilka osób lub firm.

Innym przykładem działań, które może podjąć przedsiębiorca od samego początku używania znaku towarowego jest korzystanie z oznaczeń ® w towarzystwie znaku (zarejestrowanego). Jest to dość nieinwazyjna forma komunikowania otoczeniu, że dane oznaczenie jest zarejestrowanym znakiem towarowym. Konsumenci są natomiast coraz bardziej świadomi, również stosowanych przez przedsiębiorców symboli i zwracają coraz większą uwagę na znaki towarowe oznaczane takim symbolem.

Działaniem, które również może zapobiec degeneracji marki jest zadbanie o stworzenie rodziny znaków towarowych chroniących daną markę. Posiadanie słownego znaku towarowego daje niewątpliwie najsilniejszą ochronę, niemniej nie uchroni właściciela marki przed degeneracją w razie dużego sukcesu brandu. Należy więc odpowiednio rozszerzać portfolio znaków również o rejestrację słowno-graficzne czy graficzne. Uchroni to markę przed atakami konkurencji, które często dążą do unieważnienia słownej rejestracji znaku konkurenta, argumentując, że znak stał się właśnie nazwą rodzajową i nie zasługuje na monopol na rynku.

Najbardziej radykalną formą walki z degeneracją znaku, ale i najbardziej skuteczną, jest bieżące monitorowanie rynku i podejmowanie natychmiastowych działań przeciwko wszelkim naruszycielom. Kierowanie wezwań do zaniechania naruszeń, a w razie braku odpowiedzi wnoszenie do sądu wniosków o zabezpieczenie roszczeń i pozwów o zaprzestanie naruszeń może przynieść oczekiwane rezultaty w postaci zabezpieczenia podstawowej funkcji znaku towarowego, jaką jest odróżnianie towarów i usług jednego przedsiębiorstwa od towarów i usług innego przedsiębiorstwa.

Częstym działaniem (jak w przypadku właścicieli znaków Pampers i Adidas) jest kierowanie stosownej komunikacji do wydawców słowników. Nierzadko bowiem dochodzi do sytuacji, że znak staje się na tyle powszechny, że trafia do słownika danego języka jako określenie opisujące wprost towar do oznaczenia którego został przeznaczony.

Niekiedy właściciele dużych marek decydują się również na przeprowadzenie kampanii marketingowej, aby spróbować rozwiązań problem degeneracji marki poprzez edukowanie publiczności na temat tego, jak konkretny znak powinien być używany. Przykładem takiej akcji jest kampania przeprowadzona w 2003 r. przez firmę Xerox, produkującą kserokopiarki, pod hasłem „When you use „Xerox” the way you use „aspirin”, we get a headache[1] (tłum. kiedy używasz Xerox, w taki sposób jak używasz “aspirynę”, dostajemy bólu głowy)

Spółka w ten przewrotny sposób, nawiązujący do losu, jaki spotkał wcześniej znak firmy Bayer AG, podjęła próbę uświadomienia konsumentów, jakie konsekwencje dla jej marki ma używanie znaku Xerox jako oznaczenia rodzajowego, tj. określającego urządzenie do wykonywania kserokopii.

Idę do PACZKOMAT – czyli problem znaków rodzajowych na rynku polskim

Przykładem polskiego znaku towarowego walczącego z uznaniem znaku za nazwę rodzajową, o którym niedawno dość szeroko rozpisywały się media, jest znak towarowy PACZKOMAT, zarejestrowany na rzecz polskiej spółki InPost. Całe zamieszanie w przestrzeni publicznej rozpoczęło się od e-maili, które spółka rozesłała do przedsiębiorców. Spółka zwróciła się do swoich kontrahentów z prośbą, aby nie odmieniać przez przypadki znaku towarowego Paczkomat, jak również nie używać go w liczbie mnogiej. Informacja ta została dość ironicznie odebrana przez media i internautów.

Podjęte działania stanowiły zaś nic innego, jak próbę walki z utrwaleniem oznaczenia PACZKOMAT jako określenia rodzajowo opisującego system skrytek pocztowych służących do odbierania i nadawania paczek. Z takiego rozwiązania korzystają bowiem także inne przedsiębiorstwa świadczące usługi kurierskie, natomiast InPost w 2009 r. zastrzegł na swoją rzecz nazwę Paczkomat.

Sprawa PACZKOMAT jest o tyle złożona, że spółka InPost od 2015 r. pozostaje w sporze z Pocztą Polską, która próbuje unieważnić prawo ochronne na znak towarowy PACZKOMAT, wskazując, że w dacie zgłoszenia znak ten stanowił oznaczenie opisowe.

Wobec tego, walka InPost o oznaczenie PACZKOMAT odbywa się na dwóch polach:

[źródło: https://inpost.pl/dla-prasy]

Jak widać na podstawie wymienionych wyżej przykładach, nie brakuje działań, które mogą zostać odpowiednio wcześnie podjęte przez właścicieli marki. Ważne jest jednak, aby od samego początku dbać o prawidłową komunikację marki. Dzięki szybkim działaniom uda się nie tylko osiągnąć popularność marki, ale również zadbać o jej unikalny i odróżniający charakter.

Jeśli potrzebujesz pomocy w opracowaniu strategii ochrony swojej marki, bądź chcesz ocenić, czy Twój znak spełnia przesłanki udzielenia ochrony, służymy pomocą w ramach naszej usługi   badania i zgłoszenia znaku towarowego do urzędu patentowego.

Photo by Ostap Senyuk on Unsplash

[1] https://montrealdanslereel.files.wordpress.com/2013/07/xerox-aspirin-ad1.jpg

Od ponad 100 lat wykonują zawód, a zadziwiająco mało osób wie kim są rzecznicy patentowi. Ci, którzy wiedzą o istnieniu takiego zawodu, nie do końca zdają sobie sprawę z tego czym faktycznie rzecznik zajmuje się. Tymczasem zawód rzecznika patentowego jest zawodem zaufania publicznego, posiada swój samorząd i wymaga dla uzyskania prawa posługiwania się mianem rzecznika patentowego odbycia trzyletniej aplikacji zakończonej trzy dniowym egzaminem ze znajomości prawa i sporządzenia dokumentacji zgłoszenia wynalazku do ochrony. Rzecznicy patentowi i aplikanci rzecznikowscy tworzą Polską Izbę Rzeczników Patentowych. Izba ma osobowość prawną, reprezentuje jej członków.

Rzecznicy patentowi to także wyjątkowa na rynku pracy grupa zawodowa, w której doskonale zachowany jest parytet, mniej więcej tyle samo kobiet co mężczyzn wykonuje ten zawód. Obecnie, w Polsce jest około tysiąca rzeczników patentowych, z których około 70% jest czynnych zawodowo. Zatem, nie jest to liczna grupa i stąd zapewne wynika tak słaba znajomość tego, jak bardzo rzecznik patentowy może przydać się do budowy nowoczesnych biznesów.

Pewnie brak wiedzy przyczynił się do tego, że wokół rzeczników patentowych narosło sporo mitów, z którymi przy okazji obchodów trzydziestolecia istnienia Polskiej Izby Rzeczników Patentowych warto rozprawić się. Zwłaszcza, że już niedługo 28 sierpnia zostanie ogłoszony dniem rzecznika patentowego.

Oto 15 mitów, które można usłyszeć, a które łatwo można obalić sięgając do historii zawodu i obecnych regulacji:

Mit 1 – nie mam patentów, więc nie potrzebuję rzecznika

To pierwszy, podstawowy mit, z którym należy stanowczo rozprawić się. Rzecznik patentowy nie zajmuje się wyłącznie patentami. Zajmuje się całościowo własnością intelektualną (intellectual property – IP) w każdym jej zakresie.

A to oznacza, że jeśli w firmie, w przedsiębiorstwie, masz inne niż wynalazek dobra intelektualne (a na pewno je masz): znaki towarowe, wzory przemysłowe, wzory użytkowe, prawa autorskie, a nawet topografie układów scalonych, odmiany roślin, to do ich ochrony potrzebować będziesz fachowca od własności intelektualnej, czyli rzecznika patentowego. Rzecznik może także pomóc gdy nieuczciwa konkurencją podrabia Twoje produkty lub „wchodzi w Twoje buty”. Istnieją przedsiębiorstwa, firmy, które nigdy nie zgłaszały niczego do opatentowania, a mimo to na stałe współpracują z rzecznikiem patentowym powierzając mu strategię zarządzania i ochrony tego co w tej firmie jest najważniejsze – własność intelektualną.

PS’ Czy wiesz, że obecnie własność intelektualna stanowi średnio 75% wartości spółek europejskich, a aż 90% wartości największych spółek amerykańskich?[1]

Skąd zatem, bierze się mit, iż rzecznik patentowy zajmuje się wyłącznie patentami?

Z historii zawodu rzecznika patentowego.

Historia rzeczników patentowych to w znacznej mierze opowieść o tym, skąd się wzięli opiekunowie praw własności intelektualnej i ich losach mocno splątanych z nowożytną historią Polski. W zasadzie z historią w ogóle.

Siłę napędową szybkiego rozwoju przemysłu na świecie w XIX wieku, stanowiły wynalazki. Aby chronić je skutecznie i zabezpieczać interesy twórców techniki konieczne było wprowadzenie m.in. ochrony prawnej wynalazków i powołanie do tego celu organu państwowego – urzędu zajmującego się patentowaniem. Jak zauważa M Słomski[2] aby sprostać obowiązującym przepisom prawnym oraz wymogom urzędów patentowych, zainteresowani musieli korzystać z porad specjalistów, którzy stopniowo tworzyli podwaliny pod nowy zawód, stawali się rzecznikami ich interesów.

Oddajmy dalej głos M. Słomskiemu dla zilustrowania dynamiki tamtych czasów:

„(…) przesłankami warunkującymi tworzenie się nowej specjalizacji zawodowej, nazwanej później rzecznictwem patentowym, były:

  1. olbrzymi rozwój wynalazczości obejmującej wszystkie dziedziny życia, jedne wynalazki ulepszały i udoskonalały inne, drugie tworzyły nowe, nie znane dotąd gałęzie przemysłu,
  2. rozwój nauk przyrodniczych i technicznych wpływających na poziom twórczości wynalazczej,
  3. stałe powstawanie i koncentracja zakładów przemysłowych, przemyślane organizowanie produkcji i stopniowe jej mechanizowanie,
  4. rozwój handlu szczególnie zamorskiego i wprowadzenie na skalę masowa wymiany wyprodukowanych towarów. Ze względów konkurencyjnych powstała konieczność oznaczania producentów i towarów znakami odróżniającymi, tj. znakami firmowymi, towarowymi lub handlowymi,
  5. wprowadzenie ochrony prawnej najpierw dla wynalazków, później także dla modeli i znaków oraz utworzenie odrębnych urzędów, zwanych urzędami patentowymi powołanymi do realizowania ochrony prawnej w zakresie własności przemysłowej,
  6. stworzenie międzynarodowych norm prawnych stanowiących zasady ochrony własności przemysłowej zawartych w konwencji paryskiej, które ujednoliciły postepowanie o udzielenie ochrony wynalazkom, wzorom i znakom w każdym kraju, który do konwencji przystąpił”.[3]

O tym jak świat rozpędził się w drugiej połowie XIX wieku i o tym, że obecne regulacje biorą swój początek z tamtego okresu możesz przeczytać tu.

Skąd przyjęcie, wydaje się, archaicznego słowa „rzecznik”?

Rzecznik to „ten, kto występuje w obronie kogoś lub czegoś, kto popiera jakąś sprawę” „ten, kto występuje w czyimś imieniu” czytamy w Słowniku języka polskiego PWN[4] – jak rzecznik praw obywatelskich czy rzecznik konsumentów. Uważa się, że przyjęcie sformułowania rzecznik na określenie niejakiego obrońcy patentów przez urzędem patentowy miało na celu odizolowanie funkcji rzecznika patentowego od adwokatów, wskazując, że funkcja rzecznika przed urzędem patentowy jest analogiczna do funkcji adwokata w stosunku do sądu. [5]

Istnieją różnorodne genezy sformułowania rzecznik patentowy. Jako termin do polskiego ustawodawstwa został wprowadzony ustawą z 1924 r. o ochronie wynalazków, wzorów i znaków towarowych[6] Za sprawcę pojawienia się tego terminu w języku prawnym uznaje się prof. Fryderyka Zolla – twórcę podwalin polskiego prawa własności intelektualnej. Termin ten był wcześniej znany prawu austriackiemu, a mając na względzie czas Polski pod zaborami przed 1918 r. recypowanie tego pojęcia w okresie międzywojennym wydaje się być oczywiste i zasadne. W zaborze austriackim od 1897 r. obowiązywał termin „Patentanwalt”, który tłumacząc na polski oznacza właśnie rzecznika patentowego. Zabór niemiecki tworząc swoje regulacje dotyczące IP używał terminu: „Patentanwälte” – obrońcy patentowego lub adwokata patentów. W początkach polskiej regulacji dotyczącej praw własności intelektualnej z 1924 r. polscy prawnicy używali też nazw: „pełnomocnik patentowy” lub „obrońca przy Urzędzie Patentowym R.P.”[7]

Nie tylko nazwa rzecznika patentowego pochodzi z ustawodawstwa państw zaborczych.

Pod koniec XIX w. tworząc zawód rzecznika austriackie władze określiły przesłanki uzyskania uprawnień do pełnienia tej funkcji, w tym: odpowiednie wykształcenie, 2-letnie praktyki u krajowego rzecznika oraz zdanie egzaminu, obejmującego znajomość prawa patentowego austriackiego i międzynarodowego, najważniejsze ustawodawstwo zagraniczne dotyczące patentów, a także innych praw własności przemysłowej.

W zaborze niemieckim istniała regulacja rzecznika od 1900 r., a by uzyskać tytuł rzecznika konieczne było posiadanie wykształcenia technicznego (słuchacz niemieckiego uniwersytetu, uczelni technicznej lub uczelni górniczej), odbycie odpowiedniej praktyki i również zdanie egzaminu z wiedzy prawniczej.

Jeszcze nie wspominany zabór rosyjski także posiadał ustawodawstwo dotyczące IP. Prawem z 1896 r. o przywilejach na wynalazki i udoskonalenia przewidziano funkcję zastępstwa (proszących) przy Departamencie Handlu i Rękodzieł carskiego Ministerstwa Finansów (działającego jako rodzaj urzędu patentowego). Jednak ze względu nacjonalizacje rosyjskiego przemysłu, zwłaszcza po rewolucji październikowej z 1917 r. zawód rzecznika patentowego w Rosji jako taki powstał dopiero w 1993 r. W czasach leninowskich istniał zastępca o nieokreślonych dostatecznie statusie związany z prawem patentowym, jednak rozumianym jako reprezentant dobra całego narodu, klasy pracującej.

1918 – ważny rok dla rzeczników patentowych i Urzędu Patentowego (UP)

To właśnie w tym roku został wydany dekret o Urzędzie Patentowym.[8] Pierwsze regulacje prawne z zakresu IP były udoskonaleniem ustawodawstwa rosyjskiego przedrewolucyjnego. Pierwsi rzecznicy określeni „pełnomocnikami przy Urzędzie” to osoby spełniające kryteria: zamieszkiwania Polski, posiadania wyższego, szczególnie technicznego wykształcenia, zdanie egzaminu z prawa obejmującego m.in. znajomość zasad ustawy konstytucyjnej, ustroju, znajomość prawa cywilnego i handlowego, dokładną znajomość prawodawstwa krajowego dot. własności przemysłowej oraz wciągnięte na listę UP. Pierwszych 6 pełnomocników wpisano na listę już w 1919 r. Osoby, które chciały być rzecznikami musiały złożyć u prezesa UP podanie i wykazać się spełnieniem kwalifikacji zawodowych. Jeśli pełnomocnik nie prowadził sumiennie spraw, mógł być skreślony z listy. [9]

I tu dochodzimy do drugiego mitu o korzeniach historycznych. Ponownie historia Polski odbija się w losach rzeczników patentowych.

Mit 2 – rzecznik patentowy zna się tylko na ochronie wynalazków  

Rzecznik może specjalizować się w jakiejś dziedzinie i zajmować patentami z tej dziedziny (bo np. skończył studia techniczne w świetnie zna się na tej dziedzinie), ale ma uprawniania znacznie szersze. Aby zostać rzecznikiem patentowym, zgodnie z ustawą o rzecznikach patentowych[10]  należy skończyć „magisterskie studia wyższe o kierunku przydatnym do wykonywania zawodu rzecznika patentowego, w szczególności techniczne lub prawnicze”[11]. To właśnie absolwenci uczelni technicznych najczęściej zajmują się patentami z dziedziny związanej z ich studiami.

Obecnie, zgodnie z brzmieniem art. 4 ustawy o rzecznikach patentowych, zawód rzecznika patentowego polega na świadczeniu pomocy w sprawach własności przemysłowej. Dalej z art. 2 ust. 1 ustawy tej wynika, że „sprawy własności przemysłowej” to uzyskiwanie, zachowywanie, wykonywanie oraz dochodzenie praw odnoszących się do przedmiotów własności przemysłowej, w szczególności wynalazków, wzorów użytkowych, wzorów przemysłowych oraz topografii układów scalonych, a także znaków towarowych, nazw handlowych i oznaczeń geograficznych, jak rówież zwalczanie nieuczciwej konkurencji. Rzecznik patentowy może też zajmować się prawem autorskim, gdy działa jako pełnomocnik procesowy w sprawie o zwalczanie nieuczciwej konkurencji, której przedmiotem jest roszczenie dotyczące naruszenia majątkowych praw autorskich do utworu.[12]

Aby wyjaśnić czym faktycznie zajmuje się rzecznik patentowy znowu warto nieco przyjrzeć się temu, jak wraz ze zmianami historycznymi zmieniał się status rzecznika. Ciekawe jest to, że w zasadzie już od 1918 r. rzecznicy mogli działać przed Urzędem Patentowym RP oczywiście w sprawach zgłoszeń do ochrony wynalazków, ale też znaków towarowych, wzorów, rysunków i modeli, w tym w postępowaniach sprzeciwowych oraz w postępowaniach skargowych. Stanowili grupę należącą do wolnych zawodów, zrzeszonych w Związek Polskich Rzeczników Patentowych. Ich kompetencje przed innymi organami były mozaiką regulacji państw zaborczych dopiero unifikowanych w międzywojniu (m.in. możliwość zastępstwa procesowego przed Najwyższym Trybunałem Administracyjnym w skargach na orzeczenia i uchwały UPRP).[13]

W latach 30. XX wieku przygotowywano obszerną zmianę IP. Polskie rzecznictwo patentowe w okresie międzywojennym związane było tworzeniem zrębów dzisiejszego prawa IP. Niewątpliwe powstał etos zawodowy. Najpotężniejsze kancelarie prowadziły wówczas setki spraw rocznie. Taka sytuacja trwała, aż do wybuchu wojny kiedy rzecznicy pochodzenia żydowskiego zostali pozbawieni prawa do reprezentacji przed UP. Działalność UP została mocno ograniczona, a rzecznicy stali się „zdobyczą siły żywej” dla niemieckich okupantów, mającej dbać o ich kręgi przemysłowe.

Po wojnie, w 1947 r. złagodzono warunki dla kandydatów na rzeczników. Początkowe pozostawienie regulacji przedwojennych szybko zastąpiono dominacją sowiecką, poprzez którą uznano rzeczników za pracowników państwowych, tworząc Kolegium Rzeczników Patentowych. W następnych latach Kolegium zniesiono i utworzono Zrzeszenie Rzeczników Patentowych. Na listę Zrzeszenia mógł być wpisany jedynie pracownik w uspołecznionym zakładzie pracy. Usługi rzecznikowskie dla podmiotów niebędących jednostkami gospodarki uspołecznionej miały świadczyć jednostki przy prezydiach narodowych.

Przy pierwszym powiewie wolności, w latach 80. XX w. rzecznicy patentowi swoimi działaniami doprowadzili do założenia Stowarzyszenia Rzeczników Patentowych, którego celem była organizacja seminariów i konferencji oraz rozpowszechnianie historii rzecznictwa.[14]

Okres rozpoczęty ustawą z 1993 r. o rzecznikach patentowych[15] to czas tworzenia się współczesnego zawodu rzecznika jako eksperta świadczącego pomoc w sprawach związanych z własnością przemysłową. Sposób wykonywania zawodu został pozostawiony rzecznikowi do wyboru – stosunek pracy lub na własny rachunek. To wówczas powołano Polską Izbę Rzeczników Patentowych posiadającą 6 organów i 4-letnią kadencją. Regulacje o rzecznikach uzupełniło rozporządzenie wykonawcze Prezesa UPRP w sprawie prowadzenia listy rzeczników patentowych.[16] Przepisy te łącznie otworzyły nowy okres w historii rzecznictwa patentowego w Polsce. Pierwszym rzecznikiem, w odrodzonej Polsce, wpisanym na listę w 1993 r. był Zdzisław Kościelniak.[17]

Obecnie zasady i warunki wykonywania zawodu rzecznika patentowego określa ustawa z 2001 r. o rzecznikach patentowych, ostatni raz nowelizowana w 2023 r.[18]

Tyle o historii, która potwierdza, że zawód rzecznika ma już 100 letnią historię, w której rzecznicy towarzyszyli przedsiębiorcom wtedy, gdy przedsiębiorczość istniała. Stąd trudno zgodzić się z kolejnym mitem.

Mit 3 – z rzecznikiem patentowym jest słaby kontakt, bo nie rozumie biznesu

Trudno chyba w historii nowożytnej znaleźć zawód, który byłby bardziej związany z biznesem niż rzecznik. Historia rzeczników potwierdza to, że podzielali oni losy gospodarki i wolnego rynku: od dwudziestolecia międzywojennego kiedy ich pomoc była niezbędna dla rozwijającego się przemysłu, przez gospodarkę planową, uspołecznioną, w której nie było miejsca na działalność usługową świadczoną przez rzeczników patentowych działających na zasadach wolnego zawodu, aż po swobodę gospodarczą czasów obecnych.

Mało znanym faktem jest ten, że rzecznicy patentowi w okresie międzywojennym działali jako brokerzy technologii, pośrednicząc w transakcjach sprzedaży. W tym celu prowadzili intensywną działalność ogłoszeniową, publikując w „Wiadomościach Urzędu Patentowego” w prasie fachowej, a także jak twierdzi M. Ożóg – czasami też prasie codziennej – ogłoszenia z ofertami nabycia praw własności przemysłowej. Najczęściej transakcje dotyczyły zbycia patentów bądź zawarcia licencji na korzystanie z nich. Czasami, w jednym takim ogłoszeniu rzecznik oferował po kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt praw.[19]

Zawód rzecznika patentowego polega na świadczeniu pomocy w sprawach dotyczących ochrony prawnej m. in. wynalazków, wzorów użytkowych, znaków towarowych nazw handlowych i oznaczeń geograficznych, wzorów przemysłowych, praw autorskich oraz zwalczania nieuczciwej konkurencji. A to przecież obszary mocno związane z biznesem. To prawa wyłączne, dzięki którym biznes rośnie w siłę, towary i usługi stają się rozpoznawalne i odpowiednio chronione. Prawa własności intelektualnej pozwalają je komercjalizować (np. przez udzielanie licencji), a przede wszystkim skutecznie chronić. Posiadanie praw własności intelektualnej w zasobach przedsiębiorstwa daje:

I właśnie do tego potrzebny jest w biznesie rzecznik. Warto, więc jak najszybciej zapewnić sobie wsparcie rzecznika patentowego w firmie, aby nie paść ofiarą kolejnego mitu.

Mit 4 – angażować rzecznika dopiero, gdy składany jest wniosek do urzędu patentowego

Zdecydowanie nie. Wówczas może być już za późno.

Takie podejście wynika z tego, że planowanie ochrony własności intelektualnej czy strategia zarządzania własności intelektualną są pojęciami, które dopiero nabierają znaczenia wraz ze wzrostem świadomości tego jak ważna jest własność intelektualna i jakie daje możliwości (o tym jak wykorzystać roszczenia w zakresie ochrony praw własności intelektualnej możesz przeczytać to, a o możliwych strategiach w zakresie ochrony własności intelektualnej – tu.)

Strategia IP to uzyskiwanie praw własności intelektualnej (pojedynczy produkt lub usługa mogą być chronione różnymi formami praw własności), optymalne wykorzystywania własności intelektualnej, monitorowanie własności intelektualnej (systematyczne sprawdzanie i aktualizowanie wiedzy i baz danych dot. patentów i znaków towarowych, stałe rozpoznawanie i pozyskiwanie wiedzy o najnowszych technologiach, patentach i konkurencyjnych podmiotach) i egzekwowanie naruszeń.

Zaangażowanie rzecznika patentowego do złożenia wniosku do urzędu patentowego nie powinno być pierwszym momentem zetknięcia się z rzecznikiem. Gdy na tym etapie do firmy wkracza rzecznik może być już za późno, aby skutecznie ochronić dane rozwiązanie. Może być tak dlatego, że jedną z cech jaką należy wykazać przed urzędem jest nowość tego rozwiązania.

Patenty są udzielane na rozwiązania, które są nowe – czyli nie są częścią stanu techniki (przez stan techniki rozumie się wszystko to, co przed datą, według której oznacza się pierwszeństwo do uzyskania patentu, zostało udostępnione do wiadomości powszechnej w formie pisemnego lub ustnego opisu, przez stosowanie, wystawienie lub ujawnienie w inny sposób).

Stąd błędne jest postępowanie tych przedsiębiorców, którzy najpierw ogłaszają światu szczegółowe rozwiązania, to że pracują nad jakimś rozwiązaniem, często publikując też w prasie branżowej obszerne i szczegółowe informacje na ten temat, a dopiero później zwracają się do rzecznika patentowego, aby jest przygotował stosowne dokumenty do ochrony przed urzędem patentowym.

Rzecznik patentowy świadczy pomoc prawną i techniczną, jak stanowi art. 8 ustawy o rzecznikach:

I tu pojawia się tez inny mit, który warto obalić, pamiętając o tym, że duże grono rzeczników patentowych ma wykształcenie techniczne i nie kocha sądów tak jak prawnicy.

Mit 5 – rzecznik patentowy nie jest potrzebny do prowadzenia sporu sądowego o IP tak jak prawnik

Wręcz przeciwnie, w przypadku sporu sądowego dotyczącego spraw technicznych obecność rzecznika patentowego, który ma wykształcenie techniczne jest kluczowa dla powodzenia sprawy.

Rzecznicy patentowi mają różne wykształcenie i specjalizacje. Część rzeczników patentowy to prawnicy, ale i duże grono rzeczników patentowych o wykształceniu technicznym prowadzi spory przed urzędami czy sądami w zakresie spraw własności intelektualnej. Natomiast najlepszy i najbardziej skuteczne jest wariant, gdzie w tym samym sporze rzecznik patentowy specjalizujących się w danej dziedzinie techniki, działa w tandemie z innym rzecznikiem posiadającym wykształcenie prawnicze albo z innym prawnikiem – radcą czy adwokatem specjalizującym się w prawa własności intelektualnej. Rzecznik patentowy, jako jedyny profesjonalny pełnomocnik uprawniony do dokonywania zgłoszeń rozwiązań technicznych, ma najlepsze przygotowanie do tego, aby wyjaśniać niuanse i znaleźć argumenty w zakresie naruszenia patentu, a następnie przekonać do nich sąd, który nie ma takiej wiedzy specjalistycznej.

Uprawienia rzecznika patentowego jako pełnomocnika uregulowane są w art. 9 o rzecznikach patentowych. Rzecznik patentowy występuje w charakterze pełnomocnika w postępowaniu przed Urzędem Patentowym, sądami i organami orzekającymi w sprawach własności przemysłowej, z wyjątkiem występowania w charakterze pełnomocnika w postępowaniu karnym i postępowaniu karnym skarbowym. W postępowaniu cywilnym rzecznik patentowy może występować w charakterze pełnomocnika również w postępowaniu w sprawach własności intelektualnej innych niż sprawy własności przemysłowej. Rzecznik patentowy, tak jak każdy profesjonalny pełnomocnik ma prawo sporządzania poświadczeń odpisów dokumentów za zgodność z okazanym oryginałem w zakresie określonym odrębnymi przepisami.

Polska wciąż nie przystąpiła do systemu patentu europejskiego o jednolitym skutku. To zaś oznacza, że tylko osoba posiadająca uprawnienia europejskiego rzecznika patentowego i która posiada odpowiednie kwalifikacje, może reprezentować strony w sporach przed jednolitym sądem patentowym (UPC). Więcej o jednolitym sądzie patentowym możesz przeczytać tutaj.

Owszem wszyscy pozostali pełnomocnicy, czyli polscy rzecznicy patentowi, radcowie prawni, czy adwokaci będę uprawnieni do reprezentowania strony przed UPC, kiedy Polska przystąpi do Porozumienia w sprawie Jednolitego Sądu Patentowego.

Tak jak kwestia uprawnień w zakresie reprezentowania stron w sporach w sprawach własności intelektualnej ukształtowana jest jednolicie, tak i minimalne stawki opłat za czynności rzeczników patentowych, radców prawnych i adwokatów są jednakowe. Zgodnie z §4 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 28 kwietnia 2017 r. w sprawie opłat za czynności rzeczników patentowych, stawka minimalna wynosi przy wartości przedmiotu sprawy, np.: do 500 zł – 90 zł; powyżej 500 zł do 1500 zł – 270 zł; powyżej 1500 zł do 5000 zł – 900 zł itd. To są takie same stawki jak radców prawnych i adwokatów.

Mit 6 – skoro rzecznik patentowy nie uzyskał patentu, to pieniądze zostały wyrzucone w błoto

Niezupełnie, jeszcze można zawalczyć o udzielnie ochrony. Prawomocna decyzja urzędu patentowego odmawiająca udzielenia patentu na wynalazek nie zamyka definitywnie drogi do uzyskania ochrony na dane rozwiązanie technicznie.

Nie każdy wie, że zgodnie z art. 38 ustawy prawo własności przemysłowej[20] w okresie 2 miesięcy od daty uprawomocnienia się decyzji o odmowie udzielenia patentu zgłaszający może złożyć wniosek o udzielenie prawa ochronnego na wzór użytkowy. Takie zgłoszenie wzoru użytkowego uważa się za dokonane w dniu zgłoszenia wynalazku. Więcej o wzorach użytkowych możesz przeczytać tu.

Wniosek o konwersję zgłoszenia wynalazku na wzór użytkowy można także złożyć w toku rozpatrywania zgłoszenia wynalazku. Ważne żeby rozumieć co dzieje się ze zgłoszeniem wynalazku i mieć wiedzę także techniczną, aby skutecznie o jego ochronę ubiegać się.

I tu pojawia się nowy mit.

Mit 7 – każdy może zostać rzecznikiem patentowym

Według ustawy o rzecznikach patentowych rzecznikiem patentowym może zostać ten, kto posiada polskie obywatelstwo, a także ma pełną zdolność do czynności prawnych i korzysta z pełni praw publicznych. Kandydat musi mieć ukończone magisterskie studia wyższe o kierunku przydatnym do wykonywania zawodu, w szczególności techniczne lub prawnicze oraz złożyć z wynikiem pozytywnym egzamin kwalifikacyjny. Warunkiem przystąpienia do egzaminu jest ukończenie aplikacji rzecznikowskiej. Zawód można wykonywać po złożeniu ślubowania i uzyskaniu wpisu na listę rzeczników patentowych prowadzoną przez Urząd Patentowy RP.

Zawodu rzecznika nie można łączyć z urzędem sędziego, notariusza, komornika, prokuratora, asesora prokuratorskiego lub notarialnego a także z aplikacjami: ogólną, sędziowską, notarialną, komorniczą i prokuratorską

Z tego wynika, że nie każdy może być rzecznikiem, ale czy każdy może napisać zastrzeżenia patentowe? No właśnie – to kolejny mit.

Mit 8 – każdy może napisać zastrzeżenia patentowe

Niezupełnie. Oczywiście, teoretycznie każdy może spróbować pisać, ale bez rzetelnej wiedzy o tym jak je pisać może to być nieudana próba. Co gorsze: stracona szansa, aby uzyskać ochronę wynalazku.

Czym są zastrzeżenia patentowe?

Zastrzeżenia patentowe to część dokumentacji rozwiązania, którą składa się do urzędu patentowego w celu uzyskania patent na wynalazek. O tym, czym jest wynalazek i jakie cechy powinien spełniać, aby możliwe było uzyskanie patentu dla jego ochrony, pisaliśmy tutaj.

Zastrzeżenia patentowe z jednej strony definiują wynalazek, a w zasadzie jego najważniejsze cechy w sposób zwięzły, ale przy tym jednoznaczny, poprzez opisanie cech technicznych rozwiązania. Zastrzeżenia patentowe konkretyzują wynalazek zdaniem A Niewęgłowskiego [21], określają zastrzegany wynalazek oraz zakres żądanej ochrony. Po udzieleniu patentu umożliwiają identyfikację rozwiązania wyznaczając zakres wyłącznego prawa korzystania i rozporządzania wynalazkiem.

Zasady konstruowania zastrzeżeń patentowych zostały określone w art. 33 prawa własności przemysłowej, a uszczegółowienie tych zasad znajduje się przede wszystkim § 7-9 rozporządzeniu w sprawie dokonywania i rozpatrywania zgłoszeń wynalazków i wzorów użytkowych[22].

Wyróżnia się dwie części zastrzeżeń: pierwsza z nich nosi nazwę “niezamiennej”, która zawiera zespół cech technicznych wynalazku potrzebnych do jego zdefiniowania, które jednak nie są nowe – a więc stanowią stan techniki. Jak zauważa A. Niewęgłowski „cechy te tworzą pewien układ odniesienia, pozwalający usytuować rozwiązanie w sferze już istniejącego zasobu wynalazków”[23]. Drugą część zastrzeżenia patentowego określa się mianem “znamiennej”, i to w tej części znajdują się cechy rozwiązania, które zostały “stworzone” przez jego twórcę, a więc te cechy ktore wyróżniają wynalazek z ogólnego zasobu rozwiązań należących do tzw. stanu techniki wskazanego w części nieznamiennej[24]. To właśnie w tej drugiej części rzecznik używa bardzo charakterystycznych słów “znamienny tym, że”.

Poza tym mamy dwa rodzaje zastrzeżeń patentowych: zastrzeżenia niezależne i zależne.

Z powyższego opisu widać, że trudno jest napisać poprawne zastrzeżenia patentowe bez praktyki w tym zakresie. Trzeba bowiem wiedzieć, że ważne są nie tylko określone sformułowania wymagane przez rozporządzenie, ale także solidna wiedza pozwalająca na to, żeby napisać tak zastrzeżenia, aby nie udało się ich obejść i zapewnić maksymalną ochronę wynalazku zabezpieczonego patentem.

Mit 9 – działam za granicą, polski rzecznik nie jest mi potrzebny

Przeciwnie, to rzecznicy patentowi znają się na wielu aktach międzynarodowych. Część praw własności intelektualnej jest objęta międzynarodowymi konwencjami, dyrektywami i rozporządzeniami unijnymi. W regulacjach tych zawarte są “narzędzia” dla rzecznika.

Można w uproszczeniu przyjąć, że zarówno prawo autorskie, którego podwaliny w 1886 r. wprowadziła na forum międzynarodowym Konwencja berneńska o ochronie dzieł literackich i artystycznych (w Polsce aktualnie twórczość literacką i artystyczną, programy komputerowe a także korzystanie z wizerunku reguluje ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych) jak i prawo własności przemysłowej również początkowo regulowane międzynarodową konwencją podpisaną w Paryżu w roku 1883 (aktualnie w Polsce regulacje w zakresie praw przemysłowych znajdują się w ustawie z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej, jak również pozostałe regulacje w zakresie korzystania i komercjalizacji dóbr osobistych, ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa czy zasad uczciwej konkurencji – wszystkie te regulacje powstały ponad 100 lat temu po to, żeby z jednej strony chronić interesy autorów, twórców kreacji i innowacji, a z drugiej – aby regulować zasady na jakich inne osoby mogą z twórczości korzystać.

Dopełnienie międzynarodowych ustaleń w zakresie własności intelektualnej jest zawarte w Porozumieniu w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej zawarte w Marrakeszu w 1994 r (zwane „TRIPS”) w którym przewidziano minimalne standardy ochrony, pozostawiając państwom – członkom Porozumienia, swobodę co do zakresu i metody implementacji zobowiązań.

W przypadku Unii Europejskiej harmonizacja ustawodawstw państw członkowskich w zakresie ochrony własności intelektualnej, znalazła wyraz w szeregu dyrektyw implementowanych do ustawodawstw krajowych a także rozporządzeń wywołujących skutek bezpośredni w ustawodawstwach krajowych państw członkowskich. Jedynie dla przykładu można wymienić najważniejsze akty, które rzecznik musi wziąć pod uwagę dotyczące:

Ponadto w codziennej pracy stosujemy

Ufff… jeśli ktoś na co dzień nie zajmuje się IP, to zwykle nie wie nawet o istnieniu międzynarodowych regulacji, do których musimy sięgać.

Mit 10 – eksportuje, importuje więc rzecznika patentowego nie potrzebuję

Pomoc rzecznika patentowego przy ochronie własności intelektualnej nie kończy się na uzyskaniu prawa wyłącznego, czy wygraniu sporu o naruszenie praw własności intelektualnej. Ochrona praw własności intelektualnej ma również charakter celny i w tym zakresie wsparcie profesjonalisty jest również nieocenione.

W ramach tzw. ochrony celnej IP administracja celno – skarbowa realizuje zadania w zakresie przestrzegania przepisów o ochronie praw własności intelektualnej  współpracując w tym zakresie z właścicielami praw, czyli uprawnionymi do znaku, wzoru czy wynalazku. Jedną z form takiej współpracy jest możliwość złożenia wniosku o podjęcie działania przez organy celne (o ochronę celną). Decyzja o udzieleniu ochrony celnej wydawana jest na czas określony nie dłuższy niż 1 rok, a po upływie tego okresu ochrona celna może zostać przedłużona na kolejny okres. 

Oczywiście rzecznik patentowy wspiera klienta w procedurze administracyjnej, składa i proceduje w jego imieniu wniosek o ochronę celną, ale kluczowa jego rola dotyczy także pełnienia funkcji tzw. punktu kontaktowego z organami celnymi.

Ze względu na specyfikę procedury celnej, aby ochrona była realna a nie iluzoryczna, warto wyznaczyć osobę do kontaktu z organami celnymi na wypadek zawiadomienia o zatrzymaniu towaru i konieczności podjęcia dalszych działań, na które uprawniony ma nie wiele czasu.

Co więcej, zalecane jest rozróżnienie specjalizacji i funkcji danych przedstawicieli z uwzględnieniem podziału na:

Przedstawicielem ds. prawnych i technicznych możne być ta sama osoba, jednak musi ona posiadać niezbędną wiedzę z zakresu obydwu tych dziedzin, aby:

  1. wskazać prawa własności intelektualnej, których dotyczy wniosek;
  2. przekazać szczegółowe i techniczne dane dotyczące towarów oryginalnych;
  3. udzielić informacji, które są niezbędne, aby organy celne mogły rozpoznać towary;
  4. udzielić informacji mających znaczenie dla dokonywanej przez organy celne analizy i oceny ryzyka naruszenia konkretnego prawa.

Więcej o zasadach ochrony celnej własności intelektualnej możesz przeczytać tutaj.

Mit 11 – rzecznik patentowy zrobi zgłoszenie do urzędu i uzyska dla mnie ochronę – na tym jego zadanie się kończy

Uzyskanie ochrony na dane rozwiązanie techniczne, postać wytworu, czy oznaczenie to dopiero początek. Kolejne etapy działań, w których przedsiębiorca jest często wspierany przez rzecznika patentowego to przede wszystkim monitoring uzyskanego prawa.

Monitoring praw własności intelektualnej dotyczy:

Wsparcie rzecznika patentowego po udzieleniu prawa wyłącznego dotyczy także:

Mit 12 – mam masarnie i piekarnie rzecznik u mnie nie ma roboty

Absolutnie nie. Czy słyszałeś o nazwach pochodzenia (ChNP), oznaczeniach geograficznych (ChOG), czy gwarantowana tradycyjna specjalność (GTS)? Jeśli nie zajrzyj na naszego wpisu. Więcej szczegółów zajdziesz tu. Rzecznik przyda Ci się także wówczas, gdy masz gorzelnię 😊.

Mit 13 – rzecznik patentowy to profesja zagrożona wyginięciem

Mam nadzieję, że nie. Rzecznik patentowy to zawód interdyscyplinarny. Jest specjalistą z zakresu prawa, nauki i techniki – rozumie biznes oparty o technologię i innowacje. Jego celem jest ochrona własności intelektualnej i dobre jej zabezpieczenie. We współczesnym świecie, w dobie szybkiego postępu technologicznego z jednej strony, a dużą konkurencyjnością z drugiej, rzecznik patentowy jest partnerem zapewniającym faktyczne wsparcie dla tych przedsiębiorców, którzy wiedzą, że

Wartość własności intelektualnej w firmach wciąż wzrasta, a wraz nią, świadomość dlaczego trzeba ją chronić. Warto rozważyć współpracę z rzecznikiem, gdy Twoim celem jest:

Myślę, że w nowoczesnych firmach, rzecznik jest potrzebny, ma mnóstwo pracy i trudno go zastąpić.

Cd nastąpi, gdy nowe mity pojawią się 😊a tymczasem zapraszamy do kontaktu, nasi rzecznicy są do Twojej dyspozycji.

Photo by LinkedIn Sales Solutions on Unsplash

[1] https://oceantomo.com/intangible-asset-market-value-study/
[2] M. Słomski, Historia Rzecznictwa Patentowego w Polsce, Tessa, Warszawa 1997.
[3] M. Słomski, Historia Rzecznictwa Patentowego w Polsce, Tessa, Warszawa 1997, str. 18
[4] https://sjp.pwn.pl/slowniki/rzecznik
[5] M. Ożóg, Zawód rzecznika patentowego w Polsce na tle rozwoju prawa własności przemysłowej, UPRP 2019
[6] Ustawa z dnia 5 lutego 1924 r. o ochronie wynalazków, wzorów i znaków towarowych, Dz.U. RP z 1924 r.,
nr 31, poz. 306.
[7] M. Ożóg, Zawód rzecznika patentowego w Polsce na tle rozwoju prawa własności przemysłowej, UPRP 2019.
[8] Tymczasowy dekret (z 13 grudnia 1918 r.) o Urzędzie Patentowym, M.P. z 22.12.1918 r., nr 236; Dz.P.P.P.
z 1918 r., nr 21, poz. 66;
[9] M. Ożóg, Zawód rzecznika (…).
[10] Ustawa z dnia 11 kwietnia 2001 r. o rzecznikach patentowych (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 303).
[11] Art. 19 ust. 1 pkt 4 ustawy o rzecznikach patentowych
[12] Uchwała Sądu Najwyższego OSNC 2018/4/37 – uchwała z dnia 26 lipca 2017 r.
[13] Ibidem.
[14] https://www.rzecznikpatentowy.org.pl/historia-rzecznictwa-patentowego/, dostęp 21.08.2023.
[15] Ustawa o rzecznikach patentowych z dnia 9 stycznia 1993 r. (Dz.U. Nr 10, poz. 46).
[16] MP 1993 nr 15, poz. 125, weszło w życie z dniem ogłoszenia, co nastąpiło 1.04.1993 r.
[17] M. Słomski, Historia Rzecznictwa Patentowego w Polsce, Tessa, Warszawa 1997.
[18] Ustawa z dnia 11 kwietnia 2001 r. o rzecznikach patentowych (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 303).
[19] M. Ożóg, Zawód rzecznika patentowego w Polsce na tle rozwoju prawa własności przemysłowej, UPRP 2019
[20] Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 1170).
[21] A. Niewęgłowski [w:] T. Demendecki, J. Sitko, J. Szczotka, G. Tylec, A. Niewęgłowski, Prawo własności przemysłowej. Komentarz, Warszawa 2015, art. 31.
[22] Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 17 września 2001 r. w sprawie dokonywania i rozpatrywania zgłoszeń wynalazków i wzorów użytkowych (Dz. U. Nr 102, poz. 1119 z późn. zm.).
[23] A. Niewęgłowski [w:] T. Demendecki, J. Sitko, J. Szczotka, G. Tylec, A. Niewęgłowski, Prawo własności przemysłowej. Komentarz, Warszawa 2015, art. 31.
[24] ibidem
[25] Ibidem.

Sukces Barbie nie byłby możliwy bez zabezpieczenia praw do poszczególnych rozwiązań technicznych czy wyglądu lalki. Oczywiście prawami własności intelektualnej: wzornictwem przemysłowym czy patentami. Dodatkowo, na popularność zabawki miały wpływ dobrze przemyślane kampanie marketingowe. Te zaś, w dużej mierze, również oparte są o pozyskanie i utrzymanie praw własności intelektualnej: znaków towarowych, praw filmowców, kreacji, reklam – z udziałem dzieci czy skierowanych do dzieci. O tym wszystkim pisaliśmy w pierwszej części historii Barbie. W drugiej części, Barbie, a właściwie osoby z nią związane, trafiają do sądu … Ponad 60-cio letnia walka o Barbie, to walka na prawa i o prawa własności intelektualnej.

Wróćmy zatem do początków Barbie i „zaczerpnięcia” przez Ruth Handler projektu dorosłej lalki od Bild Lilli. Mattel – firma założona przez Harolda „Matta” Matsona i Elliota Handlera – męża Ruth, nie tylko wykorzystała pomysł na lalkę “dorosłą” zamiast oferowanych wówczas dziewczynkom lalek-niemowlaków. Pierwsza lalka Barbie była bardzo podobna do Lilli.  Więcej o tym w pierwszej części historii Barbie.

Początki Barbie a koniec Bild Lilli

W 1960 r. Greiner & Housser – następca prawny twórcy Lilli, złożył wniosek patentowy w USA na staw biodrowy postaci a następie udzielił licencji wyłącznej na 10 lat nowojorskiemu producentowi – Louis’owi Marx. Ten ostatni, pozwał firmę Mattel, twierdząc że naruszyła prawa autorskie twórców Lilli i w nieznaczny sposób zmodyfikowała niemiecką lalkę, by stworzyć Barbie. Pozwany zaprzeczył zarzutom Greiner & Housser. Wydawało się, że batalię pomiędzy przedsiębiorcami zakończyło w 1964 r., zakupienie praw autorskich i praw patentowych do Lilli przez Mattel i następne wycofanie Lilli z produkcji.

Jednak temat powrócił już po 2000 r., kiedy to Greiner & Housser zarzucili Mattel oszustwo związane z umowami z 1964. Powód twierdził, że zaakceptował zryczałtowaną opłatę licencyjną na podstawie fałszywych danych od Mattel dotyczących liczby sprzedanych egzemplarzy Barbie. Przedsiębiorca żądał zniesienia ważności umów i odszkodowania w wysokości stanowiącej sumę opłat licencyjnych za każdą Barbie sprzedaną po 1964 r. Powództwo zostało oddalone przez sąd.[1]  

Mattel atakuje. Mattel jako powód.

Jak na gigant przystało władca różowego imperium często sięgał po pomoc prawników.

1.     „I’m a Barbie Girl”…

Wystarczy tyle: „I’m a Barbie Girl in a Barbie world”, by w głowie wybrzmiała znana piosenka duńskiego zespołu muzycznego Aqua. Czy ten znany hit (w latach 90. XX w. nr 9 na liście Billboard Hot Singles) ma cokolwiek wspólnego z lalką Barbie?

W 1997 r. producent Barbie wniósł pozew przeciwko wytwórcom singla, w którym żądano zaniechania naruszeń znaku towarowego Barbie należącego do Mattel, wycofania i zniszczenia produktów naruszających prawo Mattel oraz naprawienia szkód, które – zdaniem powoda – powstały dlatego, że tekst piosenki kojarzył się w sposób niesmaczny i seksualny z lalkami Barbie. Producenci singla wskazywali, że utwór stanowi zabawną piosenką o luźnej tematyce, która w żadnym stopniu nie jest powiązana z twórcami lalek. Tym razem producent zabawki, po ponad 5-letniej walce, przegrał proces.[2]

W międzyczasie producent utworu pozwał firmę Mattel o zniesławienie, a skutkiem tego postępowania było sformułowanie sądu, „(…), aby strony wyluzowały”[3] 😉

Czy Mattel „wyluzował” zgodnie z zaleceniem sądu?

Pomimo wcześniejszego sporu firma Mattel postanowiła wykorzystać popularność piosenki „I’m a Barbie Girl” i wydać spot reklamowy Barbie z jej użyciem, reklama promowała wydanie lalek Barbie Fashionistas, zmieniając przy tym część słów tekstu na potrzeby reklamowania różnorodności „You can be a star, no matter who you are”.[4]

2.     Bollywoodzkie kino z udziałem Barbie

Mattel w 2017 r. pozwał przed Sąd Najwyższy w Delhi twórców filmu: „Tera Intezaar” za umieszczenie piosenki Barbie Girl w filmie. Mattel poniósł zarzut naruszenia jego znaku towarowego Barbie zarejestrowanego również na terytorium Indii, a wykorzystanie piosenki ze słowem Barbie miało na celu czerpanie z reputacji Barbie i zwiększenie atrakcyjności filmu.[5] Podnoszono również nieadekwatność treści filmu, tańca jak i piosenki do odbiorców produktów firmy Mattel – dzieci. Mattel znów nie wyszedł zwycięsko, a sąd w Delhi wskazał, że nałożenie zakazu mogłoby nieść niepoprawną wiadomość do ogółu społeczeństwa i naruszać wolność słowa i wypowiedzi.[6]

3.     Mattel vs. Bratz

We wczesnych latach 2000 r. na rynku pojawiła się zdecydowana konkurencja dla Barbie. Bratz to lalki o większych głowach, dużych oczach z mocniejszym makijażem i nowoczesnymi ubraniami, wyglądającymi wręcz jak wyciągnięte z szafy buntowniczej nastolatki. Bratz spodobały się starszym dziewczynkom, zabierając Barbie około 40% rynku. Odpowiedzią Mattel na konkurencyjne Bratz była własna linia lalek o nazwie Monster High.

Photo by Kira Cherkavskaya on Unsplash

Walka pomiędzy przedsiębiorcami rozpoczęła się, gdy producent Bratz – MGA Entertainment zarzucił Mattel naśladownictwo produktu, natomiast Mattel powołała się na kradzież wzoru lalek Bratz przez projektanta, będącego wcześniej pracownikiem Mattel.  

Wieloletni proces miał różnorodne rozstrzygnięcia: w I instancji zdecydowanie zyskiwał Mattel, następnie sąd odwoławczy przekazał sprawę do ponownego rozpoznania, podczas którego sąd przychylił się do zdania MGA Entertainment.[7] Cały spór zakończył się w zasadzie z wyłączną korzyścią dla prawników MGA[8] oraz stał się materiałem do twórczości prof. Orly Lobel, która wydała książkę w związku z procesem „You don’t own me. How Mattel v. MGA Entertainment Exposed Barbie’s Dark Side”.[9] Podobno ten spór kosztował Mattel 700 mln dolarów.

4.     Mattel przeciwko Walking Mountain Productions

Artysta i fotograf Thomas Forsythe w latach 90. XX wieku stworzył serię fotografii: „Food Chain Barbie” przedstawiających lalkę Barbie w karykaturalnych figurach i sytuacjach. Seria ta miała na celu krytykę uprzedmiotowienia kobiet symbolizowanego w fotografiach przez lalkę Barbie. Twórca uważał, że Barbie jest produktem, „który żywi się niepewnością naszej kultury konsumpcyjnej związanej z pięknem i obsesją na punkcie doskonałości”[10].

Dozwolony użytek czy naruszenie praw autorskich do Barbie?

Mattel pozwał artystę, wskazując, że seria fotografii narusza prawa autorskie firmy Mattel, jej prawo do znaku towarowego Barbie oraz do wzoru przemysłowego. Sąd w Los Angeles stwierdził, że wykorzystanie lalki Barbie mieści się w zakresie pojęcia parodii i podlega pod dozwolony użytek. O różnicach w tych rodzajach twórczości możesz przeczytać tu: https://lgl-iplaw.pl/2022/01/buty-szatana-i-buty-jezusa-czyli-o-tym-jak-detournement-i-dozwolony-uzytek-walcza-z-goodwill-i-renoma-o-dusze-klienta/

Sąd weryfikując dozwolony użytek rozpatrywał:

Znak towarowy Barbie vs. twórczość fotografa:

Sąd stwierdził powszechność używania sformułowania Barbie w kulturze amerykańskiej i niemożność zabronienia posługiwania się nim w związku z zastrzeżeniem znaku towarowego. Dodatkowo uznano, że stworzenie zdjęć z wykorzystaniem Barbie było niezbędne do stworzenia parodii o wydźwięku zgodnym z zamysłem artysty, a w odniesieniu do działań niekomercyjnych Mattel nie mógł powołać się na swoje prawo do znaku towarowego.[11]

Wzór przemysłowy Barbie a fotografie:

Sąd stwierdził, że wykorzystanie postaci Barbie było konieczne dla pokazania samej idei Barbie. Sąd uznał, że artysta nie przekroczył granic proporcjonalności w stosunku do wykorzystania wzoru użytkowego. Fotograf również nie sugerował, by jego działalność artystyczna miała jakikolwiek związek z firmą Mattel.[12]

5.     Inne postępowania z udziałem Mattel jako powoda

Nie tylko Bratz…

Należy wspomnieć tylko, że powyżej prezentowane postępowania nie są jedynymi, a Mattel procesował się również z Tonka Corp – producentem lalek miss America z Hongkongu, która została wprowadzona na rynek amerykański. W tym przypadku amerykański koncern wygrał spór o naruszenie praw autorskich i znaków towarowych.[13]

Adios, Barbie!

Inną sprawą związaną znów z postrzeganiem figury i całego wyglądu kobiety było postępowanie Mattel przeciwko twórcom książki: „Adios, Barbie”, której tematyka krążyła wokół wyglądu z uwzględnieniem rasy, koloru skóry, pochodzenia etnicznego.

Książka o charakterze feministycznym miała niewielkie grono odbiorców. Koncern Mattel pozywając wydawnictwo Seal Press zarzuciło korzystanie z renomy koncernu w związku z popularnością Barbie oraz oszukanie opinii publicznej w zakresie związku koncernu z publikacją.

Postępowanie zakończyło się ugodą sądową w związku z obawą nadmiernych kosztów sądowych po stronie wydawnictwa. Koncern uzyskał usunięcie nazwy Barbie z tytułu publikacji jak i elementów związanych z ubiorem i akcesoriami z okładki książki.[14]

Restauracja Barbie

Sprawa dotyczyła sieci małych restauracji w Kanadzie o nazwie „Barbie’s”. Mattel pozwał właściciela sieci w zakresie naruszenia jego prawa do znaku towarowego. Jak myślicie ile może być związku pomiędzy plastikową lalką, a daniami z grilla?

Otóż sąd stwierdził, że nazwa Barbie jest znana tylko w połączeniu z lalką, natomiast sama nazwa „Barbie” nie jest od razu kojarzona z koncernem produkującym zabawki. Sąd uznał, że są to na tyle odrębne branże i odmienni klienci, że nie istnieją powody, by stwierdzić, że nazwa restauracji „Barbie’s” jest powiązana z lalkami. Sklepy z zabawkami i restauracje to odmienne kanały sprzedaży. Restaurator wygrał postępowanie, a odwołanie zostało przez sąd oddalone.[15]

Druga strona karty – Mattel jako pozwany

Powyżej wskazywaliśmy akcję firmy Mattel dotyczącą wydania kolekcji lalek na wzór kobiet godnych naśladowania Wśród nich wskazywaliśmy polskie przedstawicielki: Martynę Wojciechowską i Anitę Włodarczyk.

Jedną z pierwszych uhonorowanych kobiet była Frida Kahlo.

Frida Kahlo jako inspirująca kobieta w świecie Barbie

Przeciwko wprowadzeniu lalki na kształt malarki stanęła rodzina Kahlo, która zarzuciła koncernowi zniekształcenie wizerunku artystki poprzez nieuwzględnienie charakterystycznej dla malarki monobrwi. Sąd meksykański zablokował sprzedaż zabawki i zaprzestania używania marki, wizerunku i dzieł słynnej malarki przez koncern Mattel bez zgody uprawnionego.[16]

Co interesujące, Frida Kahlo Corporation (FKC) z siedzibą w Panamie pozwało rodzinę artystki, zarzucając im, bezprawne uzurpowanie sobie praw do udzielania zezwoleń na korzystanie z nazwiska i twarzy artystki. FKC zażądało ponad 70 tys. Dolarów odszkodowania i nakazania siostrzenicy artystki – Mar’ze Cristinie Romeo Pinedo zaprzestania przedstawiania się jako osoba posiadająca prawa do oznaczeń związanych z artystką.[17]

Hello Barbie! – prawo do prywatności

Czy producenci tej zabawki wyprzedzili bum sztucznej inteligencji? W 2015 r. Mattel wprowadził do obrotu zabawkę o sympatycznej nazwie „Hello Barbie”. Lalka poprzez połączenie z siecią Wi-Fi porozumiewała się z jej użytkownikami, a nawet zadawała pytania. Pomimo, w teorii niewinnych założeń zabawki, niosła ona za sobą niebezpieczeństwo naruszenia prywatności użytkowników, choćby ze względu na możliwość połączenia z nieautoryzowaną siecią Wi-Fi, a także zapisywaniem przekazywanych zabawce informacji w chmurze, które następnie miały trafiać do firmy marketingowej analizującej zachowania i potrzeby dzieci w celu stworzenia jeszcze bardziej dopasowanej do nich oferty zabawek. [18]

Również resort cyfryzacji w Polsce ostrzegał o zagrożeniu dla prywatności wynikającej z użytkowania aplikacji nawiązującej do Barbie: barbieselfie.ai oraz barbie.me. Strony te, w ostatnim czasie, zyskały na popularności ze względu na możliwość stworzenia własnej wersji Barbie i Kenów. Jak wskazuję Ministerstwo Cyfryzacji strony te, nie są powiązane z producentem lalek. Aplikacje przetwarzają zdjęcia użytkowników, a więc ich wizerunek, stanowiący ważny element danych osobowych. Akceptując politykę prywatności tych aplikacji dajemy im dostęp do wielu informacji z naszych telefonów, w szczególności: kamery smartfona; historii płatności; historii lokalizacji gps; danych rejestracyjnych; dokładnych danych technicznych telefonu; danych o zaangażowaniu użytkownika w mediach społecznościowych; informacji o interakcjach z innymi usługami; danych z ankiet i konkursów. O problemie naruszenia prywatności przez aplikacje i urządzenia można więcej poczytać tu i tu.

Ministerstwo Cyfryzacji wskazuje, że aplikacje nie spełniają wymagań RODO.[19] Więcej o prawie prywatności i cyberbezpieczeństwie przeczytasz tutaj

Barbie, najpopularniejsza Basia … czy naprawdę należy cokolwiek jeszcze dodawać? Ta ikona popkultury, jeszcze bardziej napędzona nową produkcją filmową, rządzi na rynku producentów lalek stworzonych na wzór dorosłych już od lat 60. XX w. Pomimo, że lalka ma zbudowaną wokół siebie niesamowitą renomę, to pamiętać należy o wielu negatywnych głosach, dotyczących promocji nienaturalnych proporcji ciała, wyidealizowanego kanonu piękna. Dostrzegane jednak popularność lalek Barbie powodują, że koncern Mattel jest wciąż niezwykle zapracowanym przedsiębiorstwem, a liczne próby imitacji ich produktów lub wykorzystywania Barbie do własnych celów są od lat przez Mattel zabezpieczane i blokowane dzięki wykorzystaniu praw własności intelektualnej. Okazuje się, że Barbie często bywa w sądach …

Photo by Nina Novelo on Unsplash

[1] https://www.businessinsider.com/barbie-history-bild-lilli-mattel-ruth-handler-german-comic-strip-2023-5?IR=T, dostęp 03.08.2023.
[2] K. Grzybczyk, 4. Sprawa Barbie Girl [w:] Ikony popkultury a prawo własności intelektualnej. Jak znani (…).
[3] https://caselaw.findlaw.com/court/us-9th-circuit/1260576.html, dostęp 03.08.2023.
[4] https://archive.nytimes.com/mediadecoder.blogs.nytimes.com/2009/08/26/years-later-mattel-embraces-barbie-girl/, dostęp 03.08.2023.
[5] https://indianexpress.com/article/entertainment/bollywood/sunny-leone-tera-intezaar-sued-barbie-song-makers-win-case-4957334/, dostęp 03.08.2023.
[6] https://indiankanoon.org/doc/158628950/, dostęp 03.08.2023.
[7] https://www.newyorker.com/magazine/2018/01/22/when-barbie-went-to-war-with-bratz, dostęp 03.08.2023.
[8] https://www.wipo.int/wipo_magazine/en/2011/04/article_0006.html, dostęp 03.08.2023.
[9] https://www.amazon.pl/You-Dont-Own-Me-Entertainment/dp/0393254070, dostęp 03.08.2023.
[10] https://h2o.law.harvard.edu/cases/4645, dostęp 03.08.2023.
[11] http://www.artistrights.info/mattel-inc-v-walking-mountain-productions, dostęp 03.08.2023.
[12] K. Grzybczyk, 7. Mattel v. Walking Mountain Productions [w:] Ikony popkultury (…).
[13] https://vlex.hk/vid/mattel-inc-v-tonka-862506969, dostęp 03.08.2023.
[14] K. Grzybczyk, 7. Mattel v. Walking Mountain Productions [w:] Ikony popkultury (…).
[15] https://scc-csc.lexum.com/scc-csc/scc-csc/en/item/2294/index.do, dostęp 03.08.2023.
[16] https://www.themarysue.com/judge-mexico-bans-frida-barbie/, dostęp 03.0.2023.
[17] https://hyperallergic.com/442262/barbie-lawsuit-frida-kahlo-licensing-company-artists-relative/, dostęp 03.08.2023.
[18] K. Grzybczyk, 8. Prawo do prywatności [w:] Ikony popkultury a prawo własności intelektualnej. Jak znani i sławni (…).
[19] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/aplikacja-barbie-barbieselfie-ai-bairbie-me-ostrzezenie, dostęp 07.08.2023.

Na fali głośnego ostatnio filmu z udziałem Margot Robbie oraz Ryan’em Gosling’iem – „Barbie” nie sposób zignorować historię i dzieje samej lalki. Postać stanęła znów u szczytu swojej popularności dzięki ekranizacji, na pierwszy rzut oka banalnej historii plastikowej lalki, jednak poruszającej również wiele tematów społecznych i kulturowych. Jedni kochają Barbie od najmłodszych lat, za piękne ubranka, interesujące dodatki i urozmaicanie świata fantazji, inni obwiniają za propagowanie nienaturalnego piękna, obniżanie poczucia własnej wartości u dzieci. Skąd jednak wzięła się popularność Barbie i kto stoi za jej sukcesem? Sprawdźmy wskutek jakich działań marketingowych, PR-owych oraz wykorzystujących prawa własności intelektualnej lalka Barbie stała się i nadal jest hitem sprzedaży od lat 60. XX wieku.

Barbie – jedna z najlepiej sprzedających się zabawek, ikona kultury masowej. Co więcej, przyjaciółka rzeszy dzieci. Niewiele osób wie, że ta kultowa postać ze świata niewinnych lat, ma za sobą dość zaskakująca historię. Barbie została zaprojektowana na wzór niemieckiej lalki Bild Lilli, która została stworzona jako kolekcjonerska „zabawka dla dorosłych”….

Historia Barbie – inspiracja czy opracowanie

Niemiecki tabloid w latach 50. XX w. tworzył serię komiksów o przygodach Lilli – pewnej siebie, majętnej dzięki hojności sponsorów call girl. Komiksy te cieszyły się na tyle dużą popularnością, że Bild postanowiło wypuścić serię lalek, którą można było kupić w latach 1955 – 1964.[1] Często jako prezenty na wieczory kawalerskie.

Ruth Handler – twórczyni Barbie – córka Jakuba i Idy Moskowicz żydowskich emigrantów z Polski[2], podróżując po Europie z mężem i dziećmi, na wystawie jednego ze sklepów, spostrzegła Lilli – lalkę, podobną do tej o jakiej wcześniej myślała – nie była to lalka niemowlak, ale dorosła elegancka kobieta. Przekonała kierownictwo Mattel – firmę jakiś czas wcześniej założoną przez Harolda „Matta” Matsona i Elliota Handlera – męża Ruth Handler, do prac nad „dorosłą” lalką, gdy rynek był zasypany lalkami – niemowlakami. Po 3 latach pracy nad prototypem w 1958 r. stworzyła Barbie, której nazwa to zdrobnienie imienia córki  twórczyni – Barbary.[3]

Pierwsza lalka Barbie była wykonana z winylu zamiast z twardego plastiku, miała ukorzenione włosy z kręconą grzywką zamiast peruki, zawierała osobne buty i kolczyki, które nie były odlewane jak w przypadku Lilli. Pozostałe elementy były takie same jak u Lilli. Zatem, czy pomysł kultowej Barbie był przełomowy, czy jednak Ruth Handler z lalki z wydatnymi piersiami postanowiła stworzyć lalkę, która zaprezentuje dzieciom życie dorosłej kobiety. Kontrast pomiędzy historiami tych dwóch lalek jest znaczący, ale sama Barbie i Lilli, nie różniły się za bardzo z wyglądu.[4]

Frederic Neema/Sygma via Getty Images, Chesnot/Getty Images

Firma Mattel wprowadzając do obrotu swoją Barbie w 1959 r., nawet nie prosiła o pozwolenie twórców Bild Lilli o wykorzystanie ich projektu…

I tutaj należy postawić pytanie: czy projekt Barbie jest opracowaniem Lilli, czy też niemiecka koleżanka stanowiła wyłącznie inspirację dla powstania młodszej amerykańskiej lalki.

Opracowanie (utwór zależny) oparte jest na dziele wcześniej stworzonym przez innego twórcę. Charakteryzuje się szczególną strukturą, na którą składają się twórcze elementy utworu już wcześniej istniejącego (zwanego macierzystym, pierwotnym) oraz elementy twórcze dopełniające innego twórcy. Utwór zależny to taki, w którym twórczo przekształcono dzieło pierwotne. Samo stworzenie opracowania nie wymaga żadnych formalności, ale korzystanie z opracowania wymaga zezwolenia autora utworu pierwotnego (art. 2 prawa autorskiego)[5].  

Natomiast utwory inspirowane cudzą twórczością to takie, które zostały stworzone w wyniku emocjonalnego i intelektualnego impulsu, “podniety”, wywołanych cudzym dziełem i do tego dzieła się odwołującym. Jak wskazuje się w doktrynie elementy tego cudzego dzieła są w utworze nowo powstałym rozpoznawalne, ale nie są dominujące.[6] W przypadku dzieł inspirowanych nie jest konieczne uzyskiwanie zgody od twórcy utworu pierwotnego.

Więcej na ten temat: tu i tutaj oraz w tym miejscu.

Naturalnie, granica między opracowaniem cudzego utworu a dziełem inspirowanym jest bardzo  płynna. Potwierdzają to liczne spory. W jednym z nich Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził, że przez utwór inspirowany “należy rozumieć zaczerpnięcie wątku cudzego utworu, a zgoda autora dzieła inspirującego jest zbędna”[7]. Zawsze przy ocenie czy mamy do czynienia z opracowaniem trzeba wziąć pod uwagę zakres swobody twórczej późniejszego z autorów, zwanego w doktrynie twórcą zależnym. I to pytanie należałoby postawić przed Ruth.

Być może dla uniknięcia tych prawnych dywagacji Mattel nabył w 1964 r.  od Greiner& Housser prawa autorskie i prawa patentowe do lalki Bild Lilli[8]. Więcej informacji o bataliach sądowych pomiędzy twórcami lalek znajdziesz w drugiej części o Barbie 😉

Barbie i marketing – kontrowersje a kampanie reklamowe

Pierwotnie Barbie w 1959 r. na targach w Nowym Jorku nie odniosła sukcesu, a jej twórcom zarzucono seksizm, zbyt wydatne eksponowanie piersi i demoralizujący wpływ na dzieci.[9] Przełom nastąpił, gdy Mattel zdecydowało się na telewizyjną reklamę lalki i od tego czasu dziewczynki się nią oczarowały.

Z naszej IP prawniczej perspektywy ciekawe jest to, że na sukces zapracowało dobranie grupy docelowej reklamy. Po raz pierwszy to nie dorośli stali się adresatami reklamy, tylko dzieci. To do nich Ruth skierowała reklamę. W reklamie dziewczynki miały wyobrazić sobie siebie jako dorosłe kobiety.

PS. My o reklamie skierowanej do dzieci można więcej przeczytać tu oraz tutaj.

Z perspektywy ponad 60 lat istnienia Barbie nie sposób pominąć skutków ubocznych popularności lalki. Początkowe zarzuty z nowojorskich targów okazały się rzeczywistym problemem, gdzie Barbie pomimo pokazywania swojej niezależności od płci męskiej i silnej pozycji, to w kwestii wyglądu, no cóż, pozostaje w większości niezmienna – młoda, niezmiernie szczupła i seksowna.[10]

Gdyby Barbie była prawdziwą kobietą, to obwód jej talii byłby aż o 39% mniejszy od osób chorujących na anoreksję, ale również nie mogłaby miesiączkować (fińscy naukowcy dowiedli, że by mogła menstruować brakowałoby jej około 20% tkanki tłuszczowej).[11] Tyle w temacie „tradycyjnej” Barbie… badania wskazują, że młode dziewczynki z jednej strony uwielbiając Barbie ustanowiły ją jako punkt odniesienia własnej figury, co nierzadko wpływa negatywnie na proces budowania własnej tożsamości młodej kobiety jak i jej wizerunek.

Gdy dziecko poznaje świat, a ulubiona lalka prezentuje określony obraz ciała, staje się on dla niego wzorcem. Wskazuje się, że wyidealizowane, a może lepiej powiedzieć przerysowane wymiary Barbie mogą budować efekt niezadowolenia z własnego ciała (ang. Body dissatisfaction) skutkujący nawet zaburzeniami odżywiania. [12]

Rewolucja Barbie

Wszelkie negatywne głosy dotyczące wyidealizowanego wyglądu Barbie zostały wysłuchane. Przede wszystkim w 2015 r. kobiety zyskały swoje reprezentantki w świecie lalek poprzez uruchomienie linii Barbie Fashionistas, prezentującej Barbie w różnych odcieniach skóry, z różnymi kolorami oczu, włosów, a także fryzurami. Linia miała na celu lepiej oddać, to co widzą wokół siebie dziewczynki. [13]

Nowe modele następnie wprowadzone w 2016 r. reprezentują również różne sylwetki i odmienności ciała, a nawet, to dopiero przełom, Barbie z giętkimi kostkami, dzięki którym można jej założyć płaskie buty! Choć zmiana w aspekcie kostek wydaje się zabawna, to w filmie Barbie noszenie płaskiego obuwia utożsamiano na pierwszy rzut oka z psuciem się lalki, a w rzeczywistości chodziło o uczłowieczenie Barbie i początek jej drogi zmagania się z trudnościami ludzkimi.

W 2017 r. Mattel wprowadziło lalki Barbie o charakterze edukacyjnym i takie, które miały na celu promować tolerancję – Barbie Shero (ang. she – ona, hero – bohater). Za prototyp pierwszej lalki w hidżabie posłużyła medalistka olimpijska, szablistka  Ibtihaj Muhammad, o której umieszczono wpis na Twitterze: „Bardzo się cieszymy z uhonorowania Ibtihaj Muhammad jedyną w swoim rodzaju lalką Barbie! Ibtihaj inspiruje kobiety i dziewczęta z całego świata do łamania barier”.[14]

I co dalej z Barbie?

Powyższe działania firmy Mattel są nie tylko działaniami marketingowymi, ale też odpowiedzią na wieloletnie głosy społeczeństwa domagające się różnorodności w świecie Barbie. Obecnie Mattel rzeczywiście odpowiada na hasło, że jak Barbie możesz być każdym. Aktualnie ikoniczna lalka stara się nieść głębsze przesłanie i rzucić światło wzmacniające się kobiece wzorce do naśladowania, starając się zainspirować dzieci do działania. Mattel tworzy lalki naśladujące niesamowite kobiety, działające w różnorodnych branżach od sportowców, przez lekarki i biologów morskich po COO wielkich przedsiębiorstw. Reprezentantką polskiej nietuzinkowej kobiety została m.in. Barbie na wzór Martyny Wojciechowskiej[15] oraz Barbie Anity Włodarczyk.

A więc ile praw własności intelektualnej jest w Barbie?

No cóż, wg nas bardzo dużo i wciąż przebywa z kolejnymi odsłonami Barie.

Znaki towarowe:

Lalka Barbie jest znana na całym świecie. Koncern Mattel mając świadomość popularności swoich produktów decyduje się na rejestrację swoich znanych oznaczeń jako znaków towarowych. Logo Barbie zostało zarejestrowane w znaczącej liczbie państw na świecie jako znak słowno – graficzny lub znak słowny. Logo Barbie jest najczęściej rejestrowane w obrębie:

Co więcej koncern Mattel rejestruje nie tylko oznaczenia Barbie, ale także Kena lub poszczególnych serii wypuszczanych modeli lalek, np. Holiday Barbie.

Licencja na znak towarowy Barbie:

Zarówno w przypadku filmu Barbie, jak i innych umów licencyjnych, firma Mattel udziela innym podmiotom praw do wykorzystywania znaku towarowego Barbie przy produkcji i sprzedaży różnorodnych produktów.

To dzięki tym działaniom na rynku mamy tak mnóstwo produktów z Barbie. Cechą charakterystyczną tych wszystkich produktów jest obecność logo Barbie, które służy jako nawiązanie do oryginalnej marki Barbie – Mattel.

Obecnie panuje szał na produkty kojarzone z Barbie, wiele „sieciówek” tworzy kolekcje inspirowane lalką, m.in. Zara.[17] Jednak zanim rozpoczął się trend Barbie nawiązujący do głośnej premiery filmowej, to już w 2017 r. mówiono o polskiej marce Bizuu, która stworzyła kolekcję inspirowaną lalką Barbie. W związku z wykorzystywaniem logo Barbie, Bizuu musiało uzyskać zgodę na wykorzystywanie znaku w formie licencji udzielonej przez Mattel.[18]

Więcej o znakach towarowych i licencjach na nie przeczytasz tutaj, tutaj i tu 😊

Różowy kolor Barbie:

Słynny różowy kolor utożsamiany z ubiorem Barbie, najbardziej koresponduje z kolorem Pantone 219 C.[19] Kolor uzyskuje ochronę w ramach m.in. ochrony wzoru sukienki Barbie oraz opakowań lalki. Co więcej został utożsamiony z produktami Mattel dzięki szerokiej działalności marketingowej, która promując swoje lalki w większości używa tego ostrego odcienia różu.[20]

Wzory przemysłowe Barbie:

Choć sama Barbie jest już atrakcyjnym produktem i chętnie kupowanym najmłodszym, to jednak czym by była bez swojego Dream House, „wypasionego” samochodu lub innych akcesoriów urozmaicających dzieciom zabawę. Wśród chronionych przez Mattel wzorów przemysłowych możemy znaleźć: poszczególne fragmenty lalek Barbie, jej akcesoria: projekty samochodów, jachtów lalki, również elementy Kena. 

Należy wspomnieć, że wzorem jest nowa i posiadająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności prze cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez ornamentację.

Więcej na temat ochrony własnych produktów w ramach wzorów przemysłowych przeczytasz tutaj.

Ochrona patentowa:

Zgodnie z art. 24 ustawy prawo własności przemysłowej[21] (dalej: „pwp”) patenty są udzielane na wynalazki, które cechują się nowością, posiadają poziom wynalazczy i nadają się do przemysłowego stosowania.

Projekty akcesoriów Barbie są chronione nie tylko przez wzory przemysłowe, ale również w ramach ochrony patentowej. Co więcej poddane ochronie mogą zostać również wynalazki realizowane za pomocą programu komputerowego, tak w legislacji europejskiej i programy komputerowe, zgodnie z prawem amerykańskim. I tak wśród wynalazków, które zostały w swoim czasie objęte ochroną patentową złożonych przez przedsiębiorstwo Mattel możemy znaleźć, m.in.:

Prawnoautorska ochrona Barbie:

Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej mającej charakter indywidualny, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Po samej definicji utworu z ustawy o prawie autorskim ciężko stwierdzić czy lalka Barbie jest tworzywem artystycznym. Bez wątpienia posiada swój indywidualny charakter. Wiele działań, otaczających „osobę” Barbie jest traktowanych jako przedmioty ochrony prawnoautorskiej.

Tu wymienić należy choćby słynny taniec lalki Barbie stworzony na potrzeby kampanii reklamowej w 2009 r. Choreografię do video stworzył JaQuel Knight, a sam taniec wykonywany do piosenki „Barbie Girl” ze zmienionym tekstem, stał się niejako wizytówką ruchów Barbie.[23] Warto też nadmienić, że sam teledysk jako utwór audiowizualny jest również przedmiotem ochrony prawnoautorskiej.

Barbie inspiruje:

Jak przystało na prawdziwą ikonę popkultury, Barbie została uwieczniona przez najbardziej popowego artystę malarza – Andy’ego Warhola. Obraz artysty z 1986 r. „Barbie. Portret BillyBoy” przedstawia Barbie z blond włosami i niebieskimi oczami. Dzieło jest bezsprzeczną inspiracją słynną lalką, której nazwa znalazła się również w tytule obrazu.[24]

Inny malarz inspirujący się wyglądem Barbie stworzył obraz o nazwie: „Barbluella” – kobiety z niebieskim kolorem skóry, czerwonymi włosami. Namalowana postać jest połączeniem lalki Barbie i komiksowej postaci Barbarelli.

Barbie jako inspiracja dla fotografów była przedstawiana na fotografiach takich artystów jak: Chris Jordan, Charles Paul Wilp czy David Levinthal. Fotografowie wizerunek Barbie wykorzystywali dla różnorodnych celów: reklamowych, poruszających ważkie tematy społeczne, jak konsumpcjonizm, trend idealnego ciała, sensu seksualności.

Architekt Robert A.M. Stern stworzył „Colossus of Barbie” posągi Barbie i Kena na prośbę galerii sztuki w Los Angeles. Oprócz Barbie i Kena inspiracją dla artysty miały być budowle antyczne: świątynia Abu Simbel w Egipcie oraz Kolos z Rodos.[25]

Ochronie prawnoautorskiej podlegają również projekty garderoby Barbie. Oprócz projektów stworzonych przez samo Mattel, dla Barbie pracowało już przeszło 70 projektantów. Jej pięknu i kształtom ulegali tacy jak: Gianni Versace, Dolce & Gabbana, Gucci, Cartier czy Calvin Klein. Pamiętać należy, że projekty mogą być poddane również ochronie z zakresu prawa własności przemysłowej.

Więcej o prawie mody przeczytasz tutaj.

Jak widzisz w samej Barbie i jej otoczeniu jest mnóstwo własności intelektualnej i kampanii marketingowych wykorzystujących prawa IP. Czy ten sukces marketingowy możliwy byłby bez stoczenia bojów? Prawnych bitew? Oczywiście nie. W bitwach tych Mattel pozywał i był pozywany. To o tych słynnych procesach napiszemy w drugiej odsłonie Barbie.

Photo by Sandra Gabriel on Unsplash

[1] https://vibez.pl/wydarzenia/wzorowana-na-niemieckiej-call-girl-zaskakujaca-historia-barbie-6922390548081632a, dostęp 03.08.2023.
[2] https://gwiazdy.wp.pl/byla-corka-emigrantow-z-polski-to-ona-stoi-za-barbie-6923411721587328a, dostęp 04.08.2023.
[3] https://natemat.pl/501389,wstydliwa-historia-barbie-byla-wzorowana-na-niemieckiej-seks-lalce-lilli, dostęp 03.08.2023.
[4] Frederic Neema/Sygma via Getty Images, Chesnot/Getty Images
[5] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 2509).
[6] Komentarz. Art. 2 PrAut red. Ferenc-Szydełko 2021, wyd. 4 Beck
[7] w wyroku z 16.4.2013 r. (I ACa 1216/12, Legalis)
[8] https://joemonster.org/art/49979, dostęp 07.08.2023.
https://indianexpress.com/article/explained/explained-culture/bild-lilli-adult-doll-barbie-8863617/, dostęp 07.08.2023.
[9] https://www.newsweek.pl/swiat/spoleczenstwo/powstanie-film-dokumentalny-o-barbie-historia-lalki-barbie/e4wpdxr, dostęp 03.08.2023.
[10] K. Grzybczyk, 3. Wzorzec amerykańskiej kobiecości [w:] Ikony popkultury a prawo własności intelektualnej. Jak znani i sławni chronią swoje prawa, Warszawa 2018.
[11] https://www.newsweek.pl/kultura/czy-mozemy-przestac-mowic-o-moim-ciele-barbie-ma-64-lata-i-skomplikowana-relacje-z/m7tp8tc, dostęp 03.08.2023.
[12] K. Grzybczyk, 3. Wzorzec amerykańskiej kobiecości [w:] Ikony popkultury (…).
[13] https://tvn24.pl/kultura-i-styl/lalka-barbie-o-nowych-ksztaltach-ra614672-3174159, dostęp 03.08.2023.
[14] https://www.theguardian.com/lifeandstyle/shortcuts/2017/nov/14/first-hijabi-barbie-other-sheroes-mattel-dolls-ibtihaj-muhammad, dostęp 03.08.2023.
[15] https://dziennikbaltycki.pl/barbie-shero-oto-wyjatkowe-kobiety-w-roli-lalekbohaterek-od-firmy-mattel-wsrod-nich-martyna-wojciechowska/ar/c15-13044308, dostęp 03.08.2023.
[16] Na podstawie znaku słowno-graficznego, nr zgłoszenia: 001641711, https://www.tmdn.org/tmview/welcome#/tmview/detail/EM500000001641711 , dostęp 07.08.2023.
[17] https://www.zara.com/pl/pl/woman-barbie-collection-mkt6395.html, dostęp 07.08.2023.
[18] https://viva.pl/moda/trendy/kolekcja-bizuu-inspirowana-lalka-barbie-26527-r3/, dostęp 07.08.2023.
[19] https://www.pantone.com/color-finder/219-C, dostęp 07.8.2023.
[20] How much intellectual property is there in Barbie? WIPO
[21] Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 1170).
[22] Więcej przykładów wynalazków znajdziesz w wyszukiwarce: https://patentscope.wipo.int/search/en/result.jsf?_vid=P10-LL0MOI-90285, dostęp 07.08.2023.
[23] https://www.youtube.com/watch?v=hwu6NrxVVFk, dostęp 07.08.2023.
[24] K. Grzybczyk, 5. Barbie i sztuki piękne [w:] Ikony popkultury a prawo własności intelektualnej. Jak znani i sławni (…).
[25] K. Grzybczyk, 5. Barbie i sztuki piękne [w:] Ikony popkultury a prawo własności intelektualnej. Jak znani i sławni (…).

Każdego dnia korzystając z Internetu poruszamy się w przestrzeni zawłaszczonej przez programy komputerowe, różnorodne pliki, informacje oraz wirtualne kreacje. „Logując” się do portali społecznościowych, instalując nową grę na smartfonie, a także subskrybując portale internetowe wykorzystujemy wirtualne dobra. Potrzebę “posiadania” wirtualnych dóbr dostrzegli producenci gier komputerowych oferując atrakcyjne dodatki: lepszy miecz, bardziej charakterystyczna zbroja, dodatkowe moce, to wszystko na wyciągnięcie ręki, a raczej dodatkowej gotówki. Chiński pasjonat gry “Justice Online” z gatunku MMORPG zainwestował w swoją postać kosmiczną kwotę około 5,5 mln zł. Chcąc zadbać o awatara postanowił współdzielić konto, dając przy tym dostęp do postaci osobie z zewnątrz. Dopuszczony do gry komputerowej zdecydował o sprzedaży wirtualnych przedmiotów za plecami “właściciela” za podobno omyłkowo wpisaną niedorzeczną sumę ok. 2200 zł[1].

Jaki był finał tej znajomości?

Sprawa trafiła do sądu, gdzie w pierwszej kolejności postanowiono o anulowaniu transakcji i zwrocie postaci pierwotnemu “właścicielowi”, a niedoszły nabywca uzyskał zadośćuczynienie w wysokości ok. 51 tys. zł. Co na taką transakcję powiedziałoby polskie prawo i co ważniejsze jak chroniony jest obrót dobrami wirtualnymi o wartości nierzadko milionów dolarów?

Tych i innych pytań nie pozostawiamy bez odpowiedzi… 😊

Definicja wirtualnych przedmiotów

Dobra wirtualne (eng. Virtual goods) rozumiane są niejednolicie. Jedni przypisują im wąskie znaczenie odnoszące się do wirtualnych przedmiotów, postaci i odpowiadających im wirtualnych wartości, utożsamiając wirtualne przedmioty z obiektami w grach online[2]. Drudzy pojmują te dobra szerzej, obejmując tym pojęciem domeny internetowe, konta mailowe, konta na portalach społecznościowych lub konta graczy z gier komputerowych[3].

Z tym pojęciem powiązane jest także określenie dóbr cyfrowych (eng. Digital goods), którymi są wartości niematerialne w postaci cyfrowej, tj. e-booki, streamingi, subskrypcje, aplikacje mobilne, poradniki wideo i inne. Przy rozumieniu wirtualnego dobra wąsko, dobra cyfrowe to pojęcie szersze, natomiast przy szerokim pojmowaniu można stwierdzić, że wirtualne przedmioty są tożsame z dobrami cyfrowymi.

Dobra wirtualne nie doczekały się dotychczas swojej definicji w prawie, natomiast dobra cyfrowe należy rozumieć w zgodzie z pojęciem „treści cyfrowych” z ustawy z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta[4] jako dane wytwarzane i dostarczane w postaci cyfrowej.

Dobra wirtualne a ich status prawny – sprzedaż wirtualnych przedmiotów

Mówiąc o wirtualnych przedmiotach nie można pominąć ich pozycji w realnym świecie. Treści te, zapisane w języku programowania jako przekazywanie danych informatycznych w formie sekwencji jedynek i zer, trafiają następnie do nas – odbiorców w formie impulsów, które my widzimy już jako właściwy wytwór na naszych odbiornikach. Jak jednak należy traktować te dobra? Kto jest do nich uprawniony i w jaki sposób z nich korzysta?

Większość wirtualnych przedmiotów i ich funkcjonowanie opiera się na poszczególnych programach komputerowych. Z uwagi na to, posługując się wirtualnymi przedmiotami mamy do czynienia z utworami chronionymi przez prawo autorskie[5], których funkcjonowanie w Internecie opiera się na oferowaniu dóbr w ramach umowy typu licencyjnego – potocznie określnej jako sprzedaż wirtualnych przedmiotów.

Umowy te mają najczęściej charakter umów o świadczenie usług i stanowią źródło praw i obowiązków użytkowników przestrzeni wirtualnych oraz licencjodawców (producentów/dystrybutorów). Najczęściej w obrocie funkcjonują w postaci:

Umowy tego typu mają charakter wzorców umownych, których zawarcie polega na wyrażeniu zgody na przyjęte odgórnie brzmienie. Najczęściej objawia się to „kliknięciem” właściwego okienka pod tekstem umowy. Bez negocjowania treści tej umowy i niestety najczęściej bez jej czytania.

Licencja może być odpłatna lub nieodpłatna, decyzja należy do producenta lub dostawcy treści wirtualnych.

W przypadku odpłatnej licencji wyróżnia się:

Gracz używając wirtualne przedmioty na podstawie umowy licencyjnej wpierw instaluje dostosowany do swojego użytku program komputerowy (często określany mianem program-klient) na własnym odbiorniku, co umożliwia komunikację z serwerem i następnie rzeczywiste korzystanie z dobra przez użytkownika. Użytkownik korzystając z dobra „porusza się” w ramach wcześniej zaprogramowanych wyborów, kreując m.in. własną rozgrywkę w grze komputerowej[6].

Obecnie m. in. umowy licencyjne użytkowników końcowych nie dają użytkownikowi prawa własności do postaci wirtualnych, przedmiotów i przestrzeni wirtualnych, ale jednak przyznają im wyłączne prawo do korzystania z danego awataru czy dobra wirtualnego, ograniczonego jedynie zakazem jego zbywania[7]. Jest to niejako alternatywa dla rozwoju prawa na wzór własności dóbr materialnych.

O gameplayu w grach komputerowych i ochronie więcej przeczytasz tutaj.

Wirtualne przedmioty a ochrona prawnoautorska

Wirtualny przedmiot zwykle będzie traktowany jako utwór i z tego powodu będzie on podlegał ochronie wynikającej z ustawy o prawie autorskim. Podmiotowi uprawnionemu z tytułu majątkowych praw autorskich, najczęściej twórcy/dystrybutorowi przysługują roszczenia wynikające z art. 79 ustawy o prawie autorskim. Również w szczególnych sytuacjach takie roszczenia przysługują użytkownikowi, jeśli niejako w trakcie swojej rozgrywki kreuje od początku dane dobro wirtualne, które jest przejawem jego działalności twórczej i może być uznane za utwór. Może to polegać np. na kreatywnym połączeniu przygotowanych przez twórcę elementów, tak że zyskują one swój unikatowy charakter.

Naruszenia mogą zaistnieć m.in. na płaszczyźnie przekroczenia warunków umowy typu licencyjnego poprzez m.in. odsprzedaż kopii dobra wirtualnego (więcej o tym przeczytasz m.in. tutaj).

Odpowiedzialność karna za naruszenie praw autorskich

Postępowanie w postaci przywłaszczenia autorstwa, rozpowszechniania dobra wirtualnego bez wskazania twórcy, zniekształcanie utworu, jego rozpowszechnianie bez pozwolenia, bezprawne zwielokrotnianie, a także bezpodstawne czerpanie korzyści majątkowych podlegają grzywnie, karze ograniczenia, a nawet karze pozbawienia wolności (art. 115 i n. ustawy o prawie autorskim).

Ochrona dóbr wirtualnych w ramach Kodeksu cywilnego – odpowiedzialność na zasadach ogólnych

Poza ochroną wynikająca z prawa autorskiego istotna jest ochrona wynikająca z ogólnych zasad prawa cywilnego.

Perspektywa dystrybutora

Spójrzmy wpierw na ochronę dóbr z punktu widzenia dystrybutora. Zwykle to jemu przysługują określone prawa majątkowe do danego dobra.

Co musi zaistnieć, aby można było mówić o odpowiedzialności naruszyciela w stosunku do dystrybutora?

Musi dojść do wyrządzenia innej osobie szkody.

Wskazuje się tu dwie sytuacje:

  1. szkoda gdy naruszycielem jest użytkownik dobra wirtualnego – np. użytkownik narusza korzystanie z dobra przez innego użytkownika, tym samym łamiąc warunki użytkowania dobra wirtualnego;
  2. szkoda gdy naruszycielem jest podmiot trzeci – np. pozbawiając właściwego użytkownika dostępu do dobra.

W pierwszej wyżej wymienionej sytuacji dystrybutor może dochodzić naprawienia zaistniałej szkody w ramach odpowiedzialności kontraktowej w rozumieniu art. 471 k.c. Należy zaznaczyć, że sporne jest na czym miałaby polegać powstała szkoda dystrybutora i jaki jest jej wymiar.

W drugiej sytuacji, gdy naruszyciela nie wiąże żaden stosunek umowny z dystrybutorem, jego postępowanie może być potraktowane jako delikt zgodnie z art. 415 k.c. ze względu na wkroczenie w sposób realizacji umowy między właściwym użytkownikiem a dystrybutorem dobra.

Perspektywa użytkownika dobra wirtualnego:

Może on ponieść szkodę przy zaistnieniu tożsamych sytuacji co wyżej omawiane.

W obu przypadkach może on dochodzić swoich roszczeń od dystrybutora, podnosząc brak zapewnienia odpowiedniej ochrony informatycznej i niespełnienie standardów zawartej umowy na korzystanie z dobra na podstawie art. 471 k.c., czego konsekwencją mogą być takie zjawiska jak: wyciek danych informatycznych, zhackowanie konta użytkownika.

Podobnie jak dystrybutor, użytkownik może dochodzić ochrony na podstawie art. 415 k.c. podnosząc bezprawne wkroczenie w realizację umowy pomiędzy nim a dystrybutorem przez osobę trzecią.

Ochrona przy sprzedaży wirtualnych przedmiotów

Innym przypadkiem jest odebranie klucza aktywacyjnego użytkownikowi i jego następna sprzedaż. Jak na wstępie wskazywaliśmy, różnorodne wirtualne przedmioty posiadające znaczną wartość finansową są smacznym kąskiem dla potencjalnych naruszycieli. Pasjonat gry, angażujący swoje środki pieniężne w rozwój postaci musi szczególnie uważać na ataki hackerskie i próby uzyskania jego klucza dostępu do konta.

Każda chęć sprzedaży wirtualnego przedmiotu, nie tylko ta bezprawna, jest najczęściej ogłaszana na platformach hostingowych, na których zbywca może przedstawić posiadane przez siebie “przedmioty”. Należy pamiętać, iż ze względu na niematerialny charakter tych towarów, nie mówimy o własności przedmiotu, a innym prawie majątkowym, o często zastrzeżonym w umowie licencyjnej prawie do wyłącznego posługiwania się wirtualnymi przedmiotami. Sprzedaż własnego awatara polega najczęściej na przeniesieniu na nowego użytkownika klucza aktywacyjnego i dostępu do np. postaci z gier komputerowych.

W przypadku, gdy taka sprzedaż wiąże się ze wcześniejszym bezprawnym zaborem np. postaci i pozbawia użytkownika gry dostępu do niej, postępowanie może podlegać pod art. 422 k.c., tj. odpowiedzialność ponoszą podmioty korzystające z wyrządzonej komuś szkody. Kluczowe jest tu umyślne skorzystanie ze szkody[8].

Świadomie skorzystać ze szkody w wyżej wskazanej sytuacji może przede wszystkim sam sprawca zaboru klucza aktywacyjnego – może to być inny użytkownik gry lub osoba trzecia. Może również nabywca, jeśli zostanie wykazana jego wiedza o bezprawnym odebraniu klucza użytkownikowi. Jeśli klucz jest sprzedawany na platformie aukcyjnej, to właściciel platformy jako hostingodawca oferujący usługi przechowywania danych użytkowników jest zwolniony z odpowiedzialności hostingu danych, co do których bezprawności nie posiadał informacji (art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną[9]). Hostingodawca ponosi wyłącznie odpowiedzialność gdyby, uzyskując informacje o bezprawnym naruszeniu praw właściwego użytkownika, nie zareagował w trybie natychmiastowym[10].

Ochrona przed kradzieżą dóbr wirtualnych użytkownika

Wyobraźmy sobie sytuację… jesteśmy pasjonatami jednej gry, rozwijamy każdy swoją postać, ulepszamy ją, dokupujemy różnorakie dodatki, ulepszenia i nagle ktoś po prostu nam to odbiera. Co w takiej sytuacji może poczynić strudzony użytkownik? Jakie ma możliwości?

Wydaje się, że takie udoskonalanie swojej postaci, czy jej otoczenia nie ma żadnej wartości oprócz emocjonalnego przywiązania. Jednak w większości przypadków różnorodne dodatki do gier są oferowane przez producentów za pieniądze. Tym samym wszelkie ulepszenia posiadają realną wartość możliwą do wyrażenia w pieniądzu i mogą być przedmiotem przestępstwa.

Czy na pewno mamy do czynienia z kradzieżą?

Zgodnie z art. 278 § 1 kodeksu karnego[11] kradzież jest zaborem cudzej rzeczy ruchomej w celu przywłaszczenia. § 2 tego artykułu traktuje uzyskanie dostępu bez zgody uprawnionego do programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej za kradzież. Jednak elementy dobra niematerialnego tj. postacie graczy, elementy ich wyposażenia czy konta na portalach społecznościowych nie są odrębnymi programami, więc nie podlegają pod tę regulację prawa karnego.

Elementy dobra wirtualnego są traktowane jako mienie, zgodnie z art. 44 Kodeksu cywilnego[12] ze względu na posiadaną wartość majątkową. Powoduje to, że w stosunku do zaboru elementów dobra wirtualnego, np. poprzez bezprawne uzyskanie dostępu do konta innego użytkownika i przesłanie posiadanych przez niego dodatków na rzecz innego użytkownika, można zastosować regulacje dotyczące oszustwa i oszustwa komputerowego. Przestępstwo tego typu m.in. podlega karze pozbawienia wolności.

Treści wirtualne jako “przedmioty” transakcji, podlegają takim samym regułom i ochronie prawnej jak wszystkie inne dobra intelektualne, niematerialne. Należy pamiętać, że pomimo złudnego przeczucia, że mamy do czynienia z rzeczami i prawem własności, dobra te ze względu na swój niematerialny charakter posiadają własną specyfikę. Jeśli jesteś twórcą, dystrybutorem lub użytkownikiem takowych wirtualnych przedmiotów i zależy Ci na rzetelnym zabezpieczeniu swoich interesów, a także zgodnym z obecnymi regulacjami obrotem tymi treściami, skontaktuj się z nami – z chęcią wskażemy Ci właściwy kierunek 😊

Photo by Angga Ranggana Putra on Unsplash

[1] https://bezprawnik.pl/sprzedaz-postaci-w-grze/
[2] https://www.forbes.com/sites/oliverherzfeld/2012/12/04/what-is-the-legal-status-of-virtual-goods/?sh=61d7c21f108a, dostęp 13.07.2023.
[3] Ł. Maryniak, P. Baryś, Prawo własności wirtualnej, w: K. Grzybczyk (red.), Prawo w wirtualnych światach, Warszawa 2013, s. 108.
[4] Ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 287 z późn. zm.).
[5] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 2509).
[6] J. Wyczik, Dobra wirtualne z perspektywy użytkowników i dostawców treści. Prawne uwarunkowania obrotu, Warszawa 2022.
[7] W.J. Katner (red.), Prawo zobowiązań – umowy nienazwane. System Prawa Prywatnego. Tom 9. Wyd. 4, Warszawa 2023.
[8] wyrok SN z dnia 18 maja 2017 r., III CSK 190/16, LEX nr 2312014.
[9] Ustawa z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 344).
[10] O. Winkiel, „Kradzież” dóbr wirtualnych w grach sieciowych – wprowadzenie do zagadnienia” Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego 2/2019 s. 148 i n.
[11] Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1138 z późn. zm.).
[12] Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1360 z późn. zm.).
[13] O. Winkiel, „Kradzież” dóbr wirtualnych (…), s. 144 in.

Dzisiaj, 7 lipca obchodzimy Światowy Dzień Czekolady. Co prawda, w naszej kancelarii święto czekolady przypada codziennie, jednak z okazji tego ważnego dnia, warto zastanowić się, co wspólnego ma czekolada z własnością intelektualną. Bardzo wiele!

Na rynku spotkać można rozmaite „czekoladowe” prawa własności intelektualnej, czy też dobra nimi chronione, np.:

wzory przemysłowe

O tym, czym jest wzór przemysłowy i o tym, że warto rejestrować „nową i posiadającą indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadaną mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę, fakturę lub materiał wytworu oraz przez jego ornamentację” można przeczytać tutaj. Co ciekawe, prawo własności intelektualnej chroni „design” także wtedy, gdy nie został zgłoszony do urzędu patentowego. O tym jak chronione są niezarejestrowane wzory przeczytasz tu.

W czekoladowym świecie możemy znaleźć sporo przykładów ochrony opakowań czy kształtów gotowych wyrobów, chronionych prawami z rejestracji wzorów przemysłowych:

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.29748?lng=pl

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.22236

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.23085?lng=pl

https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/Wp.23088

znaki towarowe

Znakiem towarowym nie musi być tylko słowo, czy grafika. Od pewnego czasu może nim być także kształt czy kolor. Czekoladowi marketingowcy wiedzą o tym i chętnie korzystają z praw własności intelektualnej do budowania rozpoznawalności i wartości marki.

Firma Nestle zarejestrowała jako znak towarowy trójwymiarowy kształt batonów KitKat.

Nr zgłoszenia 002097376, https://euipo.europa.eu/eSearch/#details/trademarks/002097376

Z kolei, dobrze znanym przypadkiem zarejestrowania koloru jako znaku towarowego, nie tylko w czekoladowym świecie, jest fioletowy kolor opakowań czekolad Milka, zastrzeżony przez formę Kraft Foods.

Numer zgłoszenia 000031336, https://euipo.europa.eu/eSearch/#details/trademarks/000031336

Co ciekawe, także slogan reklamowy może uzyskać ochronę jako znak towarowy – pisaliśmy o tym tu:.

W bazach urzędów patentowych można znaleźć takie smaczne hasła jak:

wynalazki i patenty

Wydawać by się mogło, że patenty są raczej niedostępne dla branży czekoladowej, jednak nic bardziej mylnego. Patentem mogą być chronione metody otrzymywania wyrobów czekoladowych, a także receptury czekolady:

a także urządzenia stosowane w przemyśle czekoladowym

Tunel chłodniczy, zwłaszcza do chłodzenia ciastek powleczonych czekoladą https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/P.389260?lng=pl

Walec formujący do wykonywania rdzeni produktów spożywczych, zwłaszcza czekolady https://ewyszukiwarka.pue.uprp.gov.pl/search/pwp-details/P.428263?lng=pl

chronione oznaczenia geograficzne

Cioccolato di Modica to chronione oznaczenie geograficzne Unii Europejskiej odnoszące się wyłącznie do produktu (czekolady) wytwarzanego z gorzkiej pasty kakaowej z dodatkiem kryształków cukru.

Logo produktu Ciocolatto di Modica

Ciocolatto di Modica jest wytwarzana we włoskiej miejscowości Modica na Sycylii. Proces jej produkcji nie obejmuje m.in. fazy konszowania. Ma smak słodki z nutą gorzkiego, a do jej charakterystycznych cech organoleptycznych należy wrażenie ziarnistości lub chropowatości

czekolady nigdy za mało!

Probiotyczna, czy nie, z dereniem lub bez, mleczna, gorzka, deserowa, …, opatentowana: przyjmujemy wszystkie w każdej ilości!

biała – czyli jaka?

I na koniec pytanie często nurtujące wiele osób: czy czekolada może być biała…?

Tak.

Unia Europejska postanowiła odpowiedzieć na to pytanie już prawie ćwierć wieku temu. Zgodnie z unijną dyrektywą 2000/36/WE z 23. 06. 2000 r odnoszącą się do wyrobów kakaowych i czekoladowych przeznaczonych do spożycia przez ludzi[1], biała czekolada oznacza wyrób otrzymywany z tłuszczu kakaowego, mleka lub z wyrobów mlecznych i cukru, zawierający nie mniej niż 20 % tłuszczu kakaowego i nie mniej niż 14 % suchej masy mlecznej otrzymanej w drodze częściowego lub całkowitego odwodnienia mleka pełnego, mleka częściowo lub całkowicie odtłuszczonego, śmietanki lub ze śmietanki całkowicie lub częściowo odwodnionej, masła lub tłuszczu mlecznego, w którym zawartość tłuszczu jest nie mniejsza niż 3,5 %.

Smacznego!

Photo by Nathana Rebouças on Unsplash

[1] Dyrektywa 2000/36/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 23 czerwca 2000 r. odnosząca się do wyrobów kakaowych i czekoladowych przeznaczonych do spożycia przez ludzi (Dz. U. UE. L. z 2000 r. Nr 197, str. 19 z późn. zm.).
Pracujemy nad wersją mobilną (telefony, tablety). 

Prosimy o przeglądanie strony na komputerach.